🐍 𝐂𝐇𝐀𝐏𝐓𝐄𝐑 𝟐𝟏 🐍
🐍
Kiedy dojechali już na peron 9 i ¾, odebrali ich rodzice Madeline. Wrócili do dworu, a następnie Madeline pociągnęła Nicky'ego na górę do jakiegoś pokoju.
— Oto twój pokój.— powiedziała z uśmiechem, otwierając drzwi, ukazując zielono srebrny pokój z wielkim łóżkiem z zielonym baldachimem i tego samego koloru pościelą, drewnianą brązową szafą i biurkiem. Było także wielkie okno od sufitu aż po wielki parapet, na którym były poduszki.— Wiem, że lubisz siedzieć na parapecie i oglądać wszystko z zewnątrz, dlatego ci to załatwiłam.
— Bardzo lubię. Nie wiem, jak mam się odwdzięczyć ci i twoim rodzicom...— wymamrotał, patrząc na nią i pocierając kark. Madeline machnęła lekceważąco ręką.
— Nieważne, to nic takiego. Chodź, moi rodzice chcieli z tobą porozmawiać.— oznajmiła, ciągnąc go za rękę do salonu, gdzie jej rodzice siedzieli na kanapie, a mały Michael bawił lewitującymi zabawkami na szarym, puchatym dywanie.
— Chcieli państwo ze mną rozmawiać?— spytał Nicky, siadając na jednym z foteli, a Madeline usiadła na jego podłokietniku.
— Ja chciałem z tobą rozmawiać.— oznajmił pan Smith, patrząc na Nicky'ego, który trochę pobladł, zastanawiając się, o czym tym razem będzie rozmawiał z Albertem.
— To my was zostawimy. Chodź, Madeline, pójdziemy przygotować kolację.— wymamrotała matka Madeline, biorąc Michaela na ręce, a Madeline poklepała Nicky'ego po ramieniu, wstając i wychodząc wraz z matką i bratem.
— Więc, Nicholasie.— zaczął pan Smith, kiedy upewnił się, że jego żona, córka i syn wyszli z salonu i poszli do kuchni. Wstał z krzesła, podchodząc do okna, trzymając w ręku szklankę z Whisky.— Co łączy ciebie i moją córkę?
— Oczywiście, że tylko przyjaźń.— odpowiedział szybko Nicky, a Albert odwrócił się w jego stronę.
— Dajże spokój. Byłem na waszym pierwszym meczu. Widziałem, jak się całowaliście.— wymamrotał z jadem w głosie.
— Po pierwsze, nie całowaliśmy, tylko był to zwykły buziak, a po drugie, to ona mnie pocałowała, nie ja ją.— odpowiedział Nicky, wywracając oczami.
— Powiedzmy, że ci wierzę.— odparł po chwili zastanowienia.— Już się pogodziłeś z faktem, że będziesz śmierciożercą?
Zapytał przyciszonym głosem, a Nicky poprawił się na fotelu, przełykając ślinę. Bał się tego, kim będzie. Nienawidził rodziców za to, że podali go Voldemortowi jak na tacy, czuł się bezsilny, bo wiedział, że i tak nic z tym nie zrobi.
— Nie miałem innego wyjścia.— wymamrotał, a Albert skinął głową, podchodząc do niego.
— Madeline coś wie?— dopytał zimnym tonem, a Nicky pokręcił przecząco głową.— Świetnie. Pamiętaj, że to nie ja decydowałem, kim będziesz. Ja chcę dla ciebie dobrze, a jestem dla ciebie taki zimny, żebyś wyrósł na faceta, nie możesz dawać sobą pomiatać. W końcu będziesz mężem mojej córeczki.
Powiedział z delikatnym uśmiechem, a Nicky – zszokowany jego słowami – po prostu pokiwał głową, wstając z fotela i idąc do kuchni, gdzie na blacie siedziała Madeline i jadła truskawki w czekoladzie, jej matka robiła lemoniadę, a Michael bawił się zabawkami.
— I jak pogadanka z tatą?— spytała ze śmiechem Madeline, kiedy Nicky usiadł obok niej. Miskę z truskawkami postawiła pomiędzy nimi, żeby także mógł się poczęstować.
— Całkiem, całkiem.— odparł, chichocząc cicho, a Madeline pokiwała głową, po kryjomu całując jego policzek. Nicky jak zwykle zarumienił się, jedząc truskawkę.
Po kolacji oboje poszli do swoich łazienek, wykąpali się, a następnie spotkali w pokoju Madeline, aby porobić coś razem, już przebrani w piżamy.
— To co robimy?— spytał Nicky, kiedy Madeline podała mu szklankę z lemoniadą. Rozłożył się na jej łóżku, okrywając cienkim kocem.
— Hm... może zagramy w pytania?— zaproponowała z uśmiechem, siadając tuż obok niego, również zakrywając nogi kocem.
— No dobra.— odpowiedział, uśmiechając się pod nosem.— No to zacznij.
— Okej. Podoba ci się Daphne?— spytała blondynka, zerkając na niego i czekając na odpowiedź, której trochę się bała, choć sama nie wiedziała dlaczego.
— Nie, no coś ty. Nie gustuję w takich dziewczynach.— odpowiedział ze śmiechem, pijąc lemoniadę przez słomkę.
— O, okej.— odrzekła, przeczesując dłonią swoje włosy. Po chwili jednak wtuliła się w poduszkę, kiedy Nicky zapytał:
— A tobie podoba się Theodor? Widzę, jak na niego patrzysz... Tego nie ukryjesz.
— Wcale mi się nie podoba!— zaprzeczyła od razu, wybuchając śmiechem. Nicky tylko zerknął na nią, poruszając brwiami, próbując ukryć zazdrość.— Lubię go, ale jako przyjaciela i nikogo więcej, naprawdę.
— No dobra, powiedzmy, że ci uwierzę.— mruknął, dźgając ją delikatnie palcem w brzuch.
— Nicky...— zachichotała, mając straszne łaskotki. Brunet zaczął ją łaskotać, aż w końcu po jakichś dwóch minutach odsunął się, a Madeline otarła łzy śmiechu.— Moja kolej. Dlaczego zawsze się rumienisz, jak pocałuję cię w policzek?
Spytała, poprawiając górę od piżamy, a Nicky zagryzł wargę, nie wiedząc zbytnio, co jej odpowiedzieć, bo w sumie sam nie wiedział, dlaczego tak reaguje, skoro była tylko przyjaciółką.
— No sam nie wiem.— odparł po chwili, wzruszając ramionami.— Po prostu... jakoś tak...
— W porządku.— odpowiedziała ze słodkim uśmiechem, a Nicky zerknął na nią, uśmiechając się pod nosem.
— Co skłoniło cię do pocałowania mnie?— spytał po chwili, kiedy zaczął robić jej warkocza, który za każdym razem wychodził mu znacznie lepiej.
— Też nie wiem. Naprawdę nie chcę cię urazić, ale kocham cię jako przyjaciela i uważam, że nie powinniśmy tego robić... A na dodatek jesteśmy za młodzi...— wymamrotała Madeline, bawiąc się palcami.
— Jasne. Rozumiem.— odpowiedział szybko Nicky, kiwając głową, a grzywka opadła mu na czoło. Madeline odwróciła się i poprawiła mu włosy, wtulając się znowu w poduszkę.— Tak szybko chcesz iść spać?
— Oczywiście, że nie.— odpowiedziała z cwanym uśmiechem, popychając go i okładając poduszką. Nicky również chwycił pierwszą lepszą poduszkę na jej łóżku i zaczął bić ją po plecach.
— Madeline, już dość...— wyjąkał przez głośny śmiech, a łzy śmiechu spływały po jego policzkach, ponieważ dziewczyna zaczęła go łaskotać.
— Jeju, aż się popłakałeś...— zachichotała, kładąc się obok niego. Nicky tylko pokiwał głową, ocierając łzy. Madeline potarła go po plecach, jednak chwilę później usłyszała, jak ktoś puka do jej okna.— Sowa?
Spytała zdziwiona, marszcząc brwi i wstając z łóżka. Podeszła do okna, otworzyła go, a sowa wleciała do środka i usiadła na parapecie. Zrzuciła kopertę na stopy Madeline, a kiedy blondynka dała jej zapłatę, po prostu odleciała. Madeline podniosła list i zaczęła go czytać w myślach, kiedy Nicky jej się przyglądał.
Droga Madeline,
może chciałabyś odwiedzić mnie w te wakacje? Wiem, że między nami była zacięta rywalizacja o jak najlepsze oceny i takie tam, ale chciałabym o tym zapomnieć i się z Tobą pogodzić. Co o tym sądzisz? Byłoby bardzo miło.
Buziaki, Hermiona Granger.
Madeline totalnie zdziwiła się listem od Hermiony, jednak uśmiechnęła się, podchodząc do biurka, wyciągając pióro i pergamin. Na początku napisała do Blaise'a, ponieważ wiedziała, że Nicky na pewno się wścieknie, kiedy dowie się, że pojechała na noc do Hermiony.
Drogi Blaise,
zaprosiłbyś Nicky'ego do siebie na noc? Trochę obawiam się o jego zdrowie psychiczne, kiedy spędza z dziewczyną całe życie i wakacje... Na pewno wiesz, o co mi chodzi. Jeśli się zgadzasz, to po prostu wyślij mu sowę, ale absolutnie nie mów mu, że to ja do Ciebie pierwsza pisałam.
Całuję, Madeline.
Zwinęła pergamin i obwiązała różową wstążką z białymi kropkami, a następnie wzięła drugi kawałek pergaminu.
Droga Hermiono,
cieszę się, że w końcu się pogodzimy. Oczywiście, że Cię odwiedzę. Pasuje Ci jutro? Prawdopodobnie jako mugolka masz telefon, więc możesz znaleźć mnie na Instagramie, możemy łatwiej się w ten sposób komunikować : )
Buziaki, Madeline.
I wysłała oba listy, dzięki swojej białej sowie. Zerknęła na Nicky'ego, który praktycznie już spał, jednak wciąż miał otwarte oczy.
— Do kogo pisałaś?— spytał, ziewając szeroko, kiedy Madeline uklęknęła naprzeciwko niego.
— Do nikogo ważnego.— odpowiedziała szybko i machnęła lekceważąco ręką. Nicky skinął głową, a blondynka pogłaskała go po włosach.— Idź już spać, ewidentnie tego potrzebujesz.
Dodała ze śmiechem, poprawiając mu poduszkę oraz przykrywając go kołdrą. Nicky jednak podniósł się, ucałował jej czoło, a następnie znów opadł na materac, odwracając się na bok i zasypiając. Madeline również przykryła się kołdrą, zgasiła lampkę i leżała w odpowiedniej odległości, ciągle wpatrzona w niego, zastanawiając, co tak naprawdę jest pomiędzy nimi, i co wcześniej mu powiedziała. Nie chciała kończyć z tymi ich niewinnymi pocałunkami, choć wiedziała, że musiała. Wiedziała także, że Nicky na pewno coś ukrywa i zamierzała się dowiedzieć co.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro