Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

•2•

Następne było zielarstwo. Wszyscy skierowali się pod cieplarnie, a Melody razem z bliźniakami szła na samym końcu.

- Co wy na to, żeby po lekcjach zrobić kawał Filch'owi? - zapytała dziewczyna, skakając wzrokiem z Freda na George'a i odwrotnie

- Zawsze - odpowiedzieli jednocześnie bliźniacy. Po chwili dotarli do cieplarni, a pani Sprout jak zwykle wszystkich miło przywitała.

- Dzisiaj będziemy pracować w parach. Ja was dobiorę. Spinniet do jednego Weasley'a, Johnson do Jordana, drugi Weasley do Black - dalej Melody już nie słuchała, a skupiła się na tym, który bliźniak do niej podszedł

- Witam piękną panią. - powiedział uśmiechając się jeszcze szerzej niż zanim się odezwał

- Widzieliśmy się ledwie kilka minut temu. - zaśmiała się dziewczyna

- Powtórzymy sobie przesadzanie Mandragor. Weźcie nauszniki i do roboty. Zobaczymy kto pamięta jak to się robiło. - powiedziała profesorka, po czym skupiła się na swoich sprawach

- Podasz doniczkę? - zapytała Melody po dłuższej chwili ciszy

- Aa, tak.. Jasne - powiedział Fred nadal patrząc w oczy dziewczyny

- Mam coś na twarzy? Patrzysz się na mnie od kilku minut. - powiedziała, z uśmiechem

- Nie, nie.. nic nie masz - zaczął lekko zmieszany - Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś piękna?

Melody mocno zarumieniła się na te słowa. Choć nie dopuszczała tej myśli do siebie, to uwielbiała gdy chłopak doprowadzał ją do takiego stanu. Miała motyle w brzuchu i wyglądała jak burak, tylko on potrafił wzbudzić u niej takie zachowanie..

- Chyba jesteś pierwszy - powiedziała cicho, nadal się rumieniąc

- Czuję się zaszczycony. A tak w ogóle, czy ty się rumienisz? - zapytał, mimo że znał odpowiedź. Chłopak nikomu, poza George'em, nie przyznał się, że jest zakochany w ślizgonce. Na początku sam nie dopuszczał do siebie takiej myśli, a teraz już nawet się z tym nie ukrywał.

- Co?! Nie, nie, nie. No dobra.. może. - powiedziała odwracając wzrok

- Yhymm... I tak widziałem że tak.. - zaśmiał się

- Okej. Możemy wrócić do roślinki? - zapytała dziewczyna

- Oczywiście, milady. - na te słowa, Melody już kompletnie ugięły się pod nią kolana. Zdążyła włożyć roślinę do doniczki, a oddech momentalnie jej przyspieszył. Serce zaczęło jej walić coraz mocniej, przez co ona odruchowo położyła dłoń na klatce piersiowej. Oczywiście nie uszło to uwadze Freda.

- Co się dzieje? - zapytał, starając się opanować

- Chyba.., chyba mam atak - odpowiedziała głośno przełykając ślinę. Fredowi zapaliła się czerwona lampka. Wiedział co miał robić, aby ją uspokoić, jednak zawsze jakoś dziwnie panikował.

- Pani profesor, mogę wyjść z Melody na powietrze?! - zapytał chłopak, pół krzycząc. Kobieta tylko kiwnęła głową, wiedząc o co mogło chodzić i powróciła do wykonywanej wcześniej czynności. Fred wyprowadził dziewczynę na dwór i posadził na ławce, prawie obok miejsca ich wcześniejszego pobytu

- Fred.. - wymamrotała Melody łapiąc chłopaka za rękę

- Jestem, jestem. Spokojnie. - chłopak usiadł obok niej i lekko objął ramieniem - Wdech i wydech.. Powoli.

- Nie mogę.. - powiedziała lekko zdenerwowana

- Spokojnie.. To moja wina, gdybym tego nie powiedział nic by się nie stało. - powiedział kołysając ją w objęciu. Gdy oddech dziewczyny się unormował, spojrzała na niego i odezwała się

- To nie twoja wina, ja zawsze tak reaguje, gdy mówisz do mnie w taki sposób. - powiedziała z uśmiechem

- To przestanę.. - powiedział stanowczo

- Nie! - powiedziała unosząc głos

- Melody, jeśli ciągle będę tak do ciebie mówił, to wiecznie będziesz miała ataki paniki. Nie chce aby było one spowodowane przeze mnie - odpowiedział Fred

- Przyzwyczaję się w końcu. - zaczęła - Uwielbiam jak tak do mnie mówisz - mruknęła pod nosem

- Słyszałem i.. powiedziałaś to na głos - odezwał się zadowolony chłopak .

- Serio?

- Tak - powiedział i niespodziewanie przytulił dziewczynę

- Dziękuję - powiedziała

- Za co? - zapytał nadal się szeroko uśmiechając

- Za wszystko. Jesteś przy mnie odkąd pamiętam. Ufałeś mi, gdy nikt inny nie ufał. Pomogłeś mi wyjść z tego pieprzonego związku z Blaise'm. Pomagasz mi gdy mam atak. - w kącikach jej oczu pojawiły się łzy. - Przy nikim nie czuje się tak dobrze jak przy tobie, Fred ja.., ja chyba się w...

- Dobra! Ludziska, lekcja się skończyła, a wy tu jeszcze siedzicie. Macie zamiar wybrać się na obronę czy tak nie za bardzo. Trzeba w końcu poznać, naszego nowego nauczyciela.. - przerwał się George, który właśnie do nich podszedł

- Powiesz mi później okej? - zapytał Fred wstając

- Tak, jasne. - powiedziała z uśmiechem, jednak wcale nie wiedziała, że to "później" oznacza, "dopiero gdy będziemy omawiać Amortencje".

W starej klasie od obrony, było słychać rozmowy wszystkich uczniów, które w końcu zostały uciszone przez nauczyciela

- Ktoś mi powie co może być w tej szafie? - zapytał profesor Lupin

- To na pewno Bogin. - odezwał się jakiś uczeń z tyłu

- Dobrze, a czy ktoś wie, co to jest bogin? - zapytał, a rękę podniosła tylko Melody - Proszę.. Melody

- Bogin to widmo, nie ma określonego wyglądu. Przybiera kształt tego czego dana osoba się najbardziej boi. - wytłumaczyła

- Doskonale, dziesięć punktów dla Slytherin'u. Teraz przećwiczmy sobie zaklęcie, bez różdżek narazie. Powtórzcie za mną: Riddiculus! - powiedział mężczyzna

- Riddiculus! - powtórzyli wszyscy

- Dobrze, to teraz na ochotnika żeby się z nim zmierzyć pójdzie może... Melody? - powiedział profesor - Pamiętajcie jednak, że tak naprawdę bogina może wykończyć śmiech

- Mogę - wymamrotała i stanęła na przeciwko szafy

- Czego najbardziej się boisz? - zapytał

- Chyba.. śmierci, Freda - powiedziała na tyle cicho że tylko Lupin ją usłyszał, a przynajmniej tak myślała, jednak na te słowa uśmiechnął się pod nosem również sam Fred

- No dobrze, a co cię rozśmiesza? - zapytał ponownie

- Zdecydowanie widok pani Norris w kolorowym futrze - powiedziała lekko się śmiejąc

- Dobrze, to zrobisz tak, wyobrazisz sobie najpierw śmierć Freda, a potem panią Norris - wyszeptał jej na ucho nauczyciel - Przygotuj różdżkę. Gotowa?

- Tak. - powiedziała, a mężczyzna otworzył szafę z której wyleciał bogin i od razu zamienił się w martwego Freda. Melody chwilę wpatrywała się w obrazek - Nie, nie mogę - wymamrotała gdy zakręciło jej się w głowie i gdyby nie Fred to upadła by na podłogę

- Ćwiczcie dalej - powiedział Lupin do reszty uczniów, a sam podszedł do siedzącej już na krześle z boku klasy, Melody. - Masz, zjedz. Poczujesz się lepiej - powiedział podając jej kawałek czekolady. Dziewczyna bez wahania wzięła ją i zjadła - Szczerze mówiąc, nie myślałem że uda ci się od razu z boginem. Małej ilości osób udaje się od razu, szczególnie jeśli ma się ataki paniki.

- Skąd pan wie że mam ataki? - zapytała

- Znałem twoich rodziców, ataki miałaś już jak byłaś mała. Twoi rodzice mi o nich powiedzieli, ponieważ często zostawałem z tobą w domu gdy oni wychodzili.

- To wiele wyjaśnia. - powiedziała Melody bardziej do siebie niż do profesora 

- Pewnie tego nie pamiętasz, ale jestem twoim ojcem chrzestnym. Twoi rodzice byli jednymi z moich najlepszych przyjaciół, nie licząc Jamesa i Lily..

- Rodziców Harry'ego - przerwała mu Melody

- Tak. Gdy tylko cię zobaczyłem, od razu cię poznałem. Adara miała takie same oczy i włosy, wyglądem jesteście jak dwie krople wody, ale charakter masz po tacie. - zaśmiał się, a dziewczyna razem z nim

- A tak w ogóle, to są Fred i George Weasley. Bliźniacy. - przedstawiła ich dziewczyna

- No tak, dzieciaki Molly i Artura..- mężczyzna uśmiechnął się do nich lekko, a potem zwrócił się do ślizgonki. - Melody, świetnie się rozmawiało, ale muszę skończyć lekcje - powiedział wstając

- Jasne. - odpowiedziała zakładając swoją torbę na ramię i wstając

- Okej, koniec, lekcji na dzisiaj! Do widzenia! - powiedział profesor

- Do widzenia. - odpowiedziała Melody i wyszła z klasy

Dlatego go skądś kojarzyłam.

-----------------------------------------

Hejka.

Oficjalnie stwierdzam że mój mózg zmienił tryb dostarczania mi weny.

Zaczęłam pisać ten rozdział około 22.00, a skończyłam 23.52.

Mam nadzieję że się podoba.. 🥺😊

Do następnego, bay ❤️❤️

13.07.2021r.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro