Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

- Jak to chcesz powrócić do baletu?! - krzyknął zaskoczony Yurio, zaraz po tym co usłyszał od Akane.

- No normalnie. Przecież już od początku ci mówiłam, kiedy tylko się poznaliśmy, że łyżwy nie są moim sportem...

- Ale... Zajęliśmy przecież pierwsze miejsce! Chcesz to wszystko teraz zaprzepaścić?!

- No właśnie. "Zajęliśmy". Ja sama niczego nie osiągnęłam. Ty w porównaniu do mnie masz zwycięstwo w Grand Prix. A ja..? Też chciałabym wygrać pierwsze miejsce w tym co kocham. Myślałam, że mnie w tym byś wspierał, albo co... Tobie pierwszemu chciałam powiedzieć, bo jakbym zaczęła od Victora, to przecież by się jeszcze poryczał.

- To nie tak. Po prostu... Byłem pewny, że będziemy razem... W sensie wiesz, jako para na zawodach. Ale rozumiem też twój wybór. Arghhh! A zresztą! Przecież zawsze byłem solowym łyżwiarzem! Dlaczego bym nie miał być nim teraz?! Będziemy więc nie parą łyżwiarzy, a parą sportów pięknych!

- "Sportów pięknych"?

- Nie wmówisz mi, że noga, albo siatkówka to piękny sport. Nawet nie wiesz ile się na tym rąk i nóg łamie. Ajć.

Akane roześmiała się na komentarz narzeczonego. Po chwili jednak podeszła do niego bliżej i się w niego wtuliła.

- Heeej, powiedz... - zaczęła.

- Mhm?

- Pomożesz mi z Victorem?

- A więc to tak! "Chciałam tobie powiedzieć pierwszemu", haaaa? Przyznaj się, że nie chciałaś być jedyną, która będzie wysłuchiwać płaczu tego przerośniętego mazgaja?

- Haha, coś w tym jest.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że masz drugiego Yuriego od tego, nie?

- A myślisz, że poradzimy sobie z nim sami? Jak ostatnio powiedziałam mu o naszych zaręczynach, to tak się rozbeczał, że dosłownie utopił nam salon. Dodatkowo, wrzeszczał coś w stylu "Ja nie chcę być jeszcze babcią! To za wcześnie! Jeszcze nie osiwiałem! A może osiwiałem? Boże, Yuri, ja jestem siwy! Dlaczego nic nie mówiłeś?! Nie zasługujesz na tak starego pryka jak ja! Akaaaaneeee, nie wychodź za niego, zostań moją małą dziewczynką jeszcze z dziesięć lat!". Ostatecznie się z tym w prawdzie pogodził, ale zajęło nam pięć godzin, zanim uspokoiliśmy go, że jeszcze nie czas na dziadkowanie. Poootem nas poprawił, że "babciowanie".

- No... Dobra, wygrałaś.

***

Akane powróciła do baletu zaraz po tym jak uspokoiła Victora razem z Yurim i Yurio. Zajęło to w prawdzie cały dzień, ale mężczyzna w końcu zdecydował.

"Zostanę trenerem baletu!"

Pomysł był nagły, a Victor zwtórował go jedynie "Ładne nogi i pupa mi się od tego wyrobią... Nie żebym już teraz takich nie miał".

Ponownie, wszystko zaczęło się układać tak jak należy... Do czasu.

***

- Akane, co się dzieje? - spytała koleżanka srebrnowłosej, która chodziła razem z nią na balet. - Ostatnio nic, tylko mylisz kroki... Wszystko w porządku? Nie wyglądasz ostatnio najlepiej. Byłaś z tym u lekarza?

- Nie, wszystko jest ok... Po prostu, widocznie znowu się przemęczam podczas tańca. Może powinnam sobie zrobić jakąś przerwę?

- Jaką przerwę, przecież zaraz mamy zawody, dziewczyno!

- Tak... Masz rację. Muszę się wziąć wreszcie w garść, bo inaczej trener mnie zabije...

Ta determinacja jednak nijak nie pomagała Akane. Z każdym dniem czuła się coraz gorzej. Starała się to jak najlepiej ukrywać, jednak w pewnym momencie zasłabła na tyle, że podczas treningu zemdlała i przyjechała po nią karetka. Victor mimo próśb lekarzy, nie odstępował srebrnowłosej ani na krok. Podobnie zresztą jak Yuri, który zaraz po tym jak dostał telefon od Victora, rzucił to co robił w pizdu i przyjechał jak najszybciej, prawieże łamiąc przy tym nakazy prędkości.

W końcu jednak lekarz, po zbadaniu Akane, poznał przyczynę jej ciągłych zasłabnień.

- Ma raka? - spytał Victor.

- A... - próbował odpowiedzieć lekarz.

- Anemia?

- Nie to c...

- Cukrzyca?!

- ...

- Niech mi pan nie mówi, że potrzebuje transfuzji krwi! Przeszczepu? Oddam jej cokolwiek trzeba! Nawet serce!

- Proszę pana, proszę dać mi dokończyć.

- Ale...

- Victor, tak to się nie dowiesz co się dzieje Akane - przemówił mu do rozsądku Yuri.

- Dobrze... Ok. Jestem... Jestem gotowy na najgorsze. Będę kochać moją córkę, nieważne co z nią jest - spojrzał na Akane z troską, na co ta szczerze się uśmiechnęła.

- Pańska córka ostatnio bardzo się przemęczała, z tego co mi mówiła, co nie jest w jej stanie wskazane, ponieważ...

- Akane! Znowu to zrobiłaś?! - krzyknął Victor. - A mówiłem ci, że nie możesz przekraczać swoich umiejętności jakie posiadasz na siłę, bo ci się stanie krzyw...

- Ponieważ jest w ciąży - dokończył lekarz.

Nagle zapadła niezręczna cisza. Yuri ze szczęścia aż się popłakał, a Victor starał się przekalkulować to co właśnie usłyszał i kiedy Japończyk już miał zamiar przytulić Akane, to nagle Rosjanin odtrącił go ręką, zwracając się w stronę dziewczyny.

- Czekaj. Pozwól mi to naprostować - powiedział poważnym tonem. - Czyli ty już nie jesteś... No wiesz.

- No... Jakoś tak wyszło...

- I wy razem... No ten tego... - pokazał charakterystyczny znak dłońmi, przez co zaczerwieniony Yuri pacnął go w ręce.

- Victor, wiemy przecież skąd biorą się dzieci! - krzyknął czerwony niczym pomidor Japończyk.

- Ale... Jak ja przepraszam bardzo do tego doszło?! - krzyknął Victor. - Mówiłem, że jestem za młody na babcię! W dodatku... Mówiłem, niczego przed ślubem!

- No przepraszam no... Wiecie jak to jest... Daliśmy się nieco ponieść...

- To się nazywa twoje "dać się ponieść" - stwierdził Victor, wskazując na brzuch. - Mały Pегресс*.

- K-Kiedyś i tak to musiało nadejść! - próbowała wytłumaczyć się Akane. - Chociaż liczyłam na adopcję...

- Dobra. Musimy pomyśleć taktycznie - stwierdził Victor. - Yuri, ty przygotujesz tasak, ja znajdę jakieś dobre miejsce na schowanie ciała. Akane, ty udasz, że niczego nie słyszałaś.

- Victor! - skarciła go Akane.

- No co?! Nikt nie będzie mi córki tykał!

- A podobno shipowałeś... - stwierdził ukąśliwie Yuri.

- Miałeś być po mojej stronie.

Japończyk zaczął się głośno śmiać. Akane więc mu zawtórowała. Victor zaś nie wiedział z czego się śmieją, a lekarz... Lekarz taktycznie wycofał się, póki widział jeszcze szansę na ucieczkę.

***

Akane postanowiła osobiście powiedzieć Yurio o tym, że będzie ojcem. Chciała jednak zrobić to w oryginalny sposób, zupełnie jak robią to na tych wszystkich filmikach na YouTube. Zaprosiła więc na lodowisko Minamiego i Batty, którzy mieli jej pomóc w jej planie.

Akane i Minami kreślili linie na lodzie, zaś Batty kierowała nimi z barierki nad lodowiskiem.

Kiedy zaś tylko skończyli, Akane zadzwoniła do Yurio, by po nią przyszedł na lodowisko, bo sobie "coś zwichnęła", jak próbowała wykonać jakiś skok.

Kiedy tylko blondyn przyjechał cały w nerwach, zastanawiając się co jest srebrnowłosej, ta bez słowa chwyciła go za rękę i z pełną parą zaprowadziła go na barierkę, na której wcześniej stała Batty.

- Myślałem, że coś sobie zrobiłaś! - ochrzanił ją Yurio. - Wiesz jak się o ciebie martwiłem?! Dziewczyno, nie strasz mnie tak, bo...

Wtem blondyn dostrzegł, że coś jest napisane na tafli. Domyślił się więc, że właśnie o to chodzi Akane. Dlatego też zaczął czytać na głos.

- Я.. бере... менна... Я беременна? - zastanowił się chwilę nad znaczeniem tych słów - Я беременна?! Jesteś w ciąży?!

Akane nieśmiało kiwnęła głową.

- A ja jestem ojcem? - wskazał palcem na siebie.

Ponowne kiwnięcie głową.

- I ty masz w brzuchu nasze dziecko? - spytał, tym razem wskazując na brzuch dziewczyny.

- Mhm.

W jednej chwili Yurio rozbeczał się jak nigdy, by następnie podbiec do Akane i podnieść ją tak pewnie, jakby zupełnie nic nie ważyła.

- Będę ojcem! Dziewczynki, czy chłopczyka?

- Jeszcze nie wiem...

- Będę ojcem dziewczynki, albo chłopca! Będę... O Boże, czy ja jestem na to gotowy? - spytał sam siebie, po czym zaczął mamrotać coś z przejęciem po rosyjsku.

- Nie będziesz dobrym ojcem - powiedziała nagle Akane. - Będziesz świetnym ojcem! Chyba że wolisz iść w ślady Victora, to wtedy matką.

***

Batty postanowiła urządzić przyjęcie specjalnie dla Akane, jej rodziny i znajomych, by ta mogła odkryć przed nimi płeć dziecka poprzez sposób na przekucie balonika z confetti z danym kolorem. Chłopiec = niebieski, dziewczynka = (wedle życzenia Akane) czerwony.

- I jak, jesteś gotowy? - spytała Akane, która trzymała igłę potrzebną do przekucia balonu.

- Tak... - odpowiedział Yurio. - Znaczy nie. Znaczy... A może Victor by...

- Tradycją jest, by to ojciec dziecka to zrobił - wtrąciła się Batty.

- Dobra... Raz kozie śmierć - stwierdził blondyn, po czym chwycił szybko za igłę. - Dobra... Raz... Dwa... - Nagle wbił się w ogromny balon, który pęknął niemal natychmiast, a kolorowy papier wysypał się na wszystkie strony.

- Fiole... towy..? - spytał Yurio, myśląc, że może jest przypadkiem daltonistą, albo co.

Wszyscy byli w szoku. Tak nietypowy kolor... Zapadła głęboka cisza, którą wreszcie ktoś przerwał głośnym "Aaaa", domyślając się co ten kolor oznacza. Nagle wszyscy wokół zaczęli powtarzać po tym kimś, widocznie także rozumiejąc o co chodzi.

Jedynie Yurio i Victor stali, nie rozumiejąc o co chodzi. Zaczęli się więc dokładnie przyglądać temu kolorowi i powoli łączyć proste fakty ze sobą. Dwa kolory, które dawały w połączeniu fiolet...

W końcu jednak krzyknęli jednocześnie:

- Dwójka?!

конец.

-------------------
*регресс (ros.) - wpadka
-------------------
Tak, oto oficjalnie zakończenie tego (jakże rakowego) fanficka. Ale szczerze dobrze się przy nim bawiłam. Najfajniej było z Wami, gdy czytałam te wszystkie komentarze. Normalnie kc Was.

Także co ja mogę więcej napisać? Mam nadzieję, że Wam się podobało i... Ewentualne do zobaczenia w innych fanfickach! (Tylko już nie z Yoi, chyba że kinówka nas czymś zaskoczy odnośnie przeszłości Victora. Chociaż wątpię, bo Wy w sumie już ją znacie *mryg mryg*)

PS: Co do tego pomysłu z confetti - jeśli kiedyś coś takiego zrobicie, to posprzątajcie po sobie. Wcześniej napisałam o kolorowym proszku, ale to zanieczyszcza środowisko, więc hatfu czemuś takiemu. To tak na przyszłość :3

Btw: Do nowych czytających, bo więcej Was matka nie miała normalnie xD Jak chcecie zrobić jakiegoś fanarta (bo już takowe tu występowały, nadal mam je gdzieś zapisane), czy coś, to piszcie na priv, a może nawet specjalnie zrobię na to jakiś rozdział fanartowy. Oczywiście do niczego nie namawiam (najlepiej tworzy się tylko jeśli się chce i ma się na to pomysł i wenę), ale sporo ostatnio widzę artystów wkraczających na progi tego raka, więc no.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro