Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

| 5 Kiedyś kochałam, bardzo mocno |

Frances odchyliła głowę do tyłu tak, że teraz swobodnie leżała na jego ramieniu. Tuż nad jej nosem wisiało kilka niesfornych kosmyków jego włosów, które łaskotały ją przyjemnie w twarz. Swoją dłoń trzymała na książce, jakby bała się że dostanie nogi i ucieknie. Czuła się naprawdę swobodnie z nim. Harrym, którego nie do końca znała który kilka dni temu pojawił się na jej pomoście i zabierał czas na czytanie rozmowami. Który zdawał się być bezczelnym kawalarzem, a okazał się inteligentnym i zagubionym facetem, którego polubiła.

- Kiedyś kochałam, bardzo mocno – teraz ona zaczęła patrząc w niebo na którym zbierały się ciemne chmury. Niestety akurat dziś pogoda dawała się naprawdę we znaki i raczej nie miała zamiaru się poprawić.

Cichy pomruk wydobył się z gardła Harry’ego. To było coś na wzór połączenia „tak” i „Hm”. Frances zadrżała, ponieważ poczuła lekkie drgania, odwróciła trochę twarz chowając ją w jego szyi i wdychając jego zapach. Spodobało jej się to.  Pomyślała nawet, że mogłaby się zakochać, w tym głosie i pomrukach, jego zapachu, a nawet w tej bezczelności w oczach, bo Harry’ego jeszcze nie znała aż tak dobrze, ale przecież to wszystko składało się na Harry’ego.

Chłopak nie mógł wydobyć z siebie, żadnej sensownej odpowiedzi kiedy jej głowa znalazła się na jego ramieniu. Kiedy jej ciepły oddech łaskotał skórę jego szyi. Kiedy różany zapach docierał do jego nosa z ogromną intensywnością. I kiedy ciepły prąd przeszywał jego ciało. Lubił to. Lubił być blisko niej.

- Był kimś – zaczęła powoli zaciskając oczy i wzdychając ciężko – kto dawał mi to co zostało mi zabrane. Miłość i troskę, oczywiście nie tą matczyną, tą jaką miał w sobie. Ale teraz wiem jak bardzo było to złudne. – Otworzyła oczy i zagryzła wargę do środka. Harry poruszył się, ale tylko dlatego by wygodniej oprzeć się o ławkę. – Poznaliśmy się w szkole, kiedy po raz kolejny uciekałam z lekcji muzyki, a on przywalił mi drzwiami. Później wszystko jakoś… Stało się. Był zawsze przy mnie i stał u mego boku w ważnych momentach moich i mojej aktualnej rodziny. Wydawało się, że jesteśmy dla siebie wręcz stworzeni, idealna szkolna para i takie tam – prychnęła. – Byłam w nim zakochana po uszy, albo i jeszcze wyżej. Był dla mnie wszystkim co chciałam. Był kimś kto znał mnie na wylot i wypełniał tą pustkę po mamie i muzyce. To tak jakby moją mamą w innym w cieleniu i moją muzyką, ukochaną. Tak nawet się przy nim czułam, jakby wszystko wróciło do normy. Jakbym była wstanie codziennie chwycić w dłonie skrzypce i smyczek, a potem grać do nocy – przerwała.

- Zerwał z tobą? – Harry w końcu zdobył odwagę na parę słów. Czarnowłosa zaśmiała się gorzko wypuszczając powietrze ze świstem.

- Gorzej. Okazało się, że on po prostu chciał się ze mną pokazać. No wiesz chwalił się mną na prawo i lewo, myślałam że jest po prostu szczęśliwy. A on chciał być na topie. Wiesz, byłam na ustach wielu przez moją zmianę i zamkniecie się, więc wykorzystał to.

Gdzieś w oddali błysnęło i zagrzmiało. Nawet nie zauważyli jak bardzo wzburzyło się morze i jak wysoko dosięgało już plaży.

- A ja naprawdę go kochałam.

Kiepski weekend, auć. Do środy! :)

PS. Jeśli macie twittera, a opowiadanie wam się podoba napiszcie co dokładnie z #ŁawkaFF, może ktoś jeszcze się tutaj zjawi! :>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro