Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przeniesiony świąteczny one shot

Stwierdziłam, że przeniosę tu one-shota ze świąt, bo taki samotny jest. ~
Także tematycznie xd

      Siedziałem w infirmerii bardzo, bardzo długo. Nie żebym narzekał, lecz obozowicze mogliby trochę odpocząć od walk. Zbliżały się przecież święta, czas wypoczynku i różnych rzeczy tego typu. W sumie nie ich wina, że potwory nie pozwalają im odetchnąć. Mogliby jednak odpuścić chociażby treningów, podczas, których najczęściej się przeziębiają lub kaleczą.

- Ile jeszcze mam to trzymać?- marudził czternastoletni syn Aresa, który  oberwał od Clarisse w głowę. Trzymał sobie lód przy głowie. Jego głos wyrwał mnie z rozmyślań. Dzieciak był strasznie marudny jak na mój gust.

- Jeszcze moment Jake. Chyba wytrzymasz?- zapytałem,  zabierając się za porządkowanie bandaży na półce.

- Moment....czyli ile?

Bogowie, jaki ten dzieciak jest denerwujący.

- Czyli, że moment. Niedługo. - odparłem spokojnie, ignorując irytację.

Wtedy do infirmerii wparował Paolo. Zerknąłem na niego gniewnie, ponieważ wbił jak na imprezę noworoczną a nie do domku, w którym ludzie starają się odpocząć i wyzdrowieć.

Nie znam portugalskiego, więc nie będę wam nawet starał się przybliżyć co Paolo mi powiedział. Pamiętam, że jedynie skinąłem głową, udając zrozumienie. Chłopak wyszedł z infirmerii.

- Mogę już iść?- dopytywał Jake. Zwróciłem na niego wzrok.

- Jasne, tylko unikaj Clarisse. - westchnąłem kiedy dzieciak wybiegł jak poparzony na dwór. Nie domknął nawet drzwi, a to cham. Wyjrzałem na dwór.

               ❄❄❄❄❄❄❄❄❄

Wyjątkowo w tym roku spadł śnieg. Obozowicze udekorowali swoje domki naprawdę pięknie. Dekorowali nawet te puste, jak Zeusa i Posejdona. Percy Jackson spędzał tegoroczne święta z rodziną oraz pewnie z Annabeth Chase.
Jeden tylko domek nie świecił tak pięknie jak inne, a mianowicie domek Hadesa. Pechowa trzynastka, jak ją niektórzy nazywali. Stwierdziłem, że na daną chwilę moi pacjęci nie wymagają większej obserwacji. Chwyciłem bluzę i czapkę. Wyszedłem na dwór.

- Te blondas, nie za ciepło?- zagadnął Connor dekorując domek Aresa zgniłymi mandarynkami.

- Uwierz, gorąco mi.- odpowiedziałem ironicznie. Nie odzywając się już do nikogo, doszedłem do Pechowej Trzynastki. Zadudniłem w drzwi. Jeżeli Angelo jest w środku to ma mnie wpuścić bo zamarznę.

- NIE CONNOR,  NIE POTRZEBUJĘ LAMPEK - Nico najwyraźniej nie był w nastroju na pogawędki. Cholera, zimno. Nacisnąłem na klamkę jednak drzwi były zakluczone.

- Nico!! Zimno mi!!- krzyknąłem pukając. Po chwili otworzył. Jego widok sprawił, że przestałem na moment odczuwać straszny chłód. Jego czarne, delikatnie falowane włosy były w nieładzie. Miał na sobie czarny golf i czarne jeansy. Mierzył mnie spojrzeniem ciemnych oczu.

- Zimno mi.- powiedziałem, wparowując do jego domku. Było w nim jak zwykle ciemno i ponuro.

- Co ty robisz, Well?- zapytał mnie zdziwiony moim wejściem. Zamknął drzwi i podszedł niepewnie z miną czekającą na wyjaśnienia.

- Ogrzewam się. - usiadłem na małej, czarnej, skórzanej  kanapie. Zdjąłem z głowy czapkę.

- Pozwoliłem Ci wejść? - Nico usiadł obok mnie. Mierzył mnie uważnie spojrzeniem swoich czarnych oczu.

- .....nie.....wiem.....?

- Nie.

- Ale Nico, na dworze bym zamarzł.

Syn Hadesa miał minę, która wyrażała coś pomiędzy gniewem a rozczuleniem. Niektórzy uważali, że Nico jest tylko ponurym, nudnym dzieciakiem. Ja myślałem inaczej i dziś moje zdanie nadal jest takie samo jak w tamte święta. Nico był bardzo ciekawy, tajemniczy. A jego uśmiech był najpiękniejszym uśmiechem na świecie. Nikt nie uśmiechał się tak pięknie jak on. Niestety robił to rzadko.

- Dlaczego nie jesteś w siódemce?- zapytał bawiąc się rękawem swetra.

- Bo.....bo......- właśnie Will dlaczego tu jesteś?

- Bo?

- Bo w siódemce to ja mieszkam i jestem w niej codziennie. Zresztą chciałem Cię odwiedzić bo.....no wiesz.....miałem przekazać...eee Paolo coś mówił...- moje słowa nie miały najmniejszego sensu. Chłopak przekrzywił głowę.

- Paolo mówił coś o przyjęciu świątecznym w Wielkim Domu.... Przynajmniej tyle zrozumiałem. - odparł cicho.

- A tak......szczerze mówiąc nie zrozumiałem co do mnie mówił....-  O JA NIE MOGĘ,  PRZYJĘCIE. JAK JA MOGŁEM ZAPOMNIEĆ.

Nico uśmiechnął się lekko, nadal bawiąc się rękawem.

- Idziesz, Nico?- zapytałem, patrząc na syna Hadesa spokojnym spojrzeniem. Przezabawne, bo moje wnętrzności urządzały sobie bibę roku.

- Że...na przyjęcie?- Nico popatrzył na mnie niezrozumiale.

- Tak.

- Przyjęcia nie są....w....moim stylu. Po co miałby się na nie wybierać "mieszkaniec pechowej trzynastki"? - odpowiedział tonem człowieka, którzy usłyszał najwymyślniejszą brednię.

- Dlaczego nie miałbyś pójść? Ja...nie mam z kim iść.........- westchnąłem.

- A dziewczyny od Afrodyty? Ciągle za Tobą biegają. Masz z kim iść, Well. - Bogowie on moje imię wymawia przez "e". 

- Nie chcę iść z nimi. Jest problem bo chcę iść z kimś kto wcale nie ma zamiaru się wybierać.

Nico chwilę przetwarzał moje słowa, najwidoczniej wciąż nie rozumiejąc ich ukrytej treści.

- Przecież........ Dlaczego?.... Kto by nie chciał pójść z kimś takim jak ty?

Z kimś takim jak....ja?

- Ty mi odpowiedz, Nico. - wyprostowałem się na kanapie i spojrzałem mu w oczy.

Syn Hadesa przez chwilę znowu nie zrozumiał.

- Bogowie Nico, chcę żebyś poszedł ze mną.

Zatrzymajmy się na chwilę żeby porozmawiać o minie ciemnowłosego. Jego wyraz twarzy był po prostu bezcenny. Totalne zbicie z tropu plus rumieńce na policzkach.

- J-ja? Z T-tobą...?

- Tak, gamoniu. Idź ze mną. - wstałem i ubrałem czapkę. Podszedłem do drzwi.

- Na którą to przyjęcie?

- N-na dziewiętnastą. - wyjąkał wciąż zdziwiony.

- Dobrze. Więc przyjdę po Ciebie. Zapukam....zapukam dwa razy. Jeżeli nie będziesz chciał iść po prostu sobie pójdę. Ale....pójdę do siódemki, bo na przyjęcie chcę iść z tobą. - puściłem do niego oczko i wyszedłem na chłód.

Kiedy zamknąłem czarne drzwi podskoczyłem na śniegu.

I kto właśnie zaprosił Nika* na bal? Kto? JAAAAAA

Clarisse zmierzyła mnie dziwnym spojrzeniem.

- Solace, zimno mózg Ci zamroziło, czy co odwalasz za tańce?

- Nic, nic. - odpowiedziałem.

           🎄🌲🌈🎄🌈❤🌈❤🌈

- Hej, Will!- Kyla zawołała mnie. Moja siostra ubrana była w granatową sukienkę a na to płaszcz w kolorze czerwonym. Jej rudawo-zielone włosy opadały jej na ramiona.

- Will, idziesz?

- Jasne, ale potrzebuje jeszcze jednej osoby. - odpowiedziałem.

- Uuuuu braciszek kogoś sobie zaprosił?- Kyla zaśmiała się pod nosem. Potem wróciła do swojego partnera.

              🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄

Błagam, wyjdź.

Zapukałem zgodnie z obietnicą dwa razy, w duże drzwi od trzynastki.

Proszę, nie chcę spędzić nocy smucąc się, że nie.....nie lubisz mnie bardziej niż jako znajomego........że pewnie wolisz siedzieć w domu niż iść ze mną....

Kiedy usłyszałem kroki, prawie zawału dostałem. Nie lepiej było kiedy Nico di Angelo otworzył drzwi. Miał na sobie tym razem inny golf. Również czarny, jednak w małe wzorki czaszek. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi na jego widok. Niesfornie ułożone kosmyki czarnych włosów, ciemne oczy....... Nico di Angelo spowodował u mnie bezdech. Pomocy?

- W-well..... Co Ci?- zapytał. Zejdę na zawał, aaaaaaaaaaaaaa pomocy jak się mówi?

- Wyglądaszpiękniebogowie. - powiedziałem szybko. Nico zamknął drzwi i podszedł do mnie.

- Dzięki.....t-ty też. Idziemy....zimno.

- Jas-jasne. - BRAWO, BRAWO SYNU BOGA POEZJI, TWOJE SŁOWA TO CZYSTA POEZJA. POCZEKAJ A NIEDŁUGO ZACZNIESZ PISAĆ GRUBE KSIĘGI POD TYTUŁEM "BEZSENSOWNY BEŁKOT

              🎄🎄🎄🎄🎄🎄🎄

Chejron wraz z dzieciakami Afrodyty pięknie udekorował Wielki Dom. Stół był pełen różnych przysmaków, ściany obwieszone łańcuchami i lampkami. Sufit cały w jemiole.

Nico w świetle tych małych, migoczących lampek był jeszcze piękniejszy. Po kilku nieudanych próbach namówienia go na taniec, wreszcie mi się udało. Tato bądź ze mnie dumny. Wygłupialiśmy się. Nico robił obroty a ja tańczyłem niczym niezbyt zgrabny olbrzym. Syn Hadesa śmiał się tego wieczora więcej niż kiedykolwiek.

- Pokażę Ci coś, Nico. - powiedziałem i niepewnie pociągnąłem go za rękę. Oblał się rumieńcem ale dał się ciągnąć. Szliśmy po schodach. Nie weszliśmy na strych, lecz poprowadziłem chłopaka w inną stronę. Kiedyś odkryłem "tajemne" wejście na dach.

- Ta - da - pokazałem mu drabinkę. Nico zmierzył mnie spojrzeniem.

- No dalej. Idź pierwszy. - syn Hadesa zaczął wspinać się po drabince. Ja zaraz za nim. Na dachu, cóż na dachu było pięknie. Ale też zimno. Usiedliśmy obok siebie, stykając się ramionami. Wszystkie domki wyglądały tak pięknie.

- Ojeju........rety.....ślicznie Well.

- Wiem.

Nasze spojrzenia spotkały się przez chwilę. ARGJWIBEOZKEKS poetycki umysł

- To miejsce dla wyjątkowych osób......takich jak ty. Więc nikomu nie mów. - spojrzałem na nasze dłonie. Były tak blisko. Strasznie blisko. Czułem, że Nico trząsł się z zimna. Chwyciłem go za rękę.

- C-co.... Welleam co ty robisz?

- Zimno Ci, nie?

Nico zmarszczył nosek. Jak słodko.

- Nie aż tak.

- Nie, wcale.

- Dobra, tak zimno mi Well.

Przysunąłem się. Skoro mu zimno to trzeba go ogrzać.

Pocałowałem go w usta. Jego usta były chłodne od mrozu. Odwzajemnił pocałunek. Była to najpiękniejsza chwila mojego życia. Nie kłamię.

- Cóż....teraz mi cieplej...- Nico parsknął cicho śmiechem i oparł głowę na moim ramieniu.

- I dobrze. Bardzo dobrze. - może i moje słowa brzmiały normalnie. Ale umysł to co innego. BOGOWIE CAŁOWAŁEM SIĘ Z NNNNNIIIIIKKKKIEEEEMMMM

    🎄🌈🎄🌈🎄🎄🌈🎄🌈🎄🌈🌈🎄

Kochani moi, którzy to czytacie.

Mam nadzieję, że wasze święta będą w tym roku....takie jakie chcecie żeby były. Zapomnijcie o problemach. Skupcie się na rodzinie, bliskich lub na sobie jeżeli tego potrzebujecie.

~ psychol shipujący solangelo 🌈🌈🎄🎄

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro