10. Maia miała rację.
Chłopak o ciemnych włosach zaczął powoli obcałowywać mą szyję, na której pozostawiał czerwone, mokre ślady. Znalazł się między moimi nogami, podczas gdy ja odchyliłam głowę i cicho posapywałam z każdym jego pocałunkiem oraz ruchem z przymkniętymi powiekami. Delikatnie przenosił się coraz wyżej, do mojej żuchwy, policzków, nosa, aż w końcu dotarł do lekko rozchylonych i spragnionych jego pocałunków warg. Bez namysłu wpił się w nie gwałtownie, a ja uchyliłam je mocniej, by mógł wtargnąć do środka swym językiem, rozpoczynając tę cholerną walkę o dominację.
Jęknęłam, gdy jego zimne dłonie znalazły się pod mą czarną bluzą i kolistymi ruchami skradał się wyżej, końcowo odrywając się ode mnie i spoglądając radośnie. Podparłam się delikatnie na łokciach, aby pomóc mu uporać się z rzeczą, a chwilę później leżałam przed nim w biustonoszu, na którego widok oblizał wargi.
- Będę tego kurwa żałować - wysapałam, gdy dotarło do mnie co wyrabiam, jednak nie przerwałam niczego, co robiliśmy. Chłopak zaśmiał się na moją reakcję, kręcąc głową w niedowierzaniu na moje bezsensowne, głupie pieprzenie, a później ponownie nade mną zawisł.
- Zaskakujące jest to, jak twoje humorki ulegają zmianie - zaśmiał się cicho, a po jego słowach przewróciłam oczami, następnie wydobywając z siebie jęk, kiedy jego wargi znalazły się pomiędzy moimi piersiami, odzianymi w biustonosz.
Nic więcej nie mówiąc, brunet złożył mokry i wyprowadzający mnie coraz bardziej z równowagi pocałunek, wolno przenosząc usta na mój biust. Skóra paliła mnie żywym ogniem, a każde zetknięcie jego wilgotnych warg z moim ciałem, kończyło się westchnięciem. Poczułam mrowienie w podbrzuszu, gdzie skumulowało się pożądanie. Cicho mruknęłam, kiedy jego zimne dłonie znalazły się na mych udach, a dokładnie na wewnętrznej ich stronie, sprawiając, że moje majtki robiły się coraz wilgotniejsze. W jednej chwili znalazł się na wysokości mojej twarzy, spoglądając na mnie z pragnieniem, a później złączył nasze wargi w długim i namiętnym pocałunku.
- Pozbędziesz się w końcu z siebie tych cholernych ubrań? - spytałam między pocałunkami, wywracając jednocześnie oczami. Ochryple się zaśmiał, kręcąc głową i oderwał się ode mnie, jednym ruchem ściągając z siebie czarną, zwykłą koszulkę.
Matko-moja-przenajświętsza.
- Jeszcze jakieś żądania, skarbie? - zapytał rozbawiony, uniósł brew, a jego wargi uformowały się w cwanym i zwycięskim uśmieszku. Był pewny siebie, wysoko się cenił oraz niczym się nie przejmował. A nie oszukujmy się... Miał czym zabłysnąć.
Ponownie tego wieczoru znalazł się przy mnie, składając wilgotne, lecz dalej delikatne pocałunki na mym calutkim rozgrzanym ciele, które pod jego dotykiem za każdym razem drżało. Wplątałam palce w jego nieziemską, rozczochraną fryzurę, pociągając za pojedyczne kosmyki i posapując z zamkniętymi oczami, kiedy zjeżdżał z pocałunkami coraz niżej, kierując się do dolnych partii mego ciała. Warknął cicho i złożył gwałtowny pocałunek na mym podbrzuszu, jednocześnie doprowadzając mnie do czerwoności. Miał tupet, doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż ledwo tu wytrzymuję, działa na mnie kurewsko mocno, a moje ciało domaga się jego dotyku, to mimo tego wykorzystywał to i mnie prowokował z każdą mijaną sekundą bardziej.
Odsunął się ode mnie z widoczną wymalowaną na twarzy fascynacją, oblizując wargi i zagryzając dolną, a następnie chwycił po obu stronach moje dresowe spodenki, pozbawiając mnie ich. Rzucił nimi w kąt, podziwiając me nagie ciało, a właściwie odziane tylko bielizną i uśmiechnął się pewnie siebie, mozolnie odpinając pierw swój pasek, a później guzik od spodni, nieprzerwanie patrząc się wprost w moje błyszczące tęczówki. Ściągnął z siebie ubrania i pozostał finalnie przede mną w samych czarnych, uwidaczniających jego przyjaciela bokserkach, które pragnęłam w końcu je z niego zerwać.
Wrócił do mnie, składając namiętniejsze pocałunki, cały czas dominując i dotykając mego ciała, które było całkowicie gotowe do działania. I przysięgam na wszystko, że odczuwałam już istny wodospad w mych majtkach. Dlaczego on do jasnej cholery, doprowadzał mnie do takiej czerwoności i czerpał z mojej niecierpliwości frajdę?
- Zawsze musisz dominować? - spytałam zaczepnie, unosząc jedną brew i pociągając znacząco za jego czuprynę. Cicho syknął pod nosem, odchylając głowę i spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach, uśmiechając kpiąco.
- A co? Nie podoba się księżniczce? - próbował mnie przedrzeźniać, robiąc głupią minę, na którą obydwoje zareagowaliśmy cichym śmiechem.
- Nie zawsze można mieć to, czego się pragnie - powiedziałam tajemniczo. Zmarszczył zmieszany brwi i posłał mi pytające spojrzenie, a chwilę później odepchnęłam go od siebie i popchnęłam na materac łóżka.
Usiadłam na nim okrakiem, a dokładnie na jego kroczu, czując jednocześnie jak jego przyrodzenie wbija się w mą kobiecość. Cicho jęknęłam, zagryzając dolną wargę i spoglądając na niego z odczuwalną dla naszej dwójki wyższością. Z początku wyglądał na naprawdę zdezorientowanego, jednak później szybko zrozumiał do czego dążę, a jego wargi opuścił triumfalny śmiech.
- Widzę, że lubisz górować - rzucił zadziornie, układając dłonie na moich biodrach i przymykając lekko powieki, podczas gdy na jego wargach dalej gościł nieskazitelny uśmiech. Zagryzłam zmysłowo dolną wargę, po której sekundę później przejechałam koniuszkiem języka i pochyliłam się nad jego ciałem, kładąc na tej umięśnionej klatce piersiowej i składając przelotny pocałunek na jego pełnych, bladoróżowych ustach.
- Tylko dzisiaj - szepnęłam, a później puściłam mu oczko, na co zareagował cichym śmiechem i pokręcił rozbawiony głową.
Delikatnie sunęłam dłońmi po jego nagiej klatce piersiowej, torsie, zarysowywałam dokładnie każdy jego najmniejszy mięsień, prowokując go i czując pod sobą jego stwardniałego penisa, który z każdym moim ruchem, wbijał się w mą kobiecość bardziej. Jego duże dłonie zaciskały się na mych bokach, satysfakcjonujący uśmiech gościł na jego wargach, a napięcie między nami wzrastało z każdą pojedynczą sekundą w tym oto pokoju. Zarzuciłam włosami do tyłu, notorycznie wpatrując się w jego cholernie ciemne tęczówki, a niekiedy nachylałam się do jego torsu, na którym składałam delikatne pocałunki, na wskutek czego z jego ust wydobywały się ciche warknięcia oraz syknięcia, a jego ciało niekontrolowanie się poruszało. Delikatnie powędrował rękoma do zapięcia od mojego stanika i jednym sprawnym ruchem go odpiął, powodując me delikatne drżenie.
- Zdejmij w końcu to cholerstwo - rzekł ochryple, przechylając głowę w bok i wydął dolną wargę, powodując mój niemrawy uśmiech. Ściągnęłam zgodnie z poleceniem biustonosz, wyrzucając go na podłogę i spojrzałam na twarz chłopaka, który bacznie mnie obserwował z malującym się uśmiechem na twarzy.
Jego duże dłonie znalazły się na mych pełnych piersiach, które ścisnął i spowodował jękniecie z mych ust, na które zareagował cichym śmiechem. Przymknęłam oczy, a później zsunęłam się nieco niżej, aby pozbyć się w końcu tych cholernych bokserek. Chwyciłam je po obu bokach i pociągnęłam je jednym sprawnym ruchem w dół, pozwalając jemu przyjacielowi wyjść na zewnątrz. Spojrzałam na niego i niemal zachłysnęłam się własną śliną widząc kurewsko dużego członka, który był już w gotowości i czekał na jakikolwiek mój ruch. Oblizałam wargi, patrząc w oczy szatyna, a później objęłam dłonią jego penisa i rozpoczęłam wolne ruchy, na które reagował coraz to głośniejszym warknięciem, syknięciem, bądź po prostu jęknieciem.
Przymknął delikatnie powieki, podczas gdy ja zbliżyłam się do jego przyrodzenia i włożyłam całe, aż po nasadę do ust, zaciskając wargi. Głośno warknął, wplątując dłonie w me włosy i pchnął mnie jak najbardziej w przód, abym nie przestawała. Zgodnie z jego rozkazem, robiłam, to, czego on chciał, żądał i pragnął. Chciałam, aby zapamiętał tę noc jak najlepiej, gdyż może już drugiej takiej nie być, choć i tak miałam pełną świadomość tego, że jestem jedną z wielu jego przystawek, potrzebnych tylko do zaspokajania swych potrzeb.
Nie minęło wiele czasu, lecz delikatnie mnie od siebie odepchnął i podniósł się na łokciach, aby najprawdopodniej wstać. Tak też i zrobił, po chwili pchając mnie na materac z uśmiechem na twarzy, na co zareagowałam cichym śmiechem. Zawisnął nad mym ciałem i wpił się w moje wargi, wpychając język coraz głębiej do mej jamy ustnej.
- Robisz to zbyt dobrze, więc musiałem przestać - wysapał cicho, jednocześnie dobierając się do materiału moich majtek. - A chcę jeszcze zrobić coś, co marzy mi się od naszego pierwszego spotkania - mruknął z cisnącym się uśmiechem, a później jednym szybkim oraz sprawnym ruchem pozbył się moich majtek, pozostawiając mnie calutką nagą. Obydwoje byliśmy nadzy, spragnieni siebie nawzajem oraz nie przejęci tym, iż nasze serca już są zajęte.
Odsunął się na chwilę ode mnie, podziwiając me nagie ciało i oblizując wargi, gdy zatrzymał nieco dłużej wzrok na mych nogach, kobiecości oraz piersiach. Do cholery jasnej doprowadzał mnie do czerwoności, skrępowania oraz zakłopotania. Jego wzrok był zbyt bardzo prześwietlający i przyszpilający, by tak po prostu sobie leżeć i nie zawstydzać się pod każdą dawką tego spojrzenia.
- Wybacz mi, że tak krótko dominowałaś - uśmiechnął się zadziornie, przechylając głowę delikatnie w bok i zagryzając dolną wargę. - Mam nadzieję, że ci się podobało, bo to ostatni taki raz - rzucił ostatecznie, a w jednej chwili poczułam go całego w sobie.
Na Boga, matkę oraz ojca.
Jęknęłam przeciągle, mocno zaciskając palce na prześcieradle, podczas gdy on się nade mną pochylił i poruszał we mnie w zwolnionym tempie. Zacisnęłam powieki, a moje dłonie powędrowały pierw na jego barki, na których moje palce się zacisnęły, a końcowo znalazły się na jego umięśnionych plecach, w które z calutką mą siłą wbiłam paznokcie. Syknął prawdopodobnie z bólu połączonego z rozkoszą i posłał mi swój słodki uśmiech, zwiększając tempo.
- Nie dochodź mi tu jeszcze - wysapał, a później jęknął, kiedy moje paznokcie pozostawiły jak przypuszczam widocznie ślady na jego plecach, po których zjeżdżałam nimi w dół. - Jeszcze porządnie nie zacząłem - jak on mógł dalej w takim momencie się ze mną droczyć, podczas gdy ja odpływałam do całkowicie innej krainy?
Przybrałam na wargi cwany uśmiech, który dostrzegł i go odwzajemnił, a później mój wyraz twarzy zdawał się być obojętny. Przeniosłam dłonie na jego twarde ramiona, na których zacisnęłam dłonie, a później przelotnie go pocałowałam, co wpędziło go w niezłe zdezorientowanie. Mimo tego, że próbowałam ze wszystkich sił nie poznawać po sobie tej kurewskiej rozkoszy, to temperatura mego ciała wręcz wrzała, a w środku odczuwałam tysiąc uczuć na sekundę.
- Wysil się trochę bardziej, bo na razie kiepsko ci to wychodzi - rzuciłam zadziornie, próbując go rozdrażnić, co najwyraźniej mi się udało, bo parsknął śmiechem.
- Ach, tak? - uniósł brew, na co przytaknęłam głową rozbawiona. Jednak pożałowałam od razu moich słów, gdyż w jednej chwili poczułam tak gwałtowne, mocne, niewiarygodne pchnięcie, że odebrało mi mowę. Głośno, przeciągle jęknęłam, jednak szybko uniemożliwił mi to, zagłuszając mój jęk namiętnym pocałunkiem.
Próbowałam nie pokazywać mu mimo wszystko, jak kurewsko mi się podoba nasz wspólny seks. Był nieziemski, każde jego spojrzenie, każdy jego uśmiech, każde jego mocne pchnięcie, które powodowało przez chwilę, że zapominałam jak się nazywam, każdy jego pocałunek... Ten chłopak był nieskazitelny, chodzący pierdolony ideał, który mnie tak cholernie mimo wszystko wkurwiał.
Z każdym jego szybszym, gwałtowniejszym ruchem, pojękiwałam, co również on robił. Nie sądziłam, że on też może odczuwać taką przyjemność, co ja. Głośno dyszał, przymykał oczy i łączył niekiedy nasze usta w pocałunkach. Jego roztrzepane loczki, których pojedyncze kosmyki opadały na jego czoło, a niektóre zakrywały piękne, ciemne oczy.
Jęknęłam jego imię, odchylając głowę i przymknęłam powieki, czując jego gorący oddech na mej twarzy, szyi oraz biuście. Uśmiechnął się zdyszany pod nosem, a jego dłonie znalazły się po obu stronach mej głowy.
- Dalej, śliczna - wysapał, w dalszym ciągu nie pozbywając się tego obrzydłego uśmieszku z twarzy. - Zrób to dla mnie - z tymi słowami mnie pożegnał, sprawiając, że odpłynęłam do całkowicie innej krainy. Mocno zacisnęłam palce na jego barkach i jęknęłam, czując, że dochodzę do punktu kulminacyjnego. Moje wszystkie mięśnie się napięły, a po calutkim ciele przeszła fala gorąca, przyjemności oraz rozkoszy.
Nie musiałam wiele czekać, aż poczułam, że chłopak także osiągnął swój szczyt, kończąc we mnie. Opadł na mnie wyczerpany, co nie ukrywam ja także odczuwałam ogromne zmęczenie i ułożył głowę w zagłębieniu mej szyi, którą łechtał przyjemnie gorącym oddechem. Moje ciało ogarnęła totalna euforia, dałam się ponieść zbyt wielu emocjom, było to tak nieodpowiednie oraz szczeniackie zachowanie, jednak nie żałowałam. Choć byłam pewna, że wkrótce będę.
- Maia miała rację - westchnęłam i uśmiechnęłam sama do siebie pod nosem, oplątując go nogami wokół pasa i wplątując palce w jego loczki.
- Z czym? - mruknął cicho, a jego dłonie pieściły mą zewnętrzną stronę ud, kiedy głowa spoczywała na mej klatce piersiowej.
- Że jesteś dobry w łóżku - zaśmiałam się. Czekoladowooki odsunął się momentalnie ode mnie i posłał mi zdziwione spojrzenie, powodując me rozbawienie. - Nieważne - wzruszyłam ramionami.
- A co, podobało ci się? - przestań, do cholery, dobrze znasz odpowiedź.
- Uhm... Było całkiem nieźle - zareagował głośnym, histerycznym śmiechem na moje słowa, podczas gdy ja zdawałam się pozostać obojętną.
- Zwłaszcza, gdy jęczałaś moje imię - podsumował parsknięciem śmiechem, gdy ja zasznurowałam wargi. Momentalnie go od siebie odepchnęłam i zrobiłam naburmuszoną minę. - Tylko mi nie mów, że się obrazisz - mruknął cicho, a po chwili poczułam słodki smak jego ust na swoich.
Po chwili brunet ze mnie wyszedł i założył swoje bokserki, co również i ja poczyniłam. Wstałam niechętnie z łóżka, zarzucając na siebie bieliznę, a następnie ponownie wróciłam do łóżka, odsuwając na bok i robiąc miejsce obok dla chłopaka.
- Zostajesz czy wracasz do chłopaków? - zapytałam, toteż spojrzał na mnie, gdy ubierał spodnie i wstał z łóżka.
- Wracam - odrzekł obojętnie, zapinając guzik oraz pasek. - A co, mam zostać? - kącik jego ust drgnął, unosząc się, przez co przewróciłam oczami.
- Nie - rzekłam, a nasz wzrok się skrzyżował. Jego oczy już nie były tak ciemne, jak przed momentem.
- To po co takie głupie pytania zadajesz? - posłał mi uśmiech i uniósł brwi.
- Bo jesteś idiotą - wzruszyłam ramionami i wydęłam dolną wargę, gdy on wywrócił oczami z uśmiechem, po czym parsknął śmiechem. W między czasie sięgnął po swoją koszulkę, zakładając ją na siebie.
- A jednak przed chwilą mi się oddałaś. - podsumował. Wywaliłam na niego język, a potem uniosłam ociężałą dłoń, aby pokazać mu środkowy palec, którego skwitował parsknięciem.
- Ani słowa nikomu - zagroziłam, gdy chciał już wychodzić.
On jedynie się uśmiechnął i nic więcej nie dodając, wyszedł z mojego pokoju, poprawiając spodnie w kroczu. Wówczas wraz z zamknięciem się drzwi, odetchnęłam głęboko, wbijając swój zmieszany wzrok prosto w sufit. Jedno pytanie krążyło po mojej głowie. W którym kurwa momencie do tego doszło? To było tak kurewsko popieprzone, a zarazem nieziemsko dobre, że nie potrafiłam racjonalnie wytłumaczyć, jakie odczuwałam w tym momencie motylki w brzuchu. To podniecenie i euforia, która we mnie siedziała.
Westchnąwszy głęboko raz jeszcze, podniosłam się niechętnie z materaca i zebrałam swoje ubrania. Ułożyłam je na fotelu, a potem sięgnęłam po piżamę i poszłam z powrotem do łazienki, w której drugi raz wzięłam gorący prysznic.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro