Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

☁️ 4 ☁️

rozdział 4 :: nie bądź tak formalny, laoshi.

- och...

xiao zhan powoli wszedł do pokoju i rozejrzał się dookoła. był skromnych rozmiarów i miał wszystkie podstawowe udogodnienia, i ku jego uldze, niezwykle skuteczny wentylator. już obawiał się wpływu, jaki upał w dżungli wywrze na jego nadaktywne gruczoły potowe.

ale to nie temu przeznaczone było to 'och'. zacisnął usta i spojrzał na dwa łóżka przed sobą. miał id dzisiaj dzielić pokój z yibo. był dość doświadczony w mieszkaniu z innymi, od czasów uniwersyteckich do x-nine, ale tym razem było inaczej. tym razem miał dzielić się pokojem z kimś, z kim prawie nie spędzał czasu. a biorąc pod uwagę ich wyczerpujące harmonogramy, oznaczało to również, że nie będzie miał miejsca, gdzie mógłby być sam, gdyby potrzebował spokoju ducha.

- minęło trochę czasu, odkąd z kimś dzieliłem pokój - głęboki głos wyrwał go z zamyślenia, przez co odwrócił się zaskoczony.

yibo stał przy wejściu z jednym plecakiem zwisającym z jego ramienia i drugim trzymanym w ręku. xiao zhan pomyślał, że usłyszał nutkę niepewności i zdenerwowania w głosie swojego nowego współlokatora, choć z drugiej strony wciąż wręczył go fakt wspólnego dzielenia pokoju.

- nie martw się - opanował się szybko i błysnął uśmiechem. - nie trudno jest ze mną żyć. obiecuję, że nie stanę ci na drodze.

- hmmm - yibo skinął mu energicznie głową, po czym wszedł do środka, lecz praktycznie natychmiast zatrzymał się w połowie kroku.

- czy masz jakieś preferencje? - skinął głową w kierunku łóżek.

- niespecjalne - xiao zhan pokręcił głową.

- czy będzie w porządku, jeśli wezmę ten przy łazience? możesz... wziąć ten przy oknie...

- pewnie! - zhan podniósł swoje własne torby i podszedł do tego, co miało być jego łóżkiem przez następne cztery miesiące.

- dzięki - młodszy z westchnieniem upuścił torby przy łóżku.

zapadła cisza, kiedy oboje wykonywali swoje własne rutyny - rozpakowywanie, aranżowanie, porządkowanie, osiedlanie się.

- czy chcesz... czy mogę... - wymamrotał w pewnym momencie yibo.

- czy możesz co? - zapytał xiao zhan, nie odwracając się, i cały czas wkładając swoje ubrania do ich wspólnej garderoby.

- ...najpierw skorzystać z prysznica?

starszy obejrzał się przez ramię z delikatnym uśmiechem.

- nie musisz być tak formalny, wang-laoshi - zaśmiał się, zanim kontynuował układanie swoich ubrań. - śmiało... ja jeszcze nie skończyłem się rozpakowywać.

nie otrzymawszy żadnej odpowiedzi, odwrócił się, zastanawiając się, czy powiedział coś złego. ale kiedy jego wzrok spoczął na yibo, był zaskoczony, widząc go stojącego z rękami skrzyżowanymi na piersi i uśmieszkiem na twarzy.

- ale jak mogę nie być formalny, xiao-laoshi ? - mówił z udawaną formalnością. - osobom starszym trzeba okazywać szacunek.

oczy xiao zhan rozszerzyły się w szoku na jego słowa i na krótką chwilę uśmiech yibo zbladł, zastanawiając się, czy nie posunął się aby za daleko. ale nim zwątpienie całkowicie go pochłonęło, zobaczył, jak twarz drugiego rozszerza się w uśmiechu, nawet gdy głośno wykrzyknął:

- wang yibo!!

yibo nie wiedział, że wstrzymuje oddech, dopóki nie wypuścił powietrza na widok olśniewającego uśmiechu xiao zhan. zachichotał, gdy uśmiech drugiego stał się szerszy i ku jego własnemu zdziwieniu, nagle został uderzony w twarz koszulą. z uśmiechem ją chwycił, kiedy zsunęła się po jego twarzy, mimowolnie wdychając słaby zapach, którego nie mógł zlokalizować.

co to za zapach? pachnie tak dobrze. zastanawiam się, jakich perfum używa.

-czy nie zamierzałeś wziąć prysznica?

- och - młodszy zerknął na koszulę i odrzucił ją z powrotem w zhan, zdając sobie sprawę, że trzymał ją przy twarzy dłużej niż było to właściwe. - ...tak.

z tymi słowami skierował się do łazienki. starszy tym czasem podszedł do swojego łóżka, słysząc, jak włącza się prysznic. zauważył, że strona yibo była już urządzona jak mini-pokój. na stoliku nocnym stało jego zdjęcie z rodzicami, obok którego były bibeloty jak mały rower lego, a przy jego łóżku leżała deskorolka oparta o ścianę. samo łóżko nie było posłane, a przytulny koc, który xiao zhan domyślił się, że należy do młodszego, zastąpił kołdrę, która pierwotnie leżała na łóżku.

odwrócił wzrok, kiedy usłyszał, że prysznic został wyłączony, i szybko wziął własny ręcznik i przybory toaletowe. kiedy drzwi się otworzyły, wyszedł zza nich yibo o świeżej twarzy, całkowicie ubrany, z włosami wciąż ociekającymi wodą i zrelaksowanym wyrazem twarzy, kiedy wycierał włosy.

- łazienka wolna

xiao zhan skinął głową, wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. cała łazienka pachniała pierwszym deszczem. nie mógł się powstrzymać od zamknięcia oczu i wzięcia głębokiego oddechu, pozwalając sobie na rozkoszowanie się błogim zapachem.

czy tak pachnie yibo...?

na jego pytanie odpowiedziano niemal natychmiast, gdy zobaczył hotelowe mydło i szampon z napisem 'miłość w deszczu'.

- no cóż - mruknął do siebie, a potem mimowolna myśl przeszła mu przez głowę z powodów, których nie mógł pojąć.

ciekawe, jak pachnie yibo...

- co do- ?! - wykrzyknął, patrząc na swoje odbicie w lustrze, zdumiony i oszołomiony. - dlaczego w ogóle... - przewrócił oczami i ruszył pod prysznic. - muszę być bardziej zmęczony, niż myślałem. upał już mnie wyczerpuje...

----

yibo oparł się o zagłówek, z poduszką na kolanach, kiedy leniwie, prawie nieuważnie przewijał telefon. spojrzał na stronę pokoju xiao zhan. był prawie pusty, prawie nic nie leżało na zewnątrz. większość jego rzeczy znajdowała się w szafie, w szufladzie szafki nocnej lub w jego walizce.

czy nie chce czuć się w tym miejscu jak w domu? - pomyślał zaskoczony i nieco oszołomiony. - musimy teraz zostać w tym pokoju aż przez cztery miesiące.

ale yibo robił to dłużej niż starszy i był przyzwyczajony do podróżowania i życia z walizką. opracował już własne procedury i sposoby, aby czuć się jak w domu w każdym nowym miejscu i w każdym nowym hotelu. z kolei xiao zhan dopiero zaczynał swoją solową karierę aktorską i dopiero wkrótce miał odkryć znaczenie takich drobnych rytuałów i pamiątek z domu.

odwrócił wzrok z powrotem na telefon, kiedy drzwi łazienki się otworzyły i wyszedł zza nich jego współlokator. miał właśnie poruszyć temat, na omówienie którego czekał, kiedy zobaczył, że xiao zhan, w przeciwieństwie do niego, kiedy wyszedł spod prysznica, wciąż był w ręczniku. minęło trochę czasu, odkąd yibo mieszkał z innymi chłopakami. ostatni raz było to z kolegami z zespołu. tak więc chwilę zajęło mu odzyskanie opanowania i przypomnienie sobie, że to zupełnie normalne. ale przez kilka pierwszych sekund nie mógł powstrzymać się od podziwu, jak przystojny była xiao zhan.

z pewnością może być aktorem. - pomyślał. - z tą piękną twarzą, tym wysokim, szczupłym ciałem z niekończącymi się nogami, tymi naturalnie wypełnionymi ustami...

prawie się zakrztusił, gdy zdał sobie sprawę ze swojego ciągu myśli.

co do- ?! yibo, dlaczego w ogóle...

- wszystko w porządku? - xiao zhan podszedł do niego ze szklanką wody i zmartwionym wyrazem twarzy.

młodszy przytaknął i wypił wodę, aby odwrócić swoją uwagę i uspokoić zarumienioną twarz.

- tak, nic... po prostu zmęczenie sprawia, że myślę... myślę o różnych głupich rzeczach...

xiao zhan odwrócił wzrok, przypominając sobie głupią myśl, którą miał w łazience.

- tak... wiem coś o tym...

- więc... właściwie... jest coś, o czym chciałem porozmawiać...

- co jest? - starszy założył piżamę, zdjął ręcznik i ostrożnie położył go na krześle obok łóżka.

- ja... czasami... - yibo przygryzł usta i spojrzał na swoje dłonie. - czasami muszę mieć włączone światło lub mieć jakiś dźwięk w tle, aby... aby zasnąć...

czuł, jak jego twarz się nagrzewa. od dawna nie musiał z nikim o tym rozmawiać. poza tym, powiedzenie tego równie młodym kolegom z zespołu, jako piętnastoletni chłopiec, było o wiele mniej niezręczne, niż drugiemu dorosłemu mężczyźnie jako dwudziestoletni aktor.

- masz problemy z zasypianiem? - zapytał xiao zhan, nie wyrażając w głosie ani rozbawienia, ani osądu.

nie przypominało to reakcji, której spodziewał się młodszy. spodziewał się jednego lub dwóch żartów swoim kosztem lub szeregu pytań, dlaczego miał taką potrzebę.

- czasami... ale obiecuję, że nie będę tego robić zbyt często - dodał szybko.

- w porządku, bo-di - starszy podszedł do niego i położył dłoń na jego ramieniu. - mówiłem ci, że nie ma potrzeby być tak formalnym, ale dziękuję za poinformowanie mnie. rób to, co potrzebujesz.

po poklepaniu go po barku, xiao zhan wrócił do swojego łóżka i wsunął się pod koc, po czym skulił się jak najbardziej, aż wyglądał jak taka bardzo radosna i przytulna sajgonka. yibo nie mógł powstrzymać rozbawienia jego stylem spania.

jak ktoś tak wysoki może wyglądać na tak malutkiego?!

yibo poszedł do łazienki i ponownie zapalił światło. prawie całkowicie zamknął jej drzwi, zostawiając tylko tyle szczeliny, by wpuścić do środka pokoju ledwo smugę światła. zerknął na łóżko xiao zhan, aby upewnić się, że światło nie dosięgło go bezpośrednio ani nie przeszkadzało mu w żaden sposób. potem również się położył i szybko pocałował swoje rodzinne zdjęcie. zadowolony odwrócił się na bok, plecami do łóżka jego współlokatora i zamknął oczy. nie mógł powstrzymać uśmiechu, widząc, jak gładko poszła rozmowa.

- dzięki... zhan-ge.

- dobranoc, bo-di.

‎‎ ‎ ‎ ‎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro