𓏲 𝘮𝘢𝘯𝘢𝘨𝘦𝘳 . 𓂃
- yibo, słuchasz mnie w ogóle? - głos kobiety w słuchawce brzmiał na nieco rozdrażniony, lecz zarazem westchnięcie, które opuściło jej usta po tych słowach, sugerowało, iż nie był to pierwszy raz, kiedy znalazła się w takiej sytuacji.
- uhh przepraszam, o czym mówiłaś? - dwudziestolatek o brązowych włosach przewrócił się z boku na bok na kanapie, umieszczając jedną stopę na jej wezgłowiu, a drugą pod swoim tyłkiem. z głośnika telefonu wydobyło się kolejne westchnięcie, jakby jego rozmówca doskonale zdawał sobie sprawę z brzmienia odpowiedzi, zanim ona jeszcze w ogóle nadeszła. młody azjata przygryzł wargę, obracając telefonem w palcach i czekając na ostrą reprymendę od swojej menedżer, jednak o dziwo nic takiego nie nadeszło. zamiast tego, usłyszał tylko streszczenie wypowiedzi, którą od kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu minut, tłumaczyła mu kobieta po drugiej stronie słuchawki.
- w przyszły poniedziałek weźmiesz udział w turnieju tanecznym, organizowanym na cześć... a z resztą, nie obchodzi cię to, prawda? - rzuciła kobieta wzdychając po raz kolejny, a chłopak cmoknął ustami zadowolony kiwając głową. - w każdym razie, myśleliśmy, że mógłbyś zatańczyć tą choreografię do "can u handle it?", nad którą ostatnio dużo pracujesz. co o tym sądzisz? - przez chwilę w słuchawce zapadła martwa cisza, po czym dwudziestoletni chłopak ponownie zmienił swoją pozycję na kanapie, mamrocząc coś niewyraźnie pod nosem.
- mam to przyjąć jako "tak"? - zaśmiała się cicho, ale bez ani krzty radości, kobieta, nie mając już pojęcia, jak ma przemówić swojemu podopiecznemu do głowy.
- mhm... - ponownie wydał z sobie niewyartykuowany dźwięk brunet, po czym przyciągnął się, i nareszcie usiadł pionowo na kanapie.
- czy w takim razie mam umówić ci dodatk- - wypowiedź kobiety przerwał piskliwy sygnał, kiedy chłopak po prostu się rozłączył wzdychając przy tym i pocierając dłonią czoło. naprawdę, nie miał siły z samego rana wysłuchiwać kolejnych pytań swojej menedżer, dotyczących tylko i wyłącznie jego pracy. tym bardziej, kiedy dręczącył go kac po zeszłonocnej imprezie.
dwudziestolatek wstał z dotąd obleganej kanapy i powolnym krokiem udał się do kuchni, urządzonej w ciepłych kolorach. sięgnął do jednej z szafek, wyjmując z niej losowe przeciwbólowe i od razu zapił je wodą prosto z gwinta, przy okazji oblewając sobie brodę i pół koszulki. westchnął ciężko i przysiadł na wysokim krześle, podpierając się łokciem o lodowaty blat i wpatrując w bliżej nieokreśloną przestrzeń przed sobą. dopiero po przeszło piętnastu minutach, kiedy to lekarstwo nareszcie zaczęło działać, przeczesał swoją grzywkę palcami i opuścił pomieszczenie kuchenne. tym razem skierował się do łazienki, po drodze zwijając z pokoju sypialnianego losowe bokserki i za dużą koszulkę. upewnił się, że jego telefon jest wyłączony i że jego, zapewne teraz już mocno wkurwiona, menedżer nie będzie mu przeszkadzać, jednym ruchem rozebrał się do naga i wszedł pod prysznic.
dopiero kiedy pierwsze krople lodowatej wody skapnęły na jego rozgrzaną skórę, dwudziestolatek wzdrygnął się lekko i przekręcił nieco mocniej czerwony kurek. jego oczy rozszerzyły się i nabrały więcej świadomości, kiedy kolejne stróżki spływały po jego plecach i nogach. ponownie przetarł twarz i włosy, tym samym lekko je zamaczając, po czym westchnął głęboko, przeglądając w głowie urywki wspomnień z poprzedniej nocy. dawno nie wypił chyba tyle, co wtedy, naprawdę dawno...
kiedy brunet zakończył już prysznic i wyszedł z pełnego pary pomieszczenia, skierował się prosto do salonu, gdzie czekał na niego telewizor i jego ukochana kanapa. tym razem jednak usiadł na niej już dość zwyczajnie, bowiem po turecku, i sięgnął po pilota, włączając płaskie urządzenie znajdujące się kilka metrów przed nim. rutynowo przerzucał kolejne kanały w poszukiwaniu czegokolwiek ciekawszego, co mogłoby mu potowarzyszyć w czasie robienia śniadania i go spożywania. dopiero kiedy usłyszał swoje nazwisko, wyrwał się nieco z zadumy i nastawił ucha. tym, co go tak zainteresowało, okazała się być reklama nadchodzącego turnieju tańca, w którym miał wziąć udział. no tak, jego menedżer wspominała coś o tym. to miało być... najbliższy poniedziałek. zaraz, najbliższy poniedziałek?! czy to nie tak, że miał w takim razie niecałe cztery dni, aby popracować nad choreografią? nadal przecież nie była do końca gotowa i tak idealna, jak by chciał. chociaż zapewne i tak miał pokonać wszystkich, którzy wezmą udział w tym turnieju, chciał przynajmniej zrobić to z godnością i nie zawieść swojej publiczności.
dwudziestolatek poderwał się z kanapy i skierował do sypialni, w której wciągnął na siebie czarne jeansy i zarzucił na ręce fioletową bluzę. po tych dość ludzkich czynnościach, złapał kilka potrzebnych przedmiotów, typu telefon i kluczyki do auta, i opuścił mieszkanie. dopiero kiedy znalazł się bezpiecznie w samochodzie i ruszył w stronę studia, odważył się nareszcie zadzwonić do swojej menedżer.
- halo...? - powiedział nieco niepewnie, kiedy dalej nieodezwała się już po dwóch sygnałach.
- wang yibo. - powiedziała twardo kobieta po drugiej stronie słuchawki, aż młodego azjatę przeszły ciarki po plecach. - czy ty myślisz czasami o-! - urwała w połowie zdania i westchnęła zbulwersowana, jak gdyby próbując utrzymać przynajmniej prowizoryczny spokój. - zapewne czujesz się już lepiej i dzwonisz żeby poprosić mnie o umówienie ci dodatkowych zajęć przed turniejem, więc informacyjnie, zrobiłam już to. cheol będzie dostępny w pełni do twojej dyspozycji aż do poniedziałku, kiedy to odbywa się turniej. oczywiście nie obędzie sie to bez dodatkowych kosztów, ale tym się zapewne za bardzo nie przejmujesz... - kobieta ponownie westchnęła, kończąc tym swoją wypowiedź. czasami doprawdy czuła się niczym matka tego młodego, nieodpowiedzialnego i nieokrzesanego artysty.
- oh... - dwudziestolatek przez chwilę nie wiedział co powiedzieć, po czym uśmiechnął się lekko, ani na chwilę nie spuszczając oczu z drogi. - dziękuję ci bardzo. oczywiście, koszty to nie problem. naprawdę bardzo dobrze mnie znasz! - ostatnie zdanie wykrzyknął wręcz dziecięcym głosem uśmiechając się jeszcze szerzej, na co jego menedżer ponownie westchnęła, tyle że tym razem nieco ciszej.
- dobrze, w takim razie do zobaczenia w studiu - zapewne teraz kręciła głową, zastanawiając się, jak miałaby być zdenerwowana na tego chłopaka.
- do zobaczenia~ - zakończył połączenie brunet, po czym puścił muzykę z radia i delikatnie poruszając się w jej rytm oraz nucąc pod nosem, ruszył nieco szybciej w kierunku studia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro