Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𓏲 𝘣𝘳𝘦𝘢𝘬𝘦𝘳 . 𓂃

po krótkiej pogawędce zhan zaproponował dwudziestolatkowi, aby umył się i został w domu jeszcze na śniadanie, z racji iż yibo dalej był w ubraniach z poprzedniego dnia, nie licząc jego butów znajdujących się gdzieś przy wyjściu i bluzy bez rękawów od coco channel wiszącej na oparciu krzesła w pokoju.

brunet w milczeniu ściągnął z siebie ciemną koszulkę i jeansy, a potem również wszelką biżuterię i bieliznę, co pewien czas spoglądając mimowolnie na swoje odbicie w, szerokim na całą jedną ścianę, lustrze. xiao zhan pozwolił mu skorzystać ze swojej własnej łazienki, połączonej bezpośrednio z jego sypialnią, w której uprzednio obudził się yibo. dwudziestolatek musiał przyznać, że czarnowłosy miał niesamowite wyczucie stylu i estetyki, co widać było chociażby po ułożeniu jego kosmetyków na szafkach czy drobnych lampkach powieszonych nad tym wielgachnym lustrem.

yibo ostrożnie, żeby aby na pewno niczego nie zniszczyć, wszedł do kabiny, zamknął za sobą przeźroczyste drzwi, po czym włączył sam prysznic. mocny strumień lodowatej wody uderzył go z zaskoczenia, przez co odskoczył gwałtownie do tyłu, zderzając się plecami z szybą. po omacku wyciągnął dłonie przed siebie, próbując zmniejszyć ciśnienie wody, albo przynajmniej nieco ją ocieplić. kiedy w końcu udało mu się to zrobić, złapał się dłonią za nagie plecy i delikatnie je pomasował.

- auć - jęknął z bólu, przeklinając w myślach swoją głupotę. jak mógł tak po prostu odkręcić kurek na maxa, zamiast najpierw ustawić sobie odpowiednią temperaturę, a dopiero po tym zacząć w ogóle zwiększać jej moc. cóż, przynajmniej plusem było to, że po zderzeniu z tak zimną wodą oraz ze szklaną ścianą, ostatecznie się rozbudził. i na szczęście nic nie zepsuł.

dwudziestolatek niepewnie sięgnął po żel do mycia ciała, stojący na małej półce wydrążonej w ścianie. podniósł go nieco do twarzy, czytając etykietę i zastanawiając się, czy zhan będzie miał coś przeciwko, jeżeli go użyje. bądź co bądź, udostępnił mu całą łazienkę i miał świadomość, że yibo nie ma raczej przy sobie swojego własnego płynu.

ostrożnie, z charakterystycznym pyknięciem, otworzył czerwoną butelkę i podniósł ją bliżej nosa, a jego nozdrza od razu uderzył delikatny zapach róż, niczym z jakiegoś fikcyjnego ogrodu. zaciągnął się nim jeszcze kilka razy, po czym wylał nieznaczną ilość żelu na dłoń i zaczął wcierać ją w swoje ciało, pilnując, aby nie zmarnować ani odrobiny. w końcu, płyn nie należał do niego i nie mógł sobie pozwolić na jego marnowanie.

po zakończeniu oczyszczania swojego ciała i spłukaniu całego szamponu, brunet wyszedł z kabiny i owinął się białym, puchowym ręcznikiem, który przed wejściem do pomieszczenia, znalazł dla niego czarnowłosy. pachnął on jeszcze świeżym praniem, co w kompozycji z różanym zapachem żelu do mycia ciała, dawało oszałamiający efekt.

yibo westchnął cicho i skończył wycierać ciało z resztek wody, teraz sięgając do stosu starannie złożonych ubrań, które również zgodził się mu pożyczyć jego chwilowy gospodarz. te z kolei pachniały bardziej kwiatami polnymi, jakimiś fiołkami czy czymś w tym stylu. bez ani słowa założył je wszystkie, zastanawiając się, jakim cudem w ogóle jest w stanie zmieścić się w ubrania tego wysokiego, ale zarazem bardzo drobnego mężczyzny.

kiedy brunet wyszedł z łazienki, w pokoju nie było już czarnowłosego, który zapewne poszedł już do kuchni, aby zacząć szykować śniadanie. po chwili zastanowienia, dwudziestolatek postanowił również ją odnaleźć, aby pomóc mu i przynajmniej częściowo odwdzięczyć się za to wszystko, co w ostatnich dwóch dniach dla niego zrobił. wprawdzie niezbyt potrafił gotować, ale mógł chociaż zaproponować później pomoc w zmywaniu czy coś, prawda?

gdy brunet nareszcie odnalazł salon łączony z kuchnią, w którym dzień wcześniej odbywała się właśnie impreza, przekroczył z wahaniem jego próg. w momencie, kiedy tylko wszedł do pomieszczenia, usłyszał lekko przyśmiewczy gwizd, jaki niektórzy wydają na ładne dziewczyny na ulicy.

- no no, nie spodziewałem się zobaczyć cię jeszcze kiedyś w różowym, yi bo! - usłyszał komentarz rzucony w jego stronę przez tą samą osobę, co wydała z siebie wcześniej ten gwizd. odwrócił się do autora tych słów, a jego oczom ukazała się znajoma sylwetka siedząca na pół-ladzie z miską płatków w ręku.

już miał mu się jakoś odgryźć, kiedy zorientował się, że nie ma bladego pojęcia, jak. doprawdy, pudrowo-różowa bluza vans i białe jeansy z dziurami były jedynymi ubraniami czarnowłosego, które jakkolwiek dobrze na nim leżały.

- cho, nie bądź niemiły dla młodszych. - upomniał dokuczającą mu postać zhan, odwracając się na chwilę od patelni, na której właśnie coś smarzył, po czym posłał przepraszający uśmiech w stronę bruneta. - przepraszam za niego. proszę, usiądź gdzieś, śniadanie będzie zaraz gotowe.

na te słowa dwudziestolatek wyrwał się do przodu w jego stronę, przypominając sobie, po co tu w ogóle jest.

- może ci pomogę... - zaczął, jednak przerwał mu ponowny złośliwy śmiech osoby siedzącej na czarnym blacie.

- lepiej nie dopuszczaj go do kuchni zhan-zhan, jeszcze spali ci cały dom. - na te słowa yibo również nie mógł znaleźć odpowiedzi, bądź co bądź, były one dość bardzo prawdziwe. zrobił więc jedyne, co w tym momencie przyszło mu do głowy, czyli wystawił język krzywiąc się w stronę postaci. ta bez myślenia odpowiedziała mu tym samym, po czym uśmiechnęła się radośnie, pokazując szereg prostych i białych zębów.

- ah, yi bo, yi bo... - pokręciła głową śmiejąc się cicho.

- ah, seungyoun, seungyoun... - odpowiedział mu przedrzeźniając jego głos brunet, po czym zgodnie z poleceniem gospodarza, zajął miejsce na krześle przy matowym stole, przypatrując się w zamyśleniu jego plecom.

dwudziestolatkowi ciężko było zrozumieć sytuację, w jakiej obecnie się znajdował. seungyoun zachowywał się bardzo luźno i swobodnie w domu i w towarzystwie zhan'a, i ze wzajemnością, co tylko potwierdzało wczorajszą tezę, że ta dwójka może być razem. owszem, różowowłosy zawsze był bezpośredni w kontaktach z ludźmi, ale chyba raczej nie aż tak. poza tym, wyglądało na to, że faktycznie był to dom xiao zhan'a, a sam seungyoun był tu raczej dość częstym bywalcem, o ile w ogóle nie mieszkańcem. skoro seungyoun mówił, że impreza jest w domu jego dziewczyny, a był to dom xiao zhan'a, rozwiązanie samo nasuwało się na myśl.

cho seungyoun i xiao zhan byli parą.

ta myśl sprawiła, że mimowolnie yibo poczuł się zdradzony. jako powód jednak podał sam sobie fakt, iż różowowłosy, mimo ich wieloletniej już przyjaźni, nie powiedział mu nawet, że jest gejem i ma chłopaka. to poczucie wcale nie pochodziło od tego, że był zazdrosny o czarnowłosego, wcale.

wtem poczuł czyjś gorący oddech na swojej szyi, a zaraz po tym, wokół jego barków owinęły się czyjeś długie ramiona.

- yi bo, nie popadaj w depresję tylko dlatego, że wyglądasz jak taka urocza buba. - usłyszał niski szept skierowany do jego ucha, po czym dłoń o pomalowanych na ciemno paznokciach sięgnęła po kulkę ryżową leżącą przed nim na talerzu i niezbyt subtelnie wepchnęła mu ją do ust.

dwudziestolatek zakrztusił się przekąską, przez co rozbawiony jego reakcją seungyoun zaczął klepać go przyjacielsko po plecach, komentując coś pod nosem. w tym momencie ta sytuacja wydała się yibo na tyle intymna, że nim chociaż zdążył pomyśleć, wypalił w jego stronę:

- nie myślisz, że nie powinieneś zachowywać się tak w obecności swojego chłopaka?

dłonie różowowłosego zamarły kilka centymetrów nad jego plecami.

- huh? - wyrwało się tylko z jego ust.

- huh? - zdezorientowany zhan zamarł w półkroku z półmiskiem z jajecznicą w rękach.

- huh? - yibo przekręcił głowę nieco w bok, nie otrzymując takiej reakcji, jakiej się spodziewał.

- huh?! - rozległ się nieco podniesiony dziewczęcy głos za ich plecami.

w momencie, kiedy dwudziestolatek się odwrócił, wszystko nagle stało się tak oczywiste. cholera, popełnił tak głupi błąd. cholera, dlaczego w ogóle to powiedział?! głupi, głupi, głupi!

w drzwiach od salonu, z jedną ręką na biodrze, stała szesnastolatka o kasztanowatych włosach.

xiao lan.

teraz wszystko zaczęło się układać w spójną i logiczną całość. xiao zhan miał siostrę, która najwidoczniej mieszkała w jednym domu z bratem. to znaczyło, że zarazem był to także jej dom. z kolei, seungyoun mówił, że impreza odbędzie się w domu jego dziewczyny. czyli równie dobrze, mogła być nią xiao lan.

cholera, teraz to się wkopał.

krótki rozdział, ale mam nadzieję, że się podoba ^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro