...| III |...
- Kate zrób mu fryzurę! - krzyknął jakiś chłopak. Jimin stał na podeście, a do okoła niego biegało z dziesięć osób. Jedni robili mu makijaż, a inni dobierali odpowiednie stroje. Jakaś dziewczyna smarowała mu twarz jakimś jasnym pyłem, a Kate, której imię poznał przed chwilą, rozczesywała mu włosy. Ktoś psiknął w niego jakimś sprejem, przez co Jimina aż zemdliło. Czuł, że za chwilę straci przytomność. Nigdy w życiu tyle osób nie stało wokół niego i nie zajmowało się nim.
Kilka metrów obok, w podobnej sytuacji była Elizabeth. Blondyn ani razu nie rozmawiał jeszcze z dziewczyną na cięższe tematy. Czuł, że gdyby spróbował, ta spłoszyła by się i uciekła.
- Idealnie! - do przebieralni wbiegł ich opiekun ze stertą papierów w rękach. Rzucił je na stół i narysował na nich kilka długich kresek, jakby coś skreślał. - Dajcie jej trochę więcej pudru - powiedział podchodząc do Elizabeth i oglądając ją dokładnie. Jimina naprawdę mdliło.
Taehyung powiedział im, że za chwilę odbędzie się coś ważnego. Będą musieli się zaprezentować przed wszystkimi, by zyskać jak największą sympatię. Będą razem jechać rydwanem. Powinni miło uśmiechać się i machać ręką.
- Podkreśl mu trochę bardziej oczy - tym razem chłopak stanął przed nim. Niebiesko włosy poprawił mu lekko włosy. Uśmiechnął się i odwrócił wychodząc z pomieszczenia - Pospieszcie się! Za dziesięć minut powinni być już na dole! - powiedział i zamknął drzwi.
Jimin prawie spadł z podestu z nadmiaru emocji i trochę za mocno zaciśniętego paska utrudniającego mu oddychanie.
...
- Co za wspaniały strój mieszkańców trójki! - wykrzyknął jeden z komentatorów. Brunet stał już w rydwanie i szybko pił wodę podaną mu przez jednego z pomocników. Oddał karawkę mężczyźnie, który szybko pobiegł dalej. Dwójka mężczyzn dalej opowiadała o strojach różnych dystryktów, gdy przed nim było coraz mniej rydwanów. Zostało im może dwie minuty do wyjazdu.
- Rose i Steve z dziesiątki mają wspaniałe fryzury!
- Co za staranne dobranie strojów do tegorocznych trendów! Zdecydowanie się postarali!
- Pewnie zdobędą dużo sponsorów! - gdy komentatorzy zachwycali się wspaniałością kreacji uczestników, pojazd Jimina i Elizabeth powoli ruszył. Od Jimina nie uciekało poczucie, że to co się dzieje jest okropne, mimo to uśmiechnęli się i wyprostowali dumnie.
Mimo iż Jimin nie był najwyższy, kiedyś nawet śmiano się z niego, że nie dosięga klamki od drzwi, dziewczyna była od niego sporo niższa. Teraz z wyzywającym makijażem i staranną fryzurą wyglądała co najmniej śmiesznie, jakby dwunastolatka ukradła przybory mamy i wymalowała sobie całą twarz po czym włożyła jej ubrania.
Taehyung uważał jednak, że wyglądają wspaniale. Mieli ciemno szare stroje z czerwonymi dodatkami, które symbolizowały ich dystrykt. Wjechali na arenę. Brunet dyskretnie rozejrzał się dokoła. Pełno ludzi, to jedyne, co zobaczył. Za chwilę spostrzegł też wielkie kolumny podtrzymujące siedzenia dla publiczności i gigantyczne telewizory, które co chwila pokazywały innych trybutów.
- Dwunastka! Jak zawsze nie postarano się z nimi! Te dzieci chyba umrą szybko! - zaśmiał się mężczyzna, a Jimina aż przeszły ciarki. Myśl o tym, że może umrze była nie do zniesienia. Lecz wiedział, że Taehyung przygotował dla nich coś specjalnego. Coś co ukarze się, gdy wszyscy już zwątpią w ich wspaniałość.
Uśmiechnął się mimowolnie. Poczuł, że może wygrać.
Nagle od podstawy ich rydwanu buchnął ciemny dym. W pierwszym momencie chłopak pomyślał, że coś się zepsuło i już chwiał uciekać, by się nie udusić, ale mgła która z niego powstała miała wspaniały zapach... no i wszystko zaczęło robić się białe. Jimim spojrzał w dół, na swoje spodnie i spostrzegł, że pył osiadł na jego odzieniu i zmienił jego kolor na biały, po czym zaczynał błyszczeć. Wszyscy na arenie spojrzeli na nich.
Gdy odjechali już z miejsca opanowanego dymem każdy sponsor mógł zobaczyć ich przemianę. Teraz cały ich rydwan razem z nimi na pokładzie błyszczał bielą. Ubrania mieniły się rożnymi kolorami.
Wtedy Jimin pierwszy raz zaufał Taehyungiwi i temu, że jesli mężczyzna postara się o coś, to może wyjść z tego coś naprawdę wspaniałego.
...
- Byliście wspaniali! - niebiesko włosy przybiegł do nich szczęśliwy jak jeszcze nigdy i wyściskał ich.
- To dzięki tobie - Elizabeth uśmiechnęła się i odgarnęła kosmyki włosów, które zdąrzyły wysunąć się już z jej fryzury.
- To prawda - Jimin potaknął dziewczynie.
- Oj, wiem! - wykrzyknął i zaczął skakać wokół nich - Jestem wspaniały! Tyle nowych sponsorów o was pytało! Każdy was uwielbia! To taka wspaniała nowina! - zatrzymał się przed nimi i uśmiechnął złowieszczo - Wygracie, a teraz... teraz idziemy na rozmowę. - Wyszli z pomieszczenia od razu udając się do jakiegoś pojazdu. Usiedli na tylnych siedzeniach luksusowej limuzyny. Taehyung spojrzał ukradkiem na Jimina, po czym szepnął do niego.
- Niezłe włosy - zaśmiał się i dalej odhaczając cos na kartce uśmiechnął się szeroko.
- Co...? - Jimin nie za bardzo zrozumiał o co chodzi starszemu.
- Podoba mi się ten odcień blondu. Jest... ciekawy - odparł i już nic nie mówiąc zajął się swoją pracą, wypisaną na kartkach. Jimin już chyba lepiej rozumiejąc o co chodzi, przeraził się lekko. Drżącymi dłońmi sięgnął do oparcia foteli przed nimi i uchylił lusterko tam się znajdujące. To co zobaczył przeraziło go. Jego włosy zmieniły kolor na blond.
...
- Udawajcie parę - powiedział Taehyung poważnie, chwilę przed tym, jak mieli zbierać się na wywiady dla kolejnych sponsorów.
- Że co? - odpowiedział Jimin po chwili, gdy słowa opiekuna do niego dotarły. Elizabeth wypluła jakiś czerwony trunek prosto na twarz starszego, przez co niektóre z jego niebieskich kosmyków zrobiły się lekko fioletowe. Taehyung nie przejął się tym za bardzo i tylko odgarnął włosy do tyłu, by czerwony napój nie kapał mu na frak.
- Będziecie udawać, że jesteście w związku. To przyciąga sponsorów. Love story na Igrzyskach Głodowych. Ludzie to kochają!
- To nie jest dobry pomysł - skwitował Jimin i spojrzał na Elizabeth. Ta śmiała się cicho, jakby ta sytuacja ją bawiła.
- Chcesz przeżyć? - zapytał patrząc to na blondyna, to na brunetkę. To dziwne. Jej włosy nadal były ciemne. Co jest nie tak z nim, że te jego musiały się zmienić?
- No pew...
- To nie macie wyjścia - przerwał i poklepał chłopaka po ramieniu odchodząc.
...
- A o to Cris Brown z jedenastki! - wykrzyknął prowadzący ciągnąc spojrzeniem po wychodzącym ze studia chłopaku.
Jimin zacisnął pieści jeszcze mocniej. Bardzo się stresował. Za chwilę oficjalnie ogłosić miał, że jest w związku z jego towarzyszką z dystryktu, Elizabeth Mc'Cras. Bał się co pomyśli jego chłopak. Czy go znienawidzi. Czy uzna to za zdradę? Blondyn liczył nadal na to, że wróci. Że przeżyje i będzie mógł zajmować się matką. Że jego związek z Yoongim się nie rozpadnie, a może już się rozpadł.
Po policzku Jimina spłynęła łza. Nie płakał, po prostu zrobiło mu się smutno, gdy zobaczył tego całego Jungkooka na korytarzu... ah, jego serce wywinęło koziołka, wpadło do gardła, brzucha i wyskoczyło na zewnątrz po czym jak gdyby nigdy nic, bijąc bardzo szybko, wróciło na miejsce. I tylko jakby skakało z radości. Chłopak zdecydowanie nie był przeciętny. Gdy zawiesił oczy na tych jego, Jimin zrozumiał, że chłopak na niego patrzy z jakimś rodzajem zainteresowania... całe zamartwianie się osobą Yoongiego nagle zmalało. Nagle przestał tęsknić tak bardzo za jego dotykiem, wieczorem nad tym małym zalewem, jego dyskretnych pocałunków, gdy wracając z pracy w kopalni odprowadzał go do domu. Ciepłych słów, które chłopak zawsze do niego kierował, gdy ten był smutny lub po prostu, gdy chciał wywołać uśmiech na jego zmęczonej twarzy. W jednej chwili blondyn przestał czuć tęsknotę za ciałem starszego. Wystarczyło jedno skrzyżowanie spojrzeń z wysokim brunetem.
- A teraz ostatni uczestnik Głodowych Igrzysk! Park Jimin z dystryktu dwunastego! - rozmyślenia chłopaka przerwał prowadzący. Jimin rozejrzał się do okoła ale słysząc dźwięk klaszczących dłoni postanowił nie zwlekać. Zarzucił na twarz beztroski uśmiech i wkroczył na scenę. Usiadł w wielkim fotelu i spojrzał, wręcz zalotnie, na publiczność. Wiedział, że to spojrzenie zawróci w głowach milionom, Yoongi powtarzał mu to w kółko...
- Dobry wieczór - powiedział starając się, by jego glos nie drżał. To zepsuło by cały efekt.
- Czy to prawda?! - zapytał rozemocjowany mężczyzna. Pewnie chodziło mu o to, o czym mówiła już jego "dziewczyna", chodziło oczywiście o ich związek...
Przez chwile nie wiedział co odpowiedzieć. Do samego końca kłócił się z własnymi myślami. Przecież nadal czuł coś do chłopaka, który pozostał w domu. Miał teraz tak nagle go wystawić? Zostawić samego?
- No... tak - powiedział cicho. Wiedział, że jeśli tego nie zrobi Elizabeth wyjdzie na kłamce, przez co nikt jej nie polubi. A Jimin nie chciał powodować, by przez niego dziewczyna miała mniejsze szanse.
- To naprawdę wspaniała wiadomość! - wykrzyknął prezenter, a cała zebrana tam ludność zaczęła wiwatować. Jego wzięło na wymioty, gdy zaczął myśleć o tym z czego tak bardzo się cieszą. Jednak nie przestawał udawać. Uśmiechnął się słodko w stronę publiki i zrobił tą swoją "uroczą minkę". Wszyscy na sali zauroczyli się tym słodkim obliczem Park Jimina i od razu go pokochali. A on pozwolił dalej mówić im te głupoty i wierzyć w te brednie. Bo co mógł zrobić? Całe jego szczęście zostało w dystrykcie dwunastym.
Pozwolił im mówić.
...| Game of murders |...
witam kwiatuszki
chciałam tylko ogłosić, że rozdziały powinny pojawiać się co piątek, gdyż co prawda, mam wszystko napisane, lecz nie zostało to jeszcze dogłębnie sprawdzone
dziękuję za każde wyświetlenie, gwiazdkę i komentarz, ponieważ jest to bardzo ważna dla mnie opowieść
teraz nie będę już zawracać wam piątku
do zobaczenia w następny kwiatuszki!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro