#8. Kiedy płaczesz.
ENDOU MAMORU
Ten dzień, prawdę mówiąc, był do dupy. Nie wyspałaś się, nie było Twoich ulubionych płatków, zdarłaś kolano, zapomniałaś zrobić prezentacje na japoński i pokłóciłaś się z mamą. Starałaś się trzymać nerwy na wodzy, ale gdy kawałek batonika spadł Ci na podłogę, poprostu się poddałaś i zaczęłaś płakać.
- He!? [T/i]-san, co ci!? - siedzący obok Endou nie miał niestety doświadczenia z płaczącymi dziewczynami, więc przeraził się, zwłaszcza, że przed chwilą siedziałaś z nim jak gdyby nigdy nic.
- Ten dzień jest do dupy - kopnęłaś kawałki batonika na drugi koniec sali, ale niestety, wpadł pod stopę nauczycielki, która się potknęła. I taki sposobem dostałaś karę, i musiałaś zostać w kozie. - Nie no! To jakiś żart!
~*~
Tego dnia, Endou cały czas pilnował, żeby nie spotkało Cię już nic złego. I również przyszedł do kozy, z pudełkiem lodów o smaku [smak ulubionych lodów].
- Proszę - usiadł obok Ciebie, podstawiając pudełko pod nos.
- Jejku! Dziękuję! Ale czy przypadkiem nie masz treningu..?
- Trening poczeka. Ważniejsze jest to, żebyś już nie płakała - mówiąc to, pstryknął Cię w nos.
Serce Ci stopniało i tym razem popłakałaś się ze szczęścia.
GOUENJI SHUUYA
Jedynka ze sprawdzianu, do którego uczyłaś się cały tydzień, łącznie z nocami, kompletnie Cię rozwaliła. Niby nie chciałaś płakać w klasie, więc tłumiłaś to w sobie do końca lekcji. Już nawet nie chodziło o jedynkę, tylko o Twoje starania, które poszły na marne. A kiedy tylko zadzwonił ostatni dzwonek, wyleciałaś z klasy jak torpeda i poszłaś w stronę domu. Pech, a może szczęście chciało, że musiałaś przechodzić obok Raimon'a, z którego akurat wychodził płomienny napastnik. Od razu coś go zaniepokoiło, więc postanowił podejść. Widząc łzy, które gromadziły się w Twoich oczach, coś go tknęło.
- [T/i]-san - powiedział, a Ty stanęłaś i starałaś się trzymać emocje na wodzy. Odwróciłaś się do niego z uśmiechem. - Widzę przecież, że coś się stało.
- Dostałam jedynkę. Cholerną jedynkę! A się starałam... - myślałaś, że weźmie Cię za jakąś kujonkę, dla której liczą się tylko oceny, ale ten jedynie podszedł do Ciebie i położył dłoń na głowie.
- Przecież możesz to poprawić, tak? - zapytał, a Ty skinęłaś lekko głową. - No właśnie. Więc nie płacz, bo nie warto.
- Może i masz rację... - uśmiechnęłaś się lekko.
KIDOU YUUTO
Miałaś okropny humor. Sama dokładnie nie wiesz, dlaczego. Poprostu, nic Ci nie wychodziło, i na każdym kroku się potykałaś. W pewnym momencie, gdy szłaś sobie spokojnie na boisko, aby zobaczyć trening chłopców, potknęłaś się i walnęłaś kolanem o metalową podłogę Akademii. Niby nic, ale jednak, strasznie bolało. W Twoich oczach zgromadziły się łzy, a po chwili zaczęły spływać Ci po policzkach.
- [T/i]? - obok Ciebie pojawił się Kidou. Najpierw spojrzał na kolano, a potem na twarz. Ukucnął obok Ciebie i otoczył pelerynką. - Aż tak boli?
- N-niby nie... - mruknęłaś, i otarłaś łezkę.
Kidou pomógł Ci wstać i opatrzył te "groźne" obicie. Na koniec wstał, dał Ci buzi w czółko i pobiegł grać, zostawiając Cię całkowicie w szoku.
KAZEMARU ICHIROUTA
Szliście sobie z Kazemaru przez park, kiedy nagle potknęłaś się dosłownie o powietrze i poleciałaś na twarz. Twój nos zaliczył piękny pocałunek, a Ty zszokowana się podniosłaś.
- [T/i]-san, nic ci się nie stało? - zapytał Kazemaru, kucając obok Ciebie. Dopiero teraz dotarł do Ciebie ból, a w Twoich oczach pojawiły się łzy, które po chwili zaczęły spływać Ci po policzkach. No, Kazemaru troszku się przeraził. - [T/i]!? No coś ty, nie płacz! Nie płacz! Zaraz ci go opatrzę! - wziął Cię na ręce i posadził na ławce, a sam poleciał po jakiś zimny okład, lub coś w tym stylu. Po chwili wrócił z lodem w papierku i przytknął Ci go do nosa. - Chyba nie jest złamany...już mniej boli?
- Yhym...dziękuję - przytuliłaś go, co po chwili odwzajemnił.
MIDORIKAWA RYUUJI
- Hej, a co jakby wejść na to drzewo? - zapytałaś, patrząc z fascynacją na wysokiego dęba przed sobą, a Midorikawa spojrzał na Ciebie zdziwiony.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł... - mruknął.
- Czyli wchodzimy!
~*~
Mniej więcej takim oto sposobem, boleśnie zadrapałaś sobie ręce i uda, gdy zaczęłaś się zsuwać z kory. Aktualnie siedziałaś, czekając, aż Mido wróci z różnymi maściami i innymi.
- Jestem! - krzyknął, i zaczął opatrywać Ci rany. - H-hej, płaczesz?
- Nie, coś ty... - starłaś łzę. Jakież było Twoje zdziwienie, gdy uniosłaś głowę, i zauważyłaś, że w oczach zielonowłosego także są łzy. - A ty, dlaczego płaczesz?
- Bo ty płaczesz... - mruknął, i oboje się zaśmialiście. - Chodź, wracamy do domu. Pewnie [imię dziewczynki] na Ciebie czeka.
- Zapomniałam...dzisiaj znowu się nią zajmuje - mruknęłaś cicho. Naprawdę nie miałaś ochoty na bieganie za dziewczynką z obandażowanymi udami...
KIYAMA HIROTO
Weszłaś do sierocińca cała zapłakana, a Hiroto od razu to zauważył. Pobiegł do Twojego pokoju. Akurat leżałaś na łóżku, więc chwycił za końcówkę koca i zwinął Cię w naleśnik.
- Hiroto..? - spytałaś zdziwiona, a ten jedynie uśmiechnął się lekko. Postanowiłaś poczekać na to, co wydarzy się dalej. Chłopak wziął Twojego laptopa i włączył film, a raczej [ulubiona bajka], wyszedł, i wrócił ze słodyczami.
Usiadł obok Ciebie i przytknął czekoladę do ust.
- Jedz - niepewnie ugryzłaś kawałek. - I mów, co się stało.
- Zerwał ze mną - mruknęłaś cicho, spuszczając głowę.
- Debil... - warknął Hiroto. - Nie przejmuj się tym dupkiem. Nie jest ciebie wart.
Resztę dnia spędziliście na oglądaniu i zajadaniu się słodyczami.
KIRA HIROTO
Graliście mecz przeciwko Australii, która używała brudnych zagrywek, aby wygrać. W pewnym momencie, dość boleśnie dostałaś strzałem w plecy, przez co upadłaś. Twoje oczy niemal natychmiast zalały łzy, a cała drużyna zgromadziła się w kółeczku przed Tobą.
- Odsuńcie się, no! - warknął Kira, przepychając się. Podszedł do Ciebie i parsknął. - I zamierzasz ryczeć przez jakiegoś idiotę? Jesteś silniejsza, więc pokaż mu, że cię to nie zraniło.
- Hiroto...
- Co Hiroto? Prawdę mówię. Więc rusz tyłek, i pokażmy mu moc duetu H&[pierwsza litera Twojego imienia] - otarł Ci łzę z policzka, i podał rękę, abyś mogła wstać.
I tak się stało. Razem skopaliście im dupy!
MATSUKAZE TENMA [ wątek z przeszłością nie będzie tutaj istotny - znowu xd ]
Twój kochany [imię zwierzaka] został dzisiaj potrącony na Twoich oczach. Całkowicie się wtedy załamałaś, i cały dzień leżałaś w łóżku, opatulona w koc i jedząc słodycze.
- [T/i]? - do Twojego pokoju wszedł Tenma, i usiadł obok Ciebie. - Oj, no, nie płacz już.
- Łatwo mówić - mruknęłaś. Byłaś naprawdę przywiązana do tego zwierzaczka.
- Patrz, do dla Ciebie mam - niechętnie uniosłaś wzrok, i zauważyłaś pełno słodyczy.
- Ja...dziękuję ci bardzo - powiedziałaś po chwili. - Ale...skąd wiedziałeś?
- Fei mówił - wzruszył ramionami. - Ah, i wspomniał, że przyjdzie za parę minut - dodał, ścierając ci łzę z policzka, i uśmiechnął się łagodnie. - Wszystko będzie dobrze - przytulił Cię i tak trwaliście przez dziesięć minut.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro