Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#21. Kiedy zmieniacie się ciałami.

Pomysł od prawdziwaWolf, Arigatō 💞

ENDOU MAMORU

- Najpierw charakter, teraz to... - westchnął Mamoru, leżąc jak długi na kanapie. Zmieniliście się ciałami, więc postanowiliście nie robić nic przez cały dzień, żeby nic nam wam się nie stało. - Naprawdę, to zaczyna się robić dziwne.

- Ta... - odparłaś.

- Jezu, ale niewygodnie się leży na brzuchu - mruknął chłopak, kręcąc się i próbując znaleźć wygodną pozycję. - Jak ty tak możesz?

- Normalnie - wzruszyłaś ramionami, chodź w głębi duszy cieszyłaś się, że nie musisz czuć tego usciskania. - Przyzwyczaj się. W końcu, niewiadomo, ile tak będziemy siedzieć.

- Ale ja mam za dwa dni mecz! - chłopak zerwał się. Wzruszyłaś ramionami. - Zagrasz za mnie.

- Jasne, jasne - machnęłaś ręką, i przekręciłaś oczami. - Leż, bo jeszcze coś mi się stanie.

- Ale [T/i]...

- Co?

- Muszę do łazienki...

GOUENJI SHUUYA

- W końcu mogę bezkarnie dotykać twoich włosów! - krzyknęłaś, dosłownie obmacując głowę chłopaka...teraz Twoją, przed lustrem.

- [T/i] przestań - chłopak nieskutecznie próbował odtrącić Twoje ręce od czupryny, ale był niższy, bo był Tobą. - [T/i]!

- Nie ładnie krzyczeć na starszych - wystawiłaś mu język.

- Ja jestem starszy...

- Ale nie teraz - wzruszyłaś ramionami, i zaczęłaś układać jego włosy w najróżniejsze fryzurki, aż w końcu wpadłaś na genialny pomysł...nigdy przecież nie widziałaś go w oklapniętych włosach...zaczęłaś robić wszystko, aby te postawione na milion żelów i innych spryskiwaczy włosy oklapły, ale jedyne co zrobiłaś, to piękne kołtuny.

- [T/i]... - warknął zły. Mu także wpadł do głowy pomysł. Ty też nie lubiłaś, jak ktoś Ci dotyka włosy, więc zaczął plątać kołtuny.

- Ej! - krzyknęłaś, rzucając się na niego.

Skończyliście z tak potarganymi włosami, że nawet szczotką nie szło tego rozplątać.

KIDOU YUUTO

- Eh... - westchnął chłopak, przypatrując się, jak nieudolnie próbujesz dotrzymać kroku chłopakom. Żeby nie wyszło dziwnie, grałaś za niego. I takim sposobem, dziesięć razy się wywaliłaś, pięć razy potrąciłaś Gendę, i ogólnie zaczęli Cię mieć dość.

- Nie! Tak dłużej nie będzie! - powiedziałaś w końcu, podnosząc dupę z murawy.

- Chyba jesteś dziś nie w formie... - mruknął Genda, ale Ty już podchodziłaś do Kidou i jednym ruchem pchnęłaś go na murawę. - Co ty robisz?

- To jest Kidou! - powiedziałaś, wskazując na chłopaka.

- Facet, czego ty się naćpałeś? - odparł Sakuma.

- To prawda - powiedział cicho chłopak, będący w Twoim ciele. - Nie mam pojęcia, jak to się stało, ale jakoś tak wyszło...

Chwila ciszy.

Sala jebnęła takim śmiechem, że wszystko się zachwiało. Spojrzeliście po sobie zdezorientowani.

- Dobra...eee..siostra - powiedział powoli Genda, opanowując śmiech. - Keks [KAGEYAMA] niedługo przyjdzie, więc lepiej, żebyś grała teraz.

- Jak ja nie potrafię! - odparłaś zdenerwowana.

- W dodatku mnie kaleczy! Nabawię się kontuzji! - dodał Kidou. Prychnęłaś.

- Ale to będzie dziwnie wyglądać, jak menadżerka, nie mająca pojęcia o piłce, gra, a kapitan siedzi.

- Ej! - powiedziałaś z wyrzutem, zakładając ręce na klatce piersiowej. - Znam się na piłce! - zrobiłaś maburmuszoną minę, która w ciele Kidou musiała wyglądać przekomicznie, bo zaczęli się znowu śmiać.

- Wkurzony Kidou...z takim grymasem...tego jeszcze nie było - oboje z chłopakiem prychnęliście.

KAZEMARU ICHIROUTA

- No, oby tak dalej! - krzyczałaś do Kazemaru, siedząc na kanapie i oglądając, jak ten w Twoim ciele ćwiczy pompki.

- Jezu, jakie ty masz wątłe łapy - powiedział, padając jak długi. - Nie mam już siły!

- Daj spokój - rzuciłaś. - No, dalej dalej! Ktoś musi dbać o moje ciało!

- Cicho - wrócił do robienia pompek, a Ty patrzyłaś na to z satysfakcją. W końcu, ktoś ćwiczy za Ciebie, a gdy powrócisz do siebie, będziesz mogła spokojnie uznać, że jednak jakaś aktywność fizyczna w Twoim życiu jest. - Nie, nie mogę! - znowu padł. Wzięłaś go za mogę i pociągnęłaś na kanapę.

- Ale ty masz siłę - powiedziałaś z uznaniem, napinając biceps. - Kamień! - trąciłaś kilka razy napięty mięsień, i mruknęłaś z uznaniem. - Podniosę cię!

- C-co? Nie! - nim zdążył się zaorientować, jego głowa była parę centymetrów nad sufitem.

- Nie jestem taka ciężka! - powiedziałaś, teraz już z lekkim wyrzutem. - Albo poprostu ty jesteś na tyle silny, żeby mnie unieść...

- Raczej to pierwsze - rzucił zrezygnowany.

MIDORIKAWA RYUUJI

- [T/i]! Przestań! - Midorikawa bezskutecznie próbował odwieść Cię od pomysłu przebrania się w jego ciele w uroczą alternatywkę. - [T/i]...

- Proszę! - ułożyłaś ręce jak do modlitwy. Midorikawa dopiero teraz odkrył, jak bardzo uroczy jest i dlaczego na wszystko się zgadzasz. - Mido~.

- No dobra - przekręcił oczami. Zadowolona, zaczęłaś ściągać koszulkę. Midorikawa w Twoim ciele spłonął rumieńcem. - No co? Myślisz, że cię nigdy bez koszulki nie widziałam?

- C-co?!

- No... - zrobiłaś minę niewiniątka. Chłopak przybił sobie piątkę z czołem.

Po chwili stałaś przed lustrem, robiąc zdjęcia "Midorikawy" alternatywki, a Mido w Twoim ciele wręcz był spalony ze wstydu.

- Wyśle to reszcie! - powiedziałaś zadowolona, a chłopak rzucił się, aby odebrać Ci telefon. Niestety, był słabszy, więc bez problemu przerzuciłaś go sobie przez ramię i usadziłaś na kanapie. - No dobra, nie wyśle. Już nie płacz...ej, ja serio tak źle wyglądam, jak płacze?

- Nie, coś ty - machnął ręką, nadal lekko naburmuszony. - I weź mi ten makijaż zmyj, bo jak tu zaraz ktoś przyjdzie..

Właśnie w tym momencie, do pokoju wszedł Nagumo...

HIROTO KIYAMA

- Jezu, jakie to niewygodne - powiedziałaś, starając się rozciągnąć jakoś strój Genesis. - Promenice mają owiele wygodniejsze...

- Nie marudź - rzucił, sam próbując przyzwyczaić się do stroju. - Pamiętaj, że musimy grać tak, jakby nic się nie stało.

- Ta...to może być trudne - mruknęłaś. - Hej...skoro ty się w to przebrałeś, to widziałeś...

- Wystarczająco dużo - spaliłaś buraka.

- Zboczeniec - wytknęłaś mu język.

- Ty też dużo widziałaś - odparł. Uśmiechnęłaś się lekko, mrucząc ciche "no może...". Właśnie w tym momencie, do środka wszedł Burn, aby Cię zabrać. Spojrzałaś znacząco na Hiroto w Twoim ciele, a ten westchnął i poszedł za nim.

- Gran, co tak długo? - Reina stanęła w progu. - [T/i] cię zatrzymuje? Mówiłam, że nie jest dla ciebie odpowiednia.

- Ej! Nie obrażaj mnie...znaczy jej! - poprawiłaś się szybko i zmarszczyłaś brwi. - Nie lubisz jej?

- Nie przepadam - rzuciła, wzruszając ramionami. - Ale nieważne. Chodź.

Warknęłaś cicho i skierowałaś się za nią. Na szczęście, nikt nie zauważył waszej małej podmianki.

KIRA HIROTO

- Nie mówisz o tym nikomu, bo cię zabije - warknął Hiroto, a Ty uznałaś, że wyglądasz niebywale głupio, gdy próbujesz być groźna. - E-ej, co ty robisz?

- Nigdy nie pozwalasz mi podziwiać twoich bicków - napięłaś mięśnie, i tyknęłaś je.

- W takim razie... - jego dłoń niebezpiecznie posunęła się na nietykalne, górne rejony.

- Spróbuj - warknęłaś. - Hiroto!

Wykorzystując siłę, którą teraz dysponujesz, odciągnęłaś jego ręce i rzuciłaś spojrzenie pełne dezaprobaty, które w wykonaniu Hiroto było wprost straszne. Wytknął Ci język i próbował się wyszarpnąć.

- Serio jesteś silny - mruknęłaś z niektrytą dumą.

- A ty niezwykle mała przy mnie - odparł. Przekręciłaś oczami. - To urocze...

- Nie dosłyszałam - nachyliłaś się nad nim ze zwycięskim uśmieszkiem, dumna z tego, że teraz Ty masz szansę go zarumienić. I udało się! Chłopak spłonął rumieńcem. - Możesz powtórzyć?

- Urocze... - uśmiechnęłaś się i skinęłaś głową. - Możesz mnie już puścić?

- Pomyśle nad tym - pocałowałaś go w czoło. - Chyba nie...

MATSUKAZE TENMA

- Oooo, jaki ty jesteś uroczy! - krzyknęłaś, obmacując jego twarz.

- A-arigatō - odparł, przyglądając się swojej aktualnej sylwetce w lustrze. - A ty jesteś...wow.

- Tenma? - odwróciłaś się w jego stronę. Spaliłaś buraka. - Ty zboczeńcu jeden! – jego ręce były na nietykalnych, górnych rejonach.

- W-wybacz...aleee~.

- Nie próbuj znowu - warknęłaś z grobową miną, która jednak w jego wykonaniu wyglądała bardziej jak uroczy grymas.

- Ale...

- Jestem przerażona, jak bardzo nie znałam cię od tej strony - mruknęłaś, przystawiając rękę do czoła. - Jak wrócimy do siebie, dostaniesz taki opierdol, że się nie pozbierasz.

- Poprostu nigdy nie widziałem cię w stroju piłkarskim i tak jakoś wyszło! - rzucił zakłopotany, płonąc rumieńcem. Znał Twój gniew, i wiedział, że to nie będą żarty... - Przepraszam!

- Tak, tak - warknęłaś. - Jeszcze mi może powiesz, że musisz iść do łazienki?

- No...właśnie - podrapał się w tył głowy.

- O NIE NIE! - krzyknęłaś, ale było za późno. - Nienawidzę cię, Tenma! Nienawidzę!

- Wybacz!

TSURUGI KYOUSUKE

- Dlaczego nigdy się tak nie uśmiechasz? - powiedziałaś smutno, przeglądając się w lustrze odbiciu Kyousuke, aktualnie Twojemu, i wuszczerzyłaś się. - To strasznie urocze!

- Tak, tak... - mruknął cicho, próbując zapleść warkocza z Twoich włosów. - Jak ty to robisz?

- Co? - zaśmiałaś się.

- No te warkocze! - warknął zdenerwowany. - Zawsze się zastanawiałem, jak to jest...

- Patrz - rzuciłaś wesoło, chwytając jego, aktualnie Twoje, włosy i zaczęłaś pleść warkocza. - Patrz i obserwuj.

- No...ale dlaczego na moich? - spytał z lekka zrezygnowany.

- Bo tak ślicznie będziesz wyglądać! - odparłaś, szczęśliwa, że w końcu możesz dotknąć jego włosów bez żadnych konsekwencji. - Mógłbyś trochę zrezygnować z tych wszystkich sprayów...

- Cicho - mruknął, próbując naśladować ruchy Twoich palców na Twoich włosach. - A, nie umiem!

- Ojejku, biedny Tsurugi nie umie warkoczyków - zachichotałaś. - Jejku, ty serio jesteś najbardziej uroczą istotą na tym świecie! Dlaczego nigdy się nie uśmiechasz!?

- Nie lubię - przekręcił oczami.

- No to muszę się nacieszyć - rzuciłaś, i nim ktokolwiek zdążył się zaorientować, strzeliłaś selfie z uśmiechem Tsurugi'ego.

SHINDOU TAKUTO

- Dlaczego aż tak mnie brzuch boli? - spytał jąkając się, i zwijając z bólu na kanapie.

- Biedny - pogłaskałaś go po włosach i uśmiechnęłaś się lekko. - To tylko okres! Ja to przeżywam co miesiąc.

- Ale to boli... - mruknął. - Wiesz, mam ochotę na paluszki...albo chipsy...albo gumy.

- Tak, to naturalne - mruknęłaś. Miałaś szczęście, że przed waszą zamianą zdążyłaś zmienić podpaskę... - Chcesz jakąś tabletkę? Osobiście staram się nimi nie faszerować, ale teraz zrobię wyjątek - dodałaś. Chłopak pokręcił głową.

- Myślę, że wytrzymam... - mruknął, uśmiechając się słabo. - Dlaczego akurat teraz musieliśmy się zamienić?

- Nie mam pojęcia - mruknęłaś z największą w świecie konsternacją, robiąc jemu, aktualnie Tobie, dwa kucyki. - Kawaii!

- [T/i]... - rzucił zrezygnowany, ale Ty już stałaś całkiem zahipnotyzowana przed lustrem, raz po raz dotykając jego włoski.

KIRINO RANMARU

- Kirino-senapi! - krzyknął Kariya, wieszając się na ramieniu chłopaka...aktualnie na Twoim. - Jak tam?

- Całkiem... - mruknęłaś, spoglądając kątem oka, jak Kirino, czyli Ty, przypatruje mu się z wypisaną na twarzy zazdrością. - Skąd takie zainteresowanie?

Dodałaś, wiedząc, że owa dwójka niezbyt się lubi.

- A tak jakoś... - rzucił, zaplatając sobie kosmyk włosów na palec. - a [T/i]? Nadal z nią jesteś?

- No jasne - zmarszczyłaś brwi.

- Okey - rzucił niebieskowłosy i odszedł, zostawiając Cię zdezorientowaną.

~ POTEM ~

Nieco dziwnie było się przebierać w otoczeniu chłopców, więc poprostu udawałaś, że robisz coś na telefonie, a potem jak gdyby nigdy nic zaczęłaś się przebierać, gdy wszyscy już wyszli. Nie przewidziałaś, że Kariya przyjdzie spowrotem...

– Kirino-senapi, nadal tu jesteś? – zapytał zdezorientowany, lecz po chwili przyparł Cię do szafki.

– E-ej! – krzyknęłaś zdezorientowana. A co jeśli Kariya codziennie gwałci Kirino, a Ty nawet o tym nie wiesz!? Wszystko na to wskazuje! Na Twoje szczęście, akurat teraz, do środka wszedł Kirino, a raczej Ty.

– Eto...co się tu wyprawia?! – zapytał zdezorientowny, odrywając jego od Ciebie.

– Nie wiem sam! Zamieniłem się tokiem myślenia z Shindou! – wyznał załamany, a wy spojrzeliście po sobie zszokowani.

YUKIMURA HYŌGA

– Ale dziwnie się czuję – mruknął Yukimura. – W końcu mogę poczuć, jak czuję się mój cały świat...

– Awwww – powiedziałaś, przytulając go. Korzystając z okazji, że jesteś wyższa, oparłaś rękę na jego ramieniu.

– Hej! – mruknął, bijąc Cię lekko w bok. Staliście w zatłoczonym autobusie, a niektórzy patrzyli na was zdezorientowani.

– No co? To ty zawsze tak robisz! – powiedziałaś ze zwycięskim uśmieszkiem.

W końcu dotarliscie do domu, a gdy tylko przekroczyliście drzwi, Yuki przyparł Cię do ściany. Trochę dziwnie było, gdy patrzyłaś na siebie z góry.

– Co ty robisz? – spytałaś roześmiana.

– Wkurzyłaś mnie – wystawił Ci język. Jednym ruchem zamieniłaś pozycje tak, że teraz to on był przyparty. Pocałowałaś go w czoło.

– Ale dziwnie się czuję – rzuciłaś uśmiechnięta.

– Uwierz, ja też – odparł. – Patrzę na siebie z dołu, i...to chyba już wystarczająco bez sensu.

– Masz rację – przyznałaś. – Więc poprostu nie róbmy nic, żeby nie było jeszcze gorzej...

– Ta...

GŁOSOWANKO

Jaki chcielibyście następny rozdział?

Kiedy robicie coś głupiego.

Kiedy zmieniasz się w złą.

Kiedy on zmienia się w złego.

Kiedy mu staje [wybaczcie]

Kiedy prawie, a jednak nie ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Kiedy może jednak ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro