#2. Zaciśnienie więzi.
ENDOU MAMORU
– No coś ty!? – krzyknęłaś niedowierzając. Endou zaproponował Ci, abyś dołączyła do klubu jako menadżerka. Nie byłaś do końca pewna, czy dasz radę, ale przecież nie będziesz sama. Będzie tam jeszcze Aki, Haruna, Natsumi...ogólnie, Raimon posiada dość sporo menadżerek.
– Yhym! Pomyślałem, że mogłabyś dołączyć. Wydajesz się dość ogarniętą osobą na to stanowisko – odparł, a Ty uniosłaś brew. – Nie odbierz tego źle...
– Nie no, okej. Pomyśle, dobra? – odparłaś. Chłopak skinął głową.
Tak naprawdę dołączyłabyś od razu, ale chciałaś potrzymać go w niepewności. Pod koniec lekcji, wkroczyłaś do domku klubowego jak chłop do chaty, i omiotłaś wszystkich spojrzeniem.
– Ohayō! Przyszłam dołączyć! – powiedziałaś entuzjastycznie, a Mamoru uśmiechnął się szeroko.
– Czyli jednak! Już myślałem, że się nie zgodzisz – podrapał się w tył głowy.
– Ale zaraz... – przerwała wam Aki. – Dołączyć jako..?
– Menadżerka – dodałaś, a ta uśmiechnęła się i skinęła wesoło głową.
– W takim razie, witaj! – Endou wystawił w Twoją stronę rękę, którą uścisnęłaś.
GOUENJI SHUUYA
Przyszłaś odwiedzić brata, który na szczęście przeżył operacje, jednak musiał zostać w szpitalu jeszcze kilkanaście dni. Postanowiłaś też przeprosić blondyna, o ile go spotkasz. Twoje nieco...niecodzienne zachowanie musiało go w końcu jakiś urazić, a przecież chciał Ci tylko pomóc. Ale cóż, byłaś niewyspana. Powinien to zrozumieć...
Skrycie liczyłaś, że go tutaj spotkasz. I się nie myliłaś. Był jednak w jakiejś sali, więc postanowiłaś nie przeszkadzać i podejść potem. Odwiedziłaś brata, i pogadałaś z nim dłuższą chwilę, poczym wyszłaś. Ku Twojej radości, jasnowłosy wyszedł z sali.
– Hej, ty! – krzyknęłaś, podbiegając do niego. Zdziwiony, odwrócił się, i spojrzał na Ciebie. Ten krótki sprint zmęczył Cię, więc zanim zaczęłaś mówić, musiałaś wziąć kilka głębszych oddechów.
– Ja...chciałabym cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie – mruknęłaś, i podrapałaś się w tył głowy. – Poprostu byłam niewyspana i...
– Spokojnie, rozumiem – przerwał Ci. – Nic nie szkodzi. Nie na sprawy.
Miał już iść, ale Twoje poczucie winy nadal dawało o sobie we znaki, więc chwyciłaś go za ramię i pociągnęłaś go do kawiarenki.
– Kupię ci coś w zamian – powiedziałaś. – A! Cicho – dodałaś, widząc, jak ten chce coś powiedzieć. – Lubisz batoniki czekoladowe? Ha, głupie pytanie, kto ich nie lubi?
I tak jakoś wyszło, że wymieniliście się numerami.
KIDOU YUUTO
Nie spodziewałaś się, że zadanie menadżerki może być takie trudne. Ledwo ze wszystkim wyrabiałaś, i nie powoli zaczęłaś rozumieć, dlaczego poprzednia menadżerka odeszła. Chłopcy naprawdę potrafili dać w kość...zwłaszcza ze swoimi zachciankami na temat jedzenia.
– [T/i], idź przynieść zapasowe ręczniki ze składzika – powiedział Kageyama, a Ty, nie chcąc się spierać, posłusznie skinęłaś głową i poszłaś.
* PO TRENINGU *
– Kidou-senpai, naprawdę nie musisz mi pomagać – powiedziałaś lekko zażenowana.
– To nic – machnął ręką. – Jakbym nie chciał ci pomóc, już mnie by tu nie było. A poza tym, ty też dużo robisz dla zespołu, więc to takie...podziękowanie.
Co się wogóle stało? Spieszę z wyjaśnieniami. Otóż, gdy poszłaś po ręczniki, zauważyłaś, że karton z nimi jest dość wysoko. Wspięłaś się na półkę, i chwyciłaś w ręce opakowanie, niestety...półka zachwiała się i upadła, rozwalając wszystko. Tobie nic się nie stało, więc Kageyama rozkazał Ci wszystko posprzątać, a Kidou zaproponował pomoc.
– Arigatō... – westchnęłaś cicho, i uśmiechnęłaś się.
Trochę porozmawialiście, i lepiej się poznaliście. Czułaś, że to początek jakiejś przyjaźni...
KAZEMARU ICHIROUTA
Czasami miałaś wrażenie, że wasza ciotka próbuje zeswatać Ciebie i Kazemaru. Dlaczego? Ponieważ, gdy byłaś z ciotką na festynie w Inazumie, "przypadkiem" trafiliście na rodzinę Kazemaru. Starszyzna zasiadła przy stole, a wam kazała iść i pobawić się na różnych atrakcjach.
– To nie jest straszne – powiedziałaś, wisząc z chłopakiem parędziesiąt metrów nad ziemią.
– No. Spodziewałem się czegoś lepszego – odparł, wzruszając ramionami. – Ile już tak wisimy na tym roalcoasterze?
– Nie wiem...minutę? – mruknęłaś, podpierając się ręką o barierkę.
Nagle ruszyło z zawrotną prędkością, a Ty odruchowo zacisnęłaś ręce na barierce.
Zjechaliście z dość szybką prędkością, a gdy już stanęliście w miejscu, nie mogłaś oderwać od barierki dłoni.
– [T/i]-chan, wysiadamy – powiedział Ichirouta. Spojrzałaś na niego, a potem odczepiłaś jeszcze zdrętwiałe dłonie. – Czyli jednak się bałaś...
– Nie! Poprostu to było niespodziewane – odparłaś niemal natychmiast, żywo wymachując rękoma. Ten jedynie przekręcił oczami i zaśmiał się.
MIDORIKAWA RYUUJI
Znowu miałaś opiekować się [imię dziewczynki], bo Twoi sąsiędzi pojechali gdzieś tam. Na początku było dość spokojnie, ale potem dziewczynce zachciało się iść na plac zabaw. Ubrałaś się więc niechętnie i wyruszyłyście na niedługą podróż przez Inazumę. Dotarłyście w końcu do celu, i ku Twojemu zdziwieniu, był Tam Midorikawa wraz z Hiro. Ale przynajmniej nie będziesz się nudzić...
– Ohayō, Midorikawa-chan – powiedziałaś, podchodząc do chłopaka. [Imię dziewczynki] już dawno pobiegła pobawić się z Hiro.
– O, ohayō [T/n] – odparł z uśmiechem.
– Mów mi [T/i] – uśmiechnęłaś się. – Znowu opiekujesz się Hiro?
– Tak...to mój brat – odparł, i westchnął. – Oprócz mnie, nie ma nikogo innego...
Przeanalizowałaś chwilowo te słowa, poczym wydałaś z siebie zdziwione
"Oh". Czyli Midorikawa jest z domu dziecka? Biedny...
– Ja...
– Nie musisz współczuć. To i tak niezbyt pomoże – odparł, a Ty skinęłaś lekko głową, przenosząc wzrok na dziewczynkę.
– Przepraszam... – powiedziałaś cicho.
Już miał coś odpowiedzieć, gdy podbiegły do was dzieciaki.
– Chodźmy na lody! – krzyknęli jednocześnie.
– Haha, dobrze – zaśmiał się chłopak, i spojrzał na Ciebie. – Idziemy?
– Jasne – uśmiechnęłaś się.
KIYAMA HIROTO
Coraz bardziej rozgościłas się w sierocińcu, chodź nadal trzymałaś się na uboczu. Nie chciałaś poprostu się wtrącać. Nie wiedziałaś w końcu, jak mogliby zareagować. Wyśmiać Cię? A może wyrzucić na bruk? Więc postanowiłaś się nie wychylać.
Pewnego dnia, podopieczni Sun Garden postanowili pograć w piłkę. Ty nie umiałaś, a nie chciałaś robić im problemów z tym, żeby ktoś Cię nauczył. Więc usiadłaś spokojnie na huśtawce i zaczęłaś lekko odpychać się nogami od ziemi, obserwując ich grę. Byli naprawdę niesamowici...
– Hej, dlaczego nie grasz? – podszedł do Ciebie Hiroto i usiadł obok, na drugiej huśtawce. Spojrzałaś na niego krótko i powróciłaś wzrokiem do gry.
– Nie umiem grać – wzruszyłaś lekko ramionami, i westchnęłaś. – Nie chce robić problemu...
– Trzeba było mówić od razu – przerwał Ci. – Nie robisz wcale problemu, no co ty? Jeśli chcesz, mogę cię nauczyć.
–...naprawdę? – zapytałaś, spoglądając na niego z lekkim zdziwieniem. Kto normalny chciałby uczyć kogoś grania w piłkę od podstaw? – Nie musisz...
– Ale chce – ściął szybko, i posłał Ci uśmiech. – To co? Zgoda?
– Zgoda – powiedziałaś po chwili zastanowienia. Może nie będzie tak źle, jak myślałaś?
KIRA HIROTO
Wasza dwójka zdecydowanie była najbardziej kłótliwą osobą w całym akademiku Inazumy Japan. Trener Zhao wymyślił więc idealny pomysł, aby was pogodzić. Mieliście robić...origami. Dostaliście kartki, mieliście zrobić moduły, a potem jakieś figurki. Musiało być ich minimum cztery.
– Nie wierzę, że trener to zrobił... – warknęłaś, gdy zamknął was w pokoju na klucz.
– To ty rób co masz robić. Tylko się pospiesz – powiedział, uwalając się jak panicz na łóżku i poszedłby zapewne spać, gdybyś go nie zrzuciła. – Ał! Co ty robisz, głupia babo!?
– Tak nie będzie. Masz mi pomóc, bo powiem trenerowi – zagroziłaś, i usiadłaś na biurku. – Uwierz, że mi też nie pasuje, że muszę być tu z tobą...ale jak będziemy to robić razem, to szybciej skończymy. A chyba tego chcesz?
– Tsk...to jak się to robi? – spytał po chwili, siadając obok.
Obejrzeliście filmik, który nagrał wam trener.
"Tylko bez szaleństw (●´ω`●)" – dodał na końcu nagrania. Spojrzeliście po sobie i odruchowo odsunęliście.
Wzięliście się do roboty. Po pewnym czasie, zaczęło Ci się nieco nudzić.
– Hiroto-kun. Pograjmy w pytania – zaproponowałaś, aby przełamać niezręczną ciszę.
– Nie.
– Oki, ja zaczynam. Lubisz mnie?
– Nie.
– Jestem ładna?
– Nie.
– Mam się przymknąć?
– Tak.
I tak właśnie to wyglądało, przez pierwsze parę minut. Potem chłopak także nieco się rozkręcił, i w rezultacie dowiedzieliście się o sobie całkiem sporo.
MATSUKAZE TENMA
– A to? Do czego służy? – zapytał Tenma, chwytając w dłonie niewielki przedmiot, wyglądający jak pistolet. Wycelował w drzewo, a nim zdążyłaś się zaorientować, z pięknej jodły został pył. Chłopak pospiesznie odłożył przedmiot i uśmiechnął się do Ciebie niewinnie.
– Nie dotykaj już niczego – mruknęłaś, szperając coś na wielkim, cyfrowym ekranie. Byliście w Wehikule Czasu, a Ty miałaś przygotować go do podróży do ery Sengoku.
– Wybacz... – mruknął. – Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteście z przyszłości...
– Wiesz, to nie takie dziwne – wzruszyłaś ramionami. – Eh, dobra, to dziwne...ale cóż. Tak bywa.
– Bywa? – odparł sarkastycznie. – Tak, ludzie z przyszłości o tak spacerują po ulicach...nieważne. Opowiedz mi, jak jest w przyszłości!
– Eto...dobrze – mruknęłaś, i powróciłaś do szperania w tablicy. – Nie dzieje się dobrze. Jak pewnie wiesz, El Dorado... – i tutaj zaczęłaś swój długi monolog, i ku Twojemu zdziwieniu, chłopak uważnie Cię słuchał, co jakiś czas dodając trzy grosze. I tak upłynęła wam reszta dnia. On opowiadał Ci o teraźniejszości, a Ty o przyszłości.
Teraz napewno będziesz miała dobre oceny z historii...
TSURUGI KYOUSUKE
Dosłownie uczepiłaś się go jak Osioł Shrek'a, i wszędzie za nim łaziłaś. Jeszcze większą traumą dla niego było, gdy okazało się, że nową uczennicą, o której mówił cały Raimon, jesteś...Ty. Starał się Ciebie unikać, ale jakoś wszędzie go znajdywałaś, i nie dawałaś spokoju.
– Odczep się w końcu! – powiedział, a Ty pokręciłaś przecząco głową. – Co mam ci dać, żebyś się odczepiła? Boże...jesteś jak Tenma...
– Zaprzyjaźnij się ze mną – powiedziałaś, a ten przystanął, tak samo jak Ty. – Nigdy nie miałam przyjaciół, więc chciałam, żeby ktoś mnie w końcu polubił...ale jeśli nie chcesz, to mogę iść – zaczęłaś się wycofywać, ale chwycił Cię za ramię. Spojrzałaś na niego zdziwiona.
– Niech ci już będzie – mruknął, a Twoja twarz spowrotem się rozpromieniła.
– Arigatō, Tsurugi-kun! – powiedziałaś, i uśmiechnęłaś się szeroko.
Ten jedynie uniósł kącik ust.
SHINDOU TAKUTO
– Coraz lepiej ci idzie – stwierdził Shindou, gdy wrócił do pokoju z dwoma szklankami soku. Lekko się uśmiechnęłaś, i zakończyłaś grać utwór. – Nie spodziewałem się, że po dwóch lekcjach tak dużo się nauczysz...
– Jeśli ma się tak dobrego nauczyciela, wszystko jest możliwe – odparłaś, zawstydzając tym chłopaka. – Pomidor~. Jesteś okropnie uroczy, jak się zawstydzasz.
– Nie prawda! – zaprzeczył od razu. – Za karę masz nauczyć się utworu [nwm, jakikolwiek] na następną lekcję!
– Hej, hej, od kiedy my się umawialiśmy na kary? – odparłaś, marszcząc brwi.
– Od dzisiaj. – zakończył temat. Prychnęłaś cicho, jednak uśmiechnęłaś się pod nosem.
– Dobrze. W takim razie, za każdy dobrze wykonany utwór, dostanę nagrodę – wyszczerzyłaś ząbki.
– Jak tylko chcesz – westchnął, wzruszając ramionami.
Masz zdecydowanie dobrego nauczyciela...
KIRINO RANMARU
Shindou chętnie zapraszał Cię na swoje treningi, bo także lubiłaś piłkę nożną. Czasami na treningi przychodził także Kirino, więc się nie nudziliście.
Było tego dnia strasznie upalnie, więc szybko padliście jak muchy. I równie szybko skapnęliście się, że nie macie już wody.
– Cholerka – mruknął Kirino. Oboje odruchowo spojrzeliście na Shindou, który chyba wyczuł, że coś się święci, bo zaczął się cofać.
– Nie, nigdzie nie idę – powtarzał, cofając się.
– No proszę! Shindou-kun! – dopadliście go, chwytając za ramiona i uniemożliwiając ruch. – Jesteś naszym przyjacielem, a my umieramy! No idź!
– Nienawidzę was... – mruknął, wyrywając się, podszedł do torby, wyjął z niej kasę i poszedł. – Zaraz wrócę. Macie tu być.
Skinęliście głowami, i usiedliście na trawie. Przez chwilę panowała niezręczną cisza.
– To...może poopowiadać ci żenujące historyjki z życia Shindou? – zaproponowałaś. – Ty też mi coś opowiesz.
I takim sposobem, spędzaliście miłe dziesięć minut, dzieląc się historiami z życia Shindou, a także swoimi. Powiem jedno: mieliście niezły ubaw.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro