Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#16. Kiedy zmieniasz się w dziecko!


ENDOU MAMORU

- Rolę się odwróciły, co? - zapytał wesoło Mamoru, mierzwiąc miniaturowej Tobie włosy. - Ale nadal nie wiem, jak to się dzieje...

- A kogo to obchodzi? - rozejrzał się, i zauważył Ciebie, zwisającą do góry nogami na drabince, nad jego głową. - Co robimy? Nudzi mi się!

- Dopiero tak chciałaś iść na plac zabaw - mruknął. Uniosłaś brew. - No dobra, może pójdziemy na lody?

- Hai! - powiedziałaś wesoło, przez przypadek zsuwając się z drabinki. Od prawdopodobnego zderzenia się z piaskiem uratował Cię nie kto inny jak Endou, bo tylko on był w pobliżu.

- Było blisko - odetchnął, biorąc Cię na barki.

Chwyciłaś go za włosy i zaczęłaś ciągnąc, udając, że nim sterujesz. Przez co o mało nie wpadł do stawu, ale zabawa była przednia.

- Kocham cię, Endou-san! - uśmiechnęłaś się szeroko, pożerając loda. Chłopak uśmiechnął się szeroko.

- Ja ciebie też...nawet bardziej niż piłkę nożną - mówiąc to, wytarł Ci twarz. - Jesteś cała brudna.

- No i?

- I to, że idziemy do domu - wziął Cię za rękę, co spotkało się z Twoim niezadowoleniem. - Masz klejące łapki, a ja nie chcę, żeby mi się włosy kleiły.

- Laluś - burknęłaś. Chłopak zaśmiał się krótko.

GOUENJI SHUUYA

Bawiłaś się z Yuuką, pod czujnym okiem czekoladowookiego, robiącego wam jakąś tam sałatkę owocową, bo go zmusiłyście.

- Proszę - postawił przed wami miskę, a wy od razu wzięłyście się do jedzenia. Po pewnym czasie, Yuuce znudziła się zabawa i poszła do swojego pokoju, a Ty spojrzałaś na Shuuyę.

- Wyglądasz jak jeż - stwierdziłaś, wspinając się na kanapę i zaczęłaś dobierać się do jego włosów małymi rękami. - W sumie, w oklapniętych włosach wyglądałbyś uroczo.

- O nie - odparł, chwytając Cię za nadgarstki i odciągnął Twoją uwagę od swoich włosów, kierując ją na kolorowankę.

- A pójdziemy gdzieś na dwór? - zapytałaś, wyglądając przez okno. Chłopak spojrzał na Ciebie i pokręcił przecząco głową. - Dlaczegooo?

- Bo mam się wami opiekować, a znając was, pewnie mi uciekniecie - odparł stanowczo. Przekręciłaś oczami i kontynuowałaś kolorowanie jakiegoś konia. - Dobra, jak chcesz, to możemy wyjść... - westchnął, po raz tysięczny w ciągu minuty słysząc Twoje burczenie na niego pod nosem.

Od razu zerwałaś się na równe nogi i pobiegłaś ubrać buty. Gouenji chwycił Ciebie i siostrę za ręce, poczym wyszliście na plac zabaw. Jak się spodziewał, w mgnieniu oka pogoniłyście resztę dzieciaków, i takim sposobem, byłyście tylko wy dwie.

- Więcej nigdzie nie pójdziemy - powiedział zrezygnowany.

- Jeszcze zobaczymy - wystawiłaś mu język z cwanym uśmieszkiem.

KIDOU YUUTO

Jak pewnie już wiemy, Kidou nie lubi pożyczać komukolwiek swojej peleryny. Ale dla Ciebie, jako że rozbeczałaś się, a on nie miał pojęcia, jak Cię uspokoić, zrobił wyjątek. I takim sposobem, biegałaś po całym domu w jego pelerynie, a ten biegał za Tobą, uważając, żebyś nic nie strąciła albo nie zrobiła sobie krzywdy.

- Watashi wa kita! - powtórzyłaś ten sławny cytat All Might'a, zeskakując z dość wysokiego blatu. Kidou zdążył złapać Cię w ostatnim momencie, i posadził na krześle.

- Nie możesz od tak sobie skakać - powiedział stanowczo, a Ty przekręciłaś oczami. - A co jeśli nie zdążyłbym cię złapać? Jakby mnie tu nie było?

- Ale byłeś - odparłaś, ściskając kawałek peleryny w dłoniach. - Zawsze będziesz...sam tak przecież kiedyś mówiłeś.

- To oczywiste, że zawsze przy tobie będę - powiedział, przytulając Cię, co odwzajemniłaś. - I nie dopuszczę, żeby coś ci się stało.

- Napewno? - zapytałaś, odsuwając się od niego.

- Napewno - powtórzył z uśmiechem.

Zaczepiliście o siebie małe palce. Kidou zastanawiał się, czy jak "dorośniesz" będziesz pamiętać tą obietnice...a jeśli nie, to Ci przypomni.

KAZEMARU ICHIROUTA

- [T/i], chcesz wyjść na dwór? - zapytał Kazemaru. Pokręciłaś przecząco głową, leżąc na brzuchu na kanapie. - To nie wiem, może coś do jedzenia?

- Nie - mała wersja Ciebie była bardzo...leniwa. Kazemaru ciężko było namówić Cię na cokolwiek, więc w końcu obydwoje ułożyliście się na kanapie i oglądaliście filmy.

- Jesteś głodna - stwierdził, słysząc burczenie Twojego brzucha. Zaprzeczyłaś ruchem głowy. - Nie kłam. Co chcesz zjeść?

Chłopak postanowił dać Ci płatki, bo lubiłaś je, jak byłaś większa. Poszedł więc do kuchni, i zajął się podgrzewaniem mleka. Gdzieś tak po dwóch minutach, poczuł, że przytulasz się do jego nóg. Spojrzał w dół.

- Arigatō, Kazemaru-san - powiedziałaś uroczym głosem, i uśmiechnęłaś się równie uroczo. Aż mu się serce rozpłynęło.

Wziął Cię i posadził na krześle, siadając obok. Otworzyłaś buzię, a ten w pierwszej chwili nie zrozumiał, o co Ci chodzi. Po chwili jednak chwycił łyżkę i cóż, musiał Cię nakarmić.

- Jesteś naprawdę zbyt leniwa - mruknął.

- Poprostu nie chciało mi się unieść ręki - zaśmiałaś się, i przekrzywiłaś głowę, widząc, jak ten przekręca oczami, zapewne lekko już zirytowany Twoim lenistwem. - No dobra, sama zjem...a potem chodźmy na dwór!

Przytuliłaś go, oplatając małymi rączkami jego szyję.

MIDORIKAWA RYUUJI

- Hiro, nie tak wysoko! [T/i], złaź z tej drabinki! - Midorikawa biegał po całym placu zabaw, pilnując Ciebie i jego brata, oraz skutecznie odstraszając okoliczne matki.

- Mido! - nie słuchałaś, i wspięłaś się na najwyższą drabinkę. Problem w tym, że nie potrafiłaś zejść.

- A nie mówiłem? - spytał lekko zdenerwowany, patrząc na Ciebie z dołu.

- Gomen - mruknęłaś cicho.

- Dobra, nieważne...musisz stamtąd zejść - powiedział, zastanawiając Cię, jak może Cię zdjąć. - Dobra, wejdę po ciebie. Czekaj.

Wspiął się po drabince, i jedną ręką chwycił Cię. Wtuliłaś się w niego, a ten bez problemu zeskoczył.

- Braciszek to bohater! - darł się Hiro, przez co nawet niektórzy ludzie zaczęli wyglądać przez okna, zastanawiając się, co się dzieje.

- Gomen, Midorikawa-kun...będę cię słuchać - powiedziałaś, spuszczając głowę. Chłopak zaśmiał się i zmierzwił Ci włosy.

- Ważne, że nic ci się nie stało - może nie była ona tak wysoka, ale po pierwsze; pod nią był beton, a niewiadomo, jak byś spadła, a po drugie; była to wysoka drabinka, jak na dzieciaka... - Hiro, ciszej! - dodał, gdy chłopiec nadal krzyczał.

- Ale braciszek to bohater! - odparł, łapiąc Cię za rączkę. - Uratowałeś [T/i]-chan!

- Oj tam - machnął ręką, ale w głębi duszy poczuł, jak jego ego wzrasta. - Chodźcie do domu...bo patrzą na nas, jak na idiotów - wziął Cię za rękę i poszliście do domu.

HIROTO KIYAMA

- [T/i], gdzie jesteś? - zapytał Hiroto, rozglądając się po całym podwórku. Wciągnęłaś całe Sun Garden do zabawy w chowanego, a Kiyama miał szukać. Znalazł wszystkich, oprócz Ciebie, Suzuno i Nagumo. A to może oznaczać albo kłopoty, albo to, że ta dwójka robi sobie jaja i Hiroto szuka ich bez powodu.

Nagle tuż obok niego mignęły czerwone i białe włosy, a gdy się obejrzał, dostrzegł także Ciebie, na barkach Burn'a.

- Już wam się zabawa znudziła? - spytał jakby z ulgą, podchodząc do was. - Uważajcie z [T/i]. Jak coś jej się stanie, to...

- Tak, tak - odparł Gazel, przyglądając Ci się z tą swoją typową bezemocjonalną miną, jak zjadasz maliny z miski leżącej na stoliku.

- A pójdziemy potem na ciasto? - zapytałaś, kierując wzrok na Hiroto. Ten wesoło skinął głową i zmierzwił Ci włosy. - Hej!

- Wybacz, ale jesteś zbyt urocza - mówiąc to, chwycił Cię i przytulił, co odwzajemniłaś z wesołym uśmiechem.

- A Suzuno-kun i Nagumo-san mogą iść z nami? - owa dwójka spojrzała na Ciebie z lekka zdziwiona, a potem na Hiroto.

- Jeśli chcesz - wzruszył ramionami.

Przytuliłaś krótko białowłosego i Nagumo, poczym pociągnęłaś całą trójkę do wyjścia z Sun Garden.

- C-i-a-s-t-o! - przeliterowałaś, machając rączkami, przez co prawie walnęłaś Hiroto, który wziął Cię na ręce.

KIRA HIROTO

Hiroto zostawił Cię na chwilę samą w jego pokoju, bo było spotkanie reszty odnośnie następnego meczu. Gdy wrócił, zastał istny bałagan. Postanowiłaś zrobić sobie jaskinie z koców i poduszek.

- Psst, Hiroto! Chodź tutaj - Twoja głowa wychyliła się zza fortecy. - Bo do nas przyjdą!

- Kto niby? - parsknął. Widząc Twoją minę, niechętnie wszedł do fortecy, co tam, że o mało jej nie zniszczył, a gdy się położył, wystawały mu nogi. Zdawał się tym jednak nie przejmować.

- Oni! Dlatego musimy być cicho - przyłożyłaś mu palec do ust, a potem do swoich. - Bo nas złapią i zjedzą.

- Wątpię, czy ktokolwiek by chciał zjeść kogoś takiego jak ty - przekręciłaś oczami, i wróciłaś do obserwowania pustego pokoju przez szparę między poduszkami.

- Nie idą - zakomunikowałaś poważnym głosem, a w zamian otrzymałaś jedynie krótkie "yhym". - Zaraz pójdę do Goujin-senpai'a, i z nim się pobawię, skoro ty nie chcesz!

- Jeszcze czego - warknął, i niechętnie odłożył telefon.

Przez resztę dnia krył się z Tobą przed "Nimi", aż w końcu zmęczona usnęłaś na jego klatce piersiowej. Ten uśmiechnął się lekko i zaczął bawić się Twoimi włosami.

MATSUKAZE TENMA

- Kto jest moją uroczą bubą? No kto, no kto? - pytał Tenma, ciągnąc Cię za policzki. Odetchnęłaś lekko jego ręce i zaczęłaś masować bolące policzki. - Oj, gomen~. Ale jesteś zbyt urocza.

- Jeść! - powiedziałaś, a ten się ocknął.

- A tak, ty jeszcze nie jadłaś! To co powiesz na ciasteczka? – zapytał wesoło, a Ty potwierdziłaś wesołym skinięciem głowy. Wziął Cię na ręce i poszedł do kuchni. Aki akurat nie było, więc musieliście poradzić sobie sami. – A jakie chcesz?

– [ ulubione ciasteczka ] – odparłaś po chwili zastanowienia. Chłopak wziął się za robotę, co jakiś czas dając Ci jakieś rzeczy do spróbowania.

Było trochę problemów z ciastem, ale w końcu się udało. Gdy się upiekły, chciałaś spróbować, ale zostałaś zbita lekko po rękach. Spojrzałaś z wyrzutem na Matsukaze.

– Poczekaj chwilę, aż wystygną – powiedział stanowczo, jednak po chwili na jego twarzy zagościł ten sam uśmiech, co zwykle. – Jak na razie, muszę się przebrać. Jestem cały brudny.

– Mówiłam, żebyś założył fartuch – wzruszyłaś ramionami, zeskakując z blatu. – A kiedy przyjdzie Fei?

– Niedługo! – usłyszałaś zza drzwi, a po chwili Tenma wrócił już przebrany.

I tak właśnie było. Niedługo potem przyszedł Fei w towarzystwie swojego misiowego trenera. Nieco się zdziwili. Trener nie miał jednak czasu na wypytanie Matsukaze o co chodzi, bo gdy tylko go zauważyłaś, rzuciłaś się, aby go wyprzytulać.

– I tak cię złapie – powiedziałaś zmęczona, padając na kanapę obok chłopców. Wzięłaś z talerzyka ciasto i wepchnęłaś do ust Matsukaze. – Dobre?

– Dobre – uśmiechnął się, gryząc kawałek. Ty także chciałaś spróbować, i już miałaś odgryzać spory kawałek, gdy Matsukaze wyrwał Ci je z ręki. – Zakrztusisz się.

– Dobrze, tato – przewróciłaś oczami. Fei i Tenma spojrzeli po sobie krótko, ale nic nie powiedzieli.

TSURUGI KYOUSUKE

– Nie ma bata, musisz się nią zająć – powiedział Yuuichi, patrząc na małą Ciebie, bawiącą się na jego kolanach jakimś samolocikiem z papieru.

– Ale ja nie potrafię – odparł Kyousuke ze szczerym przerażeniem. Wizja tego, że będzie zajmował się MAŁĄ DZIEWCZYNKĄ była dla niego przerażająca.

– Nie bój się, to nie takie straszne. Ja musiałem zajmować się tobą – odparł Yuuichi, wzruszając ramionami.

I takim oto sposobem, szłaś za rękę z Tsurugi'm przez park. Ten szedł jak przecinak, bojąc się, że jeszcze bez przyczyny się popłaczesz lub coś innego.

– Ne, Tsurugi-kun – zagadnęłaś, spoglądając na niego z dołu. – Lubisz mnie?

– Kocham – sprezcyzował. – Tak...a co?

– Nic – mruknęłaś, patrząc spowrotem przed siebie. Twój wyraz twarzy był trochę...dziwny.

Patrzył na Ciebie krótko, i westchnął. Mocniej ścisnęłaś jego rękę. Szliście tak, nawet nie zauważając, jak na niebie pojawiają się czarne chmury. Po chwili lunęło jak z cebra. Tsurugi narzucił na Ciebie pelerynkę, abyś nie zmarzła, i szybkim krokiem skierowaliście się do jego domu. Po chwili byliście już w jego pokoju. Chłopak dał Ci najmniejszą koszulkę, jaką posiada, i polecił, żebyś się przebrała. Bluzka i tak sięgała do ziemi, przez co musiałaś uważać, żeby się nie przewrócić.

– [T/i]? – zapytał, gdy siedzieliście dłuższą chwilę w ciszy. Spojrzałaś na niego.  – Dlaczego o to pytałaś? Wtedy?

– Nie chciałeś się mną zajmować, i pomyślałam, że mnie nie lubisz...i że jestem tylko problemem – mruknęłaś, pociągając noskiem. Ten spojrzał na Ciebie zdziwiony, i przygarnął bliżej, przytulając.

– Poprostu się bałem, że przy mnie nie będziesz bezpieczna...nie umiem się zajmować dziećmi – powiedział, i uśmiechnął się do Ciebie lekko, ocierając Ci łezkę kciukiem. – Nie płacz. Kocham cię, i nic tego nie zmieni.

Ponownie go przytuliłaś, oplatając rączkami szyję.

SHINDOU TAKUTO

– Talent to ci nie zniknął – zaśmiał się Shindou, mierzwiąc Ci włosy.

– Hai – odparłaś z uśmiechem, i jeszcze raz przejechałaś palcem po klawiszach. – Shindou-san, pogramy w piłkę?

– No dobrze, ale musisz uważać – zeskoczyłaś z siedzenia i złapałaś go za rękę, poczym ruszyliście na dwór.

Bawiliście się przednio, gdy nagle upadłaś na kolano. Spojrzałaś na krwawiącą ranę, a potem na Takuto, który patrzył na Ciebie z przerażeniem. W mgnieniu oka znalazł się obok Ciebie i zaczął chaotycznie Cię uspokajać, chociaż i tak byłaś spokojna.

– Nie panikuj, [T/i]-chan, zaraz to opatrzę! – powiedział przestraszony, rozglądając się. – Poczekaj tu, idę po apteczkę! Nie płacz tylko!

– Shindou, spokojnie – wzięłaś jego twarz w swoje małe łapki i spojrzałaś na niego łagodnie. – Spokojnie. Przecież nic się nie stało...

– A-ale... – przez chwilę był całkiem zażenowany, że panikował bardziej od Ciebie, ale lekko się uspokoił. – Napewno cię nie boli?

– Napewno – uśmiechnęłaś się lekko. – Eto...ale krew mi leci po nodze, i tak jakby mi to przeszkadza – dodałaś.

– A, tak! Chodźmy do domu – powiedział już spokojniej, biorąc Cię na ręce i zaniósł do łazienki, gdzie opatrzył Ci ranę i na koniec dał buziaka w policzek. – Jak będzie cię boleć, to powiedz.

– Okej – skinęłaś głową, machając pokrzywdzoną nogą. – Ale wątpie, czy będzie boleć...

– Jestem większym panikarzem od dziecka – zaśmiał się krótko. – Ale cieszę się, że mam taką dzielną dziewczynę – dodał, na co się zarumieniłaś, ale nic nie powiedziałaś. – Urocza~.

– Arigatō... – mruknęłaś cicho, uśmiechając się lekko.

KIRINO RANMARU

– Będziesz moim księciem? – zapytałaś, skacząc wokół Kirino. Ten spojrzał na Ciebie i uśmiechnął się lekko. – A ty będziesz Ogrem! – dodałaś, wskazując na Kariyę. Większość ryknęła śmiechem, a Kariya wypluł całą wodę, jaką miał w ustach.

– Niedoczekanie! – odparł wzburzony.

~ Potem ~

Kariya westchnął i padł na ziemię, udając zabitego przez Kirino, a chłopak podszedł do Ciebie, która miała założoną koronę na głowie i uklęknął przy Tobie jak książę i chwycił za rękę.

– Już jestem, księżniczko – uśmiechnął się do Ciebie. Pocałowałaś chłopaka w policzek i zaśmiałaś się lekko.

– Już skończyliście to przedstawienie? – zapytał zrezygnowany Masaki, ścierając z twarzy zieloną farbę, którą był pomalowany. Spojrzałaś na niego ze zrezygnowaniem i westchnęłaś.

– Ale możemy pobawić się w coś innego! – klasnęłaś w dłonie. Ranmaru wziął Cię na ręce.

– Może odpoczniemy? – zaproponował, widząc zrezygnowane spojrzenie niebieskowłosego, które zaraz zmieniło się w zadowolone, gdy niechętnie skinęłaś głową. – Chodź, księżniczko. Idziemy obejrzeć jakiś film.

– A Ogr też idzie? – spojrzałaś na Masaki. Ten niechętnie skinął głową.

– Ale nie mów na mnie Ogr – mruknął, ale widząc Twoje zawiedzione spojrzenie, i morderczy wzrok Kirino, który nie chciał, aby jego księżniczka była smutna, ostatecznie pogodził się z nowym przezwiskiem.

– Co księżniczka sobie życzy? – podał Ci pilota, abyś wybrała kanał. Chwilę się zastanowiłaś, poczym włączyłaś "Zbrodnie, które wstrząsnęły światem". Kirino i Maski spojrzeli po sobie. Kariya wyrwał Ci pilota i czym prędzej przełączył.

– Ej! Dlaczego!? – zapytałaś zdziwiona, a chłopcy spojrzeli po sobie.

– Bo to nieodpowiednie dla księżniczek – odparł po chwili zastanowienia Kariya, a Kirino przytaknął.

– No dobra... – mruknęłaś po chwili zastanowienia, przewracając oczami.

Skończyliście, oglądając Teletubisie..

YUKIMURA HYŌGA

Akurat gdy zmieniłaś się w dziecko, zachorowałaś.

– [T/i], wracaj do łóżka! – krzyczał Hyōga, ganiając Cię po całym domu.

– Nie! – odparłaś stanowczo, a po chwili kichnęłaś. – Nigdzie nie idę!

– [T/i] – powiedział stanowczo, łapiąc Cię za ramię. – To dla twojego dobra. Chyba nie chcesz być bardziej chora?

– Nie... – rzuciłaś, już nie próbując się wyszarpać. Chłopak posadził Cię na kanapie i nakrył kocem, siadając obok. Wtuliłaś się w niego, kaszląc. Tak siedzieliście chwilę, dopóki nie zachciało Ci się herbaty. Oczywiście Yukimura od razu poszedł ją zrobić, a w ten czas, Ty wygrzebałaś się spod stosu koców i podeszłaś do niego. Szarpnęłaś kilka razy za nogawkę od jego spodni, przez co spojrzał na Ciebie.

– [T/i], mówiłem, żebyś leżała! – powiedział zrezygnowany.

– Ale ja nie chcę – odparłaś, przekrzywiając głowę. – Dobrze się czuje...

– Co ja z tobą mam? – posadził Cię na blacie i dał buziaka w nos. – Ale jak tylko zrobię tą herbatę, wracasz do łóżka.

– A idziesz ze mną? – zapytałaś.

– Muszę się tobą opiekować, więc tak – rzucił, wzruszając ramionami. – Jesteś strasznie nieposłuchanym dzieckiem.

– Gomen – pociągnęłaś noskiem, ziewając.

Chłopak zaprowadził Cię spowrotem na kanapę, i sam się położył na drugim brzegu. Długo sam nie poleżał, bo podpełzłaś do niego i przytuliłaś, niemal natychmiast zasypiając. Uśmiechnął się i Cię przykrył, co jakiś czas mierząc temperaturę, aż sam zasnął.

Już na końcówce nie miałam kompletnie pomysłu xd

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro