Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ONESHOT!.

Ciemna noc, świecąca się ulica od kropel deszczu. Mężczyzna jadący w stronę swojego mieszkania po nie udanym Pacyfiku. Dowiedział się że będzie miał karę śmierci, powiedział to jedynie szefowi. Obiecał mu że pogada z Policją, mężczyzna jednak był przygotowany na to że może w każdej chwili zostać złapany przez policję i zabity żywcem na oczach swojej rodziny. Łzy napływały do jego oczu coraz bardziej i więcej, nie wiedział co robić, pisać testament? Powiadomić ojca o tym że już nigdy go nie zobaczy? Czy może po prostu samemu zgłosić się i dać się ukarać.

W końcu dojechał, wysiadł z auta,
Miał dosyć dzisiejszego dnia, Erwin będzie na niego zły w 100%. Przesadził, Carbonara sam nie mógł uwierzyć że On to zrobił, prawie zabił zakładnika uderzając go bronią w kark. Czy było to specjalnie? Oczywiście że nie! Zrobił to przypadkiem, chciał zwrócić na siebie uwagę. Udało mu się, ale czy było warto?

Wszedł do mieszkania zdejmując kurtkę jak i buty, ruszył w stronę sypialni. Zdjął brudna koszulkę od krwi, czemu była we krwi? Chłopak przed przyjazdem do mieszkania spożył bardzo dużo narkotyków.
Zostawił tylko na swoim ciele zwykłe szare bokserki, wskoczył na łóżko i jak najszybciej tylko mógł otulił się kołdrą. Złapał telefon który leżał na szafce nocnej.

Od Carbuś <3
Davideek         20:45

Od Carbuś <3
E żyjesz?         21:16

Od Carbuś <3
Martwię się! Odpisz Chuju!  22:09

Od Carbuś <3
Jeśli cię spotkam masz
Przejebane bo mi nie odpisujesz!  22:47

Wyłączył telefon i próbował zasnąć, w głowie miał ciągle krzyki policjantów,
W końcu po chwili myślenia odpłyną.

Obudził się rano z strasznym bulem głowy, usiadł na łóżku patrząc się na zegarek.

9:46

Przeczesał ręką włosy po czym wstał.
Wyszedł z pokoju i skierował się do łazienki, wziął krótki prysznic.
Wszedł do kuchni w samej bluzie i białych bokserkach,
Wlał wodę do czajnika i ustawił go na płytę. Sięgnął po kawę z górnej półki,
Wsypał jej niewiele po czym zamknął opakowanie, złapał za telefon i zaczął pisać krótka wiadomość.

Do Carbuś <3
Sorki że nie odpisałem, byłem padnięty, możemy się spotkać jeśli chcesz i mnie jeszcze lubisz. Nie złość się słodziaku!

Odłożył telefon na blat, po czym usłyszał cichy pisk gwizdka.
Sięgnął opakowanie tabletek przeciw bólowych po czym wyjął z niego jedną tabletkę.

***
Mężczyzna jechał w stronę zakonu, chciał powiedzieć już wszystkim co go czeka. Bał się reakcji białowłosego,
Zaparkował samochód i skierował się na zachrystię.

— Cześć — odezwał się jako pierwszy Kui który o wszystkim wiedział.

— O czym chcesz nam powiedzieć? — spytała Heidi z zaciekawieniem w głosie.

— Uspokójcie się! Dajcie mu coś powiedzieć — powiedział Vasquez obejmując przy tym siwowłosego.

Chłopak popatrzył się na białowłosego który bardzo uważnie się mu przyglądał, westchnął patrząc w podłogę.

— Mam Karę śmierci... — powiedział cicho

— Co masz?...Karty? — zapytał Michael

— Karę śmierci — powiedział już głośniej patrząc na swoją rodzinę.

— Cco? Jjak to możliwe? — zapytał białowłosy

— Chuj wie, przejebałem sobie i tyle

— Kurwa! Serio? Czy robisz sobie żarty — złote oczy popatrzyły znów na niego

— Mówię prawdę, chuj wie złapią mnie mam przejebane — westchnął spuszczając głowę

Poczuł uścisk na swojej talii, były to ręce białowłosego.
Uśmiechnął się również ściskając chłopaka.

Kocham cię carbo...

— Jadę z tobą — uśmiechnął się białowłosy

Brunet kiwnął głową na zgodę po czym pomachał innym.
Wsiadł do swojego auta razem z chłopakiem i odjechali do jego mieszkania, weszli do środka zamykając za sobą drzwi.

— Czemu akurat teraz musiało zaczynać lać! — przeczesał swoje włosy

— Nie wiem carbo ale wiem jedno, wyglądasz słodko jak się złościsz — uśmiechnął się po czym podszedł do chłopaka kładąc ręce na jego talii.

Uwielbiam twoje ciało, ciebie całego skarbie.

Białowłosy wtulił się w klatkę piersiową bruneta. Stali tak chwilę do puki młodszy nie zaproponował pójścia spać ponieważ jest już późno.

— Ja śpię tu na kanapie ty w mojej sypialni! — krzyknął Brunet

— Nie, ja śpię tu a ty u siebie! —

— Dobra śpimy razem w sypialni — brunet wziął białowłosego na ręce i skierował się do sypialni.

— Puść mnie ty zwyrolu! —

Brunet puścił chłopaka na ziemie po czym zaczął się rozbierać do samych bokserek, położyli się na łóżku i tak zasnęli.

Brunet obudził się z zimnym powietrzem na swoim ciele, otworzył oczy i zobaczył że chłopaka już nie ma. Westchnął i usiadł na łóżku.
Podszedł do garderoby i ubrał niebieską bluzę i czarne spodnie, nie mogło w tym wszystkim zabraknąć czapki.

***
Jechał spokojnie drogą gdy nagle ujrzał niebiesko-czerwone światła, wiedział że to jego koniec. Wybrał numer carbonary i jedyne co powiedział to...

Żegnaj skarbie...

Wyłączył silnik i oczekiwał aż policjant podejdzie i go zakuje.
Po chwili stał już na dachu Komisariatu z uniesionymi rękoma,
obok szefa policji stał Carbonara cały we łzach krzyczący coś do bruneta, trzymali go aż trzy policjanci.

Ostatnie co usłyszał to krzyki białowłosego.
Poczuł mocny ból w klatce piersiowej, białe światło i stłumione krzyki Ukochanego...

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
CZEŚĆ!

myślę że się podoba :³

Pisane 19.03.2022 godzina 23:16

Opublikowane 19.03.2022

1/5...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro