{3.1} Kiedy się zaprzyjaźnili.
5/30
W rozdziale pojawia się: KiriBaku, TodoDeku, MomoJirou, OchaTsuyu, ShigaDabi.
~KiriBaku~
Kirishima otworzył oczy, czując okropny ból głowy. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował i westchnął ciężko, kiedy powoli przypomniał sobie co się stało dnia, w którym obronił Bakugou przed atakiem.
Jego rozmyślania przerwał ruch po prawej stronie. Zerknął tam kątem oka i wziął głęboki oddech.
Katsuki spał na krześle, jego dłoń trzymała tą należącą do Eijirou, który zdziwił się, że wcześniej tego nie poczuł. Czerwonowłosy spojrzał niepewnie, niezbyt wiedząc co zrobić z faktem, że blondyn jest taki uroczy podczas snu.
— A może, mimo wszystko doznał jakiś obrażeń i musiał zostać w szpitalu? — pytanie to przeszło mu przez myśl, ale długo się nad tym nie zastanawiał.
Szesnastolatek postanowił to sprawdzić, tak dla pewności. Szczerze mówiąc, zdążył polubić tego wulgarnego i wybuchowego Bakugou, więc miał nadzieję się z nim zaprzyjaźnić. Sięgnął ręką do bluzki blondyna i podniósł ją nieco do góry próbując sprawdzić dokładnie czy nic mu nie jest.
— Nie śpię, kurwa! — Katsuki obudził się krzycząc głośno.
Kirishima zamarł z ręką na brzuchu blondyna.
Bakugou wciągnął ze świstem powietrze.
— CO TY ODPIEPRZASZ?!
— TO NIE TAK, BRO!
~TodoDeku~
Midoriya zapukał niepewnie do drzwi. Obecnie stał pod domem Todoroki'ego z przerażeniem wypisanym na twarzy.
To miało być jego pierwsze spotkanie z siostrą Shouto i naprawdę jeszcze nigdy nie odczuwał takiej presji. Bał się, że może dziewczyna go nie polubi i zakaże mu kolegować się ze swoim bratem.
Drzwi otworzyła mu śliczna dziewczyna. Miała średniej długości, białe włosy do ramion z czerwonymi końcówkami, w niektórych miejscach oraz niebieskie oczy. Była szczupła, wysoka i na pewno wyglądała na strasznie miłą osobę, dzięki czemu Deku poczuł się trochę lepiej i pewniej.
— Dzień dobry — przywitał się cicho i ukłonił. — Ja... Eee... Przyszedłem do...
— Och! To pewnie ty jesteś Mido-chan! — zakrzyknęła wesoło. — Wejdź!
Energiczne powitanie przez Fuyumi Todoroki zbiło go z tropu, więc na powrót czuł tą przerażającą niepewność.
W wejściu do salonu siedział szczeniak, którego Shouto zgodził się zabrać do domu. Ten sam, dla którego Izuku tutaj przyszedł.
— Chodźmy do kuchni, Midoriya-kun! — powiedziała szczęśliwa kobieta, jakby obecność zielonowłosego chłopaka naprawdę sprawiała jej radość.
Pies wiernie szedł przy jego nodze, niestety tak blisko, że chłopak musiał uważać, aby go nie kopnąć.
— Usiądź, a ja zrobię coś do picia. Kawki? Herbatki?
— Poproszę herbatę...
— Miętowa? Malinowa? Owoce leśne?
— Nie męcz go już — znikąd pojawił się czerwono-białowłosy.
— Nic mi nie jest, Todoroki-kun, nie martw się — Izuku uśmiechnął się do rówieśnika.
Od tego czasu zielonowłosy został nie tylko przyjacielem Shouto, ale również jego siostry. No i stał się stałym gościem w o ich domu.
~MomoJirou~
Siedziały w kawiarni i cicho rozmawiały, jednocześnie zajadając się pysznymi deserami. Momo uwielbiała wszystko co było słodkie i pyszne. Jirou uwielbiała piec wszystko co później miało wyglądać pięknie i uroczo przez jej ręce. Po prostu dopełniały się w swojej skromnej przyjaźni. Yaoyorozo kochała jeść, a Kyouka piec.
— Masz jakieś hobby? — zapytała czarnowłosa i pogrzebała łyżeczką w swoich kawowych lodach.
— Lubię muzykę i piec słodkości — przyznała i zapakowała sobie łyżeczkę z lodami cytrynowo-mangowymi do buzi.
Oczy wyższej z dziewczyn zaświeciły się, jak wielkie żarówki.
W końcu każda postanowiła pójść w swoją stronę. Pożegnały się i to byłoby na tyle, gdyby nie Momo, która nagle się zatrzymała. Zawróciła, po czyn podbiegła do fioletowowłosej.
— Proszę, zostańmy przyjaciółkami!
Jirou zaśmiała się i przystanęła.
— Co to ma być? — zapytała Kyouka nadal wesoło rechocząc. — Dlaczego jesteś taka poważna? Myślę, że naprawdę możemy być przyjaciółkami bez tych zbędnych formalności.
— Jirou-chan! — czarnooka rzuciła się na niższą i uśmiechnęła się.
~OchaTsuyu~
Doszło do wcześniej wspomnianego spotkania. Uraraka podbiegła do zielonowłosej koleżanki i uśmiechnęła się.
— A więc chodźmy, Tsuyu-chan! — wykrzyknęła Ochaco, wyrzucając dłonie wesoło w górę, czym chciała podkreślić swoją radość.
— Dobrze, Ochaco-chan — odparła dziewczyna niezbyt się spiesząc.
Kiedy dotarły na basen obie były naprawdę zadowolone. Mogły tak po prostu chociaż na chwilę wrócić do czasów, gdy jeszcze nie czuły presji, ponieważ zbliżał się czas zdania egzaminów do U.A. I chociaż żadna nie wiedziała, że obie zdają do tej samej szkoły, starały się wspierać. Od swojego pierwszego spotkania rozmawiały przez telefon i jedna drugą uspokajała.
Teraz stały naprzeciw siebie w strojach kompielowych i oceniany się nawzajem.
— Wyglądasz uroczo — powiedziała w koncu Uraraka.
Asui miała na sobie strój dwuczęściowy, zielony, który naprawdę jej pasować. Szatynka natomiast miała na sobie kolorowy, ładny strój, również dwuczęściowy, w którym, jak uznała Tsuyu, wyglądała naprawdę ślicznie.
— Chodźmy się wybawić! — krzyknęła Ochaco i podskoczyła w górę.
— Wiesz, Ochaco-chan... Jesteś moją pierwszą przyjaciółką. Naprawdę cię lubię, ribbit — wyznała nierwowo zielonooka.
— Ja też cię lubię — przyznała szczerze i złapała ją za dłoń. — Chodźmy pływać!
~ShigaDabi~
Shigaraki siedział w drugim pokoju, który znajdował się zaraz obok baru Kurogiri'ego i oglądał horror, który polecił mu Dabi.
Można było powiedzieć, że ostatnio się zaprzyjaźnili. Ich kontakty na pewno były lepsze i nie kłócili się już tak często. Choć Tomura nigdy by się do tego nie przyznał to jednak polubił tego cholernego, małomównego roztrzepańca jakim był Dabi. Jednak w jednym momencie na nowo go znienawidził.
Niebieskowłosy podciągnął nogi pod brodę i wpatrywał się z zaciekawieniem w ekran, może i początek był nudny, ale czerwonooki od razu wyłapał coś ciekawego.
Atmosfera stawała się ciężka i napięta, Tomura starał się nie wybuchnąć, naprawdę chciał wiedzieć więcej.
Nagle ktoś wyskoczył zza kanapy. Shigaraki wrzasnęł przerażony, a kiedy zobaczył, że to Dabi, zaczął bić go pogłowie i krzyć jak bardzo go nienawidził.
Ale każdy z nich wiedział, że to nie była prawda. Bo Shigaraki Tomura lubił swojego przyjaciela Dabi'ego.
No, elo.
Wyrabiam się jakoś XDDD
DO JUTRA OK.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro