Czemu?
Czemu się nie starasz?
Czemu nie możesz po prostu sobie pójść, trzasnąć drzwiami i nie wracać?!
Czemu karzesz mi cierpieć każdej nocy, tylko po to, aby zaspokoić swoje potrzeby?
Czemu nie zauważysz łez, które codziennie litrami wylewają się z oczu, które kochasz?
Nie chce ci się jak zawsze. Dzisiaj tak samo. Codzienna rutyna mnie dobija. Wstać, szkoła, praca domowa, noc z tobą lub płacz i tak w kółko. Tylko nie każdy dzień taki jest, bo nie każdy spędzam z tobą. Bo poza mną masz jeszcze wiele innych osób takich jak ja. Więc nie starasz się dla żadnej, aby wszyscy twoi kochankowie byli na równi, ale i tak niżej niż ty.
Też się boisz, bo mimo wszystko nie jesteś takim skurwielem za jakiego cię ludzie mają. Też masz uczucia i ja dobrze o tym wiem. Boisz się co będzie dalej. Bo jestem twoją deską ratunkową. Wiesz, że zawsze możesz do mnie wrócić. Dlatego mnie nie zostawisz.
Strach. To jest odpowiedź na trzy ostatnie "Czemu?". Wiem, że strasznie krótko, ale tylko to mi pasuje. Strach przed poczuciem winy. Uciekasz ode mnie zostawiając ze mną swoje sumienie. Zostawienie go ze mną pozwala ci iść do kogokolwiek innego. Po prostu się mnie boisz, a w szczególności łez, których "nie widzisz". Boisz się ich, bo twoje poczucie winy krzyczy, że to przez ciebie. Dlatego zostawiasz mnie sam na sam z twoim sumieniem.
Strach przed poczuciem winy - to jest odpowiedź na pytanie "Czemu?".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro