🇴🇺🇷 🇹🇷🇦🇬🇪🇩🇾
- Co to kurwa jest?!- wrzasnęła dziewczyna rzucając przy tym szklanym wazonem , który rozbił się o ścianę. Odłamki szkła trafiły na twarz niższej, która w żaden sposób nie zareagowała na gniew przyjaciółki.
Brunetka dyszała ciężko i mierzyła popielatowłosą morderczym spojrzeniem. Nie miała słów na nią. Kto normalny przynosi trupa do mieszkania?! Chociaż lepszym stwierdzeniem byłoby, kto normalny morduje we własnym mieszkaniu. Oparła się o beżowe ściany i z obrzydzeniem spojrzała na chłopaka, a raczej na to co z niego zostało. Ciemne włosy leżały w kałuży krwi, a ciemne oczy leżały przy odciętych uszach. Twarz była pozbawiona skóry przez co idealnie widziała wszystkie nerwy i mięśnie. Ogolona głowa miała dziurę w okolicy potylicy - idealnie widziała kawałek jego martwego mózgu. Podłoga też była cała w krwi, a pojedyncze włoski szarego dywanu były sklejone przez ciemno czerwoną cieczą. Przez jego klatkę piersiową i cały brzuch była poprowadzona idealna prosta linia, a z środka wyjęte wszystkie narządy, które mogły być sprzedane na czarnym rynku.
- Wytłumaczysz mi?- spytała spokojniej i odwracając wzrok z powrotem na dziewczynę- Co do kurwy nędzy zrobił, że go zabiłaś?- wycedziła przez zęby i końcem czarnych glanów trąciła delikatnie głowę, która obróciła się w stronę Jess. Puste oczodoły były idealnie zwrócone w stronę dziewczyny, która wydłubała ich zawartość.
- Chciał Cię skrzywdzić- odpowiedziała pusto podchodząc do barku- Musiałam Cię chronić- dodała wyjmując butelkę wina. Wiedziała, że ulubione czerwone wino przyjaciółki poprawi jej humor.
- Umiem sobie sama poradzić- prychnęła i odebrała szklaną butelkę z trunkiem- Masz fajki?- mruknęła poprawiając włosy ręką i otworzyła trunek.
Niższa tylko przytaknęła i poszła do przedpokoju zostawiając kochankę samą ze swoimi myślami. Musiały znowu uciekać. Za dużo trupów tutaj zostawiły za sobą. Tylko czy szef się zgodzi? W końcu od tak nie mogły się stąd wynieść. Przeklęła głośno i upiła spory łyk trunku zsuwając się po ścianie. Czemu Jess wszystko spieprza?! Przecież dobrze wie w jak bardzo gównianej są sytuacji, a ta nie mogąc się kontrolować zabija przypadkowych ludzi. Wzięła kolejny duży łyk napoju. Nawet w spokoju nie mogła delektować się jego smakiem, który był wyborny.
- Proszę Katie- mruknęła popielatowłosa podając opakowanie czerwonych Marbolo, które brunetka szybko jej wyrwała odstawiając przy okazji butelkę obok.
- Znowu utrudniasz nam życie- syknęła wkładając między wargi papierosa i zaczęła po kieszeniach skórzanej kurtki szukać zapalniczki- Szef nie będzie zadowolony- dodała z grymasem i odpaliła go.
- Chciał Cię wykorzystać- stwierdziła bez emocji niższa i na czworaka przybliżyła się do przyjaciółki- Przecież obiecałam Cię wtedy chronić, pamiętasz?- dodała przechylając delikatnie głowę w lewo.
- Byłyśmy gówniarami Jess. Teraz nie potrzebuję ochrony- syknęła wypuszczając w jej twarz sporą chmurę trującego dymu.
Jessica patrzyła na dziewczynę nieobecnym wzrokiem. Kathrine zawsze uważała, że jej przyjaciółce pasuje to specyficzne spojrzenie. Nieobecne oczy, a czarny kolor tęczówek potęgował wrażenie pustych. Idealne do osobowości jaką prezentowała. Pusta bez uczuć. Dobrze zdawała sobie sprawę z inności dziewczyny. Pociągała ją pustka innych, a że była światkiem jej własnego upadku to się "zakochała". Ale było jej to na rękę. Idealna marionetka, która zrobi wszystko by dostać chwilę przyjemności w nocy. Urocze, a zarazem przerażające.
- Kocham Cię Katie- szepnęła popielatowłosa przybliżając się jeszcze bardziej przez co dzielił je tylko papieros- Zrozum, że robię to dla Ciebie. Nikt nie jest tak perfekcyjny jak ty- dodała, a Katie miała wrażenie, że jej oczy zaczęły błyszczeć pod wpływem chorej fascynacji.
- Jesteś jebnięta Jess- prychnęła brunetka i popchnęła dziewczynę wstając- Zrozum, że nic nie czuję do ciebie. Nie jesteś tą wybranką- warknęła i zgasiła papierosa o ścianę chociaż nie wypaliła go nawet w połowie.
- Ja poczekam!- zadeklarowała się od razu podchodząc do niej na czworaka- Dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Zawsze będę przy tobie, nie ważne kto lub co będzie chciało nas rozdzielić- dodała, a jej ton był tak płaczliwy jakby dziewczyna powiedziała jej, że wychodzi i nigdy nie wróci.
Kathrine westchnęła ciężko i spojrzała ponownie na trupa. Przydałoby się posprzątać, ale szczerze jej się nie chciało. Zgasiła zimne białe światło i włączyła czerwone LED-y. Zawsze pomagały jak nie chciała widzieć bałaganu. Rozejrzała się po pokoju przyzwyczajają wzrok do zmiany światła i spuściła wzrok na dziewczynę przed nią. Jedno kochała w tej dziewczynie- jej oczy w świetle czerwonego świtała. Tak wyobrażała sobie oczy samego Szatana. Czerń jeszcze głębsza niż zazwyczaj przez co miało się wrażenie, że się w nie spada.
- Chodź tu do mnie psycholko- prychnęła pomagając dziewczynie wstać i od razu przylgnęła do jej ust.
Zaskoczyło to niższą, ale po chwili odwzajemniła pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej agresywny. Popielatowłosa zarzuciła ręce na szyję wyższej pogłębiając pocałunek, a chłodna dłoń wylądowała na jej policzku głaszcząc skórę kciukiem. Mimo iż dla młodszej był on wyjątkowy to brunetka nic przy nim nie czuła. Od najmłodszych lat nie wiedziała co czuć przy innych, ale nauczyła się udawać. Musiała poświęcić wiele czasu, ale udało jej się stać popularną i lubianą o idealnej reputacji.
- Muszę zadzwonić do Brana- szepnęła Kat odsuwając się od niej- Spakuj wszystko na wszelki wypadek- dodała posyłając w jej stronę zadziorny uśmieszek. Mimo wszystko lubiła zawstydzać dziewczynę, która była teraz cała czerwona na twarzy, a oczy były delikatnie zamglone.
Jessica przytaknęła i szybko zniknęła w korytarzu mieszkania. Brunetka przeciągnęła się z jękiem i omijając szerokim łukiem powoli gnijące zwłoki podeszła do stolika, gdzie leżała jej torba. Wyciągnęła z niej czarnego Iphona z rozbitą szybką i wyszukała numer do mężczyzny. Uśmiechnęła się pod nosem widząc jego zdjęcie w kontaktach. Jednak wpadała w same specyficzne relacje, a ta z szefem była tak samo nienormalna jak ta z Jess. Zakład o to kto pierwszy nie oprze się urokowi drugiej osoby. Zakład, który za tydzień będzie miał swoją drugą rocznicę.
- Jeszcze przegrasz Bran- zaśmiała się złośliwie pod nosem i kliknęła w połączenie- Dobry wieczór szefie- powiedziała po drugim sygnale.
- Witaj Kat. Co tak oficjalnie?- usłyszała nieco zmutowany głos mężczyzny, ale dalej był cudowny jak w rzeczywistości.
- Jak zwykle problemy z Jess- westchnęła odwracając się w stronę części salonu i wskoczyła na stół- Mam obecnie psychopatkę i trupa w mieszkaniu. Wiesz typowy piątek- zaśmiała się gorzko.
- Wiesz kto to przynajmniej?- zadał kolejne pytanie i usłyszała szelest papierów. Czyżby Jess nie świadomie pozbyła się ich kolejnego celu?
- Czekaj chwilę- mruknęła i wzięła portfel, który leżał koło niej i zaczęła szukać jakiegoś dokumentu tożsamości- Christian Cullen- odpowiedziała po chwili.
- Zdolna ta twoja dziewczyna- zaśmiał się mężczyzna, a Kat już chciała mu zaprzeczyć- Miał być waszym kolejnym celem, a później miałyście i tak uciekać stamtąd- wytłumaczył.
- Świetnie. W lodówce pewnie są jego narządy- warknęła rzucając skórzanym portfelem w ścianę i wyciągnęła kolejnego papierosa- Kiedy przyjedzie szofer?- spytała odpalając go i zaciągnęła się mocno.
- Osobiście po was przyjadę i pogratuluję szczęścia- odpowiedział, a brunetka mogła przysiąc że uśmiechał się teraz złośliwie- I znowu spróbuję swoich sił w naszym zakładzie- dodał.
- Świetnie, to czekamy- prychnęła i szybko się rozłączyła. Oberwie pewnie przez to, ale miała to gdzieś.
Wypuściła z ust dym, który nieprzyjemnie drapał ją w płucach. A miała rzucić palenie. Prychnęła cicho i zaczęła zbierać co ważniejsze rzeczy, które leżały w salonie. Nigdy nie przypuszczała, że skończy jako członek gangu. A mogła mieć wszystko. Gdyby nie obsesja Jess, siedziałaby pewnie w luksusowej restauracji i popijała drogie wino z możliwym chłopakiem bądź dziewczyną. Ale wszystko szlag trafił.
Kopnęła mocno w szafkę i zaczęła brać głębokie wdechy by się uspokoić Jebnięta psychopatka, której pozbyłaby się przy najbliższej okazji gdyby nie była taka przydatna. Miłość to najgorsze uczucie. Ogłupia ludzi, robi z nich bezmyślne maszyny, które łatwo kontrolować, a jeszcze łatwiej zranić. Pod jej wpływem stajesz się słaby. Nienawidziła miłości z całego serca, którego nie miała. Nie chciała nigdy się zakochać. Udawanie miłości dawało tyle korzyści i nie zamierzała z tego rezygnować.
- Wiesz, że nasze życie mogło by być tragedią?- usłyszała za sobą pusty głos Jess- Ty bez uczuć niszczysz po kolei ludzi z pomocą zakochanej marionetki, która również nie ma uczuć- dodała.
- A tobie co?- warknęła odwracając się w jej stronę- Zawsze miałaś gdzieś jak Cię traktuję. Seks już nie wystarcza?- prychnęła zaciągając się papierosem.
- Wszystko zależy od ciebie- odpowiedziała kładąc walizki pod ścianą- Po prostu chciałabym zobaczyć nasze życie jako spektakl w teatrze- dodała uśmiechając się w specyficzny sposób.
Kathrine milczała, ale zgadzała się z Jess. Ich życie było tragedią. Przepełnioną smutkiem, żalem, złością, krwią, trupami. Ale i chorym uczuciem ubranym w erotyzm. Popielatowłosa była jedyną osobą na tym świecie, która znała ją na wylot- niszczącą co noc przeszłość i słabe punkty. Była jej niewolnikiem, ale i zarazem największym wrogiem
- Nie zostało nam nic innego jak dalej grać w naszej tragedii- powiedziała w końcu uśmiechając się zadziornie w stronę dziewczyny.
Bo przedstawienie musi dalej trwać tylko, że teraz na innej scenie. I tak do końca życia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro