Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8:"Gdybyś potrzebował pomocy, u mnie ją znajdziesz"

  Cisza pomiędzy nimi była niekomfortowa. Dla Jimina oraz dla Yoongiego, który prowadził sam ze sobą konwersacje w głowie. Uważał się za ogromnego szczęściarza, aby w kilka dni przyprowadzić przybłędę do domu, która okazała się być nastoletnim chłopczykiem. Spojrzał się na hybrydę, która wątłym wzrokiem obserwowała co się działo na ulicach Seoulu. Pogoda nie dopisywała, było ponad dziesięć stopni na minusie. Powoli również robiło się już ciemno. Jego wzrok padł niżej, na gołe stopy Jimina. Nie zauważył nawet zanim wsiedli do samochodu, że młodszy był ubrany jedynie w dresy i koszulkę na krótki rękaw. Bez butów, bez kurtki oraz również bez bielizny.

— Skręć tu w lewo.

  Odezwał się cicho młodszy. Bał się cokolwiek dotknąć w tym samochodzie, wyglądał on na bardzo drogi i luksusowy. Czuł również ciepełko, które grzało jego pupcie i mógł to określić jednym z najprzyjemniejszych doznać w jego życiu. Nie mógł jednak się doczekać, aż wróci do swojego domu i do Hoseoka. Jak on go dawno nie widział! Martwił się o niego, wiedział jak jego praca może być też niebezpieczna, więc ta kilkudniową przerwa pomiędzy nimi była naprawdę frustrująca dla Jimina.

  — I tu jeszcze w lewo. Przy tym budynku możesz się zatrzymać.

  Yoongi podążał za instrukcją młodszego. Zdziwiło go to, że wjechał w nieciekawa okolicę, co chwilę widział roznegliżowane panie oraz bardzo muskularnych mężczyzn. Sama okolica też nie wyglądała ładnie, większość budynków była opuszczona i zabita dechami, albo były to kluby i bary. Nie wiedział jak taki dzieciak jak on mógł mieszkać w takim miejscu.

Zatrzymał się pod wskazanym budynkiem i zgasił auto.

   — Jimin? — Blondyn zmarszczył brwi i rozejrzał się — Jesteś pewien, że to tu miałem cię wysadzić?

  Ten chłopak nie pasował do tego miejsca. Wydawał mu się zbyt delikatny i wrażliwy, aby przebywać pośród tych ludzi. Byli aktualnie w jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic w Seoulu, sam bał się tu przebywać, a co by dopiero powiedział, jakby miał tu zamieszkać.

  — Tak — uśmiechnął się młodszy i chwycił swoimi szorstkimi dłońmi tą zadbana i gładką starszego — Dziękuję za zaopiekowanie się mną przez te kilka dni. Było nawet miło.

  Yoongi nie wiedział, czy nagle stał się chory czy jak, ale gdy zobaczył ten rozczulający uśmiech na twarzy hybrydki jego ciało oblało ciepło. Również posłał mu lekki uśmiech.

 
  — Wiesz gdzie mieszkam. Gdybyś potrzebował pomocy, u mnie ją znajdziesz.

  Jimin wysiadł z auta i pożegnał się że starszym, który z trudem odjechał z tego miejsca. Miał ochotę go zabrać do siebie i pokazać mu, czym jest prawdziwy dom. To nie tak, że się zakochał czy coś. Po prostu serce mu się kroiło, gdy myślał o tym, że ten chłopak kręcił się w takiej okolicy.

  Ostatni raz spojrzał na niego w bocznym lusterku, gdy ten akurat przemienił się w swoją kocia wersję.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro