Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7; 'I'm the cat you met on the street'

— A tysiąc dla ciebie, skarbie.

Chropowaty głos Jongina sprawił, że po wątłym ciele Hoseoka przebiegł dreszcz. Zaprzestał ubieranie się, kiedy tylko dotarło do niego jaką kwotę ma zamiar zostawić mu jego klient. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, a przerwał ją głośny śmiech Junga. Z ubranym tylko spodniami odwrócił się w stronę Kima, aby zobaczyć, czy mężczyzna jest ubrany. Kim stał przy lustrze i nieudolnie próbował zawiązać czarny krawat, a obok niego, na ciemnej komodzie leżał duży plik banknotów.

— Woa, nie żartujesz? — podszedł i wziął w ręce tysiąc dolarów, które zawinięte było recepturką. Nie mógł uwierzyć w szczęście jakie mu dzisiaj dopisało.

  Jongin prychnął, jednak lekko uśmiechnięty obserwował w lustrze  podekscytowanego Junga. Poczuł we wnętrzu dziwne rozlewające się ciepełko, gdy zauważył jak w oczach młodszego pojawiają się łzy. Przyglądał się Hoseokowi przez kilkanaście sekund, aż drugi podniósł wzrok i we dwoje zaczęli się sobie przyglądać. Miedzy nimi ponownie zapadła cisza, która tym razem była wypełniona czymś, czego ani Hoseok ani Jongin nie mogli zdefiniować.

W końcu Jongin odchrząknął i przerwał kontakt wzrokowy z ciemnowłosym. Przejechał ręką po swoich włosach i odwrócił się do Junga i poprosił, aby pomógł mu z krawatem.

— Oczywiście, mam nadzieję, że zgodzisz się na następne spotkanie.

  Hoseok tylko pokiwał lekko głową i gdy tylko skończył wiązać materiał, odsunął się i złapał za swoją koszulkę. Założył ją, a pieniądze włożył do jednej z kieszeni spodni. Już nie mógł się doczekać, aż powie Jiminowi o jego nie małej wypłacie i zabierze go na sycącą kolacje.

— Do następnego!

***

Zrobiło się dziwnie cicho, a każdy szmer był wyraźnie słyszany.

  Utrzymywało się tak przez pierwsze kilka minut, ale gdy zirytowany Min zauważył, że nieznajomy nie ma zamiaru badać, wziął telefon do ręki i był bliski zadzwonienia po policje, gdy Jimin nagle wstał z krzesła i oburzony tupnął nóżką.

— To wszystko twoja wina! — krzyknął i zapłakał.

— Moja? — Yoongi zdziwiony podniósł brwi i z z niezrozumieniem spojrzał się na chłopaka.

— Twoja! To ty mnie zabrałeś do swojego domu! — schował podbródek w bluzę i rozłożył się ponownie na krześle.

— Nie przypominam sobie, abym przywłaszczył sobie jakiegoś nastolatka — prychnął.

— Jakiego nastolatka, hym? — Jimin zniesmaczony i zarazem zdziwiony popatrzył na Mina — Jestem... kotem.

— Kotem?

Oczywiście, że Yoongi słyszał o czymś takim jak hybrydy. Jego kumpla brat miał dziewczynę, która miała znajomego, który miał hybrydę królika, ale jeszcze nigdy nie poznał żadnej hybrydy twarzą w twarz. Na tę myśl nieźle się podekscytował, ponieważ, halo? Spotkał chłopaka- kociaka!

Jimin westchnął i przytaknął. Nie mógł się juz doczekać, aż starszy na krzyczy na jego osobę i wyrzuci go za drzwi. Stęsknił się już za swoim Hobim, za jego wymyślnymi daniami, które znalazł w śmietnikach. Nawet chciał usłyszeć kolejny raz jego głos, który cały czas namawiał go do pracy razem z nim.

  — Tak, kotem. Jestem tym kotem, którego kilka dni temu spotkałeś na ulicy — schował twarz w poranione dłonie i jęknął — Proszę, nie dzwoń na policję. Wystarczy, że mnie wypuścisz do domu.

  Podniósł wzrok na blondyna. Starszy zauważył, że oczy drugiego stały się szklane i przestraszone. Nie miał na celu sprawić, aby ten dzieciak się popłakał.

  Westchnął i pociągnął łyka herbaty.

  — Dobrze — machnął ręką — Odwiozę cię do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro