6: "Zły Ahjussi"
— Przepraszam, ale chyba wziąłeś mnie za kogoś... Ehem, jeszcze raz. Hyung, chyba- A może Ahjussi? Jest w sumie stary... Ahjussi, może mnie pan wypuścić? O Boże...
Rudowłosy siedział na łóżku i próbował wymyślić jakąś sensowną prośbę, aby Min mógł go wreszcie wypuścić z tego więzienia. Był już tu trzeci dzień, a Jimin, mimo, że brzuszek miał pełny i również nie mógł narzekać na spanie (zimny beton, a miękkie legowisko to jednak znaczna różnica) to tęskniło mu się do swojego życia. Do Hoseoka, do tego nieznośnego Jungkooka i swojego starego, śmierdzącego miśka, którym miał się opiekować ten przeklęty Jung.
Wypuścił głośno powietrze i przetarł twarz dłońmi. Naprawdę nie wiedział, co miał teraz zrobić. Jego wspaniałe umiejętności wydostawania się z przeróżnych miejsc na nic się tu nie zdawały, ponieważ ten dom był zablokowany przez jakąś tajemniczą siłę, bo nie mógł znaleźć żadnej dziury, przez którą mógłby się wydostać na zewnątrz. Dlatego właśnie wymyślił, aby zmienić się w pół-człowieka i grzecznie poprosić swojego 'właściciela', aby pozwolił mu odejść.
I skończył siedząc na dużym, wygodnym łóżku starszego patrząc się na lustro na przeciwko niego i próbując ułożyć logiczne zdanie.
— Ahjussi, ja rozumiem, że możesz mieć różne fetysze, ale koty? Nie, nie... Ahjussi, proszę mnie wypuścić! Mój przyjaciel, który jest prostytutką za mną tęskni i na pewno potrzebuje mojej pomocy! Hm... Idioto, w czym on potrzebuje twojej pomocy? W seksie? Jest bardziej doświadczony od ciebie, huh!
Zrozpaczony upadł plecami na białą pościel i zaczął wydawać z siebie odgłosy, które miały przypominać płacz.
W tym momencie drzwi wejściowe do domu otworzyły się, a przez nie wszedł starszy, który dygotał z powodu zimna, jakie panowało na zewnątrz. Był koniec października, a już powoli zaczynały się robić mrozy. A on naprawdę nienawidził zimy.
Odłożył zakupy na stół i rozbierając się po drodze szedł do sypialni. Chciał znaleźć Jimina, aby nałożyć mu obrożę przeciwpchelną, którą przypadkiem kupił przypadkiem przejeżdżając obok sklepu zoologicznego. Przypadkiem kupił również inne, niezbyt przydatne (ale jego zdaniem bardzo!) przedmioty dla kociaka. W końcu znalazł sobie jakiegoś towarzysza, więc chciał zająć się nim jak najlepiej. Nawet nie odstraszał go paragon za kupno tych wszystkich rzeczy.
Możecie więc wyobrazić sobie jego minę, kiedy wchodząc do swojego pokoju, na łóżku nie zastał małego rudzika, a chłopaka, który nagi leżał plackiem na pościeli i wydawał niezrozumiałe dla niego odgłosy.
Natychmiast złapał za pierwszy lepszy przedmiot po jego prawej stronie (okazało się, że była to parasolka) i krzycząc przekleństwa na rudego zaczął wymachiwać 'bronią'. Był przerażony tym, że zamiast jego kota znalazł jakiegoś obcego mężczyznę, który zdziwiony wybuchem Yoongiego schował się pod kołdrą i zaczął płakać. Bał się, że starszy mógłby wyrządzić mu krzywdę.
— Wyłaź z mojego łóżka! Kim ty w ogóle jesteś!?
— Mam na imię Jimin — wychlipał młodszy odkrywając jedynie głowę spod pierzyny. Jego oczy zrobiły się czerwone, a po delikatnych policzkach spływały ciurkiem łzy.
Ten widok sprawił, że Min odłożył parasolkę, ale odsunął się na znaczną odległość od rudego. Przypatrując się dłużej nieznajomemu zauważył, że spod jego puchatych włosów wystaje para białych uszek. Stwierdził, że zwariował. Tak, to na pewno to.
— Nie kłam, zboczeńcu! I wyjdź z mojego łóżka. I dlaczego jesteś nagi? Wiesz, że zaraz zadzwonię na policję?!
— Nie, proszę! Tylko tego nie rób! — młodzik znów się rozpłakał i skulił zasłaniając kołdrą.
— Więc zrób co powiedziałem. Ugh... Schodzę na dół, a ty weź jakieś ubrania i bieliznę z mojej szafy i zejdź do mnie. Chyba musimy porozmawiać.
-----
Postawił dwa kubki na szklany stół i usiadł przy nim. Czekał teraz tylko, aż rudzik zejdzie na dół i będzie mógł wyjaśnić sobie z nim pewne sprawy. Chciał się dowiedzieć co ten człowiek robi w jego domu, czemu leżał nagi w jego sypialni, po jaką cholerę skłamał co do imienia.
Zapisał sobie w głowie, aby po tej rozmowie zapisać się ponownie na wizytę do psychologa.
Będąc w zamyśleniu nawet nie zauważył jak chłopak zszedł po schodach. Lekko się garbiąc usiadł naprzeciwko Mina, a spojrzenie skierował na kubek, z którego unosiła się przyjemna para. Założył na siebie o rozmiar za dużą czarną bluzę Yoongiego, a na dół ubrał czarne spodnie, w których musiał zrobić dziurę na jego puchaty ogonek.
— Więc? Kim jesteś?
— Jestem Jimin — starszy przewrócił oczami, ale nie skomentował tego.
— Jak masz na nazwisko?
— Nie wiem.
— Jak to nie wiesz? Pij tę herbatę, bo zaraz będzie zimna.
— No, nie wiem — wziął w łapki ciepły miętowy kubek i zbliżył go do swoich spierzchniętych ust.
— To powiedz mi, co robiłeś nagi w mojej sypialni? Co ty w ogóle robisz w moim domu? Jak tu wszedłeś?
— Wpuściłeś mnie.
Min zmarszczył brwi. Coraz bardziej denerwował się przez tego chłopaka, który chyba nie miał zamiaru spojrzeć mu się w oczy. Podniósł się więc z siedzenia i podparł się rękami o stół.
— Masz pięć minut, aby wytłumaczyć mi tą całą sytuację, to dlaczego masz te dziwne uszy i ten ogon, to skąd się znalazłeś goły w moim łóżku, bo inaczej zadzwonię po policję, a uwierz, że to nie skończy się dla ciebie dobrze. Mam sporo znajomości, kotku.
Twarz Mina niebezpiecznie zbliżyła się do tej Jimina, która zaczęła robić się dziwnie czerwona.
/Przepraszam, że beznadziejny.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro