1: ''Ciche Miałknięcie''
Zimne powietrze delikatnie muskało kark i ramiona mężczyzny siedzącego przy biurku. Ciemność zajmowała każdy metr kwadratowy pokoju, a jedynym źródłem światła był księżyc w pełni, który, przez okno zajmujące całą ścianę, rzucał blask na porozrzucane papiery i teczki. Mogłoby się wydawać, że nikt w tym domu nie mieszka. Ciągły porządek, cisza i niekiedy zwiędłe rośliny na parapetach. Wtedy Min dzwonił do ogrodnika i kazał mu je sprzątnąć popijając przy tym setny kubek z czarną kawą.
W tym dużym domu, zwanym również „willą" nie mieszkał nikt oprócz samotnego blond włosego dwudziestopięciolatka. Min Yoongi był właścicielem firmy kosmetycznej. Przejął ją po swoim ojcu, kiedy tamtej z powodu choroby postanowił ją oddać najstarszemu z potomków. Kiedy po raz pierwszy usłyszał o planie przepisania mu „idealnego dziecka, którego nigdy nie miał ojciec" w jego głowie pojawiła się myśl o sprzedaniu tego bagna i wyjechanie razem z tymi milionami na jakieś wyspy. Był wtedy głupim nastolatkiem, któremu marzyła się wolność.
I aby nikt nie złapał go na jaraniu.
Właśnie w taki chwilach, gdy Yoongi siedział już piątą godzinę nad umowami, e-mailami i listami, pluł sobie w brodę, że dał się namówić matce na przejęcie i prowadzenie biznesu ojca.
— Namjoon, za co ja ci, do cholery, płacę — warknął odkładając teczkę ze złymi dokumentami. Lubił czasem z młodym Kimem porozmawiać w trakcie pracy, ale mocno irytowało i wyprowadzało go z równowagi, kiedy widział, że sekretarz nie wykonuje dobrze swoich obowiązków.
Nawet nie umiał uporządkować chronologicznie umów.
W końcu blondyn podniósł się z czarnego, skórzanego fotela na kółkach. Skrzywił się słysząc niepokojący dźwięk strzykania w kościach, ale nie powstrzymało go to przed strzeleniem palcami. Czując lekki głód szybko zszedł do kuchni i nie zdziwił się, gdy zobaczył w lodowce zgniłego pomidora i spleśniały ser.
'To coŚ ŻYJE'
Zamknął natychmiast lodówkę i po chwili postanowił, aby przejść się do najbliższego spożywczaka po zupkę instant i jakieś bułki.
Dziesięć minut potem, idąc i trzesąc się przeklinał na swoją głupotę. Na zewnątrz było około dziesięć stopni Celsjusza, a Min zamiast pojechać samochodem, wybrał dotlenienie mózgu i spacer do sklepu. W jednej ręce trzymał telefon, a drugą schowaną miał w kieszeń płaszcza.
Był człowiekiem bardzo zorganizowanym i nawet, gdyby ktoś go obudził i zapytał się na jakiej półce leżą płatki owsiane, on zaspany odpowiedział by, że na tej, obok lodówki. I nie wiedział właśnie czy to przez jego dobrą pamięć i organizacje, czy może dlatego, że ich nienawidzi. Ale pomimo tych dwóch cech, nie wiadomo jakim cudem, udało mu się zgubić jedną żółtą rekawiczkę.
I to właśnie przez nią idąc do sklepu zamarzała mu prawa dłoń.
Kolejnego dnia przekopał cały dom, ale jedyne co udało mu się znaleźć to kilka banknotów wonów, stare gumy z pod kanapy (znak, że sprzątaczce trzeba obciąć pensję) i coś klejącego przypominającego gumę, ale Yoongi wolał tego nie dotykać.
'A jakby to była... OBOŻEFU'
Będąc w małym sklepie szybko zabrał się za napakowanie koszyka jedzeniem, marząc o ciepłej kąpieli i kolejnym odcinku dramy z Parkiem Bogumem. Kiedy kolejka dobiegła końca i wreszcie stał przed sprzedawczynią wyjął kartę i zapłacił za zakupy. Był wdzięczny Bogu (w którego nie wierzy), że za nim stało jeszcze kilka osób, bo gdyby nie oni ta starsza pulchna pani na pewno zaczęła by zagadywać Yoongiego, a jemu nie wiedziało się stać dziesięć minut przy ladzie i rozmawiać z nieznajomą mu babką.
King Namjoon: Panie Min, mógłbym jutro nie przyjść do pracy?
Yoongi zmarszczył brwi czując w kieszeni wibracje.
'Kto, do cholerki, wypisuje do mnie o dwudziestej drugiej? Czemu ktokolwiek do mnie wypisuje o którejkolwiek?'
Przystanął pod jakimś daszkiem starego, obskurnego butiku, reklamówkę przełożył do drugiej reki, a wolną wyciągnął swojego smartfona. Odblokował go i natychmiast zrobił się czerwony na twarzy, a jego myśli weszły na tor 'Jak zabić Kim Namjoona?', gdy zauważył jaką nazwę nadał sobie jego sekretarz, gdy wymieniali się numerami.
'CO DO KUR-'
Min Boss Yoongi: Nie. Mam jedno pytanie.
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Z tego co udało mu się zauważyć, Namjoon to dziecko internetu i praktycznie cały czas trzymał telefon w ręce. Za to wiele razy był ochrzaniany przez Mina. Ale tym razem Yoongi znów dziękował Bogu (w którego nadal nie wierzy, nic się nie zmieniło) za to, że jego sekretarz jest takim bachorem.
King Namjoon: Czemu nie? (T⌓T)
King Namjoon: I jakie pytanie szef chce zadać?
Min Boss Yoongi: Kto ci TO CHOLERY POZWOLIŁ POUSTAWIAĆ NAM NICKI AJSVG
Min Boss Yoongi: PRAGNĘ PRZYPOMNIEĆ, ŻE JESTEŚMY NA RELACJACH SEKRETARZ-SZEF
Min Boss Yoongi: MY SIĘ NIE LUBIMY, OF HORSE?
King Namjoon: Of course*
King Namjoon: Wiedziałem, że nie możesz być dobry ze wszystkiego i bum! Angielski to twoja słabość. Zapamiętam to... (͡° ͜ʖ ͡°)
Min Boss Yoongi: A no i zapomniał bym. Nie wysyłaj do mnie tych emodżi. Czuje się nieswojo i nie komfortowo.
King Namjoon: TAK JEST SZEF!
King Namjoon: \(〇_o)/
King Namjoon: Przepraszam, nie mogłem się opanować ╮(╯▽╰)╭
Blondyn przeklnął, schował urządzenie do kieszeni i nadciągając niebieską, wełnianą czapkę na głowę szedł w stronę swojego domu.
Po kilku minutach, skręcając w wąską uliczkę usłyszał ciche miałknięcie. Przystał na chwilę, aby zauważyć skąd dochodzi dźwięk. Niestety, nie zauważył żadnego zwierzaka ani nie usłyszał ponownego miałkcięcia, więc mówiąc coś pod nosem znów postanowił wznowić chód. I gdyby jego spojrzenie z przyzwyczajenia nie wylądowało na jego butach, zanim postawił stopę do przodu miałby na głowie kolejny problem a postaci poturbowanego kociaka.
Maluch siedział przed Yoongim wpatrując się w jego twarz błyszczącymi ślepiami. Dużo mu brakowało do połowy łydki Mina, więc musiał być młodym kotkiem. Jego krótkie, rudo-białe futerko było nieco pobrudzone i mokre przez najprawdopodobniej deszcz.
— Miał — kotek podniósł malutką łapkę i niedbale położył ją na czarnym bucie mężczyzny.
A z jego słabością do kotów i widząc takiego słodziaka nie mógł nie przyjąć go do siebie, prawda?
/Aj, prawie 1000 słów! Wyjątkowo pierwszy rozdział zaczęłam taką długością, ale nie martwcie się. Kolejne będą krótsze hah
I jak wrażenia?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro