Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

chapter 70

— Dziękujemy — powiedział Min lekko uśmiechając się do pani doktor.

  Również podziękowałem już trochę z mniejszym entuzjazmem i wyszliśmy z budynku. Nienawidziłem szpitali – w większości przyczyniły się do tego moje wypadki z odchudzeniem. Ten okropny widok obojętnych ludzi siedzących na niewygodnych plastikowych krzesełkach sprawiał, że po moim ciele przechodziły zimne dreszcze. Jedyne co lubiłem w tym budynku to zapach gipsu i leków.

  Moja ręka niesamowicie piekła przez co o mało się nie popłakałem. Na szczęście, ponieważ płacz na oczach Yoongiego to ostatnie czego chciałem. Gdy tylko weszliśmy do jednej z sal to miła starsza pani w białym kitlu posmarowała mi czymś rękę i opatrzyła ją. Przez cały pobyt w szpitalu, który trwał prawie trzy godziny nie miałem odwagi spojrzeć w twarz znów mojego chłopaka. Czułem się mega głupio, a kiedy myślałem o tym co stało się w kuchni (czyli cały czas) to miałem ochotę przywalić sobie czymś ciężkim w głowę. Jestem beznadziejny nawet w robieniu herbaty.

  Szliśmy w stronę samochodu starszego kiedy on nagle przystał i odwrócił sie w moją stronę. Cisza, która trwała pomiędzy nami była zbyt nie komfortowa, abym mógł ją przełamać.

— Coś się stało, Jimin?

— N-Nie, hyung — mój głos lekko drżał, więc odkaszlnąłem i poprawiając kurtkę na moich ramionach zacząłem iść w odpowiednią stronę.

  Weszliśmy do samochodu. Min odpalił auto i po chwili wjechaliśmy na ulicę.

— Park, powiedz o co chodzi — powiedział cieplejszym tonem i na chwilę przeniósł na mnie wzrok, aby sekundę potem znów skierować go na wyjątkowo ruchliwą ulicę — Pasy.

Przewróciłem oczami, ale posłusznie wykonałem jego polecenie.

— Nic, Yoongi. Po prostu... przepraszam za kłopot — wyszeptałem bawiąc się moimi grubymi palcami.

— Jaki kłopot? — jego głos zmienił się na bardziej poważny.

— No, że musiałeś ze mną jechać do lekarza. Mogłbyś w tym czasie-

  Nie dokończyłem, bo Min gwałtownie skręcił w prawo zjeżdżając na przystanek autobusowy. Zmarszczyłem  brwi, kiedy czarnowłosy wyszedł z auta, okrążył je i po tym jak otworzył drzwi po mojej stronie kucnął. Wziął moją zdrową dłoń w jego dwie duże i chuchną w nie ciepłym oddechem.

  — Jimin — zaczął cały czas pocierając moją dłoń. Widziałem, że próbował zebrać swoje myśli do kupy — Jesteś moim chłopakiem. Nie możesz myśleć, że opiekowanie się tobą sprawia mi kłopot. Wcale, że nie. Powiedział bym, że jest nawet odwrotnie! Jesteś jedną z najważniejszych, nie, czekaj, najważniejszą osobą w moim życiu i pozwalając mi się tobą opiekować sprawiasz mi niesamowitą przyjemność — jego oczy co chwilę błyszczały od łez, które scierał rękawem płaszcza — Po prostu cię kocham i wiedz, że dla mnie jesteś kwiatkiem, o którego muszę się troszczyć.

  Nie wytrzymałem. Mocno się do niego przytuliłem i popłakałem się. Nie mogłem nic poradzić na to, że jego słowa trafiły głęboko w moje serce.

/ #chapmas8

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro