Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Faktycznie Himiko miała rację. Dzieciaki ze słonecznego ogrodu wzięły się za misję ratunkową. Wiedzieli dobrze, że Tatsuya sobie sam nie poradzi. Nawet nie wiedzieli, gdzie on się do cholery podziewa. To było w tym wszystkim najgorsze. Mimo to podjęły się trudu, aby go znaleźć.

Hiroto widząc to od razu poszedł do nich wyjaśnić w jakiej sytuacji jest obecnie ich przyjaciel i jak bardzo jest to nieodpowiedzialne co robią. Sam nie jest lepszy, ale on przynajmniej gdzieś się ruszał poza dom i wiedział jak wygląda świat na prawdę.

- Dobra, koniec tego dobrego.- rzucił podchodząc do gromady.- Nigdzie nie idziecie. Jeszcze wy się pogubicie i dopiero będzie zabawa.- grupka wymieniła się spojrzeniami.

- Bo co? Czemu mamy odpuścić? Nasz przyjaciel potrzebuje pomocy. Nie będziemy siedzieć tu z założonymi rękoma.- odezwała się Reina wielce niezadowolona.- Poza tym, od kiedy ty komuś pomagasz?- Hiroto zacisnął zęby momentalnie. Kim ona do cholery jest, żeby go osądzać.

- To nie twoja sprawa. Po prostu wiem, że muszę mu pomóc. Wiem więcej od was na jego temat i...

- Ale to przez ciebie Tatsuya trafił do szpitala.- zauważył tym razem Suzuno.- Więc w czym masz teraz problem?

- Nie mam żadnego problemu! Po prostu wy się zgubicie w mieście! Nie wiecie gdzie jest lotnisko ani nic! Zostańcie tutaj i pilnujcie, żeby nikt się nie dowiedział, że poleciałem szukać tego debila! Że też musiał trafić na swoich rodziców...

Przyjaciele spojrzeli na siebie zaskoczeni. Jak to Tatsuya znalazł swoich rodziców? Porzucili go tak po prostu. Czemu mu tak na tym zależy? Najwyraźniej jest to coś więcej a Hiroto dobrze o tym wie. Niechętnie to przyznali. Nie przepadali za tym narwańcem. Nagle Reinie coś zaświtało. Przecież Hiroto by tak po prostu nie leciał ratować kogokolwiek. Chyba że miałby dobry powód. Albo zwyczajnie...

- Chwila, chwila.- niebieskowłosa przyjrzała się mu uważnie. Ta determinacja w jego oczach... - Hiroto... Ty go kochasz...- sama nie wierzyła w to co mówi. To jedyne racjonalne wyjaśnienie. Chłopak od razu się zarumienił. Jakim cudem przejrzała go na wylot?

- Co to za pomysł.- mruknął zawstydzony.

- Sam byś nie pomógł. Tylko jeśli Ci zależy. A widzę, że Tatsuya nie jest Ci obojętny... Ty go kochasz... Prawda?

*****

Pov. Hiroto

Skąd ta głupia baba wie, co czuje? Skąd w ogóle pomysł, że go kocham? Sam nie wiem już co czuje. To nie jest proste. Ale w jednym ma rację, nie jest mi obojętny jak połowa ludzi. Faktycznie jest coś na rzeczy i sam też to widzę. Ale jakoś nie mogę przyjąć tego do wiadomości. Na prawdę zakochałem się w facecie? Jeszcze w Tatsuyi... Znaczy... On sam mi wyznał miłość już kilka razy i sam widzę, że liczy na coś więcej niż przyjaźń. Ale czy ja mu to dam?

W sumie nigdy nikogo nie kochałem. Dobra, rodzina to co innego jakby nie patrzeć. Ale tak poza nią... Nie kochałem nikogo. Dziewczyny za bardzo mnie nie ruszały. Jasne, z nie jedną spędziłem noc, ale to było bez zobowiązań. Więc nawet nie wiem co to znaczy kogoś kochać.

Fakt, do Tatsuyi czuję coś innego, niż do reszty. Jak go widzę, od razu moje serce mocniej bije i skacze z radości. To właśnie ludzie nazywają miłością? Ale jak ja sobie mam z nią poradzić? Nawet nie umiem mu tego powiedzieć... Nie wiem nawet czy kiedykolwiek mu to powiem... Ale najpierw muszę się pozbyć żoneczki. Boże, jak ja dałem się wkręcić w małżeństwo... Po prostu kompromitacja na całego.

Teraz mam tylko jeden cel. Znaleźć Tatsuye i go uratować. Dopiero przy okazji przyznać się do prawdziwych uczuć....

*****

W końcu samolot wylądował na lotnisku w Rosji. Tatsuya miał już opracowany cały plan. Wiedział, gdzie ma teraz się udać. Ale jak ma pogadać z rodzicami? Przecież oni to teraz czyste zło.

Musiał jednak na razie odpocząć. Lot był dość męczący i chciał chociaż na razie walnąć się do łóżka. Znalazł więc dość wygodny i nie drogi hotel i zaraz przeniósł tam swoje rzeczy. Położył się na posłanie i patrzył w sufit. Może źle zrobił uciekając ze szpitala. Nikomu nic nie powiedział. Wiedział jednak, że musi przekonać rodziców do zmiany zdania. W końcu za to co zrobili może to się źle skończyć. Musiał się dowiedzieć dlaczego go zostawili. Bo był słaby? A może wtedy kłamali i zostawili go z innej przyczyny. Jedno jest pewne, musi im pomóc by wrócili do dawnego stanu. A przy okazji, żeby zainteresowali się własnym synem.

*****

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro