Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Witamy w Piekle


Na wpół żywa zwlekłam się z łóżka. Zegar z kukułką wiszący na ścianie pokazywał godzinę 15. W sumie do 8 się bawiliśmy. On jakimś cudem bez problemu funkcjonował. Zebrałam się w sobie i wyszykowałam. Założyłam koszulę Clauda i spódnice. Wyszłam z pokoju. Na korytarzu spotkałam płaczącą Hanne.

-Co sie stało?- Spytałam podchodząc do niej.

-Panicz Alios naraża się na śmierć przez chęć zemsty na Phantomhive.- Powiedziała.

- O czym mówisz?- Spytałam.

-Zabierz stąd Clauda zanim zje jego duszę. Proszę cię.- Powiedziała i spojrzała na mnie z prośbą w oczach.

-Nie mogę od niego wymagać zatracenia naznaczonej duszy. Uspokój się Hanne.- Powiedziałam i poszłam dalej korytarzem. Czułam już wołanie do domu przez dziadka. Musi chodzić o coś ważnego skoro wysyła mi takie dziwne sygnały. Wyszłam do ogrodu, zobaczyłam tam trojaczki mocujące się z roślinnością rosnącą przy ścieżkach. Przeszłam się by rozprostować nogi. Zastanawiałam się jak powiedzieć Claudowi, że muszę wracać. Miałam wrażenie, że z jakiejś złośliwości chce już oddać mi tron. Jakoś swoje dzieci wolał pominąć w kolejce do tronu i wskazywał mnie od zawsze na swojego następcę. Mimo wszystko nie spieszyło mi się do sięgnięcia po koronę. Nigdy jej nie chciałam. Przez królewską krew nie mogłam zostać i spotykać się z przyjaciółmi z dzieciństwa. Usiadłam w altance próbując zebrać myśli. Muszę to chyba powiedzieć wprost. Powoli ruszyłam w stronę rezydencji.

-Rita!- Krzyknął Alios.

-Co się dzieje?- Spytałam, gdy blondyn wpadł w me ramiona i zaczął szlochać.

-Claude jest dziwny. Mam wrażenie, że chce mnie zabić.- Szlochał. Staliśmy w jednym z wielu korytarzy rezydencji.

-Do póki nie zrealizuje założeń kontraktu nie może tego zrobić.- Powiedziałam.

-Zajmij go czymś. Ja muszę znaleźć Hanne.- Krzyknął i już go nie było. Westchnęłam i poszłam dalej korytarzami. Chciałam otworzyć drzwi, jednak te same się tworzyły, a w nich ukazał się Claude. Staliśmy tak na przeciw siebie. Moje kochanie paradowało bez okularów.

-Coś się stało Rita?- Spytał.

-Inaczej wyglądasz.- Powiedziałam podchodząc i kładąc dłonie na jego twarzy. Zauważyłam, że się do tego przyzwyczaił, a nawet o to dopominał. Wtulił się w moje dłonie.

-Kochanie co się dzieje?- Spytał zaniepokojony. Przytuliłam się do niego ukrywając twarz w jego smokingu.

-Nic. Hm.-Powiedziałam w koszulę.

-Aha. A ty się zawsze tak zachowujesz. No mów co się z tobą dzieje. Źle się czujesz?- Spytał całując mnie w czubek głowy. Przed budynkiem zarżał koń. Claude poderwał głowę.- Gdzie się ten bahor wybiera.- Powiedział i chciał iść, ale mocno go przytuliłam.

-Nie idź.- Westchnął i wziął mnie na ręce. Udaliśmy się za znamieniem Aliosa. Claude zauważył go pod drzewem. Zabił atakującego wilka.

-Claude. Wróciłeś do mnie.- Alios podpełznął do zdegustowanego lokaja i przytulił się do jego nogi.

-Przyszedłem tylko po duszę.- Powiedział i zabił go. Wyciągnął duszę i podszedł z nią do mnie. Spojrzałam zdziwiona.

-Co ty robisz?- Patrzyłam jak na idiotę. Nie bałam się, że mnie zabije w końcu jesteśmy razem.

-Chce, żebyś razem ze mną zjadła tą duszę.- Powiedział przyciągając mnie do siebie.

-Ale ono jest twoje.- Stwierdziłam. Włożył mi jeden koniec do ust, a drugi do swoich. Powoli jedliśmy, aż złączyliśmy się ustami. Claude bez namysłu pogłębił pocałunek. Głupia zarzuciłam mu ręce na szyję. Nie zwracaliśmy uwagi na nic co nie miało z nami związku.

-Claude!- Oderwałam się od niego słysząc krzyk Hanny. Pochylała się nad ciałem Aliosa.

-Co chcesz?- Warknął zły, przyciągając mnie bliżej do siebie.

-Oddaj mi jego duszę!- Wrzasnęła i rzuciła się na niego. Claude był słabszy, więc ja ruchem dłoni ją zabiłam. Padła na ziemię przed nami i zmieniła się w proch.

-Claude musimy poważnie porozmawiać.- Powiedziałam odwracając się do niego przodem.

-Trojaczki pewnie będą teraz za tobą podążać. O co chodzi?

-Muszę wracać do piekła.- Stwierdziłam.

-Wrócę z tobą.- Pokręciłam przecząco głową.

-To sprawy między mną i dziadkiem. Nie potrzebujemy postronnych obserwatorów.- Odparłam i odwróciłam się na pięcie. Zniknęłam w kłębie czarnego dymu.

-W piekle-

W czarnej sukience na szpilkach szłam do sali tronowej. Wszystkie demony obecne w zamku odsuwały mi się z drogi. Wpadłam do sali tronowej, gdzie zastałam dziadka.

-Co ode mnie chciałeś?- Spytałam zła.

-Kochanie to jest William T. Spears. Będzie naszym nowym konsultantem ze żniwiarzami.- Powiedział dziadek, a ciemnowłosy ukłonił mi się.

-To zaszczyt poznać władcę czasoprzestrzennego.- Powiedział całując mnie w rękę.

-Margarita oprowadzisz Spearsa po okolicy.- Powiedział dziadek na co pokiwałam głową. Wyszliśmy z sali tronowej.

-Co ponurego żniwiarza tu sprowadza?- Spytałam idąc obok niego.

-Mamy służyć władcom czasoprzestrzennym, gdyż nasi zwierzchnicy się was boją.- Powiedział patrząc na mnie ciekawie.

-Dawno ich nie atakowaliśmy. Dostajemy nadal dusze, więc nie mamy w tym interesu.- Szliśmy dalej.- Tu pewnie będziesz spędzać większość czasu.- Pokazałam mu jego pokój z biblioteczką.

-Dziwnie przytulnie. Mam panią bronić przed demonami niższej rangi.- Powiedział kłaniając się. Pokiwałam głową i poszłam do biblioteki. William podreptał za mną. Wzięłam jedną z zamkniętych ksiąg i otworzyłam przed nim.

-To lista dusz, które do nas trafiły w poszczególnych latach. Jest wykaz jak zostały wykorzystane i do kogo trafiły. Zapisujemy tu też każde odbicie od normy. Nic nam nie umknie, więc radzę nie kantować.- powiedziałam i podeszłam do okna.

-To imponujące. Nawet my tak nie pilnujemy dusz.- Stwierdził podchodząc do mnie.

-Spójrz przez okno. Co widzisz?- Spytałam.

-Zdrajcę nabitego na pal i przykutego łańcuchami do ścian.- Powiedział bez emocji.

-To samo stanie się z tobą jak zaczniesz cwaniakować i przestaniesz być posłusznym. Uwierz, że on jest cały czas żywy i nie tylko to robi. Często ma zmieniony, ale cały czas dobrze zagospodarowany czas.- Uśmiechnęłam się złowieszczo.

-Rozumiem pani.- Powiedział i poszedł za mną. Przez portal weszliśmy w las, a tam usiadłam pod wieżą.

-Idź po czystą księgę, czas na wytłumaczenie zasad krok po kroku.- powiedziałam. Ukłonił się i zniknął. Wstałam i poszłam w stronę polany, gdzie usiadłam. Nagle obok mnie pojawił się Sebastian i Claude. Oboje mieli wilcze uszy i ogony.- Co tu robicie?

-Mówiłem, że wybiorę się z tobą do piekła.- Stwierdził Claude.

-Z racji, że Ciela już nie ma nie mam nic do roboty na ziemi.- Powiedział Sebastian. Zaczęli się do mnie przybliżać. Nic nie robiłam, bo niby co by mogli mi zrobić? W pewnej chwili obok mniewbił się sekator.

-Jako łowca jestem zobowiązany pozbyć się was z lasu, żarłoczne pchły!- Stwierdził Spears zeskakując obok mnie.

-Dobra, dobra. Już wystarczy.- Pstryknęłam palcami i ich uszy i ogony znikły.

-Pani te podrzędne demony nie powinny się nawet do pani zbliżać.- Powiedział żniwiarz. Walnęłam go w głowę.

-Wystarczy.- Stwierdziłam i prze teleportowałam nas do biblioteki.- A teraz. Sebastian po co tu wpadłeś?- Spytałam stojąc przed nim.

-Pomyślałem, że mógłbym ci umilić czas tutaj.- Powiedział uśmiechając się do mnie.

-Wara od mojej żony!- Warknął Claude.

-Kto powiedział, że jako przyszły władca musi mieć tylko jednego partnera. Może się bawić z wieloma, jeśli tylko będzie miała na to ochotę.- Stwierdził Sebastian.

-Jaki znowu przyszły władca?- Warknął Claude oplatając mnie ramionami.

-Jestem następczynią tronu północnych demonów. Ale jakoś nie spieszy mi się z tą władzą.- Wzruszyłam ramionami.

-To dobrze bałaganiarzu.- Powiedział Claude i wziął mnie na ręce.

-Co tu się wyrabia?!- Wrzasnął dziadek wkraczając zły.

-Nic takiego. Gadamy.- powiedziałam.

-Słyszałem, że odrzuciłaś Verona. Kogo ty w końcu wybierzesz na swojego partnera?! Powinnaś mieć już kogoś, a nie. Władczyni wschodnich demonów ma już 17 partnerów, a jest w twoim wieku!- Na serio się wkurzył.

-A ja mam Clauda. Daj spokój. Nie jestem typowym demonem. Poza tym i tak ona musię się mnie słuchać.- Warknęłam.

-Wiem to, ale nawet Szatan się o ciebie do pytywał. Ten demon jeszcze żadnej demonicy nie chciał, a tobie jest gotowy się uniżyć! Rita! Nie oszukujmy się. My władcy musimy mieć co najmniej 5 partnerów.- Powiedział, a ja wywróciłam oczami. -Mała, ty jesteś w ciąży?

-Tak.- Powiedziałam i wyszłam. Udałam się do swojej komnaty i położyłam na łóżku.

-Czyje?- Spytał dziadek wchodząc.

-Clauda. Ja chcę tylko jego! Nie potrzebny mi do szczęścia Veron, Sebastian ani nawet Szatan! Poza tym mi z nim dobrze.- Powiedziałam.

- Skoro jeden już jest to musisz przyjąć koronę tym bardziej, że jesteś w ciąży. Musisz stać się władczynią. Przygotuje na jutro ceremonie koronacyjną. Już jutro będziesz władczynią północnych demonów.- Powiedział i wyszedł. Wyciągnęłam swój ukochany stołek, na którym się położyłam. Wszedł Claude.

-Co jest?- Spytał stojąc nade mną.

-Jutro będę władczynią. Super!- Mruknęłam i spojrzałam na niego.

- Masz na coś ochotę?- Spytał.

-Pytasz jakbyś nie wiedział.- Mruknęłam.

-Iść po lody czekoladowe?

-Nie.- Znów mruknęłam.

-Czyli masz ochotę na mnie.- Uśmiechnął się.

-Chciałbyś. -Prychnęłam.

-A więc?

-Pościel łóżko.- Mruknęłam. Usłyszałam prychnięcie przypominające do złudzenia śmiech. Gdy wykonał polecenie wziął mnie na ręce i przeniósł na łóżko. Położył się obok mnie.

-Dobranoc kochanie.- Powiedział mi do ucha. Przytuliłam się do niego i usnęłam.


.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.

Długo mnie tu nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro