Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Kim ty jesteś?

Obudziły mnie promienie słoneczne.....kto je wymyślił!!! Nienawidzę cię za to boże, czemu słońce? wole deszcz. Lepiej się w nim myśli i nie razi z samego rana. Ahh musze wstać. Czemu, czemu nie mogę zasnąć i się nie obudzić. Pierwsze co zrobiłem jak zawsze-wziąłem te pierdolone leki-są obrzydliwe i strasznie suche. Ale cóż jak mus to mus. Chyba tak to się mówiło. Pierdolone leki na depresje. Niechętnie wstałem. Poszłem do łazienki się trochę ogarnąć. Po co się zgadzałem na to spotkanie tak wcześnie.

K- Wyglądam jak trup- przejechałem ręką po twarzy.

Gdy się wstępnie rozbudziłem, poszedłem do kuchni w zamiarze zrobienia sobie kanapki. Ale jak ja to mam w zwyczaju nic nie poszło po mojej myśli. W skrócie:

-Biere chleb.

-Biere owoce, bo warzyw nie mam.

-Biere potrzebną resztę do kanapki z bananami. Jak wspomniałem warzyw nie mam.

- Patrze na zegarek jestem 3 mninuty spóźniony na spotkanie z dziewczynami.

- Rozlewam wodę, która była nie zakręcona.

- Poślizgiuje się na niej, gdy chce ją wytrzeć.

- Zgniatam tym samym banana.

- Nie mam z czym zrobić kanapki.

- Biorę wiec sam chleb.

- Gdy chce już wyjść okazuje się że mam mokrą dupe.

- Wracam.

- Szybko zmieniam spodnie.

- Okazuje się, że mają dziurę.

- Zmieniam je więc na inne.

- Wybiegam z mieszkania.

- Gdy czekam na windę przypominam sobie, że nie zamknąłem mieszkania.

- Wracam się.

- Zamykam dom i biegnę do windy.

- Okazuje się, że ta odjechała.

- Wybieram schody.

- Szacuje, że jeśli pobiegne sprintem to zdążę w 2 minuty.

- Gdy wybiegam z bloku skręcam w złą uliczkę.

- Ostatecznie docieram na miejsce z 30 minutowym spóźnieniem.

Na szczęście szybko znalazłem stolik przy którym siedziały 3 dziewczyny. Czekaj! Co?
Gosia, Majka... a to kto?

K- Hej sorry za spóźnienie- podrapałem się po karku.

Mł- A nie mówiłam! Wykładać pieniążki, ale to już.

Mj- Pomyliłam się o 10 minut! Niech Ci już będzie, trzymaj te zasrane pieniądze.

?- Trzymaj, wypchaj się tym - powiedziała najwidoczniej naburmuszona dziewczyna, jest blondynką o jasnej karnacji, a wzrostem jest tak ociupinke, tak tyci, tyci, wyższa od Gośki. Kto to jest?

Mł- Co tak stoisz? Siadaj- odsuneła krzesło obok siebie żebym mógł usiąść, miło z jej strony. Co ona knuje?

Mj- Słuchaj braciszku to jest Julka. Julka to jest Karol. Karol-mój brat. Julka- przyjaciółka Majki, a moja koleżanka.

J- Cześć jak słyszałeś jestem Julka.

K- Hej, a ja no ten Karol.

Mł - Wiecie co... ja z Kitty zaraz wracamy. Idziemy te no... yyyy DO ŁAZIENKI!- złapała maje za rękę i uciekła od stolika. To było dziwne, z zamyślenia wyrwał mnie głos Juli:

J- Czemu nie nagrywasz?- obruciłem się w jej strone, lekko zdziwiony jej pytaniem.

K- ....

J- Chodzi mi o youtuba- odpowiedziała zakłopotana.

K- Aaaa sorrki wcześniej nie skumałem. Więc...mmm...tak jagby mam problemy, bo wiesz Doknes... nie żyje i nie mam na razie, siły nagrywać mam nadzieje, że rozumiesz.

J- Wspułczuje. Nam wszystkim go brakuje- położyła rękę na moje ramię. Zaczęliśmy go wspominać i śmiać się z naszych dziwnych teorii spiskowych. Nagle coś nam przeszkodziło, a były to dziewczyny z torem?! Co tu się dzieje?!

K- Czy ja o czymś zapomniałem? Mam dziś urodziny? Nie urodziny już miałem, a może imieniny mam? Ale chyba nie jestem tak stary, żeby imieniny obchodzić. Ale nie! Imieniny mam w wrześniu. To co? Jakaś rocznica jest? Czy mo..

Mj- To nie dla ciebie ty narcystyczny dupku!

K- Czuje się trochę urażony, ale tylko trochę! - zacząłem jak psychopata wymachiwać palcem - Ale skoro to nie dla mnie to dla kogo!

Mł- Po pierwsze przestań wymachiwać palcem wskazującym, bo zaraz zrobisz komuś krzywdę tak, choć raczej sobie ją prędzej tym paluchem zrobisz!- nakrzyczała na mnie pff- Po drugie to Julka ma urodziny- Jej głos zmilał. To wyglądało mniej więcej tak. Jagby to zobrazować... mmmm.... wiem! Jagby wulkan szykował się do erupcji i tak w ostatniej chwili się uspokoił. Tak ta sytuacja mnie więcej w mojej głowie wyglądała.

Mł i Mj- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Sto lat! Sto lat! Nieeech żyjeeee naaaammm! A kto? Julka!!!- Nim się obejrzałem Julka płakała, Herbata kroiła tort, a Majka patrzyła się na to wszystko i się śmiała tak po prostu bez powodu. Dziwna paczka.

K- Ej czy tylko ja się czuje nieswojo i nie wiem co ze sobą zrobić podczas śpiewania sto lat?

Mj i J i Mł- Chyba każdy się tak czuję- zaczęły się śmiać bo ich trio, pomyślało i powiedziało to samo w tym samym czasie. OMG, ŁAŁ.

K- Dobrze wiedzieć, że nie jestem sam haha- No co jak one to i ja.

Reszta czasu minęła nam na szampańskiej zabawie, aż za bardzo... Przenieśliśmy się do klubu tam piliśmy i ogólnie było grubo. Jedyne co pamiętam to, to że dziewczyny poszły wcześniej bo Herbata zgonowała, a nie chciały kłopotów. Ja nie wiem czemu postanowiłem zostać. Reszta jak przez mgłę, ale pamiętam jeszcze, że poznałem Pawła.
Po tym urwał mi się film.

xxxx

Byłem w szarym, dziwnie czystym pomieszczeniu bez okien i drzwi. W małym pokoiku bez wyjścia. Czuje się nieswojo, czuje narastającą presję. Zaczynam szukać wyjścia, wale po ścianach zdesperowany tą sytuacją. Moje knykcie krwawią. Nagle ten mały pokoik z nikąd zajął się ogniem, każda ściana płoneła, nie mam pojęcia jak! Zaczynam panikować i wołać o pomoc aż do mementu gdy odpuszczam, czuje się bezsilny. Poddaje się. Kładę się na ziemi czekając na śmierć, wręcz o nią błagając. Nie chce tu być, tak bardzo nie chce...

xxxx

Budzę się. Na szczęście to tylko zły sen. Czyje gorąco wszędzie i dym? Co?! Otwieram szerzej oczy. Kurwa! Kurwa! Kurwa! Wszędzie jest ogień to miejsce się pali! Tak jak w tym cholernym śnie, tylko że to dzieje się naprawdę. Gdzie ja do kurwy jestem?! Co to za sypialnia. To nie moje łóżko, to nie mój dom! Nie zwlekajac wyskakuje z łóżka i biegnę do drzwi. Szarpie za klamkę. Jest! Otwarte! Biegnę dalej przed siebie.

K- Pomocy! Błagam! Pomocy!- zaczynam się dusić. Ledwie widzę. Wszędzie ogień! Gdzie ja jestem?! Co tu się dzieje?! Słabo mi. Źle się czuje. Może odpoczne chwile. Tak to dobry pomysł. Siadam na ziemi opierając się o tył kanapy. Chce zamknąć oczy i chwile się przespać, ale czekaj! Drzwi! o dobry Boże drzwi! Nie mam siły wstać. Znajdując w sobie resztki siły na czworaka dochodzę do drzwi. Sięgnąłem do klamki. Pociągnąłem. Nagły przypływ adrenaliny sprawił, że wstałem i zbiegłem po schodach. Wybiegłem na zewnątrz. Wszędzie ludzie, karetki, płacz, policja, krzyki, straż pożarna. Nagle jakiś strażak do mnie podbiegł. Nic nie słyszałem oprócz syren, kturej odbijały się echem w mojej głowie. Byłem zszokowany. Wtem z nikąd przytulił mnie jakiś chłopak. O co tu chodzi?!

1112 słów

!NOWY REKORD!
Mam nadzieje, że się podoba dłuuugi rozdział na prośbę _nacpana_jestem_ ciekawe co to za chłopak...
Nie wiem co dodać więc:

Do następnego moje piqwinki
🐧🐧🐧🐧🐧🐧

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro