5. Psycholog
Siedziałem z Majką w gabinecie jak ja to nazwałem. Gabinecie potwora. Lepiej nie pytać, a wracając siedzieliśmy na tych jakże "wygodnych" krzesłach. Kobieta za biurkiem ogarnęła jakieś papiery i się z nami przywitała. Nazywała się Ola.
O- Ty jesteś Karol?- uśmiechnęła się łagodnie. Wyglądała na dosyć miłą, jak na pierwszy raz.
K- Tak- odpowiedziałem krótko.
O- Więc z czym do mnie przyhodzicie? W czym problem?
M- Otóż po śmierci jego przyjaciela zamknął się w sobie, wogule nie chce rozmawiać, a tym bardziej spotykać się z ludźmi.
O- Może żebym zrozumiała całą sytuację opowiesz mi o tym?
K-...mmmmm....- Nie byłem pewny, Boże... czemu musze być tak popsuty i problematyczny.
O- Maju? Mogę cię o coś poprosić?
M- Tak?
O- Mogłabyś wyjść? Jeżeli to nie problem, po prostu chciałam z Karolem porozmawiać w cztery oczy. A przy tobie się najwidoczniej wstydzi.
Kitty nie odpowiedziała tylko uśmiechnęła się, wstała z krzesła obok mojego, i wyszła, ale w progu odwróciła się i powiedziała:
M- Niech mu pani pomoże... Błagam... - w jej oczach mieniły się łzy. Biedna Kitty cierpi przezemnie.
M- Karol ja pojadę po Gosie ok? Bo jest na dworcu. Zadzwoń jak skończysz PA.- i zniknęła tak po prostu, zniknęła.
K- Uważaj na siebie! - krzyknąlem za nią.
O- Spokojnie. Widzę, że się stresujesz. Niczego nikomu, co mi powiesz nie powiem. Zachowamy to w tajemnicy. Chce ci pomóc, tak jak inni twoi bliscy, ale nie wiem o co chodzi i na czym stoimy. To jak? opowiesz od początku, mamy czas nie przejmuj się.
K- okej....to zaczęło się w wakacje...
Na wstępie sorry, że taki krótkie, ale dobra wiadomość jest taka, że zaczynamy historie Huberta XD
Do następnego piqwinki
🐧🐧🐧🐧🐧
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro