19. Nienawidzę cię!!!
Per. Karol
K- HHAHAHHHAH- Już nademną nie zwisał tylko usiadł obok mnie.- ty? hahhahah na serio myślałeś, że ja tak na poważnie?- Czuje, że napewno każdy na świecie mógł usłyszeć dźwięk łamanego serduszka.
No okej jest jakaś tam szansa, że jestem gejem no, ale hahahah być ze swoim kumplem? Znaczy doknes jest fajny, ma śliczne oczka i włosy oraz ma przeuroczy uśmiech. Ogólnie jest bardzo uroczy, noo, ale chyba do siebie nie będziemy pasować. W sumie szkoda, bo mogłoby być całkiem fajnie. Hubert pewnie to zrozumie. Hahah cała ta sytuacja była przekomiczna hahha powinienem zostać aktorem hahha jego mina i reakcja hahha no poprostu bezcenne. On na serio w tą akcje uwierzył hahhah
Per. Hubert
Dealer siedział obok mnie i śmiał się bezopamietania. A ja? Nie mam pojęcia, czułem się okropnie, bardzo okropnie. Czułem jak ściska mi się żołądek, w gardle powstała mi ogromna gula przez którą mówienie czegokolwiek stało się sporym wyzwaniem, a w oczach zbierały mi się łzy. Zacząłem mrugać byle nie płakać. Byle nie przy nim. Nie chce. On jest po prostu bezczelny! Z każdą sekundą jak on się chamsko śmiał moje serce bardziej się łamało, o ile to możliwe. Nie wytrzymam zaraz, emocje we mnie buzują. Złość pomieszana ze smutkiem, to po prostu jakaś mieszanka wybuchowa. Nie mogę! Nie mogę! Nie mogę! Szybkim ruchem wstałem z kanapy. Ręce miałem ściśniete w pięść, byłem gotów przypierdolić mu w ten krzywy ryj.
K- hahha do- hah-doknes, a ty gdzie się znowu wybierasz? Hahhahah.
H- Jesteś potworem!- zamachnąłem się i z całej siły go uderzyłem. Z nosa poleciała mu krew. Już się nie kontrolowałem, cały wodospad łez zaczął mi spływać po policzkach. Szatyn w tym momencie przestał się śmiać, a jego twarz natychwiastowo spoważniała.
K- O co ci chodzi? Hubert? Wszystko okej? Co ty kurwa wyrabiasz?!- podszedł do mnie i chciał mnie przytulić, ale go odepchnąłem.
H- nie dotykaj mnie- warknąłem przez łzy. Szatyn był najwidocznien w dużym szoku, wygląda na to, że ten chuj nic nie rozumie.
H- Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Nienawidzę cię! Rozumiesz!?
K- Co? dok...
H- kochałem cię! zrobiłbym wszystko dla ciebie, a ty mnie tak potraktowałeś jak jakąś nic nie wartą szmate! Nienawidzę cię!- zostawiłem wszystko i czym prędzej wybiegłem z mieszkania 21-latka. Nie chce na niego patrzeć. Nie chce tam wracać, nie chce nawet wracać do domu. Może jak troche ochłone, to pomyślę o czymś sensownym ehh. Czemu to zawsze muszę być ja.
443 słowa
Hejooo tak wiem mam spory problem z regularnością, ale ciii. Smutna wiadomość powolutku zbliżamy się do końca tego ff, ale bardzo powolutku wiec nie martwcie się hah
Do następnego piqwinki
🐧🐧🐧🐧🐧🐧🐧🐧🐧
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro