15. Monopolowy
Per. Karol
Siedzę aktualnie pod jakimś mostem gdzieś na przedmieściach Warszawy. Pada deszcz, jest cholernie ponuro, ciemno oraz zimno. Nie wiem co ze sobą zrobić, gdzie mam iść. Na niedobór złego jestem okropnie głodny. Nie mogę tu cały czas siedzieć co nie? Chyba niedaleko widziałem sklep co prawda monopolowy, ale to drobiazg ważne żebym kupił coś do jedzenia.
Zostawiłem więc moje rzeczy i ruszyłem biegiem w stronę najbliższego sklepu. Bo po co mam je brać ze sobą skoro i tak zaraz tam wrócę. Droga zajęła mi na oko z 3 minuty, ale tyle wystarczyło żebym cały przemukł. Sklep był mały i "trochę" obskurny, zacząłem się rozglądać za poszukiwaniem czegoś dosyć taniego i sycącego. Gdy podszedłem bliżej lady czarne, stare, obrypane, pozdzierane drzwi się otworzyły, a raczej zaskrzypiały w niebogłosy. Za ladą staneła jakaś stara kobieta na oko 40 - 45 lat. Miała w pół wypalonego papierosa w ustach, brązowe włosy niechlujnje spięte w koka, czarne leginsy oraz żółtą brudną, lekko podniszczoną bluzkę na ramiona, okropnie śmierdzała, i brudem, i petami, i alkoholem. Zaczęło mnie mdlić nie no, na serio zaraz się porzygam!
S- Co ci podać synku?
K- yyy miiii jak chcee- zacząłem przedłużać słowa nie pewny mojego wyboru.
S- Co tacy piją w twoim wieku? Piwo? Wódkę? Szampana? Wino?- zaczęła po kolei wymieniać wszystko jak leci, zaczyna mnie to brudne babsko irytować- tequle? Czy mo...
K- Nie chce alkocholu- Szybko jej przerwałem.
S- Aaaa jakie chcesz?- O czym ona do cholery teraz gada?!
K- przepraszam, ale jakie co?
S- Kondomy, mam ...
K- Nie chce żadnych prezerwatyw!- Czuje jak robie się cały czerwony.
S- To co w takim razie rządasz młodzieńcze.
K- Jedzenia...
S- było tak od razu! co podać?- Nie no pojebana jakaś eee tam szkoda do niej mordę strzepić.
K-...tamtego Rogala mógłbym prosić?
Zrobiłem małe zakupy i gdy chciałem płacić, kobieta z całym impetem położyła jakąś ruską wódkę, wogule szok, że ta się nie rozbiła.
K- przepraszam bardzo, ale niech...
S- na koszt firmy.
K- Przepraszam nie mogę tak tego przyjąć...
S- Trzymaj chłopie rozgrzejesz się. . .
Ostatecznie opuściłem sklep z rogalem, wodą mineralną, jakimiś chipsami (czipsami) chlebem, dżemem malinowym, plastikowymi sztućcami i... Ehh wódką. Z etykietki mogę przeczytać, że ma... 80%! prawie jak spirytus czy coś, 80% czystego alkocholu nieźle, ale raczej nie skorzystam. Nadal lało więc nie tracąc ani chwili ruszyłem biegiem w stronę mostu.
485 słów
Taki krótszy rozdział. Bardzo przepraszam wiem że rozdziały powinny być wcześniej ale mam problem z organizacją czasu i nie miałam kiedy napisać ich. Chce wam to wynagrodzić i codziennie będą się pojawiały rozdziały aż do piątku (to będzie jakieś 3 zaległe + 3 = to będzie jakieś 6 rozdziałów _obiecuje_ że bedą) Dzięki wielkie dla wszystkich którzy czytają ją i gwiazdkują i czytają ten opis i piszą mile komentarze. Pozdrowienia dla wszystkich. I wybaczcie mi moją Nie regularność i nie usuwajcie tego ff z bibliotek bo będzie się działo.
Do następnego moje piqwinki
🐧🐧🐧🐧
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro