Święta 2015: Quatuor Coloribus - Złoty
"Chciałabym też z początku zaznaczyć, że nie jestem zadowolona z tej części. Wybrałam sobie - w moim odczuciu - naprawdę ciężki motyw i myślę, że nie wykorzystałam jego potencjału. Jednakże, wciąż się uczę i chociaż teraz mi nie wyszło, liczę, że z każdym kolejnym razem będzie coraz lepiej! :)
Ponadto; tak, wiem, że bardzo, bardzo krótko, jednak po raz kolejny - usprawiedliwiam się tym, że nie chcę przekroczyć tej cienkiej granicy pomiędzy kiczem, a naprawdę dobrym tekstem.
Chciałam także aby ostatnia część była delikatna i spokojna, pozostawiająca miejsce dla Waszej wyobraźni. Tak czy inaczej - zapraszam raz jeszcze! :)" - notatka z mojego bloga, 2015 :)
Zapraszam!
***
Kolor złoty.
Złoty to bogactwo.
Bo najbogatszym jest ten, kto ma wokół siebie najbliższych mu ludzi.
I niebo miało smak ich miłości
I zapach ich rozgrzanych ciał
A miłość, która ich połączyła
Była i będzie już wieczna.
Siedzieli razem, wtuleni, wpatrując się w bezkres świata rozpościerający się pod ich ciałami. Byli szczęśliwi, połączeni jedną duszą, a miłość otulająca ich serca była dla nich całym światem – początkiem bez końca. Remus i Tonks, tak cudownie złączeni w całość.
Czuwali nad małym chłopcem, który często siadał przed kominkiem z ich fotografią w dłoni i opowiadał im o swoim krótkim życiu. A oni go słuchali, czasem pojawiali się obok. I chociaż żal rozrywał im serca, że maleństwo nie może ich ujrzeć, a oni nie mogą go porwać w objęcia, zaśpiewać kołysanki i wytrzeć łez, to czuli się szczęśliwi, widząc go i mogąc słuchać jego cudownego głosu.
Czasem lecieli ze splecionymi dłońmi ponad delikatną mgłę, wysoko, za chmury i znajdywali tam przyjaciół. Nie było tam miejsca na łzy, ból i nieszczęście. Na próżno było tam szukać granic i ludzkiej zawiści.
I tańczyli, kołysali się lekko w obłokach, w swych objęciach, wpatrując się w swoje rozjaśnione i roześmiane twarze. Wirowali w promieniach słońca, w uściskach pełnych uczucia. Byli niczym para zakochanych nastolatków przecierająca po raz pierwszy drogi miłości.
Składali pocałunki na swoich miękkich i delikatnych wargach.
Odszedł ból i strach o dzień następny.
Spotkanie Remusa z jego rodzicami i przyjaciółmi było miodem na serce Tonks. Widziała jak twarz jej męża zmienia się nie do poznania – nie było na niej już cierpienia, pojawiła się bezgraniczna miłość i spokój.
Również Tonks, spotykając kuzyna i ojca, czuła ogarniającą ją fale euforii.
Mieli siebie. A najbogatszym jest ten, kto ma przy sobie bliskich.
***
To tyle. Mam nadzieję, że mimo wszystko, nie było aż tak źle:) Szczęśliwego Nowego Roku!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro