Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Świąteczny prezent (one shot)

Hej pewnie wiecie jak się nazywam, ale powiem wam. Nazywam się Harry Styles, tak ten z One Direction. Jestem szczęśliwy, ponieważ mam najlepszych przyjaciół Liam'a i Niall'a, ale najbardziej się sieszę, że mam najwspanialszego i najseksowniejszego chłopaka na świecie. Poznałem go w najdziwniejszym miejscu na ziemi. Uwierzcie lub nie, ale spotkałem Louis'a Tomlinson'a w łazience w programie telewizyjnym w X-Faktorze.
Więc dzisiaj są święta oraz urodziny mojego chłopaka. Louis'a nie ma w domu, bo musiał wyjść na głupie spotkanie z Eleanour. 
Po godzinie wrócił do naszego domu i krzyknął z przedpokoju:
- Hej kotek, wróciłem do domu!! - odezwał się Louis.
- O super, to nie ruszaj się z holu oraz zamknij swoje pięknie niebiańskie oczy - odparłem ze zdenerwowaniem czy mu się spodoba niespodzianka, którą przygotowałem z miłością.
Podszedłem do niego i złapałem go za rękę. On czując to ścisnął ją mocniej. Poprowadziłem go do salonu i powiedziałem:
- Otwórz oczy, skarbie.
Louis uchylił powieki i uśmiechnął się do mnie mówiąc:
- Hazz, skarbie czy to kolacja?
- Tak. - odparłem.
- Ale z jakiej to okazji, kotku? - spytał mnie.
- Przecież dzisiaj Wigilia oraz twoje dwudzieste czwarte urodziny. - odparłem ze zdenerwowaniem.
On nie wiedział, że mam mu się oświadczyć, ale mam pozytywne odczucia co do tego, że jego odpowiedź będzie pozytywna.
Usiedliśmy do kolacji i zaczęliśmy jeść. Po skończeniu posiłku postanowiłem, że to ten moment na moje oświadczyny. Podszedłem do mojego szkraba i uklęknąłem na jedno kolano, a Louis otworzył  usta.
- Kochanie wiem, że wyobrażałeś sobie to w bardziej eleganckiej atmosferze, lecz uznałem, że to mogłaby być ta piękna chwila w naszym życiu... To taki prezent ode mnie.... Eee, a więc... Loui czy wyjdziesz z-za m-mnie? Wiem, że to takie nagłe, ale uznałem, że to dobra chwila i, i tak jakoś wyszło.....? - spytałem go ze łzami w oczach i otworzyłem pudełko w kształcie serca z pierścionkiem w środku.
Louis zakrył usta dłonią i płakał. Nie wiedział co powiedzieć, więc wykrzyknął:
- TAKTAKTAK. Postokroć tak!!! - odpowiedział z uśmiechem. Upadł na kolana przedemną i wpił się namiętnie w moje usta.
Ze szczęścia zaprowadziłem go do naszej sypialni i wpiłem się namiętnie w jego usta szepcząc w nie:
- Pieprz mnie. - powiedziałem. Zdenerwowałem się z tego co powiedziałem, bo nigdy nie byłem na dole. To zawsze on był na dole, a ja na górze.
- Jak sobie życzysz panie Styles. Chcesz być na górze czy na dole? - spytał mnie.
- Mogę być na dole, ale bądź delikatny.
- Dobrze misiu. - odparł i pocałował mnie namiętnie.
Zaczął powoli mnie rozbierać zostawiając bokserki. Zrobiłem to samo, a on zaczął powoli krążyć swoimi biodrami po moim członku. Jęknąłem w jego usta, a Louis uśmiechnął się przez pocałunek. Po serii pocałunków i ocierania się o siebie zdjęliśmy zbędny materiał, który nam przeszkadzał.
- Podasz mi lubrykant i prezerwatywy, misiu? - zapytał mnie.
- A możemy bez prezerwatywy. Proszeeee!!!! - powiedziałem do niego ze szczenięcą miną.
- Dobrze dla ciebie wszystko, skarbie. - posłał mi uśmiech i pocałował.
Rozsmarował lubrykant na palcach i wepchnął mi je w moją dziurkę. Westchnąłem przeciągle prosząc, aby w końcu we mnie wszedł swoim koleżką. On tylko przewrócił oczami, ale wykonał polecenie. Najpierw na smarował swojego członka i po chwili w szedł we mnie. Został w takiej pozycji przez chwilę, abym mógł przystosować się do jego rozmiarów. Gdy skinąłem głową twierdząco zaczął się we mnie poruszać.
- Lou, szybciej. - wyjęczałem.
On słysząc to wpychał swojego członka głębiej dotykając mojej prostaty. Gdy dotykał jej krzyczałem w niebogłosy, aby nie przestawał. Po kilku minutach powiedziałem:
- Louis dochodzę. Nie wytrzymam dłużej.
- Poczekaj na mnie ja też dochodzę. - powiedział .
I jak na zawołanie doszliśmy ja na nasze brzuchy, a on wewnątrz mnie zostawiając spermę we mnie.

***

Kilka tygodni temu zacząłem się źle czuć, więc nie mówiąc nic mojemu narzeczonemu trzymałem to w sekrecie. Lecz Lou zaczął się o mnie martwić i siłą zaciągnął mnie do lekarza:
- Więc możesz Harry szukać położnej. - powiedziała dr Smith.
- Ale jak to? - zapytaliśmy z Lou pani Smith.
- Dlatego gdyż spodziewacie się dziecka. Gratuluje Harry jesteś w ciąży.
Spojrzałem nie pewnie na Louis'a i popłakałem się ze szczęścia. Louis robił to samo co ja.
- Czyli mam rozumieć, że będziemy mieli dziecko. - zapytałem patrząc na dr Smith.
Ta uśmiechnęła się do nas i powiedziała:
Tak oczywiście.
- A możemy zobaczyć naszego małego szkraba. - zapytał mój narzeczony.
- Oczywiście.
Doktor Smith podłączyła urządzenie i przystawiła do mojego płaskiego brzucha urządzenie. Popatrzyliśmy się na ekran i widzieliśmy nasze dziecko.
Gdy wróciliśmy do naszego domu od razu zadzwoniliśmy do chłopaków i rodziny, aby przyjechali do nas jutro, ponieważ mamy im do powiedzenia coś bardzo ważnego. Zgodzili się od razu i powiedzieli, że przyjadą jutro na obiad. Pożegnaliśmy ich i odłożyliśmy telefony na stół. Louis od razu do mnie podszedł i obiecał mi, że na kolejnym koncercie powiemy fanom te dwie radosne nowiny.
- A myślisz, że nas zaakceptują? - spytałem go.
- Jasne, że tak myszko moja najukochańsza. A co powiesz na kąpiel pełną piany, abyś się zrelaksował i ułożył sobie wszystko w głowie to co dzisiaj usłyszeliśmy? - spytał mnie.
- Dobrze, ale czy weźniesz ze mną kąpiel? - spytałem z błyskiem w oku.
- Dobrze, ale nie myśl sobie, że będziemy uprawiać seks w wannie.
- Ah, niech ci będzie. - powiedziałem. Zrezygnowany poszedłem do łazienki. Przyjrzałem się swojemu brzuchowi i odruchowo zacząłem go głaskać. Po kilku minutach usłyszałem kroki i otwieranie drzwi. A w nich ujrzałem uśmiechniętego Louis'a. Zaczął się rozbierać, a ja jak zaczarowany gapiłem się na niego nie mogąc uwierzyć, że takie cudo należy tylko do mnie. Louis wszedł do mnie i zaczęliśmy się myć. Po umyciu wyszliśmy i ubraliśmy się w piżamy i skierowaliśmy się do sypialni. Po tym jak położyłem się do łóżka i już zasypiałem, usłyszałem Louis'a mówiącego:
- Dobranoc Hazz.
- Branoc Lou. Kocham Cię.
- Ja ciebie też kotek.
Potem przytuliłem się do niego i zasnąłem.

***

Następnego dnia obudziłem się po dwunastej. Przewróciłem się na drugi bok chcąc przytulić się do Louis'a, ale go nie zastałem. Wstałem z łóżka i skierowałem się do kuchni. Wszedłem do kuchni, a tam zobaczyłem mojego ukochanego w bokserkach i w fartuchu, który coś gotował. Podszedłem do niego i przytuliłem go od tyłu mrucząc:
- Dzień dobry skarbie.
- Dobry. Głodny?
- I to jak, a co dobrego ugotowałeś?
- Same twoje dobre rzeczy.
- Dziękuje.
Zacząłem jeść naleśniki przygotowane przez mojego ukochanego. Zapytał mnie po pewnym czasie:
- Denerwujesz się reakcją rodziny na temat ciąży.
- Trochę, ale nie przejmuję się tym, ponieważ będziesz cały czas przy mnie.
- No wiem. Ja się denerwuje.
- Ale dlaczego?
- Nie wiem tego sam.
- Więc nie denerwuj się i zaufaj mi. Dobrze?
- Ok.
- Kocham Cię, żabko ty moja.
- Ja ciebie też, kotku.
Cztery godziny później przyjechały nasze rodziny jak i chłopcy. Zjedliśmy obiad oraz poromawialiśmy trochę. Nadszedł czas aby powiedzieć im, więc poprosiłem ich o uwagę i Luis zaczął mówić:
- Więc drodzy zebrani chcieliśmy wam coś ogłosić. Tak więc ja i Harry jesteśmy zaręczeni i spodziewamy się dziecka. - powiedział zdenerwowany Louis.
Wszyscy spojrzeli na nas i zaczęli pytać nas:
- Ale nie rozumiem, czyli wynajęliście surogatkę czy jak? - spytała moja rodzicielka.
- Mamo nie wynajęliśmy surogatki.
- No to nie rozumiem skarbie.
- Mamo to ja jestem w ciąży. - opowiedziałem wpatrując się w oczy Louis'a.
Wszyscy się na nas spojrzeli i po kilku minutach wybuchnęli wszyscy płaczem. Zaczęli nam gratulować.

****

Mijał dni, tygodnie i miesiące, a mój brzuch rósł coraz większy. W piątym miesiącu ciąż dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli bliźniaki, a w dodatku chłopca i dziewczynkę. Tak oto jestem w końcówce dziewiątego miesiąca. Spałem sobie smacznie w naszym łóżku wtulony w bok Louis'a, aż tu nagle poczułem okropny skurcz w dole brzucha. Zacząłem budzić ukochanego:
- Lou, Louis cholera Lou, obuć się!! - krzyknąłem, a on się obudził i spojrzał na mnie.
- Co się stało, Hazz?
- Zaczęło się!!!
Louis słysząc to odrazu podniósł się i kazał mi nie wstawać z łóżka. Posłuchałem go. Zaniósł wszystko do samochodu i wrócił po mnie. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Tam zabrała mnie odrazu pani dr Smith na salę operacyjną. Po długich męczarniach o 14:00 urodziłem najsłodsze dzieci pod słońcem. Powitajcie Darcy Anne Tomlinson i Luke'a Williama Tomlinson. Przewieźli mnie do innej sali i po chwili przyszedł mój ukochany, a zaraz po nim pielęgniarki z naszymi dziećmi.
- Kochanie, powitaj naszą córkę Darcy i syna Luke'a. - powiedziałem z dumą w głosie.
- Są śliczni. Bardzo Ci dziękuje. Kocham Cię. - powiedział mój narzeczony.
- Ja też ciebie kocham.

*10 lat później*

Są święta i także urodziny mojego męża. Spałem wtulony w Louis'a, aż tu nagle usłyszałem tupot małych stóp w naszym pokoju.
- Tato! Tatusiu! Wstawajcie już są święta. - powiedzieli Darcy i Luke.
- Już wstajemy łobuziaki. Idźcie do salonu pod choinkę i poczekajcie na nas.
- Dobrze tatusiu. - powiedziały i wybiegły z ich sypialni.
- Louis obudź się, słonko.
- Mpf... Dobry Hazz.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin kochanie. Chodź wstajemy i chodźmy do naszych dzieci do salonu.
Wyszliśmy ubrani do salonu i usiedliśmy przy dzieciach. Rozdaliśmy dzieciom prezenty, które były przeszczęśliwe. Nadszedł czas, abyśmy sobie wręczyli prezenty. Ja dostałem od Louis'a dwa bilety na koncert The Strip. Ucieszyłem się i go pocałowałem. Teraz był mój prezent. Byłem bardzo zdenerwowany, bo nie wiedziałem mu, że spodziewamy się kolejnego dziecka. Podałem mu zapakowane małe buciki i USG. On spojrzał na mnie i zapytał;
- Czy to prawda?
- Tak, kotku. - powiedziałem, a on mnie przytulił, pocałował i powiedział jak bardzo mnie kocha.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro