Świąteczny prezent (one shot)
Hej pewnie wiecie jak się nazywam, ale powiem wam. Nazywam się Harry Styles, tak ten z One Direction. Jestem szczęśliwy, ponieważ mam najlepszych przyjaciół Liam'a i Niall'a, ale najbardziej się sieszę, że mam najwspanialszego i najseksowniejszego chłopaka na świecie. Poznałem go w najdziwniejszym miejscu na ziemi. Uwierzcie lub nie, ale spotkałem Louis'a Tomlinson'a w łazience w programie telewizyjnym w X-Faktorze.
Więc dzisiaj są święta oraz urodziny mojego chłopaka. Louis'a nie ma w domu, bo musiał wyjść na głupie spotkanie z Eleanour.
Po godzinie wrócił do naszego domu i krzyknął z przedpokoju:
- Hej kotek, wróciłem do domu!! - odezwał się Louis.
- O super, to nie ruszaj się z holu oraz zamknij swoje pięknie niebiańskie oczy - odparłem ze zdenerwowaniem czy mu się spodoba niespodzianka, którą przygotowałem z miłością.
Podszedłem do niego i złapałem go za rękę. On czując to ścisnął ją mocniej. Poprowadziłem go do salonu i powiedziałem:
- Otwórz oczy, skarbie.
Louis uchylił powieki i uśmiechnął się do mnie mówiąc:
- Hazz, skarbie czy to kolacja?
- Tak. - odparłem.
- Ale z jakiej to okazji, kotku? - spytał mnie.
- Przecież dzisiaj Wigilia oraz twoje dwudzieste czwarte urodziny. - odparłem ze zdenerwowaniem.
On nie wiedział, że mam mu się oświadczyć, ale mam pozytywne odczucia co do tego, że jego odpowiedź będzie pozytywna.
Usiedliśmy do kolacji i zaczęliśmy jeść. Po skończeniu posiłku postanowiłem, że to ten moment na moje oświadczyny. Podszedłem do mojego szkraba i uklęknąłem na jedno kolano, a Louis otworzył usta.
- Kochanie wiem, że wyobrażałeś sobie to w bardziej eleganckiej atmosferze, lecz uznałem, że to mogłaby być ta piękna chwila w naszym życiu... To taki prezent ode mnie.... Eee, a więc... Loui czy wyjdziesz z-za m-mnie? Wiem, że to takie nagłe, ale uznałem, że to dobra chwila i, i tak jakoś wyszło.....? - spytałem go ze łzami w oczach i otworzyłem pudełko w kształcie serca z pierścionkiem w środku.
Louis zakrył usta dłonią i płakał. Nie wiedział co powiedzieć, więc wykrzyknął:
- TAKTAKTAK. Postokroć tak!!! - odpowiedział z uśmiechem. Upadł na kolana przedemną i wpił się namiętnie w moje usta.
Ze szczęścia zaprowadziłem go do naszej sypialni i wpiłem się namiętnie w jego usta szepcząc w nie:
- Pieprz mnie. - powiedziałem. Zdenerwowałem się z tego co powiedziałem, bo nigdy nie byłem na dole. To zawsze on był na dole, a ja na górze.
- Jak sobie życzysz panie Styles. Chcesz być na górze czy na dole? - spytał mnie.
- Mogę być na dole, ale bądź delikatny.
- Dobrze misiu. - odparł i pocałował mnie namiętnie.
Zaczął powoli mnie rozbierać zostawiając bokserki. Zrobiłem to samo, a on zaczął powoli krążyć swoimi biodrami po moim członku. Jęknąłem w jego usta, a Louis uśmiechnął się przez pocałunek. Po serii pocałunków i ocierania się o siebie zdjęliśmy zbędny materiał, który nam przeszkadzał.
- Podasz mi lubrykant i prezerwatywy, misiu? - zapytał mnie.
- A możemy bez prezerwatywy. Proszeeee!!!! - powiedziałem do niego ze szczenięcą miną.
- Dobrze dla ciebie wszystko, skarbie. - posłał mi uśmiech i pocałował.
Rozsmarował lubrykant na palcach i wepchnął mi je w moją dziurkę. Westchnąłem przeciągle prosząc, aby w końcu we mnie wszedł swoim koleżką. On tylko przewrócił oczami, ale wykonał polecenie. Najpierw na smarował swojego członka i po chwili w szedł we mnie. Został w takiej pozycji przez chwilę, abym mógł przystosować się do jego rozmiarów. Gdy skinąłem głową twierdząco zaczął się we mnie poruszać.
- Lou, szybciej. - wyjęczałem.
On słysząc to wpychał swojego członka głębiej dotykając mojej prostaty. Gdy dotykał jej krzyczałem w niebogłosy, aby nie przestawał. Po kilku minutach powiedziałem:
- Louis dochodzę. Nie wytrzymam dłużej.
- Poczekaj na mnie ja też dochodzę. - powiedział .
I jak na zawołanie doszliśmy ja na nasze brzuchy, a on wewnątrz mnie zostawiając spermę we mnie.
***
Kilka tygodni temu zacząłem się źle czuć, więc nie mówiąc nic mojemu narzeczonemu trzymałem to w sekrecie. Lecz Lou zaczął się o mnie martwić i siłą zaciągnął mnie do lekarza:
- Więc możesz Harry szukać położnej. - powiedziała dr Smith.
- Ale jak to? - zapytaliśmy z Lou pani Smith.
- Dlatego gdyż spodziewacie się dziecka. Gratuluje Harry jesteś w ciąży.
Spojrzałem nie pewnie na Louis'a i popłakałem się ze szczęścia. Louis robił to samo co ja.
- Czyli mam rozumieć, że będziemy mieli dziecko. - zapytałem patrząc na dr Smith.
Ta uśmiechnęła się do nas i powiedziała:
Tak oczywiście.
- A możemy zobaczyć naszego małego szkraba. - zapytał mój narzeczony.
- Oczywiście.
Doktor Smith podłączyła urządzenie i przystawiła do mojego płaskiego brzucha urządzenie. Popatrzyliśmy się na ekran i widzieliśmy nasze dziecko.
Gdy wróciliśmy do naszego domu od razu zadzwoniliśmy do chłopaków i rodziny, aby przyjechali do nas jutro, ponieważ mamy im do powiedzenia coś bardzo ważnego. Zgodzili się od razu i powiedzieli, że przyjadą jutro na obiad. Pożegnaliśmy ich i odłożyliśmy telefony na stół. Louis od razu do mnie podszedł i obiecał mi, że na kolejnym koncercie powiemy fanom te dwie radosne nowiny.
- A myślisz, że nas zaakceptują? - spytałem go.
- Jasne, że tak myszko moja najukochańsza. A co powiesz na kąpiel pełną piany, abyś się zrelaksował i ułożył sobie wszystko w głowie to co dzisiaj usłyszeliśmy? - spytał mnie.
- Dobrze, ale czy weźniesz ze mną kąpiel? - spytałem z błyskiem w oku.
- Dobrze, ale nie myśl sobie, że będziemy uprawiać seks w wannie.
- Ah, niech ci będzie. - powiedziałem. Zrezygnowany poszedłem do łazienki. Przyjrzałem się swojemu brzuchowi i odruchowo zacząłem go głaskać. Po kilku minutach usłyszałem kroki i otwieranie drzwi. A w nich ujrzałem uśmiechniętego Louis'a. Zaczął się rozbierać, a ja jak zaczarowany gapiłem się na niego nie mogąc uwierzyć, że takie cudo należy tylko do mnie. Louis wszedł do mnie i zaczęliśmy się myć. Po umyciu wyszliśmy i ubraliśmy się w piżamy i skierowaliśmy się do sypialni. Po tym jak położyłem się do łóżka i już zasypiałem, usłyszałem Louis'a mówiącego:
- Dobranoc Hazz.
- Branoc Lou. Kocham Cię.
- Ja ciebie też kotek.
Potem przytuliłem się do niego i zasnąłem.
***
Następnego dnia obudziłem się po dwunastej. Przewróciłem się na drugi bok chcąc przytulić się do Louis'a, ale go nie zastałem. Wstałem z łóżka i skierowałem się do kuchni. Wszedłem do kuchni, a tam zobaczyłem mojego ukochanego w bokserkach i w fartuchu, który coś gotował. Podszedłem do niego i przytuliłem go od tyłu mrucząc:
- Dzień dobry skarbie.
- Dobry. Głodny?
- I to jak, a co dobrego ugotowałeś?
- Same twoje dobre rzeczy.
- Dziękuje.
Zacząłem jeść naleśniki przygotowane przez mojego ukochanego. Zapytał mnie po pewnym czasie:
- Denerwujesz się reakcją rodziny na temat ciąży.
- Trochę, ale nie przejmuję się tym, ponieważ będziesz cały czas przy mnie.
- No wiem. Ja się denerwuje.
- Ale dlaczego?
- Nie wiem tego sam.
- Więc nie denerwuj się i zaufaj mi. Dobrze?
- Ok.
- Kocham Cię, żabko ty moja.
- Ja ciebie też, kotku.
Cztery godziny później przyjechały nasze rodziny jak i chłopcy. Zjedliśmy obiad oraz poromawialiśmy trochę. Nadszedł czas aby powiedzieć im, więc poprosiłem ich o uwagę i Luis zaczął mówić:
- Więc drodzy zebrani chcieliśmy wam coś ogłosić. Tak więc ja i Harry jesteśmy zaręczeni i spodziewamy się dziecka. - powiedział zdenerwowany Louis.
Wszyscy spojrzeli na nas i zaczęli pytać nas:
- Ale nie rozumiem, czyli wynajęliście surogatkę czy jak? - spytała moja rodzicielka.
- Mamo nie wynajęliśmy surogatki.
- No to nie rozumiem skarbie.
- Mamo to ja jestem w ciąży. - opowiedziałem wpatrując się w oczy Louis'a.
Wszyscy się na nas spojrzeli i po kilku minutach wybuchnęli wszyscy płaczem. Zaczęli nam gratulować.
****
Mijał dni, tygodnie i miesiące, a mój brzuch rósł coraz większy. W piątym miesiącu ciąż dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli bliźniaki, a w dodatku chłopca i dziewczynkę. Tak oto jestem w końcówce dziewiątego miesiąca. Spałem sobie smacznie w naszym łóżku wtulony w bok Louis'a, aż tu nagle poczułem okropny skurcz w dole brzucha. Zacząłem budzić ukochanego:
- Lou, Louis cholera Lou, obuć się!! - krzyknąłem, a on się obudził i spojrzał na mnie.
- Co się stało, Hazz?
- Zaczęło się!!!
Louis słysząc to odrazu podniósł się i kazał mi nie wstawać z łóżka. Posłuchałem go. Zaniósł wszystko do samochodu i wrócił po mnie. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Tam zabrała mnie odrazu pani dr Smith na salę operacyjną. Po długich męczarniach o 14:00 urodziłem najsłodsze dzieci pod słońcem. Powitajcie Darcy Anne Tomlinson i Luke'a Williama Tomlinson. Przewieźli mnie do innej sali i po chwili przyszedł mój ukochany, a zaraz po nim pielęgniarki z naszymi dziećmi.
- Kochanie, powitaj naszą córkę Darcy i syna Luke'a. - powiedziałem z dumą w głosie.
- Są śliczni. Bardzo Ci dziękuje. Kocham Cię. - powiedział mój narzeczony.
- Ja też ciebie kocham.
*10 lat później*
Są święta i także urodziny mojego męża. Spałem wtulony w Louis'a, aż tu nagle usłyszałem tupot małych stóp w naszym pokoju.
- Tato! Tatusiu! Wstawajcie już są święta. - powiedzieli Darcy i Luke.
- Już wstajemy łobuziaki. Idźcie do salonu pod choinkę i poczekajcie na nas.
- Dobrze tatusiu. - powiedziały i wybiegły z ich sypialni.
- Louis obudź się, słonko.
- Mpf... Dobry Hazz.
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin kochanie. Chodź wstajemy i chodźmy do naszych dzieci do salonu.
Wyszliśmy ubrani do salonu i usiedliśmy przy dzieciach. Rozdaliśmy dzieciom prezenty, które były przeszczęśliwe. Nadszedł czas, abyśmy sobie wręczyli prezenty. Ja dostałem od Louis'a dwa bilety na koncert The Strip. Ucieszyłem się i go pocałowałem. Teraz był mój prezent. Byłem bardzo zdenerwowany, bo nie wiedziałem mu, że spodziewamy się kolejnego dziecka. Podałem mu zapakowane małe buciki i USG. On spojrzał na mnie i zapytał;
- Czy to prawda?
- Tak, kotku. - powiedziałem, a on mnie przytulił, pocałował i powiedział jak bardzo mnie kocha.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro