Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Historia 2: Świąteczny Anioł

Anime Naruto
(Fabuły nie trzeba znać)

Para Sasuke x Naruto

Rozdział nie sprawdzony.
(Za błędy przepraszam)

***
  Nareszcie przestał padać śnieg. Chociaż ulice i chodniki dalej były śliskie, zmuszając ludzi do większej ostrożności. Śpieszyli się oni, kupując rzeczy na ostatnią chwilę, ponieważ za kilka godzin miała rozpocząć się wigilia. Czarnowłosy chłopak, który właśnie wychodził z marketu, niczym się nie różnił od innych. Ubrany w ciepłą kurtkę i rękawiczki, niósł reklamówkę wypełnioną różnymi przedmiotami. Tylko jego ponura mina nie pasowała do wesołego otoczenia. Z pogardą wpatrywał się w kolorowe światełka, które wraz z innymi bombkami miały ozdobić miasto. Uchiha Sasuke bowiem nienawidził świąt. Nie stała za tym żadna tragedia. Poprostu taki już był. Za dzieciaka już wiedział, że święty mikołaj nie istnieje i gdy tylko takiego spodkał, to bił go mocno krzycząc "Świrnięty Zbok".
Na widok reklam promujących świąteczne, magiczne słodkości chciało mu się wymiotować, a wszędzie stojące choinki tylko przyprawiały go o ból głowy. Jednak najgorsze były kolędy i inne świąteczne piosenki. Przestał nawet już słychać swojego ulubionego radia.
Tak więc, Sasuke nie miał żadnego powodu by nie lubić świąt, a jednak ich niecierpiał.
Gdyby nie jego rodzina, był niemal pewny, że nie obchodził by wogóle świąt. Zamknął by się w swoim pokoju, nie wychodząc z niego wcale. Jednak jego starszy brat Itachi, był jak zamaskowany demon. Sasuke tylko raz słowem wspomniał, że nie chce uczestniczyć w tym śmietniku nazywany świętami. Tylko raz o tym powiedział i nigdy więcej nie starał się nawet kogoś przekonać do swojego pomysłu. Wystarczyła mu mina jego brata oraz parę zdań skierowanych w jego stronę, aby Sasuke przeżył ukryty atak serca. Nie chciał jeszcze umierać, a obsesyjny Itachi swoim wyrazem twarzy, proponował mu wieczne tortury. Westchnął, zatrzymując się koło przejścia dla pieszych, czekając na zielone światło. Nagle ktoś uderzył go w plecy i krzyknął.

-Sasuke! Stary, wesołych świąt!

   Uchiha powoli odwrócił się do tyłu. Koło niego stały dwie osoby, które uśmiechały się do niego promiennie. Kiba o brązowych włosach, który w wyniku przegranego zakładu, miał czerwone tatuaże pod oczami, trzymał wielkiego psa Akamaru na smyczy. Zaś blondyn Naruto o pięknych, błękitnych oczach, jak według Sasuke, uśmiechał się delikatnie.

   Uchiha przybrał jak najbardziej morderczy wyraz twarzy, i obadarzył nią Kibe. Ten zaś trochę cofnął się to tyłu przestraszony a jego pies Akamaru schował się za panem. Tylko blondyn stał w miejscu nadal uśmiechając się.

"Dwa debile"-Powiedział w myślach Sasuke.

-To-to ja już idę! Wesołych Świąt Naru! Wesołych Świą...zna-znaczy Wszystkiego dobrego Uchiha! Trzymajacie się!-Krzyczał Kiba uciekając jak najdalej od strasznego kolegi.

-Wszystkich potrafisz przerazić Sasuke!-Zaśmiał się Naruto.

-Wszystkich ale nie ciebie...-Wyszeptał czarnowłosy. Kiedy świato sygnalizacji zmieniło się na zielone, obaj przeszli przez jezdnię.

-...Itachi też się nie boi.-Podjął temat blondyn, który naciągnął pomarańczową czapkę bardziej na uszy.

-To...wybryk natury.-Stwierdził patrząc na obrzydliwy kolor czapki Naruto. Kolejna rzecz której nie znosił to pomarańczowy kolor który kochał Naruto. I tylko przez wzgląd na ten fakt nie komentował tego. Naruto choć, z zewnątrz mogło wyglądać to inaczej, był ważną osobą dla Sasuke. Każda pokręcona rzecz w blondynie była nie tylko cudem tolerowana przez Uchihę ale także uwielbiana. Bowiem Sasuke już od dwóch lat kochał blondyna. Naruto jednak był jego kolegą, aż wręcz przyjacielem. Nie chciał stracić tej ważnej aczkolwiek delikatnej więzi.

-Przychodzisz do nas na wigilię.-Zapytał Sasuke, chociaż brzmiało to raczej jak stwierdzenie.

-Tak, właśnie szłem do ciebie. I tak byłbym dziś sam. Wolę spędzić święta z kimś kogo lubię.-Powiedział Naruto.

   "Z kimś kogo lubię...raczej z kimś kto jest twoim przyjacielem a nie ukochanym..."-Pomyślał smętnie Sasuke. Szli razem powoli w ciszy. Nie była to jednak niezręczna przerwa od rozmowy. Każdy pogrążył się w swoich własnych myślach. Sasuke cieszył się że, Naruto znowu będzie z nim świętował. Kiedy był mały, blondyn stracił rodziców w wypadku. Dlatego co roku razem obchodzą święta. On i jego brat Itachi zamieszkali z dala od swoich rodziców. Dlatego Sasuke bez Naruto u boku zapewne by oszalał z powodu ltachiego. Nawet jeśli blondyn tak samo jak jego straszy brat kocha Boże Narodzenie. A może i bardziej? Sasuke jednak wiedział że, ż Naruto będzie zabawniej.

   Blondyn zatrzymał się nagle, czego nie zauważył Sasuke. Szedł dalej rozmyślając. Dopiero po chwili zauważył że, znajduje się na pasach. Usłyszał jak Naruto przeraźliwie krzyczy imię. Odwracając się do niego, przez ułamek sekundy zauważył światła samochodu, pędzącego wprost na niego. W ułamku sekundy zrozumiał co się zaraz stanie. Nagle chciał krzyknąć. Powiedzieć Naruto co czuje do niego i jak bardzo go pragnie. Słowa jednak ugrzęzły mu w gardle. Zamknął oczy czekając na ból a ostatnie o czym pomyślał to błękitne oczy chłopaka oraz jego pomarańczowa, głupia czapka.

   Nie poczuł bólu. Te delikatne muśnięcie jego napiętych mięśni nie wywołało bólu. Jego umysł był spokojny a oczy zamknięte. Czuł nie tylko delikatny zapach ale także czyjesz ręce oplatające jego sylwetkę. Miał wrażenie jakby unosił się w przestrzeni. Jakby delikatne dłonie były skrzydłami, otulającymi jego ciało oraz sprawiające, że mógł latać. Zapragnął zobaczyć ich biały puch. Otworzył więc powoli oczy.

   Ujrzał błękit. Jego ukochane Niebo otoczone złotymi promieniami. Koło nich widział białe pióra. Nie rozczarował się. Tak jak sobie wyobrażał, skrzydła były wielkie i potężne. Ale potem jego umysł nagle się przebudził. Jego ukochane niebo patrzyło na niego niespokojnie a wiatr poruszał złotymi promieniami. Oczy należące do Naruto, jego złote włosy i dłonie nadal trzymające jego ciało były prawdziwe...oraz białe skrzydła. Znikły niespodziewanie, a w tym samym momencie jakiś człowiek podbiegł do nich.

   Naruto odsunął się od niego, coś mówiąc. Jego oczy niczym niebo były bardzo smutne. Sasuke podniósł się z ziemi oszołomiony. Nie wiedział nawet, że leży na ziemi, kawał dalej od jezdni.

   "Skrzydła były prawdziwe."

-Mam wezwać karetkę?-Zapytał mężczyzna.

-Nie...-Odpowiedział Uchiha wyprzedzając blondyna.

-Sasuke w porządku?!-Krzyknął przestraszony Naruto.

   "Skrzydła białe jak śnieg."

-Nic mi nie jest!-Zapewnił Sasuke.-Dzięki za troskę.

-Miałeś dużo szczęścia!-Powiedział Mężczyzna.- Gdyby twój kolega cię nie zepchnął z jezdni, byłoby po tobie. Niezły kawał drogi przelecieliście...

-Dziękuję za pomoc.-Wyszeptał Sasuke i i odszedł powoli.

-Aaa...yyy spoko! Wesołych świąt!-Wykrzyknął mężczyzna i także poszedł w swoją stronę. Naruto popędził szybko do Sasuke. Wciąż było w jego oczach krył się niepokój o przyjaciela.

-Napewno wszy...

-Skrzydła były prawdziwe.-Wyszeptał Sasuke, przerywając wypowiedź kolegi.- I były białe jak śnieg.

   Naruto był w szoku, jednak patrząc na spokojnego Uchihe, posmutniał.

-Jesteś aniołem?-Zapytał się Sasuke. Stali obaj blisko siebie. Wiatr hulał między nimi niosąc małe płatki śniegu.

-Można tak powiedzieć...jestem aniołem...nazwijmy to aniołem świąt.

-Od kiedy?-Nieustępował czarnowłosy. Naruto westchnął, szykując się psychicznie do serii pytań.

-Od wypadku. To chyba dziwne że, tylko ja przeżyłem...i smutne.

-Czemu mi nie powiedziałeś?-Zapytał Sasuke wściekły.-Dlaczego trzymałaś to w tajemnicy! Cholera!-Przeklnął, cofając się odrobine.

-A co miałem zro...

-No niewiem, może mi powiedzieć! Czy ty mi wogóle uwasz! Młodku?!

-Nienawidzę cię!!!-Wrzasnął blondyn uciekając. Sasuke stał przez chwilę jakby był sparaliżowany. Naruto go nienawidził. To bolało tak bardzo bolało. Ale zaraz uświadomił sobie parę rzeczy. Chlopak go uratował a on się wydarł. Uratował go ujawniając swoją tajemnicę. Może teraz czeka go za to kara? Tak najczęściej bywało w głupich filmach uwielbiabych przez Naruto. Potem blondyn posłusznie odpowiedział na pytania i jeszcze się martwił o niego.

   "Jestem debilem!"-Krzyknął w myślach, ruszając za chłopakiem. Zniszczył to o co dbał. Nie wyznał mu miłości tylko dlatego by nie stracić jego obecności. A teraz wszystko stracone.

   Biegł śladem blondyna. Wiedział gdzie się udał. Od zawsze uwielbiał pewne miejsce. Teraz Sasuke zrozumiał dlaczego. Skoro był aniołem świąt, to pewnie uwielbiał wszystko co związane ze świętami. Szczególnie wielka, przyozdobiona choinka, stojąca na środku parku. Tam Sasuke padnie na kolana i będzie błagał o wybaczenie.

   Po chwili dotarł na miejsce. Tak jak myślał, blondyn stał pod wielkim drzewie z oczami mokrymi od łez. Wyglądał pięknie na tle świeczek i bombek. Nawet z tą okropną czapką. Dla Sasuke, Naruto był najcenniejszy.

   Podbiegł do mniejszego chłopaka i padł na nim przed kolana. Naruto zdziwiony nie odezwał się, wpatrywał się tylko w oczy kumpla.

-Ja...-Chciał powiedzieć przepraszam, ale słowa nie przeszły mu przez gardło. Bo skoro spieprzył ich relację, czemu nie może bardziej pokręcić.-Ja cię lubię! Znaczy i tak i tak. Jak kumpla i ukochanego! Pragnę cię od zawsze! Te twoje oczy są piękne, jak niebo! A włosy świecą jak słońce! Przez ciebie staję się powalonym romantykiem, chociaż nadal uważam cię za debila...tak jak i siebie. Kocham nawet tą twoją głupią cczapkę, chociaż umieram za każdym razem kiedy na nią spojrzę! Kocham cię w ogóle!!!

   Sasuke wydarł się na cały głos. Ludzie odwracali głowy i z ciekawością obserwowali go. Uchiha zaczerwienił się ale dalej klęczał.

   Naruto oszołomiony upadł na kolana. Przybliżył się do Uchihy, a następnie walnął go z pięści w twarz. Potem słapał go za kurtkę.

-I kurczę musiałeś najpierw na mnie nakrzyczeć a potem wyznać miłość?! Czy cię porąbało?! Ja...ja..-Wyrzucał z siebie Naruto słowa a po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Po chwili przytulił się do Sasuke.-Draniu ja cię nie nienawidzę! Też cię lubię bardziej!!! Przepraszam! Bałem nie, że mnie odrzucisz jak ci powiem! Sasuke!!!

   Sasuke był szczęśliwy. Właśnie Naruto odwzajemnił jego uczucia. Podniósł więc głowę blondyna i go pocałował.

-To...idziemy wkońcu do Itachiego?-Zapytał zawstydzony Naruto.

-Olać go.-Odpowiedział Sasuke.

***
   Czarnowłosy chłopak odpakował swój prezent z krzywą miną, którą od niechcenia można było nazwać uśmiechem. Uśmiech ten oraz radość w jego sercu była prawdziwa. Bowiem Sasuke Uchiha kochał święta, ale bardziej od nich kochał swojego aniołka, który stał obok niego i podarował mu w prezencie pomarańczową czapkę.

////

Wesołych walentynek dla par i singli :D  
Kolejna historia będzie o Kuroko i Kise :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro