Roz.1
Yongen-Jaya 1 April Morning niedaleko Cafe Leblanc
1 kwietnia. Praktycznie niby powinnam iść do Shujin Academy na pierwsze zajęcia ale. Dostałam dzień wolnego na rozpakowanie wszystkiego. No za bardzo sobie nie odpocznę bo to poniedziałek jest dopiero. Ale. Mam cały dzień na obeznanie z terenem Yongen-Jaya czy Shibuyi i na spokojnie poznać drogę do szkoły. Co do tego. Shujin ostatnio się rozrosło i teraz to nie tylko liceum ale także uniwerek. Dla mnie lepiej bo nie musiałabym dalej się przenosić i zostawiać tatę. Minął dopiero rok od tamtego zdarzenia i....ten rok był chyba najcięższy. Tata robił wszystko aby go przenieśli w ten rejon. Tak się tym pochłonął że prawie w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. A potrzebowałam jego pomocy bardziej niż kiedykolwiek. Tw plotki w starej szkole mnie wykańczały i nie mogłam się przez nie za bardzo skupić. Uczniowie w tej starej szkole co chwila tylko wytykali palcami, schodzili z drogi. A kiedy przyszłam do szkoły z lewą ręką w gipsie były kolejne plotki. Że musiałam się z kimś bić o coś. Osądzali mnie prawie o wszystko. A jak przyszłam z tatą do szkoły aby się wypisać...padły już takie plotki że mam kontrolę nad sobą. Bo on wtedy był w swoim mundurze policyjnym. Możecie pytać skąd gips. Cóż to nieco inna historia co powiem potem powiem. Na razie miałam cały dzień do wykorzystania dla siebie i miałam zamiar z niego skorzystać w pełni okazałości. Od rana do wieczora. Przebrałam się w coś wygodnego co dla mnie było po prostu jakaś bluza zapinana pod nią podkoszulek i spodnie ala dresy. Jeansy by mi się rozdarły przez bieganie czy inne akrobacje. Już miałam wychodzić ale no
N- Wychodzisz?
- Tak Night. Nie będę cały dzień siedziała w pokoju
N- To weź mnie ze sobą co? Przecież się mieszczę do torby
- Wolę nie pytać jak ale dobra dobra
Od razu wstał z swego posłania i wskoczył prosto do torby, którą założyłam na ramię. Raczej przez ramię. Wyszłam z pokoju a następnie z domu. Oczywiście musiałam zamknąć drzwi na klucz po tata był w pracy. Westchnęłam tylko i schowałam klucze. Pierwsze co zrobiłam to zapoznałam się z terenem Yongen. W miarę łatwo szło ogarnąć co gdzie jest. Klinika, sklep, kawiarnia. Była zamknięta akurat co nie mogłam wejść i sobie kawę czy kakao zamówić a szkoda. Na przeciwko niej była tak jakby łaźnia, pralnia. Ale na pewno postaram się po szkole zajść do tej kawiarni może. Nie wiem czemu ale to ona najbardziej mnie zainteresowała. Coś mnie tam pchało. Ale włamać się nie włamię. Ruszyłam w stronę stacji kolejowej
Kolei na drodze Yongen-Jaya do Shibuyi
Ludzie od groma. Widziałam na pewno mundurki Shujin czyli to oznacza że i tą koleją będę jeździć do Shujin. Ale wyłapać jakieś wolne miejsce do siedzenia będzie graniczyło z cudem coś czuję. I tak jakoś przynajmniej udało mi się w miarę blisko wejścia i nie będę musiała się przepychać. Ale i tak jeden na jednego wchodzi tutaj. I ja byłam niestety siłą dociśnięta do kogoś z Shujin. Fajny początek znajomości prawda? Wątpię. Gdy tylko kolej się zatrzymała gwałtownie ja się szykowałam na spotkanie z podłogą ale coś mi to uniemożliwiło. Nie coś a ktoś
???- Hej wszystko w porządku?
Podniosłam się od razu zażenowana nieco tym wypadkiem i tylko lekko się uchyliłam (Wiedzie ten pokłon czy no co jest przy przepraszaniu)
- P-Przepraszam. Byłam nie ostrożna teraz
???- Nic się mi nie stało. Poza tym nie zawsze dziewczyna tak na mnie leci
Podniosłam się do pionu. Szczerze? Normalnie bym jakoś hamsko odpowiedziała na flirt ale...jego głos brzmiał tak kojąco teraz. Spojrzałam na niego. Jego szare oczy prosto na mnie. Poczułam się wtedy dość nie swojo. Chciałam się schować wtedy...
- Amamiya Ren
- Kobayashi Shyla. Miło poznać. I jeszcze raz przepraszam
- Na serio nic się nie stało. Pierwszy raz cię tu widzę
- Nie dawno co się przeniosłam tutaj...
Już miałam coś dalej mówić ale coś usłyszałam i szczerze nie wiedziałam jak się zachować
???- To ta nowa co ma dojść Ren chyba
Obejrzałam się ale nikogo nie widziałam co mógł o tym mówić. Może Selene puściła te plotki dalej...heh...myślałam że będę miała spokój...
R - Mieszkasz w Yongen-Jaya?
- Huh? A tak. Dziś się przeszłam po okolicy i znalazłam ciekawe miejsce tylko zamknięte było niestety
R- Mówisz o Cafe Leblanc?
- Tak dokładnie o to mi chodziło
???- Nie wydaje się zła. Ren ona ma chyba taką sytuację jak ty 3 lata temu z plotkami!
Starałam się to ignorować ale słabo mi to szło ale chyba na szczęście nie było tego po mnie widać. Ale ten chłopak. Też tak miał? Może nie będzie tak jak w poprzedniej szkole? Może będzie lepiej dzięki niemu
Shibuya station underground walkway
Wyszliśmy oboje jakoś z tej kolei i ja od razu złapałam oddech. Prawie cały przejazd nieco gadaliśmy. I miałam już iść gdy zgadując Ren złapał za moją dłoń
-Shyla poczekaj. Mówiłaś że chciałaś zajść do Cafe Leblanc tak?
-No tak. Wiesz kiedy tam otwarte będzie?
- Wiem bo się nią zajmuję sam od roku
Tu się mocno zaskoczyłam. To była jego kawiarnia? Ale jesteśmy w tym samym wieku. Jak on znajduje czas na naukę na zajęcia oraz kawiarnię?
- Po południu. Teraz lecę na zajęcia
- N-No dobrze. To do zobaczenia potem
To zająkanie to było z lekkiego zaskoczenia. Ba nawet nic nie zrobiłam tylko patrzyłam jak szedł aż w końcu opuścił dworzec
N- No no. Dobrze że się nie wydałaś z tamtym głosem
- Kto to był tak to co?
N- mój znajomy Morgana. Nie raz go usłyszysz pewnie
Ale to by wychodziło że i Ren go rozumie. Ale czy to oznacza...że jest jak ja? Nie to chyba nie jest w stu procentach możliwe. Z takimi myślami skierowałam się do wyjścia z dworca i wyciągnęłam swój telefon. Aby popatrzeć jakieś newsy. Nic ciekawego nie było. Już mialam zerknąć coś na temat phantom thieves gdy w oczy rzuciła mi się ikonka pewnej aplikacji...myślałam że ją usuwałam. I to nie raz dodatkowo. Miałam zrobić to po raz enty ale wtedy ta ikonka jakoś się powiększyła a ludzie dookoła mnie jakby zwolnili czy totalnie zamarli bez ruchu. Lekko wystraszona zaczęłam się rozglądać dookoła aż nie zerknęłam w niego i powiem jedno. ŻAŁUJĘ ŻE TO ZROBIŁAM! Na niebie wisiał gigantyczny cień czegoś. Im bardziej się przyglądał tym bardziej to przypominało Japońskiego smoka. Czy ja coś brałam w nocy czy to niewyspanie? Ale gdy tylko usłyszałam jakby głośny ryk ledwo co nie upadłam na ziemię. Zaraz po tym ryku wszystko jakby znowu nabrało kolorów a świat dookoła mnie ruszył. Przełknęłam nerwowo ślinę i znowu zerknęłam w górę. Tego monstra tam już nie było
Pov. Ren
Byłem już w miarę niedaleko do Shujin gdy tylko czas jakby zwolnił. Znałem ten efekt. Ale to chyba nie było tym razem do mnie. Przynajmniej takie miałem nadzieje. Rozejrzałem się dookoła ale nic nie dojrzałem. Aż usłyszałem głośny ryk na niebie. Od razu zerknąłem w niebo. I mocno się zdziwiłem jak zobaczyłem cień. Chociaż to mogła być czyjaś Persona nie miałem pojęcia. Po chwili Morgana wdrapał się na moje ramię i spojrzał tam gdzie ja
- Więc w końcu
- W końcu co? Morgana
- To trudne do wytłumaczenia dla mnie teraz. Zrozumiesz z czasem a teraz
Wrócił się do torby i chwilę wiercił aż nie uspokoił się. Aż do mnie coś doszło
- Morgana ani mi się waż wyjadać tam
- Ale nie ja nic nie robię
Zamiauczał jakby obrażony a gdy czas wrócił do normy ja tylko pokiwałem głową na boki i ruszyłem znowu w swoją stronę. Jednak w głowie raz miałem tą sytuację i dwa. Shylę. To musi się jakoś łączyć. I coś czuję...że ten cień to była jej Persona. Jestem tego pewny
Pov. Shyla
Yongen-Jaya after school
Więc tak co robiłam w ciągu dnia? Łaziłam głównie po mieście zapoznawałam się z terenem. Nawet obczaiłam w miarę prostą i szybką drogę do Shujin. Kupiłam dla siebie parę rzeczy oraz dla Night'a. To jest głodomór mocny niestety. Nawet moje drugie śniadanie czasami nie wytrzymuje do przerwy długiej. Plus....znalazłam niby sklep z bronią. Byłam tam bo musiałam kupić raz. Narzędzia aby naprawić swoją linkę z hakiem oraz coś aby naostrzyć broń. To wszystko najpierw poszłam zanieść do domu i jak miałam wychodzić do Le blanc mój tata mnie zatrzymał
- Shyla...gdzie wychodzisz?
- Do Le blanc tato. Kawiarnia tutaj
On na to wstał. Szczerze obawiałam się że dostanę szlaban na wychodzenie. Ale mocno się zaskoczyłam
- Pozwolisz chyba staruszkowi iść też ze sobą co?
Chwilę stałam zaskoczona bo jednak przez rok nie mogłam zyskać jego uwagi a teraz.
- Jasne tato. To chodźmy razem
Wyszliśmy oboje i dość szybko znaleźliśmy się przed Le Blanc. I Ren miał rację. Było otwarte. Weszliśmy tam i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to właśnie owy chłopak w fartuszku zielonym. Tak zamiast rozejrzeć się dookoła to ja na niego. Chciałam tylko potwierdzenia że nie kłamał od co
- Hej Ren
Od razu zerknął na mnie i z lekkim uśmiechem
- Witam w Le blanc
Usiadłam przy bladzie i odwzajemniłam uśmiech. Mój tata usiadł obok
R- Więc. Co mogę dla was zrobić
- Ja tylko kakao raczej Ren i dziękuję
T- Mocną kawę dla mnie
Przytaknął i wziął się do pracy z tym. Ja trochę się rozejrzałam dookoła w końcu aż mój wzrok padł na kota
- Ren to jest twój kot?
Tak wiem głupie pytanie. Moving on!
R- Tak to Morgana. Jest tu ze mną. Chyba od kiedy się tu wprowadziłem
Jak na zawołanie owy kot się obudził i nieco rozciągnął by potem wskoczyć na blad i położyć się obok mnie.
R- Śmiało możesz go pogłaskać. Nie powinien nic złego zrobić
- Dzięki
Zrobiłam to i faktycznie źle nie było. Kot tylko się wtulił w dłoń
- So. Ty też tutaj się przeprowadziłeś. Dlaczego?
R- Heh to długa historia
- Mam czas
Tym bardziej jak tata czytał gazetę
R- 3 lata temu zostałem osądzony gdy próbowałem pomóc pewnej kobiecie. Facet który ją napastował mnie pozwał. Trafiłem tutaj i przez rok byłem nadzorowany
- Ale to nie była twoja wina nie powinni ciebie skazać!
O- To musiało być przez policję chyba
- Tato ale ty jesteś policjantem...
O- ale nie skorumpowanym
Moja mina wyrażała jedno "Are you serious?" Ale wolałam się nic a nic nie odzywać. Po chwili Ren dał nam nasze zamówienie i powiem tak. Kakao było mega! Jak będziemy w tej samej grupie zajęciowej ja go proszę o wyjaśnienia jak to robi! Albo może i dla mnie rano robił. Oczywiście nie że za darmo tylko bym płaciła tak. Nie jestem aż taka
O- Ile do zapłaty?
R- Ten raz nic. To taki poczęstunek ode mnie
- Dziękuję Ren i to bardzo
Le blanc evening
Chwilę gadaliśmy jeszcze. Nawet jak mój tata wyszedł do domu bo musiał posprzątać coś. I byśmy tak gadali gdyby nie dwa małe szczegóły. Raz. Godzina. Zbliżał się wieczór. A dwa. Night. Się wybudził i wychylił łeb z torby co rozbudziło też Morgane
-Wybacz Ren...znowu wpakował mi się do torby
- Nic się nie stało spokojnie. Nie wygląda na agresywnego
M- Nie wygląda?! To go nie widziałeś wtedy co ja?!
Znowu musiałam jakoś zignorować to. Ale przynajmniej wiem czyj to był głos wcześniej. Wcisnęłam Nighta z powrotem do torby i westchnęłam
-Ren. Chciałam się zapytać...czy w Shujin są jakieś plotki o mnie?
Ten tylko na mnie spojrzał chyba lekko zaskoczony. Ale westchnął
-Niestety ale były jakieś
- Heh...wiedziałam
Mógł może zobaczyć lekkie zdołowanie u mnie. Ale zaskoczyły mnie nieco jego słowa
- Nie przejmuj się nimi. Ja w nie nie wierzę. I moi przyjaciele też
- Dziękuję Ren...ktoś z mojej szkoły je wymyślił i no...
- Jak mówiłem. Nie przejmuj się nimi
Posłałam mu lekki uśmiech i potem wstałam na nogi bo już był czas na mnie
- Dziękuję za wszystko jeszcze Ren. Widzimy się w Shujin
- Do zobaczenia jutro
Wyszłam z kawiarni i poszłam do domu ale prosto do pokoju się przebrać ale nie w piżamę. Ale strój. Moja linka z hakiem działała ale wadliwie ale musiałam zaryzykować ten jeden raz. Założyłam maskę aby zakryć całą twarz i jednocześnie zmienić swój głos co nikt by mnie nie poznał i gdy byłam pewna że tata mi nie wejdzie do pokoju, otworzyłam okno i używając linki dostałam się na dach pobliskiego wieżowca i ruszyłam dalej. Nie wiedziałam jednak gdzie mam ich szukać. Nic a nic nie przychodziło mi do głowy. Więc postanowiłam na łud szczęścia. Zatrzymałam się na jednym wieżowcu niskim w Shibuyi. Wyciągnęłam swoją starą przenośną lornetkę i zaczęłam oglądać okolicę. Niby nic a nic nie było. Aż zerknęłam bardziej w uliczki. Bingo. Poprawiłam maskę i się podniosłam szykując swoją broń
(to ta czarna jakby co)
Pov Ren
Gdy tylko wyszliśmy z Mementos dostaliśmy wiadomość od Oracle że ktoś nas obserwuje na dachu. Wysłałem Ryujiego by to sprawdził czy dane były prawidłowe i na nasze nieszczęście była
- Guys! Tu ktoś jest!
Gdy to tylko usłyszeliśmy ruszyliśmy mu z pomocą. Gdy tylko dotarliśmy na miejsce Ryuji był przygwożdżony do ziemii przez kogoś zamaskowanego, kto celował do niego bronią
- Zostaw go!
Tylko podniosła na mnie głowę
- Niby czemu co? To nie wy jesteście Phantom Thieves. Ci co tylko negatywnych plotek jest?
Ruszyłem na nią razem z Panther ale ta tylko szybko mnie i ją odtrąciła
- Chociaż...wolałabym kogoś innego złapać niż tego tu
-Co żeś powiedziała?!
Chciałem już mu powiedzieć aby się uspokoił ale ta go puściła i lekko odsunęła i coś wyjęła z kieszeni. Za późno zauważyłem co to było. Wyrzuciła kule zasłony dymnej
A- ?! Gdzie ona jest?!
R- A skąd ja mam wiedzieć nic nie widzę!
F- Jest za wami!
Gdy już miałem się odwrócić usłyszałem głos za mną. I to był głos tej osoby
-Mówcie mi Shadow. I od dziś lepiej patrzcie na tyły
Szybko się odwróciłem aby ją złapać ale było za późno
-Oracle!
F- Nic nie rozumiem. Jej serce nie jest w żaden sposób zepsute! Jest czyste!
Czyli to nie mógł być cień z metaverse czy ktoś zepsuty. Ale tak to kto to. Gdy tylko opadła ta zasłona dymna mogliśmy ją jeszcze zobaczyć na krańcu dachu patrzącą się głównie na mnie. Jakby z determinacją czy zapałem
R- Piss off!
Już miał do niej strzelić ale podniosłem mu broń tak że chybił
R- Dude what the hell?!
- Daj jej odejść
- Następnym razem. Nie odejdę bez waszego lidera. So better be ready
Gdy tylko zobaczyłem jak się cofa szybko ruszyłem aby ją powstrzymać od skoku ale nie zdążyłem. Gdy tylko zerknąłem za krawędź budynku jej tam nie było. Żadnego śladu
A- Joker i co teraz?
R- Ona nam nie odpuści dude!
- Na razie. Wracajmy do siebie. Mamy zajęcia jutro prawda? To wracamy
Jakoś się udało ich namówić do powrotu już a nie szukania tamtej osoby. Gdy tylko wszedłem do siebie pierwsze co to oczywiście Morgana
M- I jak?
-Był problem z kimś
M- Z Ryujim na pewno
- Nie. Inna osoba chciała nas złapać. I nadal chce
M- nie poszliście za nią co?
- Nie. Odpuściłem jej
Ruszyłem na górę i gdy tylko się położyłem do łóżka w piżamie Morgana się oczywiście na mnie położył
M- Na pewno to się rozwiąże jakoś. Ale teraz do spania
Tia. Już przywykłem do tego
Pov. Shyla
Po zakończonej nieudanie misji weszłam do pokoju przez okno nieco sfrustrowana na siebie za to że nie skorzystałam z okazji i gdy tylko wróciłam w piżamie już. Zamknęłam okno i położyłam się prosto do łóżka nie wiedząc co mnie czeka w nocy
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro