Rozdział 9 Cukierek albo... AVADA KEDAVRA!!!
UWAGA!
Spoilery pochodzą z:
# Harry Potter
# Jak wytresować smoka, część 1 i 2
# Strażnicy Marzeń
# Naruto/ Naruto Shipppuuden
# Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy + Olimpijscy Herosi
# X-Men Geneza Wolverine, X-Men
# Batman
OSTRZEŻENIE: przekleństwa, krew, przemoc
Autorka posiada jedynie Night Blackheart oraz fabułę.
Vesyraeth "Vesy" Daredevil należy do Madnesss
Cała reszta należy do odpowiednich autorów.
Rozdział dedykowany fanom APH
XD
Dziękuję wszystkim za wasze komentarze. Jesteście wspaniali.
########################################
Halloween zbliżało się wielkimi krokami. Wśród uczniów mówiło się już tylko o balu w Noc Duchów. Wszyscy omawiali za co się przebiorą. Tematem przewodnim były istoty paranormalne.
- A wy o czym myśleliście? - spytała Vesy podczas obijania się całą grupą pod drzewem na błoniach. Fakt, że bal był następnego dnia sprawił, że skrócono im lekcje by mieli czas na przygotowanie. Dzięki temu uniknęli nieuchronnej sprzeczki profesor Trelawney kontra Percy kontra Naruto.
# Flashback #
- TYY!!! - Trelawney dramatycznie wskazała palcem na Jack'a
- Umrzesz poprzez utopienie!!! - Frost prychnął ciche "Za późno"
- A ty zostaniesz pchnięty nożem!! - James przewrócił oczami. Akurat od tego by umarł.
- Zamarzniesz na śmierć!! - wskazała na wysokiego siwowłosego i fioletowookiego Ślizgona w szaliku
- A ty zaśniesz i się więcej nie obudzisz!! - delikwent w postaci brązowowłosego Gryfona miał ją gdzieś. Tak właściwie to spał otoczony kilkoma kotami.
- O Nie! Przecież ty już nie żyjesz!!! - wskazała na albinosa (białe włosy + czerwone oczy) rysującego bazgroły z książce do Wróżbiarstwa, z małym żółtym kurczakiem ćwierkającym mu na głowie
- OHHHH! Ciebie zamorduje mężczyzna o długich czarnych włosach i oczach potrafiących widzieć przyszłość!!!! - długi palec wskazywał Naruto, któremu przed oczami błysnął pewien długowieczny Uchiha potrzebujący dobrego kopa w tyłek
- Kobieto, nie wierzę w przewidywalność losu - wyznał Uzumaki spokojnie, powodując natychmiastowe omdlenie profesorki
- Scheise*, i co my mamy teraz robić? - spytał albinos z kurczakiem
- Swabodnoje vrema*, da? - odparł uczeń w szaliku, uśmiechając się jak psychopata przed morderstwem
# Koniec flashbacku #
- Myśleliśmy, żeby przebrać się za Supermana, Wonder Woman i Batmana - Clark poprawił okulary spadające mu z nosa i wrócił do lektury Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, nie zauważając zrozpaczonej miny Harry'ego.
- No weź, ja chciałem być Batmanem! - jęknął zrezygnowany. Bruce podsunął mu kartkę z projektem stroju i podpisem "Robin"
- Boy Wonder? Okey... A wy?
- Ja sobie dorabiam lisie uszy i ogony. Wytrzasnę jakieś kimono z motywem płomieni, mam już pionowe źrenice i kły, więc nie muszę się o nie martwić. Będę japońskim demonicznym lisem, kitsune. - Naruto pokazał projekt postaci w kimonie z lisimi uszami i kilkoma ogonami
- Percy?
- W sumie nie wiem, chyba będę Posejdonem (mały wstrząs ziemi - Oi cicho mi tam!). O ile uda mi się transmutować ołówek w tróząb. James?
- Robię się na Wolverine. Tylko muszę się zastanowić nad szponami. Nie wiem czy dam radę zrobić wysuwane, a jak będą cały czas na zewnątrz to może dojść do kilku nieplanowanych amputacji bez znieczulenia. Vesy?
- Of course że Joker! Bruce, przygotuj się, bo nie dam ci spokoju przez cały wieczór. Muahahahahahaha!!! .... Night?
- Shinigami. ( (o.O)...? ) Czyli Anioł Śmierci dla niekumatych, duh. Tylko skąd skołuję kosę? Przecież nie wezmę mojego Krwawego Księżyca. Za bardzo się w oczy rzuca, aru....
Vesy podrzuciła głowę do góry i zdzieliła ją w głowę właśnie czytaną książką.
- Przestań! Zachowujesz się jak Zhōngguó!
- Ite*... - wymamrotała Blackheart pocierając guza na głowie
- Fiuu.. - gwizdnęła Diana, ignorując bijące się przyjaciółki. Robiły to non stop - Na balu padną jak nas zobaczą!
- Chyba lepiej będzie jak każdy weźmie obowiązkowo różdżkę. Voldie chyba wierzy w magię dat, bo lubi uderzać w rocznice. No, ale nie sądzę by przy takim zagęszczeniu osób zaatakował Hog!.. -
- Nie wzywaj licha bo przyjdzie! - Vesy zatkała Harry'emu usta - I uważaj z glamourem.
- No przepraszam bardzo, ale czy to normalne, że w wieku 16 lat włosy zmieniają kolor?! - Potter pomachał różdżką zdejmując iluzję. Jego włosy urosły do łopatek (na razie) i rozjaśniły się prawie do białości. Przestały mieć strukturę szczurzego gniazda odziedziczonego po Jamesie Potterze, stając sie bardziej kolczasto-pasemkowe. Natomiast oczy, choć oba wciąż w połowie były zielone jak oczy Lily przed śmiercią, to tęczówki zaczęły nabierać czerwonego koloru, a białka czarnieć.
- I co ja mam z tym zrobić?
- W sumie, to maska Robina całkowicie ukrywa oczy - Vesy weszła w tryb "Ładowanie następnego genialnego pomysłu" - Aha! Możesz zdjąć glamour na balu i udawać, że czarami zmieniłeś kolor włosów!
- Vesy, jesteś genialna! - krzyknął Harry obejmując zielonowłosą przyjaciółkę, wcześniej zakładając iluzję czarnych włosów i zielonych oczu.
- No a co myślałeś?
# Pokój Życzeń (chrzanić to, że go Umbritch roz*doliła) #
Blondyn z brwiami jak spłaszczony znaczek WiFi spokojnie popijał angielską herbatkę, podczas gdy w pokoju toczyła się dyskusja na temat "Za co przebieramy się na Halloween i czy w ogóle jest sens się przebierać"
Sam już zdecydował, że wyciągnie stary strój ze swoich pirackich dni. Teraz z angielską cierpliwością czekał aż inni się zdecydują
- Veee~! Ja się przebieram za członka mafii~ A ty Doitsu? - włoski chłopak z brązowymi włosami z dziwnym zawiniętym kosmykiem i zamkniętymi oczami uwiesił się na niemieckim blondynie z niebieskimi oczami. Niemiec siedział sztywno, skrępowany absolutnym pogwałceniem osobistej przestrzeni.
- Nie wiem.
- Oi bruder! Znalazłem twoje stare ubranie z czasów cesarstwa! - wrzasnął albinos z kurczakiem na głowie, wparowywując w krzyżackim stroju, mając komplet ciemnych ubrań przewieszony przez ramię.
Anglik zachichotał w herbatę. Wysoki chłopak z szalikiem, teraz ubrany w ciepły biały płaszcz, rozejrzał się, po raz pierwszy marszcząc brwi.
Widział nieśmiałego blondyna w okularach pilota i kurtce z symbolem klonowego liścia, jak razem z małym niedźwiedziem polarnym wcinał naleśniki oblane syropem klonowym.
Siedzący na kanapie Francuz przebrał się za muszkietera.
Śpiący przed kominkiem razem z kotami brązowowłosy postanowił przespać cały bal, więc się nie liczył.
Albinosowi i kurczakowi udało się wcisnąć Niemca w czarną tunikę z czarną peleryną i pasującym do całości czarnym kapeluszem.
Sam wyżej wspomniany albinos nosił krzyżacką zbroję.
Włoch z zamkniętymi oczami przebrał się w zieloną sukienkę z białym fartuchem i białą chustką we włosach.
Anglik miał na sobie piracki strój, jego kapelusz z piórami leżał na stoliku do herbaty, obok herbatników.
Kogoś mu brakowało.
Tej denerwującej soli w oku, którą dwa razy pokonał, a ona odradzała się jak feniks z popiołów. Tego kogoś, kto jako jedyny z nim wygrał.
Nie było kruchego blondynka o zielonych oczach.
- Prussiya, Pol'skiy net.
Białowłosy w krzyżackiej zbroi skinął mu, wstał i razem z nim wyszedł na poszukiwania, zręcznie omijając nauczycieli i nielicznych uczniów. Ich grupa do jutra ukrywała się w Pokoju Życzeń.
Pięćdziesiąt metrów od Pokoju Życzeń, w nieużywanym skrzydle, coś usłyszeli.
Keyboard.
Nowy dzień, a w głowie wciąż ta myśl
Kim w życiu pragnę być?
Spojrzeli po sobie, kiwając porozumiewawczo. To na pewno był jego głos.
Uprzejmie słucham dobrych rad
Choć nie tak chciałam żyć.
Ruszyli w kierunku ostatniej sali na piętrze, skąd wydobywały się dźwięki.
Na pamięć już znam zasad tych treść
Lecz uciec mam chęć i ukryć się gdzieś
Uchylili drzwi, by zobaczyć delikwenta, pochłoniętego muzyką. Zielone oczy się zaszkliły, zaś spod koszuli powoli ciekła szkarłatna krew. Wymienili spojrzenia. "A temu znowu otworzyły się rany...".
Gdy zamykam oczy gaśnie blask...
Wiadomość bez słów. Cichutko weszli, znajdując z tyłu inne instrumenty.
Jeśli się poddam, bo
Nie jestem pewna co mnie czeka?
Jeśli odwrócą się
Gdy odsłonię swą prawdziwą twarz?
Jeśli zapomnę słów
Gdy na scenie przyjdzie stanąć?
Może dziś
Spełni się
Wielki mój sen?
Powoli, jeden po drugim włączali się do melodii, zaskakując grającego, ale jednocześnie dodając mu pewności siebie.
A może by tak
Porzucić swój strach
Zapomnieć, że patrzą i grać?
Może odnajdę tę siłę?
Nie ma się czego bać!
Jeśli się poddam, bo
Nie jestem pewna co mnie czeka?
Jeśli odwrócą się
Gdy odsłonię swą prawdziwą twarz?
Jeśli zapomnę słów
Gdy na scenie przyjdzie stanąć?
Może dziś
Spełni się
Wielki mój sen?
Nowy dzień, a w głowie wciąż ta myśl
Kim w życiu pragnę być?
Jeśli odważę się
Przyjmę to co się wydarzy
Jeśli wystąpię i
Pokażę swą prawdziwą twarz
Może wybiorą mnie
I zaproszą mnie na scenę
Właśnie dziś
Spełni się
Wielki mój sen...
Ostatnie dźwięki ucichły. Powoli odstawili instrumenty. Chłopiec w szaliku delikatnie dotknął blondynka. Brak wzdrygnięcia. Podwinął jego mundurek i zaczął odwijać bandaże. Albinos przyniósł czyste opatrunki. W milczeniu zmienili krwawe bandaże na czyste.
Krzyżak nagle poczuł, jakby żarówka 100 Wat zapaliła mu się nad głową, wybiegł, by po chwili wrócić ze stalowo-szkarłatnym tobołkiem. Z teatralnością odwinął i pokazał im kompletną husarską zbroję, wraz ze skrzydłami. Blondynek uśmiechnął się, wkładając znajomy dla niego strój.
Już raźniej, wrócili się do Pokoju Życzeń.
# Time Skip - Wracamy do ekipy #
Grupa stała w Pokoju Wspólnym Gryffindoru
Night miała na sobie czarną koszulkę z napisem "Anioł (99%)" i fioletowe szorty. Na nogach wysokie, fioletowo-czarne sznurowane buty na obcasie i platformie. Z pleców wyrastały jej sztuczne, czarnopióre, anielskie skrzydła. Przez ramię przewiesiła sobie srebrna kosę. Twarz ukrywał kaptur czarnej peleryny. Nie za bardzo było to widać, ale na lewym ramieniu nosiła swoją biało-czerwoną opaskę.
Vesy nosiła fioletowy garnitur z żółtą kamizelką. Twarz pomalowała na Jokera. Włosy już miała zielone, więc tylko zaczesała je do tyłu. W ręku miała pistolet strzelający patykiem z chorągiewką z napisem "BANG!"
Naruto był ubrany w czarno-pomarańczowe kimono. Spomiędzy włosów wystawały lisie uszy, a z tyłu kołysało się dziewięć pomarańczowych ogonów. Całość dopełniały długie, ostre, czarne pazury i porcelanowa lisia maska przywiązana do boku głowy.
Percy ubrał się w grecki chiton* z długim płaszczem w kolorze morza. Na nogi założył greckie sandały a w ręku trzymał złoty trójząb.
James założył wytarte dżinsy, wojskową białą koszulkę bez rękawów i skórzaną kurtkę. Włosy zaczesał do tyłu w "wilcze uszy" i dorobił bokobrody. Na szyi wisiały nieśmiertelniki.
Jack miał na sobie ubrania z pociągu, czyli granatową bluzę ze szronowymi wzorami, podniszczone i obcisłe brązowe spodnie z nogawkami owiniętymi rzemieniami w celu powstrzymania prucia. Standardowo, nie miał butów. W ręku miał swoją laskę.
Harry ubrany był w czarno-czerwoną kevlarową zbroję z czarno-żółtą peleryną. Na oczach maska z białymi soczewkami. Miał też żółty pas z mnóstwem schowków, wzmocnione rękawice i buty wzmocnione metalem. Na piersi błyszczało żółte "R" w okręgu. Zdjął glamour z włosów, pozwalając by białoblond bałagan spływał mu w dół pleców.
- Kurde, jesteśmy zaj*biści!! - pisnęła Vesy, powiewając połami surduta
- Idziecie? Zaraz przekroczymy dozwolony limit spóźnienia - Harry stał zniecierpliwiony przy portrecie Grubej Damy. Do Wielkiej Sali udało im się dojść bezszelestnie, oraz skutecznie uniknąć Duchów oraz wścibskich nauczycieli czyhających na spóźnialskich.
Oczywiście, prawo Murphy'ego przewiduje, że nic nie może się zdarzyć akurat w tym momencie. No pewnie. Musieli oczywiście wpaść na inną modnie spóźnioną grupę. Zdążyli złapać przebłysk jakiejś czarnej peleryny, zielonej kiecki, krzyżackiej bieli, muszkieterskiego mundurka, szalika, i, czy to były skrzydła? Zanim pirat z wielkimi brwiami wciągnął swoją grupę do jakiegoś tajnego przejścia.
Wzruszając ramionami, zaciągnęli Vesy w trybie fanfirl mamroczącą "GerIta~", pod drzwi do WS. Czekali już tam na nich Diana i Clark w stroju Wonder Woman i Supermana. Szkoda, że efekt psuły okulary, ale oboje bez szkieł nic nie widzieli.
- Wyglądacie czadowo! - Vesy podeszła i przytuliła oboje.
- Dzięki Vesy - Diana się cała rozpromieniła
- A gdzie jest Big Bad Bat? (Nyan Cat: Spróbujcie to powiedzieć szybko pięć razy)
Z cienia zmaterializował się Bruce i stanął obok Harry'ego. Owinął się cały peleryną, przez co wyglądał jak ruchomy cień ze spiczastymi uszami i białymi oczami.
- Obecny - skwitował za niego Harry
- Gotowi na wejście smoka?
Na słowa Night wszystkim wykwitły złośliwe uśmieszki
# Wnętrze wielkiej Sali #
Większość ucznów ubrana była w tandetne imitacje wampirów, wilkołaków, zombie i stereotypowych wiedźm. Ron Weasley paradował jako podróbka Godryka Gryffindora, Hermiona jako marna wersja Morgany La Fay. Ginny zrobiła się na coś, co miało być Panią Jeziora, Nimue.
Natomiast Luna Lovegood przebrałą się za Dzwoneczka. Związała włosy, założyła zieloną sukienkę, nawet skołowała sobie trzepoczące i sypiące pyłem, wróżkowe skrzydła.
Neville Longbottom założył surdut angielskiego kamerdynera i przefarbował włosy na czarno. Na dodatek załatwił sobie czerwone kontakty do oczu.
Bracia Weasley byli elfami ze Śródziemia. Tak właściwie, to zrobili się na Legolasa w wersji bliźniaki.
Zadziwiająco, Draco Malfoy założył niebieski mundur wojskowy. Długie do łopatek, złote włosy związał w kucyka. Niedawno część grzywki ukształtowała mu się w "antenkę", która za Rzeczpospolitą Obojga Narodów nie chciałą się ułożyć.
Na scenie Fatalne Jędze grały fatalną muzykę.
BUM!!
Drzwi otworzyły się z hukiem i wkroczyła paczka przyjaciół. Wszyscy zaniemówili. Dosłownie ich zamurowało. Dopiero po prawie piętnastu minutach zaczęło odpetryfikowywać niektórych. Do grupy podszedł, kiepsko starający się ukryć zdenerwowanie, dyrektor.
- Kim jesteście?
- Naprawdę, dyrektorze, po co te nerwy? - Night uśmiechnęła się drapieżnie i zdjęła kaptur - Nie rozpoznajesz własnych uczniów?
Dumbledore'a dopadł ciężki przypadek szoku w skarpetkach
Szkoła powoli wróciła do zabawy, ignorując dyrcia. Ekipa rozproszyła się po sali, starając się zabawić. Draco nawet zaprosił Dianę do tańca. Night i Vesy walcowały na środku parkietu poloneza, mimo, iż muzyka dyktowała inny rytm. Bruce swoim zwyczajem sterczał w kącie jak ruchomy cień, totalnie strasząc kilku pierwszaków. Harry cieszył się nowo nabytą anonimowością.
Po półgodzinie okazało się, że do muzyki Fatalnych Jędz nie szło się przyzwyczaić. No ale jak tu cieszyć się Halloween przy taktach smutnego remake'u marsza pogrzebowego??
Nie da się.
Dlatego, po uzgodnienu telepatycznym, ekipa wzięła kurs na scenę. Razem zrzucili stamtąd kapelę od siedmiu boleści.
- Co to ma być, do jasnej cholery?! To bal a nie stypa!!! - krzyknęła Daredevil.
Reszta wpadła na scenę, pospiesznie montując nagłośnienie i wyciągając instrumenty. Harry chwycił gitarę eletryczną i podpiął ją do wzmacniacza.
- Hello Hogwart!! - ryknęła Vesy do mikrofonu. - Koniec z nudą, rozkręcamy tę imprezę!!
Harry puścił solówkę z gitary, dając sygnał do rozpoczęcia śpiewania.
[Vesy]
I hear your heart beat to the beat of the drums
Oh, what a shame that you came here with someone
So while you're here in my arms
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
We're gonna die young
We're gonna die young
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
Young hearts, out our minds
Running 'til we outta time
Wild child's lookin' good
Living hard just like we should
Don't care who's watching when we tearing it up (You Know)
That magic that we got nobody can touch (For sure)
Looking for some trouble tonight (yeah)
Take my hand, I'll show you the wild side
Like it's the last night of our lives (uh huh)
We'll keep dancing 'til we die
I hear your heart beat to the beat of the drums
Oh, what a shame that you came here with someone
So while you're here in my arms,
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
We're gonna die young!
We're gonna die young!
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
Young hunks, taking shots
Stripping down to dirty socks
Music up, gettin' hot
Kiss me, give me all you've got
It's pretty obvious that you've got a crush (you know)
That magic in your pants, it's making me blush (for sure)
Looking for some trouble tonight? (yeah)
Take my hand, I'll show you the wild side
Like it's the last night of our lives (uh huh)
We'll keep dancing 'til we die
I hear your heart beat to the beat of the drums
Oh, what a shame that you came here with someone
So while you're here in my arms,
Let's make the most of the night like we're gonna die young
I hear your heart beat to the beat of the drums
Oh, what a shame that you came here with someone
So while you're here in my arms
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
We're gonna die young
We're gonna die young
Let's make the most of the night like we're gonna die young!
Sala wybuchła oklaskami, głównie od mugolsko-urodzonych czarodziejów. Większości przypomniały się mugolskie koncerty rockowe.
- Chcecie jeszcze?!!
- TAK!!
- A umiecie tańczyć??!!
[Vesy, Diana, Night]
You can dance,
You can jive,
Having the time of your life
See that girl,
watch that scene,
digging the Dancing Queen!
Friday night and the lights are low
Looking out for the place to go
Where they play the right music, getting in the swing
[Night]
You come in to look for a king
[Diana, Vesy]
Anybody could be that guy
Night is young and the music's high
With a bit of rock music, everything is fine
You're in the mood for a dance
And when you get the chance...
You are the Dancing Queen,
young and sweet,
only seventeen
Dancing Queen, feel the beat from the tambourine (Oh yeah!)
[Vesy]
You can dance!
[Night]
you can jive,
[Diana]
having the time of your life
[Vesy, Night, Diana]
See that girl,
watch that scene,
digging the Dancing Queen!
[Vesy]
You're a teaser, you turn 'em on
Leave them burning and then you're gone...
[Vesy, Diana, Night]
Looking out for another, anyone will do
You're in the mood for a dance
And when you get the chance...
[Wszyscy]
You are the Dancing Queen,
young and sweet,
only seventeen!
Dancing Queen, feel the beat from the tambourine! (Oh yeah!)
You can dance,
you can jive,
having the time of your life!
See that girl,
watch that scene,
digging the Dancing Queen!
Digging the Dancing Queen!
You can dance!
you can jive!
having the time of your life!
Uuuuu!
See that girl!
Watch that scene!
Digging the Dancing Queen!
-Jeszcze jedna??!
- TAAK!!
Na przód scenę wyszła Night ze skrzypcami. Zagrała szalone intro.
[Night]
O świcie i o zmroku
O świcie i o zmroku
W południe, w nocy o świcie
W Skarżysku i w Sanoku
W Skarżysku i w Sanoku
Ty mnie pokochaj nad życie!
W berecie, w czapce, chustce
W berecie, w czapce, chustce
W czapce od stryjka ze Lwowa
Na falochronie w Ustce
Na falochronie w Ustce
Ty mnie pokochaj od nowa
[Wszyscy]
W kinie, w Lublinie - Kochaj mnie!
W maju , w tramwaju - Kochaj mnie!
Nie marudź, nie szlochaj,
ale z całej siły kochaj
W gminie, w Kętrzynie - Kochaj mnie!
W metrze i w swetrze - Kochaj mnie!
Czy miasto czy wiocha, ty mnie z całej siły kochaj!
[Night]
W radości no i w smutku
W radości no i w smutku
W radości z ciepłego lata
Na piasku plaży, w Gródku
Na piasku plaży, w Gródku
Kochaj mnie do końca świata
W spokoju oraz w niebie
W spokoju oraz w niebie
W spokoju palmowych niedziel
W Marwałdzie i w Gętlewie
W Marwałdzie i w Gętlewie
Kochaj w bogactwie i w biedzie
[Wszyscy]
W kinie, w Lublinie - Kochaj mnie!
W maju , w tramwaju - Kochaj mnie!
Nie marudź, nie szlochaj,
ale z całej siły kochaj!
W gminie, w Kętrzynie - kochaj mnie
W metrze i w swetrze - kochaj mnie
Czy miasto czy wiocha, ty mnie z całej siły kochaj!
[Night]
Jak młody ułan dzielnie
Jak młody ułan dzielnie
Jak wartki na wiosnę strumień
Na nartach wodnych w Mielnie
Na nartach wodnych w Mielnie
Kochaj najmocniej, jak umiesz
Latem w przydrożnym rowie
Latem w przydrożnym rowie
Zimą na sankach i nartach
Najmocniej zaś w Krakowie
Najmocniej zaś w Krakowie
Kochaj, bom tego jest warta!
[Wszyscy]
W kinie, w Lublinie - Kochaj mnie!
W maju , w tramwaju - Kochaj mnie!
Nie marudź, nie szlochaj,
ale z całej siły kochaj!
W gminie, w Kętrzynie - Kochaj mnie!
W metrze i w swetrze - Kochaj mnie!
Czy miasto czy wiocha, ty mnie z całej siły kochaj!
Atmosfera coraz bardziej przypominała koncert rockowy, co nie za bardzo podobało się nauczycielom, ale oni w tej chwili się nie liczyli. Dzieciaki wychowane w czarodziejskich rodzinach na początku były sceptycznie nastawione, lecz po kilku zachętach dołączyły do wspólnego tańczenia i zdzierania gardeł, ehem, śpiewania. Oczywiście nikt nie rozumiał słowa po polsku, ale podobała się żywa melodia i bit.
Ekipa właśnie zaczynała wstęp do następnej piosenki, gdy drzwi do Wielkiej Sali otworzyły się (znowu) z hukiem.
Do sali wparowało kilkadziesiąt czarnych postaci, prowadzonych przez Bellatrix Lestrange. Ich pojawienie się skutecznie uciszyło całą WŚ.
- Przyjęcie? Bez nas? - spytała Bellatrix krzywiąc się, w jej mniemaniu, słodko. Naprzeciwko nich wyszedł a tłumu Dumbel
- Pani Lestrange, muszę panią prosić o opuszczenie terenu Hogwartu
- Oh~ ale dopiero co przyszliśmy, a mieliśmy życzyć małemu Harry'emu wesołego Halloween~ Też się chcemy zabawić. - w tle huknął piorun - ATAK!!!
Śmierciożercy rozleźli się po Wielkiej Sali jak szarańcza, strzelając klątwami i Avadami jak Amerykanie fajerwerkami na 4-tego lipca.
- "Night: Rozdzielić się i otoczyć ich!! Chronić uczniów!! Harry, wywal mi stąd wszystkich!"
- "Harry: Czemu słyszę cię w mojej głowie?!"
- "James: A my słyszymy ciebie, wiesz?! Ogranicz decybele!!"
- "Harry: JAK??!"
- "Night: Podpięłam cię pod nasz prywatny link psychiczny. A teraz won do roboty!!"
Nie czekając na odzew reszty Night skoczyła w powietrze, usuwając sztuczne skrzydła i unosząc swoją srebrną kosę. Z niebywałym wdziękiem i gracją.... zaczęła rozcinać śmierciożerców na czynniki pierwsze. Natomiast wszystkie klątwy lecące w jej stronę zostawały odbite przez kosę.
Jack zaczął manewrować pomiędzy wrogami, co rusz kogoś zamrażając. Jego laska świeciła na niebiesko i zamiast sypać delikatnym puchem strzelała lodowymi kolcami. Gdziekolwiek chłopak nią dotknął, z ziemi pokrytej szronem wyrastały ostre szpikulce.
Percy walczył krótkim złocistym mieczem, który wytrzasnął nie wiadomo skąd. Na jego gest woda z ziemi i roztopionego lodu Jack'a przebijała śmierciojadów. W połączeniu z jego strojem wyglądało to niemal tak, jakby był jakimś bogiem.
Naruto wyciągnął spod kimona dwa krótkie sztylety, naciągnął maskę na twarz i puścił się w szał. Wrogowie ginęli przebici w ważnych życiowych punktach, typu szyja, głowa, serce, wątroba. Gdy jakieś zbłąkane Reducto mu je zniszczyło, opuścił się na "cztery łapy" i zaczął ciąć przeciwników pazurami.
Vesy wyciągała spod surduta tony różnych gadżetów, w większości wybuchających lub zawierających wściekle czerwoną pięść bokserską na sprężynie. Jak to wszystko się tam mieściło, nikt nie miał pojęcia. Po jakimś czasie chyba się znudziła, bo wyciągnęła piłę łańcuchową. Za dwie minuty cała już była pochlapana czyjąś krwią.
Harry pomacał w kieszeniach przy pasie. Znalazł tam dużo czegoś, co wyglądało jak noże w kształcie nietoperzy. Jakiś śmierciojad rzucił na niego klątwę, ale nagle odezwały się w nim instynkty bojowe, cierpliwie szlifowane przez dwa miesiące pod ich okiem. Przeskoczył nad promieniem, jednocześnie posyłając w jego stronę jeden z noży. Trafił idealnie w czaszkę. Dziękując za paranoję, wyciągnął Łuk Pioruna i, naciągając strzałę rozpryskową, rzucił się w wir walki.
James na początku oberwał klątwą wybuchającą prosto w klatkę piersiową. Ku przerażeniu uczniów, otworzyła mu ją na oścież, pokazując dokładną budowę wewnętrzną człowieka. Co niektórych jednak zastanowiło, jego kości nie były białe, tylko metaliczno-srebrne.
A po chwili, ku powszechnemu przerażeniu, James wstał.
Rana na jego piersi zaleczyła się w ciągu paru sekund. Chłopak strzelił karkiem.
-snikt!-
Spomiędzy jego kostek u rąk wysunęły się trzy metalowe pazury w kształcie noży kuchennych, tych do mięsa, tylko, że lekko zagiętych w dół jak szpony. Ze zwierzęcym rykiem rzucił się na śmierciożerców, dosłownie rozdzierając ich na strzępy.
Bruce, Clark i Diana połączyli siły, by za pomocą noży, pięści i lassa powalać przeciwników. Jako jedni z nielicznych powstrzymywali się od zabijania.
Po chwili niektórzy uczniowie oprzytomnieli i włączyli się do walki.
Neville zebrał paręnaście noży do masła z podłogi i rzucał nimi jak zawodowiec. Luna strzelała przekleństwo po przekleństwie. Bliźniaki Weasley uwięzili część celów w Kieszonkowym Bagnie i podpalali eksplodujące fajerwerki. Nawet Draco Malfoy pomagał, choć w tym celu przemienił się w czarnowłosego i czarnookiego mężczyznę w mundurze. Wyraźnie spodobały mu się fajerwerki Weasleyów, bo wyjął mugolską zapalniczkę i magicznie kierował wytwarzanymi przez nią płomieniami.
Jakiś blondyn w stroju pirata ciął szablą gdzie popadnie. Albinos w krzyżackim płaszczu walczył dwoma mieczami. Wysoki Ślizgon w białym szaliku z uśmiechem na ustach trzaskał wrogów rurą. Blondyn w czarnym płaszczu wyciągnął karabin, osłaniając dziewczynę w zielonej sukience z fartuszkiem, wymachującą białą flagą. Zaś największe przerażenie wywoływał blondynek w czerwono-stalowej zbroi ze skrzydłami, który siekł dwoma szablami. Wyglądał niemal jak Anioł Zemsty.
W WS spłynęła rzeka krwi. Po długim (30 minut) boju, niedobitki razem z jednoręką Bellatrix wycofały się.
# Flashback #
Bella celuje w Harry'ego
- Avada KAAAAAAAAA!!!!!
James podaje w jej kierunku odciętą rękę.
- Przepraszam, to chyba twoje?
# Koniec flashbacku #
Całą grupa transferów z pewnością nieświadomie okaleczyła psychicznie wszystkich uczniów widzących ich w akcji. Cali byli ochlapani krwią śmierciożerców, przy okazji samemu pozostając bez draśnięcia. James często ratował życie studentom, biorąc na siebie różne klątwy. Żadna nie zrobiła na nim wrażenia, leczył się w kilka sekund.
Najgorsze było prawdopodobnie to, że nawet nie mieli zadyszki. Wręcz przeciwnie, uśmiechali się jak psychopata po udanym morderstwie.
- To było nieostrożne, ktoś się mógł zranić - do grupy podszedł dyrektor i chciał zacząć prawić kazanie, ale ostrze kosy przy gardle szybko go uspokoiło.
- Spie*dalaj, stary capie. Gdzie byłeś, jak ratowaliśmy tę popieprzoną szkołę i jej uczniów? Widziałam cię, jak chowałeś się za stołem jak pie*dolony tchórz! - Night nie była w nastroju do negocjacji. Chętnie kontynuowałaby tę pasjonującą tyradę, ale przerwał jej węszący Logan. Nagle warknął, wyraźnie wkurzony.
- Co się stało?
- Powiem ci, co się stało - Logan podłożył Albusowi pazury pod brodę, w miejsce gdzie przed chwilą jeszcze była kosa, gotowy w każdej chwili przeciąć tętnicę szyjną - W tym całym zamieszaniu mi to umknęło, ale teraz czuje to wyraźnie. Porwali Robina.
Bruce nagle podszedł do drzwi i podniósł przedmiot w kształcie nietoperza wbity we framugę. Błysnął na czarno.
- Batarang?
- Upewniłem się, że kostium jest w pełni sprawny zanim go włożył. Z kolei klej na masce jest magio- i wodoodporny. Potrzebny jest odpowiedni rozpuszczalnik, żeby puścił. James, znajdź go. (Nyan Cat: ALLELUJA!! Bruce coś powiedział!) - Batson podał Batarang wilczurowi, który mocno obwąchał kawałek metalu. Potem zadarł głowę i zaczął węszyć w powietrzu. Po pięciu minutach, w czasie których kierownicy domów zaczęli zaganiać uczniów do Pokoi Wspólnych a Clark musiał parę razy uciszać Dumbledore'a, wreszcie się odezwał.
- Stonehenge.
- Zaraz tam wyślę kogoś z Zakon-
- Nie. - Percy przerwał dyrektorowi - Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego, obiecaliśmy mu to. I to my po niego pójdziemy.
Przez chwilę siłowali się wzrokiem. Staliby tak pewnie cały Boży dzień, gdyby Night nie wyszła z WS.
- "Night: Idziecie, czy nie?"
- "Percy: Idę, tylko przebiorę się w coś bardziej praktycznego"
- "Vesy: Ja też. Dogonimy was"
- "Naruto: Tylko nie zostańcie w tyle."
Uzumakiego spowiły kłęby dymu. Gdy się rozwiały, miał na sobie swój pomarańczowo-czarny strój z białym płaszczem i zwojem na plecach.
Dwie grupy skinęły do siebie, i pobiegły w swoje strony.
#####################
I jak wam się podoba nowy rozdział? Trochę krwawy, ale musi tak być, bo to jest mój styl.
Jak myślicie, kim są te tajemnicze, bezimienne postacie?
Piszcie w komach. Temu, kto zgadnie, zostanie zadedykowany rozdział.
(^-^)/
Night Blackheart
*Scheise - niem. ~ Cholera
*Swabodnoje vrema - ros. Czas wolny
*Ite - jap. Ała
*chiton - tradycyjna grecka tunika, wiązana na ramionach i w pasie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro