Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Chappie 6 Szlaban z mentalnym kopem

UWAGA!

Zawiera spoilery z różnych publikacji

Spoilery pochodzą z:

# Harry Potter

# Jak wytresować smoka, część 1 i 2

# Strażnicy Marzeń

# Naruto/ Naruto Shipppuuden

# Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy + Olimpijscy Herosi

# X-Men Geneza Wolverine, X-Men

# Batman

Autorka posiada jedynie Night Blackheart oraz fabułę.

Vesyraeth "Vesy" Daredevil należy do Madnesss_138

Cała reszta należy do odpowiednich autorów.

########################################

Gdy klasa porozsiadała się na poduchach, profesor wstał i przemówił spokojnym, opanowanym głosem.

- Witam wszystkich. Nazywam się Obi Wan Kenobi, i jak większość z was już zapewne zauważyła, nie jestem z tych stron. Mam zamiar opowiedzieć wam o różnorodności stworzeń wokół nas i Kręgu Życia w którym żyjemy. Na początek zrobimy małe głosowanie. Niech każdy z was napisze na kartce nazwę rasy, o której chcecie się najpierw uczyć.

Pokój wypełnił szelest pergaminu i drapanie piór. Po dziesięciu minutach profesor zebrał kartki i podliczył głosy.

- Wygląda na to, że większość z was chce się uczyć o wampirach. Zgaduję, że jest to spowodowane wyglądem waszej koleżanki...-

Po sali rozniosło się ciche "Rasiści" od Night

- ...a częściowo powieściami. No to zaczynamy.

Profesor wyczarował iluzję stereotypowego wampira. Blada skóra, czarne włosy zaczesane do tyłu, czerwone oczy, długie kły i oczywiście płaszcz z wysokim kołnierzem.

- Tak sobie wyobrażacie wampira, prawda? Według waszych stereotypów wampiry można odstraszyć czosnkiem, wodą święconą i krzyżami. Nie mają cienia ani odbicia, promienie słońca je spalają, ofiary zabijają przez bolesne wyssanie krwi. Tak?

Prawie cała klasa pokiwała głowami. Blackheart siedziała naburmuszona, a Vesy próbowała ją pocieszyć. Jakiś Gryfon zasnął na ławce. Wysoki blond Ślizgon tylko uniósł brew. Nikt nie zwracał uwagi na fruwającego, duchopodobnego blondyna z odstającym kosmykiem włosów, ściskającego polarnego miśka

- To wszystko to jedna, wielka... BZDURA.

- COOO!??

- Wampiry wyglądają jak zwykli ludzie. Czerwone oczy mają tylko gdy są głodni. Owszem, potrzebują krwi, ale tylko raz na miesiąc i nie zabijają by jeść. Większość zadowala się krwią zwierzęcą lub kupuje krew z mugolskich banków krwi. Tak naprawdę to ani czosnek, ani krzyże, ani nawet woda święcona na nie nie działa. Co do słońca, ich skóra nie produkuje melaniny, barwnika chroniącego przed słońcem, dlatego łatwo dostają oparzeń słonecznych. Wbrew powszechnym opiniom mają cień, choć co do odbicia, to rzeczywiście wampir się w lustrze nie zobaczy. Hmmm...

Profesor stworzył iluzję brązowowłosego i zielonookiego chłopca w ich wieku, ubranego w mundurek Hogwartu.

- To wizerunek przypadkowej osoby w waszym wieku. Teraz wprowadzę zmiany typowe dla wampirów.

Po paru machnięciach różdżką chłopiec zyskał bledszą skórę, pionowe źrenice, długie kły widoczne w półotwartych ustach oraz nieco dzikszy wygląd.

- Ot, cała polityka. Zróbcie porównanie stereotypowego wampira z prawdziwym do końca lekcji. Jeśli ktoś nie zdąży, niech zrobi to na następna lekcję. To tyle.

Reszta lekcji minęła na rysowaniu i notowaniu. Harry ze zdziwieniem zauważył, że Night, Vesy, Jack, James i Percy notują w mugolskich zeszytach w kratkę. Nawet nie używali ptasich piór, tylko ołówki, wieczne pióra ze stalówką i długopisy. Natomiast Naruto wyjął papier nawinięty na zwój, pędzelek, kałamarz tuszu i robił notatki po japońsku, dodając od siebie sarkastyczne komentarze. Harry przez moment pożałował, że rozumie ten język.

Jakiś Ślizgon w szaliku notował cyrylicą, Puchon po włosku. Natomiast albinos z Ravenclawu do spółki z blondynem z Gryffindoru zamiast notować bawili się z kurczakiem, który siedział jak gdyby nigdy nic we włosach albinosa. Widocznie jednak profesorowi to nie przeszkadzało, bo po lekcji pożegnał klasę z delikatnym, melancholijnym uśmiechem.

#Time Skip#

Z mniejszymi bądź większymi zgrzytami minęła reszta tygodnia. Harry oswoił się z towarzystwem Naruto, Percy'ego, Jack'a, Jamesa i Logana, Night, oraz ze sporadycznymi wizytami Vesy. Zerwanie kontaktów z Ronem i Hermioną wyszło mu na dobre.

Wybraniec poznał tez nietypowe, niebieskookie i czarnowłose trio: Clark Krypto, pomocny, niemal Puchon, gdyby nie iskierka buntu która mimo kujońskich okularów przyciągała dziewczyny. Diana Wonder, piękna, niezależna, stłukła niejednego za bardzo przymilającego się flirciarza, podkochująca się w trzecim koledze. Bruce Batson, mroczny, blady chłopak o przenikliwych oczach. Niektórzy starsi uczniowie przysięgali na Tiarę Przydziału, że Batson to ninja, bo miał zwyczaj znikania i pojawiania się bez ostrzeżenia.

Poznali się, gdy Ginny Weasley próbowała otruć Pottera eliksirem miłosnym. Szczęście, że Bruce był dobry z eliksirów, bo natychmiast rozpoznał różowy dodatek do herbaty. Całą trójką zaciągnęli Weasleyównę do opuszczonej klasy. Nie wiadomo co się tam wydarzyło w środku, ale od tej pory Ginny unika ich jak ognia.

Był piątek. Po skończonych lekcjach Harry musiał przygotować się psychicznie do szlabanu z Rascal.

- Będzie dobrze. Jeszcze będziesz się z tego śmiał - pocieszał go Jack

Obok nich śmignęła McGonagall, ścigając jakiegoś blondyna Gryfona z 5-tego roku, który wbrew przepisom ubrał się w damski mundurek.

- Ty to umiesz podnieść na duchu, Jack - Harry przewrócił oczami i ruszył w kierunku gabinetu profesorki OPCMu.

Już miał zapukać, gdy wyczuł, że ktoś na niego patrzy. Obrócił się i stanął twarzą w twarz z Bruce'm. Twarz miał obojętną, ale Harry jakoś wiedział, że chciał upewnić się, że wszystko z Gryfonem w porządku.

- Wszystko w porządku, Bruce

Ślizgon zmrużył oczy.

- No, dobra, trochę się boję. Ale postaram się najlepiej jak potrafię. No i wrócę cały, obiecuję.

Chłopak nie zmienił wyrazu twarzy, ale czuć było, że uspokoił się. Bruce mało mówił, posługiwał się czymś, co Night nazwała "Językiem Bruce'a". Batson miał tez zwyczaj przez szpiegowanie okazywać uczucia. Pokazywał w ten sposób, że się martwił. Teraz chłopak z nutą samozadowolenia zniknął w cieniu. Harry wziął głęboki oddech i zapukał.

- Proszę! - dobiegł go lukrowany głos profesorki. Otworzył drzwi i w oczy uderzył go wszechobecny RÓŻ. Różowe ściany, różowy obrus na stole, różowe kwiaty w różowym wazonie i różowe dziecinne krzesełko przed różowym dziecięcym stoliczkiem. Za stolikiem siedziała Rascal w różowej kiecce.

"Jeśli stąd wyjdę, do końca roku będę chodził tylko w czarnym i czerwonym. Z odrobiną bieli i niebieskiego. A teraz, ma ktoś pistolet? Chcę się zastrzelić."

#Time Skip#

Drzwi do gabinetu prof. Rascal się otworzyły i wyszedł z nich Harry. Gdy tylko profesorka zamknęła drzwi chłopiec oparł się czołem o ścianę. To były dwie najgorsze godziny w jego życiu. Nie wiedział jak przeżyje następną wizytę za miesiąc.

Oddychał chwilę głęboko, tak jak został nauczony.

Cicho pojawiła się za nim obecność. Szybki rzut oka wystarczył, by rozpoznać Bruce'a. Po ciele przebiegł mu zimny dreszcz zaklęcia diagnozującego.

- Nic mi nie jest.

W zamian dostał wymowne spojrzenie.

- Dobra, coś mi jest i zrobiła to Rascal, ale proszę nikomu nie mów.

Po paru sekundach milczenia Bruce kiwnął głową i pomógł mu dojść do Wieży Gryffindoru. Stanęli pod portretem Grubej Damy i Batson chciał swoim zwyczajem zniknąć w cieniu, ale powstrzymała go ręka na nadgarstku. Niebieskooki spojrzał pytająco na Pottera, który lekko się zarumienił.

- Chciałem tylko podziękować.

Powoli zbliżył swoją twarz do jego. Oczy Bruce'a błyszczały ciekawością. Już miał go...

Nie!

Nagły mentalny krzyk wstrząsnął Harrym. Szybko i delikatnie cmoknął Bruce'a w policzek, podał hasło Grubej Damie i przeszedł przez dziurę za portretem.

"Głupi Harry! Nie możesz całować chłopaków poznanych pół tygodnia temu! Jak tak możesz, przeciez to twój oj... Chwila! Przecież jesteśmy w tym samym wieku, czemu przez moment myślałem, że to mój ojciec!?"

##################

Oj, wredna ja XD.

Ale spoiler zrobiłam. I oczywiście nie mam zamiaru tego na chwilę obecną wyjaśniać.

ZŁŁŁŁŁOOOOOOOOOOOOOO.....

Nieuchwytna

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro