" Pusta przysięga"
Suknia, którą wybrał dla mnie Popow niestety przyciąga nie małą uwagę mężczyzn, a w tej chwili wolałabym zniknąć każdemu z widoku. Bal mafijny trwa już od kilku godzin, więc moje stopy odmawiają już posłuszeństwa. Skarnie boskie z kilkunastocentymetrowymi szpilkami, których nie mogę przebrać ze względu na długą suknię, której nie chcę podeptać. Kosztowała zapewne krocie, a nie chcę dodawać rosyjskiemu diabłu kolejnego powodu do znienawidzenia mnie.
Męczące jest również unikanie "kelnera", czyli sukinsyna Robina O'Neila, który z pewnością nie przegapi okazji, by mnie pogrążyć w oczach Prudence. Swoją drogą, jakiej sensacji szuka Beautiful na balu gangsterów?
- Fedir Popow. - podchodzi do nas czarnowłosy, wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna z rudowłosą kobietą z lekko uwydatnionym ciążowym brzuszkiem.
- Dirk Whittaker. - odpowiada mu oschle mój towarzysz. Mentalnie unoszę brew do góry. Oho, panowie chyba za sobą nie przepadają...- I twoja porywacza żona, Thea. - dopowiada beznamiętnie. Kobieta posyła mu nienawistne spojrzenie, aczkolwiek jej partner zasłania ją i staje z Popowem twarzą w twarz.
- Powinienem ci kurwa przypierdolić. - stwierdza gniewnie czarnowłosy Teksańczyk, co można z łatwością stwierdzić po jego namacalnym akcencie. - Bezduszny sukinsynu.
Idealne określenie dla tego czarnookiego mafiosa. Jego można określić mianem potrójnego "B".
Bezduszny...
Bezwzględny...
Bezuczuciowy...
- Z miłą chęcią się z tobą policzę, Whittaker. - odpowiada Popow. - Ale nie chcę, by twoja żona była świadkiem twojej nieuniknionej śmierci. Mogłoby to ją złamać. - kieruje swoje spojrzenie na rudowłosą piękność, która moim zdaniem mimowolnie chwyta swojego męża za ramię. Kocha go, więc się o niego martwi. Jest zapewne ojcem jej dziecka, więc nic dziwnego, że Popow napędził jej stracha. Bezduszny sukinsyn.
- Zabijając ciebie, uwolniłbym tą biedaczkę. - wskazuje na mnie.
Josephine, nawet nie drgnij. Zachowaj maskę. Jesteś tak samo bezduszna jak Popow. Pamiętaj.
Spokój i opanowanie.
- Dlaczego sądzisz, że Josephine potrzebuje ucieczki? - pyta Popow w ogóle nie ukazując swojego zainteresowania tym tematem. Brzmi tak jak zawsze.
- Wystarczy tylko jej jedno słowo, a gwarantuję ci, że ją uwolnię z twoich obleśnych łap. - obaj panowie spoglądają na mnie. Whittaker z wyczekiwaniem i nadzieją w oczach, a Popow po prostu patrzy tym pustym, pozbawionym emocji wzrokiem.
Co ja powinnam teraz zrobić?
Josephine, masz okazje uciec. To może być twoja jedyna szansa, dlatego powiedź Whittakerowi, że jesteś więźniem, a twój koszmar się zakończy.
Już otwieram usta, by odpowiedzieć, gdy dociera do mnie brutalna prawda.
Ten koszmar się nie zakończy, ponieważ wciąż pamiętam tą krew, sączącą się z jego ciała. Pamiętam bicie mojego serca, gdy spoglądałam w jego martwe oczy. Pamiętam ten nóż wbity w jego klatkę piersiową. Zabiłam go.
Tego dnia rozpoczęłam swój własny koszmar, więc Fedir Popow nim nie jest, a jeśli spróbuję teraz uciec, zapewne rozpętam kolejny dramat w moim życiu, dlatego zaufanie Popowa może mnie uratować.
- Nie jestem niczyim więźniem. - odpowiadam beznamiętnie.
To się dzieje naprawdę!
Popow właśnie się uśmiecha.
Nie jest to może najszerszy uśmiech, docierający do oczu, ale jego usta delikatnie wyginają się ku górze. Trwa to może pięć sekund, ale teraz naprawdę to widziałam. Nie wyobraziłam sobie tego.
A może ten człowiek ma w sobie gdzieś pozostałości człowieczeństwa?
Gdybym tak dowiedziała się, czy człowiek, który otacza się bezwzględnością i jest jak pusta skorupa, ma w sobie jeszcze ludzie odruchy i odczuwa te same emocje, co inni, napisałabym wtedy idealny artykuł do Beautiful.
Aczkolwiek, czy gra jest warta świeczki? Ten człowiek jest zagadką, która wymaga wiele pracy i zaangażowania, by to wszystko nabrało sensu.
Artykuł byłby naprawdę czymś świeżym i ciekawym, ale Fedir Popow nie jest kimś, kto obojętnie przejdzie obok takiej zdrady. Jeśli zbliżę się do niego, by poznać go z każdej strony, a następnie umieszczę o nim artykuł w gazecie, mogłabym stracić głowę.
- Jesteś pewna? - dopytuje kobieta. - Ten człowiek jest zdolny do wszystkiego, dlatego nie zdziwiłabym się, aby cię więził.
- Jestem pewna. - odpowiadam, a Popow kładzie swoją rękę na moje plecy.
- Jak już nie macie do Josephine pytań, to sobie pójdziemy. - nie czeka na jakąkolwiek reakcję z ich strony. Po prostu prowadzi mnie z dala od tego małżeństwa i zatrzymuje się dopiero przy barze. - Dwa razy szampana. - wypowiada do barmana, a następnie wbija we mnie to spojrzenie, nie mówiące zupełnie nic.
- Jo?
Szlag.
Cholera.
Ja pierdole.
Kurwa jego mać.
- Robin. - wyduszam z siebie.
- Co tutaj robisz ? Nie powinnaś być przypadkiem w Moskwie?
- Kim jest ten facet? - wtrąca Popow, wręczając mi kieliszek z szampanem.
- Pracujemy razem. - odpowiadam.
- Ah, śmieć z gównianego brukowca. - stwierdza beznamiętnie Fedir. - Tak mało ci płacą, że dorabiasz jako kelner? A może szukasz sensacji w miejscu, w którym nie powinno cię być?
- Dorabiam tutaj. - kłamie O'Neill. Błąd. To jest jego cholerny błąd. Nie znam Popowa długo...Mam z nim styczność dopiero czterdzieści osiem godzin, aczkolwiek wiem, że tego człowieka nigdy przenigdy nie można okłamać.
Josephine, wdech wydech.
Przecież nikt nie zrobi rozróby na balu.
Ale przecież to bal, gdzie każdy może mieć przy sobie legalnie broń!
Spokój i opanowanie.
Jesteś lalką bez twarzy.
Jesteś jak Popow.
Pamiętaj.
- Masz problem, ponieważ ci nie wierzę. - wypowiada Rosjanin.
- Przysięgam, że tylko tu dorabiam! - głos mu drży, co z pewnością nie unika Fedirowi.
- Pusta przysięga. - stwierdza czarnooki, a mój kolega z pracy spogląda na mnie, potem ponownie na bezdusznego sukinsyna i przebiegle się uśmiecha.
Oh, okej?
Co jest?
- Przysięgam na życie Josephine, że tylko tu dorabiam.
- Popełniłeś ogromny błąd. - wypowiada spokojnie Popow. Za spokojnie...
Wyjmuje zza paska broń i kładzie ją na kontuarze baru. Lufa pistoletu skierowana jest w moją stronę
Josephine, spokój i opanowanie.
Nie ukazuj strachu. Bądź bezuczuciową szmacianą lalką.
Spoglądam prosto w oczy Popowa swoim opanowanym do perfekcji pustym wzrokiem, co najwidoczniej nie robi na nim żadnego wrażenia. Nawet nie drgnął mu najmniejszy mięsień twarzy.
- Co ty robisz? - pyta spanikowany Robin.
- Przysięgasz na życie Josephine, które w każdej chwili może się zakończyć. - wypowiada Popow. - Ja mogę je z łatwością zakończyć, więc twoja przysięga wcale mnie nie przekonuje.
- Póki ona żyje, przysięga jest ważna. - oznajmia już pewniej Robin, właściwie skazując mnie na śmierć. Dłoń Popowa jest niebezpiecznie blisko broni i wystarczy mu sekunda, by zakończyć moje życie.
- Nie wierzę ci w ani jedno twoje bezwartościowe słowo. - wypowiada Popow i bierze do ręki broń, odbezpiecza ją i celuje prosto w moje czoło.
Ah, byle zrobił to szybko.
Pójdę przywitać się z diabłem.
- Chcesz ją zabić, by udowodnić sobie, że masz rację? - wypytuje Robin, ale odnoszę wrażenie, że wcale nie obchodzi go to, czy za chwilę zginę, czy też nie. Pierdolony paparazzi.
- Tak. - odpowiada Popow.
- To śmiało. - parska śmiechem Robin. - Nic mnie ona nie obchodzi.
- Strzelasz czy nie? - pytam beznamiętnie. - Bo nie wiem, czy warto pić jeszcze tego szampana. - pozwalam sobie na wzruszenie ramionami, a Popow naciska za spust, lecz to nie ja padam z zakrwawioną sukienką na ziemię, lecz Robin O'Neill. - Cóż, czyli mogę się go napić. - stwierdzam i biorę łyk szampana, a Popow...
Parska śmiechem...
_____
Hej misie ❤
Zmagam się z chorobą,dlatego przez kilka dni nie było rozdziału 😓
Buziole ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro