Rozdział 9 "Wejście policji i Sherlock z medalem"
- Świetnie! Policja już jest w bazie przestępcy, dzięki naszym telefonicznym wskazówkom, a my siedzimy sobie w cieplutkim domu! Te telefony to genialny wynalazek! - Pan G pokazał Gieniowi telefon i rozsiadł się w fotelu. Nagle z telefonu zaczęły dochodzić różne dźwięki, coś w stylu : Piiip! Pik! Biiip! Bik!
- Ah! To policja dzwoni! - Przyłożył telefon do ucha i zaczął coś niezrozumiale mamrotać. Po 25 sekundach tej niezrozumiałej rozmowy, Pan G rozłączył się i z niezadowoloną miną, powiedział :
- Mówią, że wszystko poszło jak z płatka. Przestępca jest już unieszkodliwiony. -
- W takim razie, w czym problem? - Zdziwił się Gienio.
- Ja ci powiem, w czym problem. Przestępca nie chce im się przyznać... - Zrobił dramatyczną pauzę - ...On chce się przyznać nam. A wiesz co to oznacza? -
- Nie. -
- Będziemy musieli ruszyć się z domu! - Pan G napił się herbaty i trochę złagodniał. Potem stwierdził :
- No nic. Choć Eugeniuszu, trzeba się przebrać. - Wstał od stołu i poszedł do przedsionka. Gienio podążył za nim. Włożyli kurtki (na dworze było -5 stopni Celsiusza), czapki, rękawiczki, chustki i wyszli na dwór.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy już doszli do bazy przestępcy, zastali tam grupę policjantów i związanego przestępce.
- Dobrze, że już jesteście! Prawie nam uciekł! - Powiedział jakiś wysoki, ciemnowłosy policjant.
- Tak i musieliśmy wychodzić z domu. No dobra, gadaj "przestępco" . - Pan G zwrócił się ku związanemu mężczyzny w (znak rozpoznawczy tego przestępcy) białe spodnie w kolorowe kropki. Miał również okulary przeciw słoneczne.
- Jeśli mam wam powiedzieć, policjanci muszą się oddalić i nie podsłuchiwać. - Przestępca zrobił lenyface, (jak się to pisze? xD) patrząc na rozdrażnionych policjantów. Nagle walizka, którą niósł Gienio, do której zapakował bomby dymne i inne takie, otworzyła się. Z jej środka wyleciała fioletowo-różowa mgła, która zaraz opadła. I w tej samej chwili, obok związanego przestępcy pojawił się Sherlock. Syknął na niego i podbiegł do Gienia, głośno mrucząc.
- Sherlock! Jak ty się tu znalazłeś? - Gienio podrapał kota za uszami.
- Najwyraźniej znalazł idealny transport. - Pan G pokazał palcem na otwartą walizkę.
- Wracając do niektórych spraw, dobra, odejdziemy na chwilę, ale w razie czego - Policjant spojrzał na Gienia i Pana G - krzyczcie. - Cała grupa policjantów oddaliła się na tyle, aby nic nie słyszeć.
- Dobra, gadaj! - Pan G zapalił latarkę i skierował jej światło na przestępce.
- Ał! Okej! Wszystko powiem! Ał! Tylko nie po oczach! - Mężczyzna odwrócił głowę i zamknął oczy. Jednak Pan G wiedział, że żartuje, bo miał okulary przeciwsłoneczne.
- Podaj : nazwisko i imię! -
- Cecyliusz Zegar! Zadowoleni? -
- Owszem. - Dwóch detektywów uśmiechnęło się z zadowoleniem.
- Ile masz lat i skąd pochodzisz? -
- 30. Urodziłem się w Gdańsku. -
- Jakiego proszku do prania zawsze używałeś? -
- Persil. Zawsze używałem Persilu. -
To dobrze. Ja też go zawsze używałem. - Pan G poprawił krawat i znów podjął temat.
- Po co kradłeś? -
- Bo byłem głodny. To chyba oczywiste. -
- Nie aż tak. Ile miałeś lat kiedy zacząłeś kraść? -
- Zero! - Cecyliusz uśmiechnął się, po czym widząc zdziwione miny detektywów, wyjaśnił :
- Kiedy byłem w brzuchu mamy, ona jadła tak dużo, że pomyślałem sobie, że trochę sobie wezmę. -
- Dziękujemy. Resztę wywiadu udzielimy panu później. W więzieniu. - Powiedział Pan G, to ostatnie wymawiając szeptem.
- Fajnie! To ja już zacznę bez sensu uciekać w głąb nocy! - Powiedział przestępca, po czym ulotnił się. W ostatniej chwili, Sherlock złapał go zębami za spodnie.
- Ratunku! Policja! On ucieka! - Wrzeszczeli Gienio i Pan G. Natychmiast przybiegli policjanci i znów związali przestępce.
- To my już go zabierzemy. Dziękujemy za przyjście! - Powiedział wysoki policjant i zawiesił Sherlockowi na szyi mały medal z jakimś obrazkiem, przedstawiającym kota niosącego list.
- To za to, że dzięki niemu udało się was uratować. - Powiedział krótko policjant, po czym wsiadł do wielkiej ciężarówki i odjechał. To samo zrobili inni policjanci, tyle, że do jednej z ciężarówek wsadzili również Cecyliusza.
- Cóż, no to możemy też już iść do domu. - Stwierdził Gienio i razem z Panem G i Sherlockiem ruszył na poszukiwania domu z numerem 17...
Udało mi się napisać cały rozdział na raz! Uff! Mam nadzieję, że wszystko było dobrze napisane i bez jakichś tam "byków ortograficznych" xD. Podobał wam się ten rozdział? Nawet jeśli nie, zapraszam do następnego, jak go napisze. xD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro