Rozdział 7 "Ucieczka z celi przestępcy"
Przez następne pół godziny, Pan G i Gienio bawili się w szkołę. Potem im się znudziło :
- Jesteśmy tu zaledwie 3 godziny, a już mam wrażenie, że sto lat. - Marudził Gienio.
- Nie dąsaj się! Jakoś z tego wyjdziemy! Trzeba po prostu pomyśleć! - Pan G przez cały czas, (kiedy skończyli bawić się w szkołę) w przeciwieństwie do Gienia, rozmyślał nad ucieczką. Kiedy Sherlock wyszedł ze spiżarni i dołączył do towarzystwa ( w tym przypadku, Gienia i Pana G ), nagle Pan G krzyknął :
- Pik! EUREKA!!!!!! -
- Jaka "eureka" ? - Spytał znudzony Gieniu.
- Pomyśl wreszcie! Przecież możemy wysłać wiadomość przez Sherlocka! -
- Ta. A niby do kogo? Do tego przestępcy w różowych gaciach? Napiszemy mu, że uciekamy z jego celi, więc niech zbuduje nam jeszcze lasery przed spiżarnią? - Spytał Gieniu, pokazując palcem na przestępce, idącego się myć. Rzeczywiście : był w różowych gaciach.
- Nie! Napiszemy wiadomość do... TWOJEGO SZEFA!!!!!!!!!! - Najwyraźniej uszczęśliwiony swym pomysłem, Pan G wyjął z szuflady papier, ołówek i kredki.
- Dyrektora Bronisława Chrupka VI?!! Oszalałeś i po co te kredki? - Zapytał, zdziwiony Gienio.
- No wiesz! Po to, żeby ten list nie był taki : "Hej, jesteśmy zamknięci, przestępca nas porwał, więc nas uratuj" , tylko taki : "PORWAŁ NAS TEN PRZESTĘPCA OD BAKALII!!!! POMOCY!!!!!!! - Zaśmiał się Pan G, jakby to było oczywiste.
- Na głowę upadłeś. - Powiedział Gienio i walnął się w czoło.
- Hm, hm, kiedy miałem 6 lat, to rzeczywiście. Zaczynamy! Gieniu! Ty lepiej znasz Bronisława : napisz ten list! -
- Eee..., oki...? - Gieniu z zakłopotaniem wziął od Pana G kartkę, po czym zaczął pisać :
Drogi Bronisławie Chrupku VI, albo po prostu szefie.
Widzisz, no bo tak się stało w czasie mojej podróży, że... PORWAŁ NAS ( czyli mnie i Pana G (poznasz gościa )) TEN PRZESTĘPCA OD NASZYCH BAKALII!!!!!!!!!!! Proszę, pomóż!
Gienio
P.S. Weź ze sobą jakąś broń!
P.S. 2. Nie zdziw się : kiedy przyjechałem pociągiem, zaadoptowałem czarnego kota. Ma na imię Sherlock! No to, do zobaczenia!!!!!
( Po raz drugi ) Gienio
- Świetnie! A teraz zawiąż to czymś Sherlockowi na szyi! Szybko! - Zawołał Pan G, wyjmując z kieszeni biały sznurek i zapytał :
- Może to się przyda? -
- Tak! - Gienio zrobił Sherlockowi obróżkę z liny i przywiązał do niej list.
- Gotowe! Sherlock, biegnij do fabryki i znajdź Bronisława! -
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Po tym jak Gienio opisał kotu jak ma dojść do fabryki, pożegnali się i Sherlock uciekł przez dziurę od ścieków.
- Ah, mam nadzieję, że sprowadzi pomoc... - Powiedział Gienio, odprowadzając go wzrokiem.
-Tak. Oby. - Odparł Pan G, podwijając rękawy.
- Co powiesz na opracowywanie planów ucieczki? - Pan G, znowu wyjął coś z kieszeni. To była kartka w kratkę.
- Pewnie... - Gienio usiadł z Panem G na podłodze i wziął jedną. Przez trzy godziny, bazgrali swoje plany ucieczki na kartkach. Nagle usłyszeli donośne miauknięcie.
- Sherlock!!!!!! - Gieniu zerwał się z podłogi i z całej siły przytulił czarnego kota, opierającego łapki o kraty celi. Za nim stali..., niemożliwe! Bronisław Chrupek VI i jego biały królik w łaty, którego dostał od Gienia na 25 urodziny.
- Gieniu! Dostałem twoją wiadomość i przyjechałem najszybciej jak mogłem! Co się stało?! - Chrupek zaniepokojony tą sytuacją, dreptał przed celą i drapał się po głowie.
- Przecież ci pisałem! Ten gość od bakalii nas tu uwięził! - Powiedział Gieniu, nadal głaszcząc Sherlocka po grzbiecie.
- Czy będziesz w stanie zabrać mu kluczyki? - Zapytał Pan G, wkładając ich wszystkie plany ucieczki do wewnętrznej kieszeni bluzy. Jedną podał Gieniowi, mówiąc :
- Myślę, że ci się przyda. -
- Eee..., dzięki? - Gieniu wziął swój plan i również schował go do kieszeni.
- Pewnie! Ja i Bernie załatwimy go na cacy! - Powiedział Chrupek, wspominając o swoim króliku.
- Okej, widzisz tamte drzwi? Prowadzą do jego bazy. Tam na pewno znajdziesz kluczyki. - Pan G wskazał palcem żelazne drzwi, stojące niedaleko ich celi. Chrupek podbiegł do nich i nacisnął klamkę. Były zamknięte.
- Patrzcie! Są na kod! -
- Świetnie... - Gieniu pacnął się w czoło, po czym dodał :
- Wiesz, co, strzelaj. Za którymś razem wyjdzie. - Przez 20 minut, Chrupek wciskał różne liczby, jednak żaden kod nie działał.
- Mam tego po dziurki w nosie! Wpisz : 1, 2, 3, 4, 5 ! - Gieniu walnął pięścią w kraty.
- Ale to nie ma sensu! - Odkrzyknął Chrupek.
- Chcesz żyć w niepewności? Wpisuj! - Chrupek wpisał kod. O dziwo udało się : drzwi się otworzyły.
- Co? Przecież tak można by zaszyfrować tylko fasolki w puszce! - Chrupek, aż kichnął ze zdziwienia.
- Fasolki w puszce? -
- Nieważne. Grunt, że jest przejście. Chodź Bernie! - Chrupek przeszedł przez metalowy próg.
- Wracaj szybko! - Zawołał Pan G. Chrupek potknął się i prawie upadł. Kiedy się wyprostował, Gieniu za nim krzyknął :
- I przypadkiem nie złam sobie nogi! -
- Tak, dzięki za pocieszenie! Pa! - Bronisław razem z Bernie, wszedł do okrągłego pomieszczenia, przypominającego salon. Zamknął za sobą drzwi, najpierw upewniając się, że w środku jest klawiatura kodowa. Była. Przeszukał stolik obok kanapy, oraz płyty CD przy telewizorze. Nic. Znalazł tylko kluczyki do jakiegoś innego pomieszczenia. Kiedy już miał wyjść do następnego pokoju, po prostu nie mógł się powstrzymać i wziął jedną z płyt z napisem : "Maryla Rodowicz - Przy stole siądź " . "Hm, może być. " - Pomyślał, wkładając płytę do kieszeni garnituru. Wszedł do niewielkiego pomieszczenia. To była chyba kuchnia. Chrupek podszedł do kamiennego kominka i poszukał kluczy : nie było ich tam. Za to jego uwagę przykuło ciasto wiśniowe, pozostawione samotnie w piecu. Wiedział, że nie powinien zostawić za dużo śladów, ale po prostu nie mógł się powstrzymać. Sama myśl o apetycznym wyglądzie ciasta : dżem wiśniowy, spływający po warstwie ciasta, przekładanego białą czekoladą i budyniem. No, czy oparlibyście się pokusie spróbowania, czegoś tak pięknego? Chrupek wyjął z pieca ciasto, po czym uszczknął kawałek. Jednak potem nie mógł przestać : uszczknął jeszcze jeden kęs i jeszcze jeden, i jeszcze jeden, aż w końcu stwierdził, że wystarczy. Włożył ciasto z powrotem do pieca i ruszył do kolejnych drzwi. Okazało się, że wszedł do pokoju, zwanym "sypialnią" . Na środku pokoju stało drewniane, dwuosobowe łóżko. Na pościeli porozrzucane były koszule, skarpetki, spodnie i inne tego typu ubrania. Obok, na szafce nocnej, leżał mały pistolet na naboje. Nagle, Chrupek usłyszał ciche nucenie za kolejnymi drzwiami. Zajrzał przez dziurkę od klucza i zdębiał : w malutkiej łazience z sedesem, umywalką i prysznicem, na dywanie stał... PRZESTĘPCA! Najwyraźniej właśnie wycierał się ręcznikiem, żeby zaraz ubrać się w ubrania, które Chrupek przed chwilą widział na łóżku! Chrupek błyskawicznie, schował się za drzwiami łazienki. Kiedy przestępca wyszedł z łazienki, Bronisław zobaczył, że kluczyki są... na sedesie! Dzięki swoim umiejętnościom ninja, ( kiedyś Chrupek był ninja ) przekradł się do garderoby i zadzwonił wieszakami. Przestępca natychmiast wbiegł do szatni, nie zauważając jak Bronisław zakrada się do łazienki. Kiedy złodziej szukał źródła dźwięku, Chrupek po prostu wziął kluczyki i wybiegł z pokoju. Po drodze wziął jeszcze dwie inne płyty Maryli Rodowicz, a potem wyszedł z "domu" , biegnąc do celi, w której uwięzieni byli Pan G, Gieniu i Sherlock.
- Mam klucze! Spadamy z tąd! - Gienio, Pan G, Sherlock, Chrupek oraz Bernie ruszyli w stronę ulicy...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro