Epilog
Barbara popędziła Szafira. Zbliżali się do małej przeszkody, gdy nagle koń stanął dęba i pobiegł w przeciwną stronę.
- Stój! - Krzyczała nastolatka, jednak wałach biegł w prost na płot. W ostatniej chwili, odzyskała nad nim panowanie i zwolniła do stępa.
- Nadal boi się skakać? - Zapytał męski głos za nią. Barbara się odwróciła i zobaczyła Johna, nadchodzącego od strony stajni.
- Tak. - Nastolatka zsiadła z Szafira i poprowadziła go do bramy. Nikt nie zauważył dziwnego cienia, przemykającego pomiędzy drzewami...
Ciąg dalszy, nastąpi...
Tak, będzie dalszy ciąg! Mam nadzieję, że będzie to nadal komedia, a nie jakiś kryminał. xD Do zobaczenia w następnej części!
Gabi
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro