Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24 - Ostatni


Pov Zayn

- Mam dość tego wszystkiego - oznajmia mi Nadia. Wytrzymała jedynie trzy dni tego naszego porozumienia. Ja jednak mam gdzieś te jej nerwy. Palę sobie teraz skręta i wszystko mam w dupie. Może sobie wrzeszczeć. To i tak jej nic nie da.

- Wiem, wiem już nie raz to od ciebie słyszałem skarbie. I jakoś specjalnie mnie to nie interesuje - informuje ją, a ona tylko tupie tą swoją śliczną nóżką i wychodzi. Zaczynam się głośno śmiać. Moja śliczna córeczka jest taka zabawna.

Przez to siedzenie z nią tutaj moje zapasy ciągle się uszczuplają. Nie pomaga mi także Nadia, która swoich zachowaniem zmusza mnie bym brał coraz więcej. A nawet ta mała idiotka jak ostatnio dałem jej skręta to go zmarnowała. Przyznaję, że miałem ochotę porządnie przeptrzepać jej skórę, ale grund do panowanie nad sobą.

I mi to się udało.

Zaczyna chcieć mi się siku, więc idę do łazienki. Wchodzę do środka i spostrzegam, że Nadia jest w wannie. Nie mogę oderwać oczu od jej cycuszków, ale ona szybko je zakrywa i piękne widoki się kończą.

Szkoda.

- Wyjdź stąd! - wrzeszczy, ale ja nie zwracam na to uwagi tylko robię swoje. Czuję za mocne parcie na pęcherz żeby czekać aż ona skończy.

Próbuję wyjść z wanny, ale ja ją popycham przez co ona dość boleśnie upada na swój seksowny tyłeczek.

Jeśli później będzie chciała to z chęcią ją w niego pocałuje. A najlepiej to w oba pośladki.

- Mam już cię dość, coraz bardziej mnie osaczasz. Dłużej tego nie zniosę! Co mam zrobić żebyś się wreszcie ode mnie odpierdolił! - w ogóle nie podoba mi się sposób w jaki ona się do mnie odzywa. Chcę żeby się wreszcie zamknęła, więc kładę dłoń na jej głowie i pcham pod wodę.

Chcę ją w ten sposób ukarać i pokazać, że to ja rządze. Po chwili jednak do mojej głowy dociera to co ja robię. Przecież to moja córeczka, a ja ją krzywdę.

Zabieram dłoń z jej głowy, a następnie wyciągam ją z wanny. Kładę na płytkach i wiedzę jak ona się męczy i kaszle. Jest ogormnie słaba, lecz i tak spogląda na mnie spojrzeniem pełnym żalu.

Wiem, że to ja jestem temu wszystkiemu winny. Chcę ją dotykać, ale ona się ode mnie odsuwa. Robię, więc jej przysługę i sam odsuwam się kilka kroków.

- Jak się czujesz skarbie? - pytam ją chociaż wiem, że brzmie jak hipokryta.

- Następnym razem mnie zabijesz jak powiem ci coś co ci się nie spodoba? - pyta się słabym głosem.

Przez chwilę wpatruje się w podłogę, a następnie mój wzrok zostaje skierowany na nią.

- Ubierz się, zaraz odzwiozę cię do matki.

Muszę to zrobić. Inaczej jeszcze ją zabije. A tego sam bym nie przeżył. Za bardzo ją kocham.

Możecie to uznać za koniec tego opowadania chociaż nie dodaje Epilog, bo możliwe, że jeszcze kiedyś powstaną tu jakieś rozdziały. To będzie zależeć od was jeśli poddacie mi jakieś fajne pomysły.

Liczę na waszą opinię.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro