Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział VI

 Po wspaniałym popołudniu wróciliśmy spacerem do domu. Nasza rozmowa mogła trwać bez końca. Gdy stanęliśmy pod drzwiami rezydencji, był już wieczór. Slendy pocałował mnie w policzek i telepną się do gabinetu. Ja za to weszłam drzwiami i ruszyłam w stronę kuchni.

 Postanowiłam zrobić sobie kolacje. Nie wiem nawet kiedy zeszli się wszyscy domownicy i skończyło się na tym że zrobiłam coś każdemu. Przy okazji poznałam nowego domownika E.J, który ma trochę niecodzienny gust. Uwielbia ludzkie nerki. Zapewnił mnie że moich nie tknie. W końcu Toby' emu zrobiłam gofry, Masky' emu i jego bratu sernik, Sally i Jeff dostała kanapki, E.J dostał sałatkę z nerkami, a sobie i Jane zrobiłam po sałatce z kurczakiem. Slendy nie pojawił się na kolacji, więc postanowiłam do niego pójść. Zanim to zrobiłam położyłam Sally spać i przeczytałam jej bajkę na dobranoc. 

 Po chwili byłam już pod jego gabinetem. Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się. Wystraszyłam się że coś mu się stało. Podeszłam do drzwi od sypialni i lekko je uchyliłam. Slendy jakby nigdy nic leżał sobie na łóżku i czytał książkę ode mnie. Odetchnęłam z ulgą i poszłam wziąć prysznic. Po długim, ciepłym prysznicu przebrałam się w piżamę i weszłam do pokoju. Popatrzyłam jeszcze raz na Slendy' ego i położyłam się obok niego. Ten odłożył książkę i przytulił się do mnie. Wtuleni w siebie zasnęliśmy. 

 Poczułam jak ktoś całuje mnie w czoło. Wiedziałam dobrze kto to. Otworzyłam pomału oczy i się uśmiechnęłam. Slendy już w swoim garniturze stał nade mną. widząc że się obudziłam usiadł na łóżku, a ja się przysunęłam w jego stronę. 

 - Coś się stało? - spytałam 

- Moi bracia chcą cie poznać więc dziś przyjadą - odpowiedział i chyba nie był zbyt zadowolony z przyjazdu braci. 

 Zaśmiałam się i pocałowałam go. 

- Nie cieszysz się z ich przyjazdu - bardziej stwierdziłam niż zapytałam

 On już nic nie odpowiedział. Poszłam się ogarnąć i wraz z Slendy' m zeszłam na śniadanie. Dziś nie chciało mi się gotować więc wzięłam tylko jakiś jogurt z lodówki. Jak reszta przyszła miała niemiłą niespodziankę, gdyż sami musieli sobie coś ugotować. Skończyło się to bałaganem w kuchni i wielką kłótnią. W końcu ulitowałam się nad nimi i jak tylko posprzątali kuchnie, zrobiłam im coś dobrego. 

 Wszyscy się rozeszli, a ja, jak to ja, poszłam po książkę i zaczęłam ją czytać. Slendy dołączył do mnie i także zaczął czytać. W końcu Slendy normalnie siedział i czytał, a ja oparta o niego, rozłożyłam się na reszcie kanapy także czytając. Siedzieliśmy tak w salonie przez dobre dwie godziny. Mimo hałasu panującego w pomieszczeniu usłyszałam jak ktoś wchodzi. Popatrzyłam na Slendy' ego, który chyba też usłyszał trzask drzwiami.

- Już są - powiedział chłodno 

- Jak optymistycznie - powiedziałam sarkastycznie i posłałam uśmiech

- On zawsze taki był - powiedział jakiś facet w płaszczu i kapeluszu

 W ręku miał różę 

- Jestem Offender - powiedział podchodząc do mnie

 Ja zmieniłam pozycję na siedzącą 

- Emma, miło mi poznać - posłałam mu promienny uśmiech

- A to piękny kwiatek, dla pięknej dziewczyny - podał mi różę, a któryś z pozostałych odchrząknął 

 Popatrzyłam na resztę jego braci z uśmiechem.

- Ja jestem Tender. Offendera już poznałaś, a to Splendor - pokazał na wesołego faceta w garniturze w groszki. On sam był ubrany w sweter, a na nosie miał okulary.

- Miło mi was poznać - powiedziałam do wszystkich

- Nam także - powiedział Tender

 Jest z nich najbardziej podobny do Slendy' ego. Jeśli o niego mowa to nie wyglądał na szczęśliwego. Offender widocznie to zauważył.

- A ty co braciszku taki ponury? - spytał wielce wesoły - Ja jakbym miał taką dziewczynę to nigdy bym nie był smutny - powiedział posyłając mi figlarski uśmieszek.

 Gadaliśmy tak jeszcze długo. W końcu wszyscy się rozeszli do reszty. Dochodziła już trzynasta, czas na obiad tylko co im przygotować. Musiałam kogoś o to zapytać. Poszłam do kuchni pogrążona tymi myślami. Usiadłam na jednym z blatów.

- Będę musiała zapytać się Slendy' ego - powiedziałam sama do siebie

- O co chcesz się go pytać? - usłyszałam pytanie

 Popatrzyłam w stronę głosu i zobaczyłam że Tender stoi w drzwiach. Uśmiechnęłam się do niego.

- Zastanawiam się co wam zrobić na obiad - powiedziałam dalej siedząc na blacie

- Chcesz nam coś zrobić? - zapytał dla pewności 

 Pokiwałam głową.

- Ale nie wiem co wam mogłoby posmakować - znowu się zamyśliłam

- Mogę ci pomóc - zaproponował 

 Zgodziłam się i zaraz wzięliśmy się do roboty...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: