Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

Obudził mnie blask słońca. Wstałam i poczułam miły zapach pochodzący z kuchni. Poszłam w tamtą stronę. Usiadłam przy stole i popatrzyłam w stronę kuchni. Stał tam Slender i coś gotował. Uśmiechnęłam się na wspomnienie z wczoraj. 

- Jak się spało - spytał podając mi tosty.

- Dobrze - powiedziałam 

 Usiadł na przeciwko mnie i zaczął jeść swoją porcję. Zrobiłam to samo. Jedliśmy i rozmawialiśmy o naszych ulubionych książkach. Nie zwróciłam uwagi w jaki sposób jadł bez ust. Może i nie był to normalny chłopak, ale to było w nim najlepsze. 

- Wiesz mało o tobie wiem - powiedziałam gdy ten skierował swe kroki do kuchni.

 Stanął w miejscu. Wydawało mi się że bije się z myślami.

- Slendy? - podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.

- Muszę już iść - powiedział tylko i znikną

 Stałam tak w bezruchu. Co on ukrywa? Czemu nie chce mi powiedzieć? Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. On mi nie ufa...

  Naglę doszedł do mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na ekran. Sms od Szymka

Szymek: Emma jest dziś impreza u mnie. Przyjdziesz? 

Emma: No nie wiem...

Szymek: Proszę... tak dawno się nie widzieliśmy

 Naglę usłyszałam głos w głowie ' Nie idź '. Wiedziałam że to Slendy. Postanowiłam go zignorować.

Emma: Z chęcią

Szymek: Super przyjdź do mnie o dwudziestej 

 Odłożyłam telefon i podniosłam głowę. Przede mną pojawił się Slendy. Chwycił mnie za rękę i zanim cokolwiek zrobiłam teleportował mnie do lasu. Chciałam uciec ale zagrodził mi drogę ucieczki. Oparłam się o drzewo a moja głowa znalazła się między jego długimi rękoma. Przybliżył swoją twarz do mojej, tak że między nami było kilka centymetrów.

- Czemu mnie zignorowałaś? - spytał wkurzony 

- Ja... -  nie wiedziałam co powiedzieć, patrzyłam na niego przerażona. Pierwszy raz widziałam go wkurzonego.

- Nie idziesz na te impreze - powiedział i odwrócił się ode mnie

- Ale dlaczego? - spytałam lekko przerażona

- Nie idziesz! - krzyknął odwracając się.

  Z jego pleców wyrosły czarne, długie macki. Na twarzy zobaczyłam... usta? Patrzyłam na niego przerażona, jednak nie chciałam dać za wygraną.

- Dlaczego? - podeszłam do niego bliżej 

 Slendy wydawał się zaskoczony.

- Nie boisz się mnie? - spytał

Pokręciłam przecząco głową. Popatrzyłam w jego twarz i położyłam rękę na jego policzku. Naprawdę się nie bałam. Czułam się bezpiecznie. Przybliżyłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Zamknęłam oczy. Slender wydawał się zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy nagły hałas. Zobaczyłam trzy postacie. Dwie stały z czego jedna stała, a druga śmiała się z trzeciej, która właśnie spadła z drzewa. Patrzyłam zaskoczona.

- Masky! Toby! Hoody! - spojrzałam na Slendera. Miał na policzkach rumieniec. 

 Chłopcy podeszli do nas, a ja patrzyłam na nich wielkimi oczami. Pierwszy ma pomarańczową bluzę i czarną twarz z czerwonymi oczami, oraz przekrzywionym pod nienaturalnym kątem usta, drugi miał białą maskę, a trzeci chustę i gogle. Slender za coś ich ochrzaniał. Gdy przestał pobiegli, a jego wzrok skupił się na mnie.

-Przepraszam cię za nich. - powiedział zażenowany sytułacją

- Kto to? - spytałam wskazując kierunek w którym pobiegli

- To moje Proxy. Musisz już wracać do domu. - powiedział i teleportował mnie do domu.

 Siedziałam na kanapie w salonie i patrzyłam przez okno. Było już po dwudziestej, a ja biłam się z myślami. Postanowiłam że skoczę na chwilę na imprezę. Więc ubrałam poszarpane spodnie i bluzkę z czarnym sercem. Na wierzch nałożyłam czarną, skórzaną kurtkę i buty na obcasie.

 Gdy dotarłam zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Szymek pijany w cztery d*py z piwem w ręce.

- Emma na reszcie jesteś. - przesuną się i wpuścił mnie do środka. 

 Wszyscy byli pijani. Paulina huśtała się na żyrandolu. Widziałam jeszcze parę znajomych osób. Postanowiłam skoczyć do toalety. Weszłam tam i obmyłam twarz. Nagle usłyszałam krzyki. Wzięłam nóż, który nie wiem czemu był w toalecie i otworzyłam drzwi. Usłyszałam krzyk Pauliny i pobiegłam w tamtą stronę. Mijałam wielu martwych ludzi, jednak nie obchodziło mnie to. 

- Stop! - krzyknęłam otwierając drzwi. 

 Zobaczyłam tą samą trójkę, którą w lesie. Widziałam przerażone twarze Pauliny i Szymka. Stanęłam między nimi a trójką. Nie bałam się ich. Patrzyłam im w oczy z wyższością. Zacisnęłam mocniej nóż w dłoni. Trójka się odsunęła, a ja zwróciłam się do przyjaciół.

- Idźcie do mnie - powiedziałam nie odrywając wzroku od morderców. - Teraz! - poszli, 

Byłam już padnięta. Upadłam na kolana i upuściłam nóż. Zaczęłam brać płytkie wdechy. Naglę ktoś pojawił się przede mną. To był Slendy, ale tylko tyle zdołałam zobaczyć zanim zemdlałam.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: