Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9



/Pov. Alex/


Wiedziałam że, mam przejebane. Więc w sumie co miałam do stracenia?

Z uśmiechem na ustach położyłam się wygodnie na hamaku i gdy tylko opadłam na materiał, wyjęłam zieloną, miękką poduszkę, która znajdowała się pod moimi plecami i podłożyłam ją sobie pod głowę.

-Tyko o czym ty chcesz ze mną rozmawiać? Mam cię po dziurki w nosie, a ty dodatkowo uczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona- mruknęłam z żalem. Po chwili jednak malutki, ironiczny uśmiech zagościł na mojej twarzy gdy zniknął cień mojego, pożal się boże, mate.

Sielanka nie trwała jednak zbyt długo gdy nade mną pojawił się cień brązowowłosego. Jednak nie zdążyłam nic powiedzieć bo nagle poczułam chłodną wodę na moim ciele. Natychmiast poderwałam się z hamaka i mierzyłam Nick'a groźnym spojrzeniem. 

Za to on nic sobie z tego nie robił i oglądał sobie moje ciało, które ociekało wodą przez co bluzka mocno przyległa do mojego brzucha oraz piersi.

-I co zadowolony jesteś z siebie ty dupku!

-Nawet nie wiesz jak bardzo- rzekł z uśmiechem na ustach i odrzucił, puste już wiadro. Nie zdążyłam nic powiedzieć bo kontynuował swój wykład do mnie.

-A teraz powinniśmy omówić kilka ważnych spraw, nie uważasz malutka?- zapytał ironicznie, a ja miałam w tym momencie ochotę wydłubać mu oczy maleńką łyżeczką. 


/ Pov. Nick/

Patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi, bursztynowymi oczami a ja nie mogłem powstrzymać myśli o tym jak jest piękna. Jednak to nie był czas i miejsce na takie myśli. A czemu? Bo każdy napalony samiec może spojrzeć na moją kruszynkę.

-Chodź, pójdziemy do mojego gabinetu i tam wyjaśnimy sobie kilka spraw.

Bez słowa ruszyła za mną i nie oglądając się przeszła przez drzwi, które dla niej przytrzymałem i nawet na mnie nie zerknęła. Nie powiem zirytowało mnie to, ale tym później się zajmiemy. Przeszliśmy przez beżowy salon i skierowaliśmy się w stronę schodów by dostać się na drugie piętro. W sumie fakt że szedłem teraz za moją mate nie zachwycał mnie, ale skutecznie rekompensował mi to widok jej tyłka gdy wchodzi po schodach. Po chwili siedziałem już na moim bardzo wygodnym fotelu a Alex usadowiła się na czarnej kanapie. 

Moje biuro nie było jakieś niesamowicie wielka ani też zbyt małe, po prostu w sam raz. Było tu moje ciemne biurko, spora biblioteczka wypełniona książkami, kanapa, barek z alkoholem i wiele, wiele więcej.

-Napatrzyłeś się już, czy może chcesz zrobić zdjęcie?- przysięgam, jeszcze nigdy w życiu nie słyszałem takiego sarkazmu.

-Zdjęciem nie pogardzę, ale to później. Teraz mamy ważniejsze kwestie do omówienia, nie sądzisz?

-Więc na co czekasz?- naprawdę zaczynałem mieć dość.

-Po pierwsze nie wywracaj na mnie oczami bo szkoda ich. A teraz powróćmy do ważniejszej kwestii.

-Więc słucham.

-Skoro już znalazłem swoją matę, ciebie logiczne jest że, przeniesiesz się tu do mnie- już zaczęła coś mówić lecz brutalnie jej przerwałem.

-Nie! Teraz ja mówię a nie ty. Jestem betą tego stada i należy mi się szacunek, a ty jako moja mate powinnaś okazywać mi go jako pierwsza. Mam dość twoich fochów. Dobra, obraziłem tą twoją deltę, ale dla ciebie to ja mam być najważniejszy. Zrozumiałaś?!

-Nie, to ty posłuchaj mnie, ja też jestem betą i równie dobrze to ty możesz wyjechać ze mną bo ja nie mam zamiaru zostawiać swoich przyjaciół, a już zwłaszcza moją najlepszą przyjaciółkę, Ninę! A ty gdzie masz swój szacunek do mnie? Na razie to ty zachowujesz się jak rozkapryszona księżniczka, z którą nikt nie chcę się bawić, i ja nie zamierzam tego robić. Nie będę twoją zabawką, którą ty zawołasz a ta już leci z wywalonym jęzorem by spełnić twój kaprys, ja też mam uczucia rozumiesz!- gdy tylko wykrzyczała mi to w twarz i podniosła wzrok, zamarłem. Z twarzy mojej maleńkiej leciały łzy i to przeze mnie.

Nie czekając dłużej podbiegłem do niej i szybko zamknąłem w moich umięśnionych ramionach.

-Proszę nie płacz. Jeśli chcesz możemy pójść na jakiś kompromis.

-Niby jaki- zapytała i zaraz pociągnęła noskiem.

-Na pewno nie przeniosę się do twojej watahy, ale skoro tak ci na tym zależy ta twoja Nina, o ile będzie chciała, może przenieść się tu razem z tobą. Nie wymagam również byś była mi bezwzględnie posłuszna ale braku szacunku z twojej strony nie zdzierżę. Chcę z tobą utrzymać dobre stosunki, ale musisz wiedzieć że, skoro wreszcie cię znalazłem to będę chciał cię wkrótce oznaczyć, maleńka.

Słowa: 700

Data publikacji: 13.05.2018

Dziękuje wszystkim za gwiazdki i bardzo motywujące komentarze <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro