Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7



Nick Wood

Wracałem właśnie z pilnowania granic gdy poczułem niesamowity zapach. Coś jakby śmietana z malinami, jednak jest to dziwne ponieważ nigdy nie spotkałam takiej woni na terytorium brata. Nie wiem co tak pachnie ale, w życiu nie poczułem niczego piękniejszego. 

Jednak zaraz przerwałem bujanie w obłokach i przyspieszyłem swe kroki w stronę mojego pokoju i prysznica. Dziś mieli przyjechać przedstawiciele innej watahy i wypadałoby chociaż wziąć prysznic i pójść na tą głupią kolację, w końcu jest to mój obowiązek jako bety stada, który liczy aż 5 stanów i które stara się wciąż powiększać. A najprostszym na to sposobem jest sojusz poprzez małżeństwo naszego alfy- mojego brata Cloud'a. Żałuje, że nie znalazł swojej mate ale, nie każdy ją znajduję i trzeba się z tym pogodzić, tak jak ja. Mam już 26 lat i dalej jej nie mam. Kiedy skończyłem 18 lat to jej szukałem jednak na nic i tak po półtorej roku poszukiwań powróciłem do mojej watahy by przejąć rolę bety stada.

Wyszedłem z łazienki czysty i orzeźwiony i skierowałem moje kroki w stronę garderoby. Wybrałem niebieską koszulę i czarne spodnie. Odpiąłem tylko dwa górne guziki i podwinąłem rękawy by nie czuć tych 20 stopni na dworze. Swoje jeszcze mokre włosy zaczesuje do tyłu i widzę, że sięgają już do barku.

Schodzę właśnie po schodach a zapach, który czułem wcześniej robi się jeszcze intensywniejszy. Przyspieszam kroku i wchodzę do jadalni, która jest połączona z kuchnią i widzę, że przy stole siedzą 2 osoby, Cloud, który jest ubrany w podobny strój do mnie, jedynie jego koszula jest bordowa i jakaś drobna wilczyca z brązowymi oczami i tego samego koloru włosami, które są związane w luźnego koka na czubku głowy. Jej pełne usta były przejechane różowym błyszczykiem. Ta niewysoka osóbka ubrana była w jasnoniebieską sukienkę z dość dużym dekoltem.

Moją uwagę odwrócił brat, który wstał i wskazał na wolne miejsce koło siebie, na przeciwko brązowookiej.

-Siadaj Nick, mam nadzieje że na granicach panuje spokój. Chciałbym ci przestawić delegacje watahy, która panuje na Georgi i nad Karoliną Południową. To jest Nina Shapes i jest deltą.

Natychmiast wyrwałem rękę z uścisku jaki dzieliłem z tą wilczycą i zwróciłem się wściekły do brata.

-To teraz tak ma to wyglądać! Rozumiem, że alfy nie zawsze mogą przyjechać osobiście ale, to już przesada! To brak szacunku do silniejszych od siebie, nie powinieneś tego akceptować!-popatrzyłem w tym momencie na Shapes i niestrudzony kontynuowałem.- Przecież to jawna obraza by wysyłać tu deltę, może od razu niech zaczną wysyłać w delegacje jakieś omegi?! Jest zasada by zawsze wysyłać przynajmniej betę, więc czemu go nie widzę!

I nagle za mną rozbrzmiał najpiękniejszy głos, jakikolwiek mogłem usłyszeć w całym moim życiu, jednocześnie był tak ostry i chłodny że włosy mogły się zjeżyć na głowie.

-Jak się odwrócisz to może coś zobaczysz, ty ograniczony dupku.

Natychmiast odwróciłem się i świat się zatrzymał. Pomijając tego "dupka" skupiłem całą swoją uwagę na dumnie wyprostowanej wilczycy, która stała w progu. Kobieta z około 165cm i kasztanowymi włosami z rudymi przebłyskami a jej oczy były niesamowite, w kolorze bursztynów  a gdy tylko w nie spojrzałem, wiedziałam że odnalazłem sens swojego życia, moją piękną, małą mate. Ubrana była w czarny kombinezon, który idealnie opinał jej zgrabną sylwetkę. Miała na rękach złote bransolety a na nogach czarne koturny. Jej piękne długie włosy upięte były w luźnego warkocza przerzuconego przez jej lewe ramie. Makijaż miała delikatny ale kobiecy, tylko tusz do rzęs i czerwona szminka na jej pełnych, dużych ustach ale to podkreślało tylko jej piękno. Drobna buzia z prostym i lekko zadartym nosem, na którym było kilka piegów. 

Chciałem do niej podejść i zamknąć w moich umięśnionych ramionach. Powstrzymał mnie jednak jej ostry jak brzytwa głos.

-Nawet do mnie nie podchodź, kundlu.

Od razu wezbrała się we mnie złość, jak ona w ogóle śmie tak do mnie mówić! Nie dość że przewyższam ją statusem to jeszcze jestem jej przeznaczeniem, jej mate. Gdy tylko zobaczyła powinna poczuć do mnie jakieś przyciąganie a zamiast tego ona jak gdyby nic zajmuje swoje miejsce naprzeciwko dwumetrowego bruneta, kompletnie mnie ignorując.

-Nie zapominasz się maleńka? Nie wiesz kim jestem?

-Wielkim dupkiem, który obraża moją najlepszą przyjaciółkę pokazując swój kompletny brak taktu i zbyt wielkie ego.

-Więc to tak się teraz traktuje swojego mate? Okazując mu kompletny brak szacunku, na rzecz jakiejś mało ważnej delty?

W tym  momencie na twarzach Cloud'a i Niny pojawił się szok i niedowierzanie, z zainteresowaniem przysłuchiwali się naszej rozmowie, ciekawi jak to się skończy. Z resztą sam byłem ciekawy.

-Nie kompromituj się, powinieneś wiedzieć, że są tematy których nie należy poruszać, i które mogą kogoś zranić. A ty tymczasem sam, dobrowolnie i świadomie na nie idziesz obrażając nie tylko moją przyjaciółkę ale i moją watahę. Zarzucasz nam brak szacunku ale, to ty spóźniłeś się na wyznaczoną kolację z przedstawicielami, może i słabszej watahy,-przerwała na moment by spojrzeć mi w oczy- oraz okazałeś kompletny brak manier obrażając nas, udając wielkiego pana na swych włościach, ale tak naprawdę, tak jak ja, jesteś tylko betą, która jest zależna od swojego alfy, swojego brata. I ty masz jeszcze czelność oceniać kogoś ty hipokryto?

Gdy tylko skończyła swój wywód wstała i wyszła razem ze swoją przyjaciółką, nie czekając na moją odpowiedz.



słowa:839

data publikacji:30.04.2018

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro