Rozdział 29
/Pov. Alexa/
-Spokojnie Niunia, dostanie to na co zasłużył- powiedział Stephan.
Wyswobodziłam się z jego objęć i podeszłam do lustra. Teraz już nawet nie przypominałam dawnej siebie, brzydziłam się sobą. Jak on mógł mi to zrobić?! Po tym już nie miałam żadnych ciepłych uczuć do Nick'a. Mam nadzieję, że Stephan dotrzyma słowa i surowo potraktuje mojego, pożal się matko, mate.
Odwróciłam się od mojego odrażającego odbicia i podeszłam do ukochanego.
-Mam do ciebie prośbę najdroższy.
-Co tylko sobie zażyczysz, Alexa.
-Chce go zobaczyć przed egzekucją.
Stephan tylko kiwnął głową i skierował się do brązowych drzwi, by uchylić je przede mną. Nie czekając na nic wyszłam z naszego pokoju. Swoje kroki od razu skierowałam do piwnicy. W niej oprócz "specjalnego" pokoju mieściły się inne korytarze, w których było pięć pokoi, których przeznaczeniem było przetrzymywanie więźniów. Już się nie bałam, w końcu Steph był ze mną, z nim nic mi nie grozi. Mój ukochany, jakby czytając mi w myślach, zatrzymał się parę kroków przed miejscem, w którym był Nick. Sama do niego weszłam.
Widok jaki zastałam był godny politowania, jednak nie czułam żadnego żalu. Brązowowłosy siedział w kącie i ciężko oddychał. Na sobie miał tylko poszarpane spodnie i mnóstwo ran, które nie chciały się goić mimo naszej wzmożonej regeneracji. Podeszłam kilka kroków i dopiero w tym momencie mężczyzna podniósł na mnie wzrok.
Najpierw spojrzał na mnie niezrozumiale, dopiero po chwili jego oczy rozszerzyły się, jakby zrozumiał kogo ma przed sobą. Podpierając się ściany, ciężko dźwignął się na swoich nogach i wolno podchodził do mnie. Jego oczy były straszne, była w nich tylko czysta furia i obłęd. Natychmiast atmosfera w pokoju się zmieniła, a ja zaczęłam się bać, mimo wiedzy, że niedaleko jest Stephan, który mógłby mnie obronić. Sama już nie byłam tego taka pewna, w końcu zostałam ranna i już niedługo jest mój termin rozwiązania.
Niespodziewanie, pogrążona w mych rozmyślaniach, nie zauważyłam kiedy Nick podszedł blisko mnie i pchnął na zimną i brudną ścianę tego małego pokoju. Nie zdążyłam nic powiedzieć kiedy gwałtownie uniósł moje nadgarstki i tak mocno przyszpilił je do betonu, że poczułam stróżkę spływającej krwi. Nagle, jakby onieśmielona, opuściłam wzrok, byleby nie patrzeć w jego piękne tęczówki. Nie mogłam na nie patrzeć, nie po tym co mi zrobił. Nie wiedzieć kiedy, zachciało mi się płakać. Nie mogłam jednak pozwolić sobie na ten luksus, by swobodnie ukazywać uczucia.
-Spójrz na mnie!-krzyknął, lecz ja dalej trzymałam głowę spuszczoną.
-Nie testuj mojej cierpliwości bo zaraz się skończy-coraz mocniej przyciskał moje chude ręce do ściany. Niepewnie uniosłam moją głowę i nieśmiało spojrzałam w jego piękne oczy.
-Kto ci to zrobił?!!Odpowiadaj!-nawet nie hamowałam już łez.
-Ty-mój cichy szept przebił się przez ciszę. Spojrzałam na niego niepewnie a na jego twarzy malowało się niedowierzanie i poczucie winy.
Gwałtownie mnie puścił i zatoczył się do tyłu. Swoją wielką rękę umieścił na twarzy tak, że widziałam tylko jego jedno oko. Może to i lepiej, nigdy nie widziałam takiego wzroku. Pełnego żalu, boleści i szaleństwa. O tak, najbardziej wyróżniało się szaleństwo.
Nie. Musiałam się teraz skupić, przyszłam tu w określonym celu. Natychmiast wyprostowałam się a moja twarz przybrała maskę chłodnej i nieprzystępnej osoby. Odezwałam się chłodnym tonem, który brzmiał jak brzytwa tnąca powietrze.
-Przyszłam tu tylko po to by oznajmić ci, że jeszcze dziś zostaniesz stracony. Jako, że nie masz potomków całe tereny, którymi zarządzasz przypadną mi. A wejdą one w skład nowego, wielkiego terytorium, na którym będziemy rządzić ja wraz z moim mężem Stephanem. W przyszłości to jego i mój syn odziedziczy te tereny.
Gwałtownie odwróciłam się do Nicka plecami i podeszłam do drzwi, które otworzyłam. Już chciałam przez nie wyjść, jednak nie mogłam tego tak zostawić.
-Osobiście chcę ci jeszcze powiedzieć, że gardzę tobą bardziej niż kimkolwiek innym. Chcę byś wiedział, że przez twój wybuch ja już nigdy nie przejrzę na prawe oko. A moja twarz, teraz cała pokryta śladami twoich pazurów będzie ostatnią, którą ujrzysz przed śmiercią.
Po tym wyszłam.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Hej, przepraszam, że tak długo nie było rozdziałów, jednak rozpoczęłam życie studentki i na tym chciałam się skupić. Wasze komentarze jednak sprawiły, że zebrałam się w sobie i napisałam dzisiejszy rozdział. Chcę jeszcze powiedzieć, że już zbliżamy się do końca i mam nadzieję, że wytrwacie w tym razem ze mną ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro