Rozdział 12
/Pov. Nina/
Nagle cały mój świat zatrzymał się. W głowie miałam całkowitą pustkę. Nic innego się nie liczyło prócz mężczyzny, który stał jakieś cztery metry od mnie.
Szybko rozłączyłam się z Alex i zaczęłam iść w stronę przystojnego blondyna. Szybko poprawiłam moje rozpuszczone włosy a na moje usta wdarł się flirciarski uśmieszek. Zatrzymałam się od niego jakieś dwa metry i zadarłam w głowę by móc spojrzeć w jego zielone tęczówki. Jakby nie patrzeć na pewno miał ponad 180 cm.
Gdy tylko zatrzymałam się i patrzyłam wyczekująco, on odezwał się.
-Pomóc ci jakoś? A może mam ci coś ściągnąć krasnalu?- zapytał z chamskim uśmieszkiem.
Zachowałam kamienną twarz mimo że, w moim wnętrzu się gotowało. I nie było to bynajmniej spowodowane wysoką temperaturą na zewnątrz ani przystojnym, aczkolwiek chamskim wilkołakiem przed mną.
-Czy mógłbyś odstąpić mi tą ostatnią paczkę żelków?- spytałam zalotnie mrugając.
-Wpadło ci coś do oka? I czemu mam ci ją niby oddać?- spytał a jego uśmiech coraz bardziej się powiększał, zupełnie tak jak pulsująca żyłka na moim czole.
-Nie czujesz tego?
-Niby czego krasnalu- i tu już przegiął pałę.
/Pov. Alex/
Leżałam tak na swoim łóżku i martwiłam się. Czemu Nina tak szybko się rozłączyła, może coś się jej stało? Może powinnam jej poszukać? W końcu nikt jej nie widział a od jej zniknięcia minęły już prawie dwie godziny.
Zerwałam się szybko i skierowałam się do wyjścia z budynku. Gdy tylko chciałam je otworzyć to one mnie uprzedziły i z całej siły walnęły mnie w nos a ja usłyszałam nieprzyjemny chrupot.
-Na księżyc, Alex tak bardzo cię przepraszam- dopiero w tym momencie zorientowałam się że, to Nina mnie walnęła. Przyjrzałam się jej i sama stwierdziłam że, posiada rozcięte czoło a na jej policzku jest siniak.
-O matko, co ci się stało.
-Spotkałam dupka w sklepie i popatrz co mi zrobił.
-Uderzył cię?!- ta wiadomość mnie wkurzyła. Jak można uderzyć nastolatkę, kobietę i to w dodatku tak małą?
-Mniej więcej. Zaraz wszystko ci opowiem, ale najpierw chodźmy do lekarza stada bo nie wyglądamy najlepiej- powiedziała a zaraz z jej pięknych brązowych oczu zaczęły lecieć łzy.
Słowa:328
Data publikacji:1.06.2018
Trochę krótszy ale jest :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro