Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 50-Pająk

Laura POV:

- Pasażerowie lotu Londyn-Australia, proszeni są do odprawy.

- Nareszcie, już myślałam, że odwołają ten lot.- Powiedziałam w stronę moich towarzyszy.

- Taa...Laura, ja nie mogę z wami uciec.- Mruknęła Susan.

- Co?! Ale jak to?!

- No, tutaj mam całą swoją rodzinę. Nie mogę im tego zrobić. Tu jest mój dom. Proszę nie gniewaj się.

- Ja...nie wiem co powiedzieć. A wy-Zwróciłam się w kierunku braci-Też zamierzacie zostać?

- Kotku, no co ty, oczywiście, że nie.- Stwierdził Max, przytulając mnie do siebie. Spojrzałam na Liama, po jego minie mogłam stwierdzić, że podjął taką samą decyzję jak moja przyjaciółka.

- Liam, ty też postanowiłeś zostać?-Spytał Max.

- Tak. Proszę, nie bądźcie źli. Po prostu nie wyobrażam sobie zostawić ojca i stada.

- Skoro tak zdecydowaliście to nie będziemy was zmuszać, żebyście z nami lecieli, prawda Max?

- Tak, mam tylko nadzieję, że od czasu do czasu nas odwiedzicie. - Zaśmiał się i podszedł do Liama, obejmując go, ja zrobiłam to samo z Susan.

- Jak dolecicie to zadzwońcie do nas. Naprawdę mi przykro, że tak wyszło.

- Nie martw się, nie gniewam się. Do zobaczenia.

Max POV:

Po tym jak pożegnaliśmy się z Liamem i Susan wsiedliśmy do samolotu i usiedliśmy na swoich miejscach. Laura aktualnie śpi na moim ramieniu. Ja natomiast myślę jak to będzie, gdy dolecimy do naszego domu. Właściwie to nie domu a mieszkania, które znajduje się w centrum Sydney, bo tylko na to było nas stać. Postanowiliśmy, że ja będę pracować, natomiast Laura skończy szkołę i dopiero wtedy poszuka jakiejś pracy. Zaczęliśmy się zbliżać do lądowania, więc postanowiłem obudzić dziewczynę:

- Laura, kochanie, wstawaj.- Mówiłem, delikatnie szturchając jej ramię.

- Co? Co się dzieje?

- Nic, po prostu lądujemy i musisz wstać.

Laura POV:

Godzinę później wyjmowałam klucze z torebki do naszego mieszkania. Uśmiech nie schodził mi z twarzy na myśl o tym, że wreszcie będę żyć tak jak chcę. Weszłam do środka i rozejrzałam się. Mieszkanie nie jest duże, ale jak na naszą dwójkę jest dobre. Zdjęłam buty i weszłam do kuchni która znajduje się po lewej stronie korytarza, jest pomalowana w odcieniach bieli.Po prawo jest salon, w którym znajduje się duży stół z krzesłami, kanapa i mała biblioteczka. Ściany pomalowane są na zielono. Na końcu korytarza jest sypialnia połączona z łazienką. W pierwszym pomieszczeniu znajduje się wielkie łóżko, szafa i komoda. Ściany są w kolorze ciemnego beżu. Łazienka jest mała i znajdują się w niej prysznic, toaleta i umywalka nad, którą wisi lustro.

Max POV:

Rozpakowywałem swoje rzeczy, kiedy usłyszałem krzyk Laury dochodzący z salonu. Szybko tam pobiegłem. Na miejscu zastałem moją dziewczynę, która trzęsła się ze strachu:

- Kochanie co się stało?-Spytałem zaniepokojony.

Wskazała róg pokoju. Podszedłem do niego, a moim oczom ukazał się...malutki pająk.

Mam nadzieję, że rozdział się podoba:) Jutro postaram się wstawić epilog. Pomyślałam, że po tym będę mogła napisać jeszcze dodatek, w którym opisze poszczególne momenty z życia bohaterów. Chcielibyście coś takiego? Jeśli tak to piszcie:)

Jeśli macie czas to wejdźcie na profil mojego znajomego Different180, który jest początkującym pisarzem. Może jego opowiadania przypadną wam do gustu :)


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro