Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 - Niespodziewana pomoc

Max POV:

Zemdlała. Tak po prostu zemdlała? Pff...serio wyglądam aż tak strasznie? Zresztą, nie ważne. Ważne jest to co ja z nią teraz zrobię. Przecież nie zostawię jej samej w tym lesie. Zaraz zrobi się ciemno, a po zmroku kręcą się tutaj nieciekawe typy ( nie, nie chodzi o mnie ). Jeśli ją obudzę, to na pewno zorientuje się, że coś jest nie tak. Kurwa! Jak mogłem być takim idiotą?! W kwestii bezpieczeństwa, zawsze byłem bardzo rozważny. Pod postacią wilka, unikałem jakichkolwiek kontaktów z rasą ludzką. A teraz co? Tak po prostu, jak jakiś głupi szczeniak wyszedłem i pokazałem się jej. Czemu właściwie to zrobiłem? 

Moje rozmyślania przerwał jakiś ruch, który, jak się okazało pochodził od tej laski, a to znaczy, że zaczyna się budzić. Cholera! Jeśli zaraz czegoś nie wymyślę to będę miał problem.

- Dobra Max, myśl- mówiłem sam do siebie. I nagle mnie olśniło! Przecież jestem w stanie wyczuć skąd ona przyszła. Jeśli ją zaniosę w pobliże tamtego miejsca i ocucę, a potem ucieknę to będę pewien, że nic jej się nie stało i jednocześnie nie dowie się o moim istnieniu. Wziąłem ją na ręce. Muszę się pospieszyć, bo widzę, że zaczyna odzyskiwać przytomność. 

Laura POV:

Czy ja umarłam? Chyba nie, ale gdzie ja właściwie jestem? O Boże, moja głowa. Czuje się jakbym przywaliła nią w coś ciężkiego. Ale właściwie co się stało? Pamiętam, że biegałam, a potem...właśnie co było potem? Już pamiętam! W momencie, gdy chciałam wracać, z krzaków wyskoczył ten wielki wilk. No właśnie a co dalej? Chyba zemdlałam. To pewnie dlatego tak boli mnie głowa, od upadku. Dobra, skoro nie umarłam, to znaczy, że ten wilk, nic mi nie zrobił, więc zapewne już sobie poszedł, a ja mogę otworzyć oczy i wrócić do domu. 

Powoli otworzyłam oczy i rozejrzałam się wokoło. Byłam sama...ale chwila, przecież to nie tutaj zemdlałam. Chwila...przecież za tym zakrętem znajduję się dom babci, a to znaczy, że ktoś mnie tu przyniósł. Ale kto? Mam się bać? Skąd ten ktoś wiedział, gdzie mieszkam? Dopiero co się tu przeprowadziłam, a już sprowadzam na siebie kłopoty. Ponownie się rozejrzałam i zdałam sobie sprawę z tego, że siedzę sama w ciemnym lesie. Czym prędzej wstałam i pobiegłam w stronę posesji babci.

Hejka:) Przepraszam, że rozdział jest taki krótki, ale niestety muszę się uczyć, bo niedługo egzaminy gimnazjalne. Następny rozdział będzie dłuższy i wstawię go prawdopodobnie jutro:) Życzę dobrej nocy. Andzia. 

Jeśli już tu jesteś to proszę, zostaw po sobie jakiś ślad:)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro