Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4 - Wyprowadzka

dedykowane dla @MyszkaaMinii

Laura POV:

Po tym jak się spakowałam i ubrałam ( strój z rozdziału 2 ) zeszłam na dół i wyszłam na zewnątrz. Wsiadłam do auta i trzasnęłam drzwiami. Razem z mamą nie odzywałyśmy się do siebie. Powiedziała mi tylko tyle, że wypisała mnie z mojej szkoły, a ona sama złożyła wypowiedzenie w swojej pracy. Nie było z tym żadnego problemu, gdyż ja chodziłam do prywatnego liceum, a ona pracowała u swojej przyjaciółki. Gdyby nie to, że opuszczam ten dom, to nie byłoby mi przykro, że wyjeżdżam. Chłopaka nie mam, a z koleżankami spotykałam się jedynie po to, aby iść do kina, albo na zakupy, więc nie byłam z nimi szczególnie związana. 

W momencie, gdy zakładałam słuchawki na uszy, uświadomiłam sobie, że ostatni raz widzę miejsce w którym mieszkałam przez całe życie. Zawsze, było ono moją oazą, miejscem, gdzie mogłam się wypłakać i jednocześnie skakać z radości jak głupia z byle jakiego powodu. W tym domu mieszkałam z dwiema najważniejszymi osobami w moim życiu. Niestety jedna z nich odeszła,a druga w przeciągu kilku godzin stała się wrogiem numer jeden. Myślałam jak będzie wyglądało moje nowe życie. 

Babcia mieszka w Pluckley - wsi na południu Anglii, która jest oddalona 72 km od Londynu. Włączyłam swoją playlistę. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Najpierw dwie godziny jazdy samochodem na lotnisko w Warszawie. Potem trzy i pół godziny siedzenia na krześle w oczekiwaniu na lot, który dodatkowo opóźnił się sześćdziesiąt minut, a na koniec trzy godziny podróży. 

Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam, a w dodatku musiałam wyłączyć telefon, więc słuchanie muzyki również nie wchodziło w rachubę. To, był najdłuższy lot mojego życia.

Gdy stanęłam przed drzwiami domku babci, poczułam tremę. Zacznijmy od tego, że nigdy nie byłam jej ukochaną wnuczką, bo zawsze znalazła powód, aby się do mnie przyczepić. Dla przechodnia, albo turysty, to musiał być zwykły jednopiętrowy dom o beżowych ścianach i brązowych dachówkach. Dla mnie jednak oznaczał jedno - rygor i dyscyplina. Dębowe drzwi budziły u mnie niepokój, tak samo jak osoba, która zaraz miała za nimi stanąć. Wreszcie odważyłam się zapukać. Drzwi otworzyły się, a za nimi ujrzałam wysoką postać o jasnych włosach, związanych w koka. Od razu poczułam autorytet, który otaczał tą kobietę. Gdyby nie zmarszczki, które pokrywały jej twarz i lekko zgarbione plecy, pomyślałabym, że przede mną stoi siostra bliźniaczka mojej mamy.

- Lauro! Gdzie twoje maniery? Zamierzasz się ze mną przywitać, czy będziesz tu stała do wieczora?

- Oh, przepraszam, zamyśliłam się. Niezmiernie miło mi cię widzieć babciu.

- Czyli jednak potrafisz się wysławiać. Dobrze. Gdzie twoja matka?

- Parkuje auto.

- To co ty tu jeszcze robisz? Idź i pomóż jej z walizkami.

- Tak oczywiście, już idę.

Pobiegłam w stronę naszego Land Rovera. Dobiegłam w momencie, gdy mama wysiadała z auta.

- Czemu nie jesteś z babcią?

- Kazała mi przyjść i pomóc ci z bagażami.

- Przecież wyraźnie powiedziałam, że masz iść i przywitać się z babcią.

- Ale...

- Nie ma żadnego "ale", wracaj do babci, ja sobie poradzę.

Czy to są jakieś żarty?! Teraz naprawdę zrozumiałam znaczenie przysłowia: "Niedaleko pada jabłko od jabłoni". Jeżeli one myślą, że ja dam sobą tak pomiatać, to się grubo mylą.

Wróciłam do domu. Chciałam znaleźć babcie, ale stwierdziłam, że najpierw zdejmę kurtkę i buty, bo już mi się kiedyś oberwało za to, że weszłam w trampkach, na cudowne perskie dywany, które zdobiły cały przedpokój. Ciepły pomarańcz, zdobił ściany i zdecydowanie dodawał im uroku. Cóż trzeba przyznać, że moja babcia ma całkiem niezły gust, chociaż... nie to nie ona ma gust, tylko jej architekt. 

Na końcu korytarza, znajdowały się schody na pierwsze piętro. Natomiast po lewej stronie, wejście do salonu połączonego z kuchnią. Postanowiłam, że najpierw udam się do salonu. Bordowe ściany i czarne meble tworzyły ciekawą kompozycję kolorów. Kolejną rzeczą, która dodawała uroku temu pomieszczeniu był kominek. Obok mebli stała wyspa kuchenna, ( również czarna ) która oddzielała jedno pomieszczenie od drugiego. Za nią, stał długi blat z kuchenką włącznie. Nad nim wisiały szafki. Wszystko to, oświetlało delikatne światło, które sączyło się z sufitu. Przy blacie stała babcia, która piła czerwone wino. Czemu mnie to nie dziwi? W końcu zorientowała się, że przyszłam i jakby z niechęcią powiedziała:

- Chodź, pokażę ci twój pokój.

- W porządku.

Poszłam za nią i weszłam na górę. Korytarz udekorowany był, tak samo jak ten na dole. Po prawej stronie można było zobaczyć trzy wejścia.

- Pierwsze drzwi prowadzą do mojego pokoju. Pod żadnym pozorem nie wolno ci tam wchodzić. Jeżeli będziesz miała do mnie jakąś sprawę to masz zapukać i poczekać aż wyjdę, Rozumiesz ?!

Pokiwałam głową. 

- Odpowiadaj na zadane ci pytanie! 

- Tak. Wszystko zrozumiałam.

- Świetnie. Drugi pokój należy do twojej matki. Jeżeli pozwoli ci tam wchodzić bez pozwolenia, to dobrze, a jeżeli nie to masz zachowywać się tak samo jak w stosunku do mnie. Rozumiesz?

- Tak.

- Pełnym zdaniem.

  Co jest do cholery?! Czy ja trafiłam do szkoły wojskowej?! 

- Tak, rozumiem.

- Doskonale, a teraz zejdź na dół po swój bagaż i możesz iść do pokoju. Mam nadzieję, że domyśliłaś się, które drzwi do niego prowadzą.

- Oczywiście, już idę. 

Zeszłam na dół. Wzięłam swoją walizkę, która stała w przedpokoju i ponownie skierowałam się na górę. Weszłam do swojego pokoju. Gdy go zobaczyłam pomyślałam tylko jedno słowo, które mi się z nim kojarzy: śliczny. Ściny pomalowane są na delikatny róż. Białe meble idealnie z nim kontrastują. Po prawej stronie stoi wielkie dwuosobowe łóżko, zaś po lewej biała, rozsuwana szafa. Na przeciwko drzwi, znajduje się okno, a obok niego drzwi prowadzące na balkon. Pod oknem mieści się białe biurko, a obok niego komoda. Koło łóżka, do kolejnego pomieszczenia prowadzą następne drzwi. Zaciekawiona weszłam tam. Jak się okazało, była to łazienka. Mała, ale bardzo przestronna. Niebieskie ściany z rysunkami morskich stworzeń, wyglądają fenomenalnie i wcale nie dziecinnie. Duża wanna, która stoi w lewym rogu, jest spełnieniem moich marzeń, gdyż uwielbiam brać długie kąpiele. W prawym rogu, znajduje się kibelek, a obok niego porcelanowa umywalka. Postanowiłam, że się wykąpie i przebiorę. 

Po zakończonych czynnościach pielęgnacyjnych, ubrałam się w szary dres i białą koszulkę. Wyszłam na balkon. Widok zabrał mi dech w piersiach. Wszędzie wokół, był las. W oddali, można zobaczyć  duże jezioro. Zmęczenie po podróży od razu minęło. Postanowiłam, że pobiegam. Wróciłam do środka. Założyłam adidasy i szarą bluzę. Gdy byłam na dole, skierowałam się do salonu. 

- Idę pobiegać - oznajmiłam mamie, która siedziała obok babci na kanapie i tak jak ona piła wino. 

- Dobrze, ale nie za długo.

- W porządku.

Max POV:

Ten dzień, był do dupy. Lili wyznała mi, że jestem miłością jej życia i że chce być moją dziewczyną. Ja jej odmówiłem i dałem wyraźnie do zrozumienia, że między nami był tylko sex i że ja jej niczego nie obiecywał. Oczywiście skończyło się awanturą. Muszę się odstresować. Wybiegłem z domu na podwórko i zmieniłem się w wilka. Czas pobiegać.

Laura POV:

Biegłam już od paru minut, wiatr delikatnie owiewał mi twarz. Myślałam nad tą całą sytuacją, gdy postanowiłam, że zejdę trochę strasy i pobiegam po lesie, a nie wokół niego. Ścieżka, była prosta więc nie będę miała problemu z powrotem do domu.

Max POV:

Biegłem już godzinę, gdy nagle poczułem ten zapach. Nigdy go nie czułem, był podobny do kwiatów, które dopiero rozkwitają na łące. Muszę się dowiedzieć co, lub kto to jest. 

Laura POV:

Gdy zaczęło się ściemniać postanowiłam wrócić. Zawróciłam i wolnym krokiem ruszyłam w drogę powrotną. Nagle coś przede mną mignęło. Nim się zorientowałam co się właściwie dzieje zobaczyłam przed sobą wielkiego czarnego wilka. Jego ślepia błyszczały. No to pięknie już po mnie. Żegnaj świecie.

Max POV:

Kto to do licha jest? Nigdy jej tu wcześniej nie widziałem? A więc to ona tak ślicznie pachnie? Hmm, nie powiem jest całkiem ładna. Podszedłem do niej bliżej, a ona zaczęła się cofać. O co jej chodzi? O kurwa! Przecież ja nadal jestem pod postacią wilka. I co ja mam teraz z nią zrobić? 

Laura POV:

Zaczął się do mnie zbliżać. Na pewno mnie zabije. Czułam, że zaczęłam się trząść, a po chwili przed oczami miałam już tylko ciemność.

Hejka no i jak się podoba? Chcecie szybko nowy rozdział? Jeśli tak to czekam na :

* 7 gwiazdek

* 4 komentarze 

Miłej niedzieli wam życzę:) Do zobaczenia w następnym rozdziale :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro