Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33-Wyzywam cię

Max POV:

Nie zdążyłem jeszcze dojść do domu, a już zaczęły dręczyć mnie wyrzuty sumienia. Nie powinienem był się kłócić z Laurą. Gdybym z nią porozmawiał to pewnie zgodziłaby się pójść ze mną do domu. A tak,nawet nie wiem, gdzie jest, ani co robi. 

Moim kolejnym problemem jest to, że Liam kolejny raz uciekł. Po co on w ogóle przyszedł do tego szpitala? Mówił, że uratował Laurę, ale ja w to nie wierzę.

Z niezbyt ciekawym humorem wróciłem do domu. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Z salonu dobiegły mnie trzy głosy. Rozpoznałem tylko jeden, czyli mojego ojca. Poszedłem w stronę owego pomieszczenia i omal nie upadłem z wrażenia. 

Na kanapie siedział król i jego syn. Dopiero teraz zrozumiałem, że mój ojciec nie żartował. Ukłoniłem się i powiedziałem:

- Witam, wasze wysokości, to zaszczyt gościć was w naszych skromnych progach.-Nigdy nie lubiłem tych grzecznościowych formułek, ale jak mus to mus.

- Witaj Maximilianie.-Że co? Zapowiada się ciężki dzień. Chociaż dobre i to, że król raczył się ze mną przywitać. Jego rozpuszczony synalek nawet na mnie nie spojrzał.

Stanąłem koło swojego ojca, który siedział w fotelu obok kanapy i zapytałem się go o co chodzi. Nie zdążył mi odpowiedzieć, gdyż w naszą rozmowę wtrącił się Eric, syn króla:

- Przybyliśmy tu, ponieważ dostaliśmy niepokojące wiadomości na temat rebeliantów. Nie radzicie sobie z nimi. Inne watahy już dawno zażegnały ten problem, natomiast wy, nic z tym nie robicie. To skandal...

- Synu, uspokój się! Max, chcieliśmy porozmawiać o zaistniałej sytuacji, czy możesz nam powiedzieć dlaczego, cały ten konflikt nie został jeszcze rozwiązany? Z tego co wiem to, gdy twój ojciec pojechał na naradę to ty zostałeś alfą czarnych wilków. Podobno spisałeś się w tej roli, dopiero, po powrocie prawowitego przywódcy zaniedbałeś swoje obowiązki.

- Królu, ja wiem jak to wygląda, ale ja wcale nie zaniedbałem swoich obowiązków...

- A niby co zrobiłeś? Wiele plotek krąży wokół twojej osoby, Max. Zapewne wolałeś zabawiać się z dziewczynami niż zajmować bezpieczeństwem swojego stada.- Powiedział Eric.

- Eric, natychmiast się opanuj.- Przynajmniej król jest po mojej stronie.

- Jeśli mogę królu,to skończę swoją wypowiedź.

- Oczywiście Max, kontynuuj.

- Tak więc, wiem, że wygląda to tak, a nie inaczej, ale mam wytłumaczenie na swoje zachowanie. Poznałem pewną dziewczynę, na początku myślałem, że jest zwykłym człowiekiem, ale potem...

- Wiedziałem! Przedkładałeś swoje obowiązki dla jakiejś dziewczyny?!

No i nie wytrzymałem. Po tych słowach podszedłem do Erica i powiedziałem:

- Czy dasz mi wreszcie dokończyć! Myślisz, że jak jesteś następcą tronu to ci wszystko wolno?! Zachowujesz się jak rozpuszczony dzieciak, a nie przepraszam ty się tak nie zachowujesz, ty jesteś rozpuszczonym bachorem!

Po tych słowach w pokoju zapadła niezręczna cisza. Mój ojciec patrzył na mnie tak jakby chciał mnie zabić, król siedział oniemiały, a Eric...hmm można powiedzieć, że był wściekły, ale wyglądał jak dziecko, któremu nie dano zabawki. Wstał i powiedział:

- Wyzywam cię na pojedynek Max! 

- Przyjmuję wyzwanie, o co walczymy?

- O życie.

Zamurowało mnie. Czy on naprawdę chce walczyć aż do śmierci? Nie mam wyjścia, jeżeli się nie zgodzę to wyjdę na tchórza i nieudacznika:

- A więc dobrze, chodźmy na dwór i miejmy to za sobą.

Jak myślicie kto wygra pojedynek? Max czy Eric...?

Jest tak gorąco, że nie mogę. Następny rozdział postaram się wstawić jutro. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro